Translate

niedziela, 17 lutego 2013

Doktorat Rydzyka - Komentarze...76





Prof. Hartman: doktorat Rydzyka był historią żenującą i zawstydzającą.

- Rydzyk nie należy do świata akademickiego. Doktorat Rydzyka był historią żenującą i zawstydzającą. Można to sprawdzić w opublikowanym stenogramie jego obrony. - mówi prof. Jan Hartman w wywiadzie dla Onetu. Socjolog twierdzi też, że często słucha Radia Maryja w samochodzie, ale same audycje o. Rydzyka go przerażają.


Z prof. Janem Hartmanem - filozofem i etykiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego - rozmawia Jacek Gądek. Oto II część wywiadu.


Słucha pan Radia Maryja?

Tak. Zwłaszcza w samochodzie. Są regiony, w których tylko to radio można odbierać w aucie. Słucham z zadziwieniem audycji publicystycznych.

Dlaczego?

Bo wylewa się z nich potok najpodlejszych insynuacji i kłamstw, tchnie atmosfera wrogości i pychy, bezmierne poczucie wyższości, stosuje się co i rusz przewrotne i tchórzliwe pomówienia wobec całego świeckiego świata i wobec polskiego państwa. To stałe motywy Radia Maryja. Ale najbardziej przeraża mnie słuchanie samego Rydzyka…

... słowo "ojciec" Rydzyk nie przechodzi panu przez gardło? Albo "ksiądz profesor" czy "magnificencja ojciec"?

A dlaczego tak miałbym robić? Jak mówię o kimś, to używam nazwiska. Nawet jak kogoś cenię i lubię, to mówię nazwiskiem. Oczekuje pan, że będę mówił "jego magnificencja Rydzyk"?

Nie oczekuję, ale pytam, dlaczego go pan nie tytułuje "ojcem".

Więc odpowiedziałem.

Jakkolwiek by nie tytułować dyrektor Radia Maryja, to ma stanowisko profesora. Jak pan czuje się w takim towarzystwie?

Rydzyk nie należy do świata akademickiego. Doktorat Rydzyka był historią żenującą i zawstydzającą. Można to sprawdzić w opublikowanym stenogramie jego obrony. Sam podjąłem interwencję, nie przeciwko Rydzykowi, ale radzie wydziału, która przeprowadziła ten spektakl, który miał naśladować obronę pracy doktorskiej, bo przewód i obrona okazały się hucpą.
Zwróciłem się do Centralnej Komisji Stopni i Tytułów, by przyjrzeć się UKSW i uprawnieniom tej uczelni do doktoryzowania. Nic to nie dało, lecz w tym samym czasie uczelnia ta straciła w wyniku audytu część swoich praw.

Prof. Hartman i ks. prof. Rydzyk - jest jakiś wspólny mianownik?

Obaj jesteśmy ludźmi czynu, tylko że on w biznesie religijnym. Osiągnął w tym wielki sukces, bo korzystał z gigantycznych przywilejów, którymi cieszy się Kościół. W pewnym sensie go podziwiam - z tym zastrzeżeniem, że to, co mówi i czym się zajmuje, jest destrukcyjne - jako człowieka czynu, który skutecznie rozwinął biznes i podporządkował sobie wielu polityków. To przeraża i zadziwia.
To nie Rydzyk z prezentami jeździ 400 km na imieniny do Zbigniewa Ziobry, ale odwrotnie. Rydzyk z pozycji prostego księdza został potentatem politycznym i biznesowym. To robi wrażenie. Nie mam silnych negatywnych uczuć wobec Rydzyka, ale wstręt i pogardę dla polityków, którzy dla własnych korzyści przed nim się płaszczą.

Magisterkę robił pan u o. prof. Mieczysława Alberta Krąpca.

Tak.

Pana promotor był szefem rady programowej Radia Maryja.

Ale wtedy nie było jeszcze tego radia.

Coś pana jednak z Radiem Maryja łączy.

Nie. Nic mnie nie łączy. Po prostu kończyłem Katolicki Uniwersytet Lubelski, który kiedyś był bardzo dobrą uczelnią, a od prof. Krąpca, który był bardzo dobrym filozofem, wiele się nauczyłem. Cieszyłem się też jego szczególną sympatią.

"Gdyby głupota umiała latać, fruwałbyś pan niczym gołębica" - piszą do pana teraz sympatycy Radia Maryja.

Dostaję dużo obelżywych listów, które często są antysemickie.


Autor: Jacek Gądek Źródło: Onet



KOMENTARZE:

~polskoorwellowskireal:, „Bo wylewa się z nich potok najpodlejszych insynuacji i kłamstw, tchnie atmosfera wrogości i pychy, bezmierne poczucie wyższości, stosuje się, co i rusz przewrotne i tchórzliwe pomówienia wobec całego świeckiego świata i wobec polskiego państwa. To stałe motywy Radia Maryja. Ale najbardziej przeraża mnie słuchanie samego Rydzyka…", zgadzam się ze słowami profesora, podobnie odnosi się to do całego krk, tam też tylko kłamstwa i oszustwa i wszelkiej maści podłości wobec polski i Polaków, a potem pretensje katolików, że siedzą w getcie. Siedzicie nie tylko w getcie moralnym, ale i w bagnie zarazem, właśnie dzięki takim jak Rydzyk i inni z krk.

