Prof. Hartman:
doktorat Rydzyka był historią żenującą i zawstydzającą.
- Rydzyk nie należy do świata akademickiego. Doktorat
Rydzyka był historią żenującą i zawstydzającą. Można to sprawdzić w
opublikowanym stenogramie jego obrony. - mówi prof. Jan Hartman w wywiadzie dla
Onetu. Socjolog twierdzi też, że często słucha Radia Maryja w samochodzie, ale
same audycje o. Rydzyka go przerażają.
Z prof. Janem Hartmanem - filozofem i etykiem z
Uniwersytetu Jagiellońskiego - rozmawia Jacek Gądek. Oto II część wywiadu.
Słucha pan Radia Maryja?
Tak. Zwłaszcza w
samochodzie. Są regiony, w których tylko to radio można odbierać w aucie.
Słucham z zadziwieniem audycji publicystycznych.
Dlaczego?
Bo wylewa się z nich potok
najpodlejszych insynuacji i kłamstw, tchnie atmosfera wrogości i pychy, bezmierne
poczucie wyższości, stosuje się co i rusz przewrotne i tchórzliwe pomówienia
wobec całego świeckiego świata i wobec polskiego państwa. To stałe motywy Radia
Maryja. Ale najbardziej przeraża mnie słuchanie samego Rydzyka…
... słowo "ojciec" Rydzyk nie przechodzi
panu przez gardło? Albo "ksiądz profesor" czy "magnificencja
ojciec"?
A dlaczego tak miałbym
robić? Jak mówię o kimś, to używam nazwiska. Nawet jak kogoś cenię i lubię, to
mówię nazwiskiem. Oczekuje pan, że będę mówił "jego magnificencja
Rydzyk"?
Nie oczekuję, ale pytam, dlaczego go pan nie tytułuje
"ojcem".
Więc odpowiedziałem.
Jakkolwiek by nie tytułować dyrektor Radia Maryja, to
ma stanowisko profesora. Jak pan czuje się w takim towarzystwie?
Rydzyk nie należy do świata
akademickiego. Doktorat Rydzyka był historią żenującą i zawstydzającą. Można to
sprawdzić w opublikowanym stenogramie jego obrony. Sam podjąłem interwencję,
nie przeciwko Rydzykowi, ale radzie wydziału, która przeprowadziła ten spektakl,
który miał naśladować obronę pracy doktorskiej, bo przewód i obrona okazały się
hucpą.
Zwróciłem się do Centralnej
Komisji Stopni i Tytułów, by przyjrzeć się UKSW i uprawnieniom tej uczelni do
doktoryzowania. Nic to nie dało, lecz w tym samym czasie uczelnia ta straciła w
wyniku audytu część swoich praw.
Prof. Hartman i ks. prof. Rydzyk - jest jakiś wspólny
mianownik?
Obaj jesteśmy ludźmi czynu,
tylko że on w biznesie religijnym. Osiągnął w tym wielki sukces, bo korzystał z
gigantycznych przywilejów, którymi cieszy się Kościół. W pewnym sensie go
podziwiam - z tym zastrzeżeniem, że to, co mówi i czym się zajmuje, jest
destrukcyjne - jako człowieka czynu, który skutecznie rozwinął biznes i
podporządkował sobie wielu polityków. To przeraża i zadziwia.
To nie Rydzyk z prezentami
jeździ 400 km na imieniny do Zbigniewa Ziobry, ale odwrotnie. Rydzyk z pozycji
prostego księdza został potentatem politycznym i biznesowym. To robi wrażenie.
Nie mam silnych negatywnych uczuć wobec Rydzyka, ale wstręt i pogardę dla
polityków, którzy dla własnych korzyści przed nim się płaszczą.
Magisterkę robił pan u o. prof. Mieczysława Alberta
Krąpca.
Tak.
Pana promotor był szefem rady programowej Radia
Maryja.
Ale wtedy nie było jeszcze
tego radia.
Coś pana jednak z Radiem Maryja łączy.
Nie. Nic mnie nie łączy. Po
prostu kończyłem Katolicki Uniwersytet Lubelski, który kiedyś był bardzo dobrą
uczelnią, a od prof. Krąpca, który był bardzo dobrym filozofem, wiele się
nauczyłem. Cieszyłem się też jego szczególną sympatią.
"Gdyby głupota umiała latać, fruwałbyś pan
niczym gołębica" - piszą do pana teraz sympatycy Radia Maryja.
Dostaję dużo obelżywych
listów, które często są antysemickie.
Autor: Jacek Gądek Źródło:
Onet
KOMENTARZE:
~polskoorwellowskireal:, „Bo wylewa się z nich potok
najpodlejszych insynuacji i kłamstw, tchnie atmosfera wrogości i pychy,
bezmierne poczucie wyższości, stosuje się, co i rusz przewrotne i tchórzliwe
pomówienia wobec całego świeckiego świata i wobec polskiego państwa. To stałe
motywy Radia Maryja. Ale najbardziej przeraża mnie słuchanie samego
Rydzyka…", zgadzam się ze słowami profesora, podobnie odnosi się to do całego
krk, tam też tylko kłamstwa i oszustwa i wszelkiej maści podłości wobec polski
i Polaków, a potem pretensje katolików, że siedzą w getcie. Siedzicie nie tylko
w getcie moralnym, ale i w bagnie zarazem, właśnie dzięki takim jak Rydzyk i
inni z krk.
~sms od ~radka: No i się wydało. Koszerny
agent Mossadu zapisał się na KUL, aby rozsadzić go od środka. Teraz udaje
autorytet i kopie Polskę i Polaków. Wyobrażacie sobie ilu takich parchów działa
w POlsce? Na każdym możliwym stanowisku.
~gość: Coś ostatni wysyp wypowiedzi
profesorów' z Uniwersytetu Jagiellońskiego na Onecie. A ja powiem jedno - to
znaki czasu, tylko je trzeba dobrze odczytać. Objawienie – z 13 października
1973 r. "Bóg Ojciec ześle na ludzkość straszliwą karę" –
zapowiedziała Maryja. Powiedziała też siostrze, że "będzie to kara większa
niż potop, nieporównywalna z niczym, co widział świat". Że "ogień
spadnie z nieba i unicestwi większą część ludzkości, dobrych na równi ze złymi,
nie oszczędzając ani kapłanów, ani wiernych". Słowa, że "ci, co
ocaleją, będą czuć się tak samotni, że będą zazdrościć umarłym".
~leje na Hartmana: Trzeba zadać podstawowe pytanie,
kto nadał tytuł profesorski temu Hartmanowi, jeżeli w Polsce takie coś jest profesorem,
to nie dziwie się, że Polska staje się pośmiewiskiem całego świata. Z takimi
pseudo elitami jesteśmy skazani na zagładę jak naród i to w bardzo, krótkim
czasie. Hartman dla mnie jesteś zerem.
~Śmiech na sali: Takich magistrów i
"dochtorów" jak Rydzyk "produkuje się dziś miliony. Studia
licencjackie lub magisterskie na jakieś zaocznej "wyższej" uczelni w
Pućkach Wielkich zrobione po rocznym! Zaocznym kursie zakończonym maturą dla
półgłówków. Doktoraty bez żadnego dorobku naukowego, znajomości języków,, publikacji
czy badań zagadnień związanych z tematem. Przykład dały miernoty doktory,
Kaczyńskie, które bez żadnego dorobku naukowego uzyskały tytuły.
Teraz wielki "dochtór" Rydzyk. Cwana miernota i hochsztapler, który w młodości kamieniami na szkołę rzucał, zaś największe osiągnięcia to przekręty i wyłudzenia podatków, przemyt i zbałamucenie i wyzyskiwanie tysięcy omamionych i zdezorientowanych starszych ludzi.
Teraz wielki "dochtór" Rydzyk. Cwana miernota i hochsztapler, który w młodości kamieniami na szkołę rzucał, zaś największe osiągnięcia to przekręty i wyłudzenia podatków, przemyt i zbałamucenie i wyzyskiwanie tysięcy omamionych i zdezorientowanych starszych ludzi.
~Andzia: Nie zgadzam się tylko, co do jednego
- prawa do adopcji dzieci przez pary homoseksualne. To nie, dlatego lepiej mieć
ojca i matkę, czyli rodziców różnej płci, bo taki jest układ większościowy. To,
że względów naturalnych, psychologicznych. Dzieci uczą się od rodziców jako
pierwowzoru, zachowań wobec innych ludzi. Czego nauczy się dziewczynka od dwóch
lesbijek? Szukając partnera życiowego dążymy podświadomie do związania się z kimś,
kto przypomina ten pierwowzór. I dlatego tak wiele córek pijaków wiąże się z
pijakami. Nawet heteroseksualne dziecko zaadoptowane przez parę homoseksualną
może mieć później zaburzoną psychikę, emocje i relacje z ludźmi. Pary
homoseksualne mogą natomiast adoptować zwierzęta (psy i koty) ze schroniska.