~sms od ~radka: No i się wydało. Koszerny agent Mossadu zapisał się na KUL, aby rozsadzić go od środka. Teraz udaje autorytet i kopie Polskę i Polaków. Wyobrażacie sobie ilu takich parchów działa w POlsce? Na każdym możliwym stanowisku.

~gość: Coś ostatni wysyp wypowiedzi profesorów' z Uniwersytetu Jagiellońskiego na Onecie. A ja powiem jedno - to znaki czasu, tylko je trzeba dobrze odczytać. Objawienie – z 13 października 1973 r. "Bóg Ojciec ześle na ludzkość straszliwą karę" – zapowiedziała Maryja. Powiedziała też siostrze, że "będzie to kara większa niż potop, nieporównywalna z niczym, co widział świat". Że "ogień spadnie z nieba i unicestwi większą część ludzkości, dobrych na równi ze złymi, nie oszczędzając ani kapłanów, ani wiernych". Słowa, że "ci, co ocaleją, będą czuć się tak samotni, że będą zazdrościć umarłym".

~leje na Hartmana: Trzeba zadać podstawowe pytanie, kto nadał tytuł profesorski temu Hartmanowi, jeżeli w Polsce takie coś jest profesorem, to nie dziwie się, że Polska staje się pośmiewiskiem całego świata. Z takimi pseudo elitami jesteśmy skazani na zagładę jak naród i to w bardzo, krótkim czasie. Hartman dla mnie jesteś zerem.

~Śmiech na sali: Takich magistrów i "dochtorów" jak Rydzyk "produkuje się dziś miliony. Studia licencjackie lub magisterskie na jakieś zaocznej "wyższej" uczelni w Pućkach Wielkich zrobione po rocznym! Zaocznym kursie zakończonym maturą dla półgłówków. Doktoraty bez żadnego dorobku naukowego, znajomości języków,, publikacji czy badań zagadnień związanych z tematem. Przykład dały miernoty doktory, Kaczyńskie, które bez żadnego dorobku naukowego uzyskały tytuły.
Teraz wielki "dochtór" Rydzyk. Cwana miernota i hochsztapler, który w młodości kamieniami na szkołę rzucał, zaś największe osiągnięcia to przekręty i wyłudzenia podatków, przemyt i zbałamucenie i wyzyskiwanie tysięcy omamionych i zdezorientowanych starszych ludzi.
 
~Andzia: Nie zgadzam się tylko, co do jednego - prawa do adopcji dzieci przez pary homoseksualne. To nie, dlatego lepiej mieć ojca i matkę, czyli rodziców różnej płci, bo taki jest układ większościowy. To, że względów naturalnych, psychologicznych. Dzieci uczą się od rodziców jako pierwowzoru, zachowań wobec innych ludzi. Czego nauczy się dziewczynka od dwóch lesbijek? Szukając partnera życiowego dążymy podświadomie do związania się z kimś, kto przypomina ten pierwowzór. I dlatego tak wiele córek pijaków wiąże się z pijakami. Nawet heteroseksualne dziecko zaadoptowane przez parę homoseksualną może mieć później zaburzoną psychikę, emocje i relacje z ludźmi. Pary homoseksualne mogą natomiast adoptować zwierzęta (psy i koty) ze schroniska. Pozdrawiam wszystkich.

~adiunkt: Czy z taką samą determinacją będzie Panie Hartman ścigał nadużycia związane z recenzjami ( dwie przeciwstawne recenzje rozprawy habilitacyjnej dr Pająka przesłane do dziekana przez jednego autora) Profesora Drewsa z Poznania? Czy z taką samą determinacją będzie Panie Hartman ścigał nadużycia związane licencjatem synowca Profesora Obarka ( matka recenzent pracy, ojciec promotor pracy własnego syna) Czy z taką samą determinacją będzie Panie Hartman ścigał nadużycia związane habilitacją dr Urbanika, któremu rada wydziału prawa UW nie nadała tytułu dr. hab. nauki w Polsce z pomimo pozytywnych recenzji? Czy z taką samą determinacją będzie Panie Hartman ścigał nadużycia związane z synami, córkami i kochanicami profesorów na polskich Uniwersytetach?. Czy też pan politykę będziesz robił?

~Marcin: Jan Hartman jest synem Stanisława Hartmana i praprawnukiem rabina Izaaka Kramsztyka. Publicysta m.in. Gazety Wyborczej. Należał do Unii Wolności. Jest również członkiem-założycielem B'nai B'rith Polska (jednym z głównych celów – szkalowanie Radia Maryja). W 2010 wszedł w skład komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego jako kandydata na urząd