Pozdrawiam wszystkich.
~adiunkt: Czy z taką samą determinacją
będzie Panie Hartman ścigał nadużycia związane z recenzjami ( dwie
przeciwstawne recenzje rozprawy habilitacyjnej dr Pająka przesłane do dziekana
przez jednego autora) Profesora Drewsa z Poznania? Czy z taką samą determinacją
będzie Panie Hartman ścigał nadużycia związane licencjatem synowca Profesora
Obarka ( matka recenzent pracy, ojciec promotor pracy własnego syna) Czy z taką
samą determinacją będzie Panie Hartman ścigał nadużycia związane habilitacją dr
Urbanika, któremu rada wydziału prawa UW nie nadała tytułu dr. hab. nauki w
Polsce z pomimo pozytywnych recenzji? Czy z taką samą determinacją będzie Panie
Hartman ścigał nadużycia związane z synami, córkami i kochanicami profesorów na
polskich Uniwersytetach?. Czy też pan politykę będziesz robił?
~Marcin: Jan Hartman jest synem Stanisława
Hartmana i praprawnukiem rabina Izaaka Kramsztyka. Publicysta m.in. Gazety
Wyborczej. Należał do Unii Wolności. Jest również członkiem-założycielem B'nai
B'rith Polska (jednym z głównych celów – szkalowanie Radia Maryja). W 2010
wszedł w skład komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego jako kandydata na
urząd Prezydenta RP. W wyborach parlamentarnych w tym samym roku został
bezpartyjnym kandydatem do Sejmu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej (nie
uzyskał mandatu). W 2012 przystąpił do think tanku "Plan zmiany"
Ruchu Palikota, w tym samym roku został również członkiem.
~anka_gitara: Porozmawiajmy sobie o padre
doktore directore - to osoba o wyjątkowo "ukształtowanej integralnej wizji
świata”: zaczynał jako skromny katecheta w Szczecinku, dziś jest w pierwszej
setce najbogatszych Polaków i kpi sobie z prawa i sprawiedliwości. Może kpić,
bo Prawo i Sprawiedliwość, które rozdaje wiele kart w tym kraju, stoi za nim
murem. Bez tego symbiotycznego układu partia Kaczyńskiego od dawna by nie
istniała, a i on sam skończyłby marnie. Przyjrzyjmy się bliżej personie, której
miejsce jest w celi. Klasztoru redemptorystów? Nie tylko... W roku 1986 do
Tadeusza Rydzyka, ubogiego nauczyciela religii, uśmiecha się los. Przez
macierzysty zakon zostaje wysłany na placówkę misyjną do Niemiec. W miasteczku
Balderschwang styka się z katolicką rozgłośnią radiową. Działalność „Radia
Maria International” robi na nim wielkie wrażenie. Pozytywne, bo jest skrajnie
ksenofobiczne i nietolerancyjne. A poza tym miesza się w politykę. I tę
lokalną, i narodową. Powoduje to ostrą reakcję władz ( także kościelnych), co
doprowadza do karnego zamknięcia rozgłośni. I otwarcia pewnej klapki w mózgu
redemptorysty. Już wie, co będzie robił i to na dużo lepszym gruncie. Już ma
cel w życiu. Tylko pieniędzy nie ma na spełnienie marzeń. Ale to nie problem
dla człowieka o jego pomyślunku. Bez mała za dnia na dzień uruchamia biznes
polegający na sprowadzaniu do Polski niemieckich samochodów ( darowizny) z
przeznaczeniem na cele kultu religijnego ( sic!). Kilka lat później bydgoska
prokuratura wszczyna dwa śledztwa w tej sprawie. Jedno dotyczy fałszerstw
darowizn ( dokumenty wystawiał niemiecki klasztor, który gościł Rydzyka), drugie
- kwestii nie uiszczania opłat celnych. Redemptoryście zaczyna się palić grunt
pod nogami, ale skrajna prawica nie daje mu zrobić krzywdy, bo Rydzykowi urosły
już plecy. Oba postępowania zostają umorzone, a prokuratorzy w uzasadnieniu
piszą, że nie dopatrzyli się znamion czynu zabronionego. Gdyby jednak ktoś
chciał wrócić do sprawy i przejrzeć sfałszowane dokumenty, to już nigdy tego
nie zrobi, bo kilkanaście kilogramów kwitów ginie bezpowrotnie w
niewyjaśnionych okolicznościach. W tym samym czasie siedemnastoletni chłopiec
zostaje skazany na trzy miesiące więzienia za sfałszowanie pieczątki na
szkolnej legitymacji. No tak, ale ów młodzian to nie Rydzyk. Nawet nie ma na
imię Tadeusz. Mamy rok 1991. Redemptorysta zakłada kalkę swojej niemieckiej
fascynacji, czyli „Radio Maryja”.
W dokumentach założycielskich przedstawionych
Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji figuruje zapis niebywały. Otóż
redemptorysta ustanawia sam siebie jednoosobowym organem nadzorczym,
zarządzającym – UWAGA! - Kontrolnym. Czegoś podobnego KRRiT nie powinna nigdy
zatwierdzić. A zatwierdza bez mrugnięcia oka! Godzi się też na taki handel: w
zamian za rezygnację z reklam, oczywiście czysto teoretyczną, zmniejszona
zostaje o 80 procent ogólnopolska opłata koncesyjna. Czyli na starcie, nowy,
samozwańczy dyrektor stacji dostaje w prezencie ponad 6 milionów złotych. 117
lokalnych koncesji na częstotliwości ( Krajowa Rada przyznaje je redemptoryście
hurtowo ) złożonych do kupy pokrywa niemal 90 procent powierzchni kraju. RM
zaczyna nadawać i już na wstępie zdobywa milion słuchaczy. Głównie wiejskich,
powyżej 60 roku życia. Zaczyna jednak - jak się wydaje - brakować pieniędzy,
więc Rydzyk sprowadza z Niemiec dwa luksusowe mercedesy, jakoby podarowane
stacji, które zostają sprzedane na pniu. Oba, znów jako przedmioty kultu, są
zwolnione od cła i podatku. `Dokumenty na auta są fałszywe' - informują
prokuraturę celnicy. Ta wszczyna śledztwo i... - Tak jak poprzednio - zaraz je
umarza `ze względu na nie stwierdzenie zaistnienia czynu zabronionego'. Kolejne
śledztwo dotyczy wywożenia z kraju, bez stosownego zezwolenia, ogromnych sum
pieniędzy ( w gotówce! W torbach i walizkach!), Ale śledczy nadal jakoś tracą
zapał i serce do drążenia tematu, który ginie gdzieś w przepastnych szafach
prokuratury. W roku 1996 o „Radiu Maryja” robi się naprawdę głośno. Oto Tadeusz
Rydzyk namawia słuchaczy Radia Maryja do golenia głów ( dosłownie) tym posłom,
którzy głosowali lub w przyszłości będą głosować nad liberalizacją ustawy
antyaborcyjnej. „Tak samo jak golono głowy hitlerowcom!” - Krzyczy
redemptorysta. Tego wydaje się za dużo nawet dla niektórych politycznych
opiekunów Radia. Toruńska prokuratura wszczyna śledztwo z urzędu, stawiając
Rydzykowi zarzut lżenia naczelnych organów państwa i namawiania do przemocy,
czyli do przestępstwa. Dyrektor dostaje sześć kolejnych wezwań na przesłuchanie.
I co? I w swojej sztandarowej audycji „Rozmowy niedokończone” kpi w żywe oczy z
tych „nędznych usiłowań”, no i ani razu nie stawia się w prokuraturze. Wobec
tego przed bramą RM pojawia się policja z nakazem doprowadzenia redemptorysty.
Ten jednak ma swoich ludzi w organach ścigania i uprzedzony kilka dni wcześniej
o akcji organizuje odsiecz. Policjanci zderzają się z tłumem kilkuset
rozmodlonych słuchaczek ( zwiezionych do Torunia autokarami z całej Polski) oraz
kilkudziesięcioma najbardziej znanymi i gniewnymi aktywistami Narodowego
odrodzenia Polski i Młodzieży Wszechpolskiej. Obrońcy Rydzyka śpiewają
religijne pieśni, w rękach trzymają podobizny papieża i obrazy Matki Boskiej.
Atak na zakonnika jest atakiem na `największe świętości'. Pod nakazem widnieje
podpis jednej z toruńskich prokuratorek, więc z tłumu padają propozycje, aby
powiesić kobietę na latarni ( jeszcze długo później na adres domowy pani
prokurator będą przychodzić listy z pogróżkami i życzeniami śmierci). Policja
jest bezradna i odstępuje od planowanych czynności. Niedługo później toruńska
prokuratura umarza śledztwo ze względu na ( nie zgadniecie)... „Znikomą
szkodliwość społeczną czynu” Cóż, prokuratorzy wiedzą, co robią, bo teraz
Rydzyk to już nie jest ten sam Rydzyk, co kiedyś. Radio Maryja dzień i noc
promuje 30 kandydatów na posłów i wszystkich 30 wprowadza z list AWS. W ten
sposób radiowy guru staje się quasi - przywódcą partii z całkiem liczna
reprezentacją
parlamentarną. Czyżby zakonnik miał ambicje polityczne? Chodzi raczej
o coś innego. Oto w tym samym czasie ( 1997 rok) Tadeusz Rydzyk rozpoczyna
słynną zbiórkę pieniędzy `na ratowanie stoczni'. Bez zezwoleń. Bez kontroli.
Bez potrzeby rozliczenia się. Z anteny RM, co kilkanaście minut nadawane są
błagalne apele odwołujące się do patriotyzmu, do polskości i do Zawsze
Dziewicy, więc do Torunia płynie rzeka pieniędzy. Z Polski i z zagranicy.
Szacuje się, że do rozgłośni wpływa kilkadziesiąt milionów dolarów i półtora
miliona świadectw udziałowych NFI wartych 120 milionów złotych. Takie pieniądze
rzeczywiście uratowałyby upadające stocznie, więc ich związkowcy (w tym „S”) ze
łzami wdzięczności dziękują Rydzykowi i... Nieśmiało proszą o przekazanie
środków. „Nie dam wam, bo byście wszystko przeżarli” odpowiada osłupiałym stoczniowcom
„dobroczyńca”. Nikt, żadna kontrola, żaden NIK, żaden Urząd Kontroli Skarbowej
nie pojawia się w Toruniu po tym niebywałym w skali światowej, przekręcie. Ale
przecież pojawić się nie ma prawa, skoro u władzy są ludzie ojca dyrektora,
których kariera może prysnąć jak bańka mydlana po jednej nieprzychylnej
radiowej audycji. Nie ma chętnych do poniesienia ryzyka. Tymczasem ogromne
pieniądze mają posłużyć zbudowaniu imperium Rydzyka. Już nie jakiejś tam jednej
rozgłośni, lecz prawdziwej potęgi medialnej. Powstaje finansowa odnoga koncernu
o nazwie Lux Veritatis. Działalność rozpoczyna `Nasz Dziennik', a wkrótce -
Telewizja Trwam ( największe studio telewizyjne w Polsce). No i oczko w głowie
zakonnika - Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej. Jednak jest ktoś, kto
nie godzi się z zawłaszczeniem przez RM i jej dyrektora pieniędzy na ratowanie
stoczni. 15 września 2000 r. Bolesław Hutyra ( wraz z dwoma kolegami ze
Stowarzyszenia Obrońców Stoczni ) jedzie na umówioną rozmowę z ministrem skarbu
państwa. Temat rozmowy:, co się stało z pieniędzmi z ogólnopolskiej zbiórki
Rydzyka i jak je odzyskać. Około godziny 7.30 ich Opel Calibra uderza na
prostym odcinku drogi ( w okolicach miejscowości Powierż koło Nidzicy ) w
wielką maszynę do zrywania asfaltu. Pogoda jest idealna, a drogowy kombajn z
daleka widoczny. Śledztwo nie wykazuje śladów hamowania. Przy denatach
policjanci nie znajdują żadnych dokumentów ( identyfikacja zwłok trwa kilka dni
). Nie ma kwitów - ani osobistych, ani takich, które mogłyby pomóc w trakcie
dyskusji z ministrem. Ot, panowie jechali z pustymi rękami, bez dowodów
osobistych, bez legitymacji, bez praw jazdy i dowodu rejestracyjnego pojazdu...
Co więcej, nie ma żadnego świadka wydarzenia? Jedna z najbardziej ruchliwych
dróg w Polsce jest akurat ( przypadkowo?) pusta. Są osoby, które do dziś
twierdzą, że ruch na trasie został wiele minut wcześniej wstrzymany, aby... W
każdym razie już nikt więcej nie kwestionuje prawa
Rydzyka do zebranych
pieniędzy. Nie ma też odważnych, by wyjaśnić tajemniczą, potrójną śmierć na
szosie. Śledztwo zostaje umorzone „ze względu na nie stwierdzenie...”. To już
niemal mantra, nieprawdaż? W roku 2001 Rydzyk umacnia swoją pozycję polityczną,
tworząc od podstaw Ligę Polskich Rodzin. Reklamując ją wszystkimi siłami swoich
mediów, wprowadza do Sejmu 38 posłów. To już nie są przelewki. Jakby tych
sukcesów było mało, pełną parą rusza wspomniana wcześniej uczelnia
redemptorysty, by kształcić posłuszne dyrektorowi pokolenia przyszłych
dziennikarzy. Pieniądze płyną strumieniami. Telewizja Trwam zarabia z reklam
kilkadziesiąt milionów rocznie. Dekodery telewizyjne wciskane moherowym babciom
dają kolejne miliony. Krocie zarabia też „Nasz Dziennik”. Tymczasem łączny
koszt działalności Rydzykowych podmiotów ( szacunkowy, bo sprawozdań
finansowych brak) zamyka się kwotą 22 miliony złotych rocznie. Za spokój ze
strony wścibskiego fiskusa Rydzyk umie się odwdzięczyć. W 2005 roku rzuca
wszystkie siły swoich mediów z poparciem dla Kaczyńskiego. I znów się udaje! Głosami
głównie wiejskiego elektoratu bliźniak zostaje prezydentem RP. Europa przeciera
oczy ze zdumienia. Zdziwi się jeszcze bardziej, gdy redemptorysta wyciągnie
jedną rękę po fundusze z Unii ( 16, 5 miliona euro ), a jednocześnie z
jasnogórskich murów będzie głosił takie oto słowa: „Państwo polskie składa
swoje najlepsze dzieci na pożarcie molochowi Unii Europejskiej w mglistej
nadziei, że ci, co nie zostaną zmiażdżeni stalowymi kłami europejskich norm,
zapewnią sobie dobrobyt i opiekę pod skrzydłami nieobliczalnego, nowego neo pogańskiego
bóstwa, którego sanktuarium socjaldemokraci wszystkich stolic budują w
Brukseli”. Nachodzą lata 2007 - 2008, a z nimi wojna redemptorysty o kolejne
wielkie pieniądze. Tym razem na odwierty geotermalne. Niestety ( dla nas na szczęście),
dziesiątki milionów złotych ( już przyznanych) odpływają z upadkiem rządu
Kaczyńskiego. Tego się Rydzyk nie spodziewał. Ale szybko się otrząsnął z
chwilowej porażki i wynalazł „rydzykofon”. I znów tysiące naiwnych,
rozmodlonych wyznawców sięgają do portfeli, by kupić swój pierwszy w życiu,
kompletnie zbędny telefon komórkowy. Zbędny? Jak, dla kogo? Teraz ofiary
zakonnika będą mogły ofiary słać pieniężne w postaci SMS - ów ( 4 złote + VAT) nawet
dwa razy dziennie. Czy wraz z nastaniem rządów łuskowców Rydzykowi coś się
złego stało? Czy chociaż jakiś niepokój go dopadł? A gdzie tam! Nadal podmioty
imperium Rydzyka nie płacą podatków, nie składają sprawozdań finansowych, nie
są kontrolowane. Są państwem w państwie. Kompletnie bezkarnym. Są tacy, którzy
żartują, że sam Stwórca woli nie zadzierać z ojcem dyrektorem. Bo jeszcze
zostanie ekskomunikowany. Albo marnie skończy gdzieś na drodze Gdańsk -
Warszawa w okolicy miejscowości Powierż koło Nidzicy.
~Ktoś: Tyt. dr może wyrobić sobie każdy
głupi rylec - wystarczy mieć odpowiednią średnią, by dostać się na te studia. Jako
tytuł naukowy (najniższy z możliwych) tylko tam powinien być używanym, jak ktoś
nie pracuje naukowo (zdecydowana większość) to dyplom może oprawić sobie w
ramki lub wytrzeć tyłek. To wyłącznie tytuł snobistyczny dla osób zakompleksionych.
Tyle jest wart. Na temat Rydzyka szkoda nawet jednego słowa. Szkoda tylko jego
wyznawców- idiotów, bo tylko nie- sapiens pozwoli sobie zrobić sieczkę z mózgu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz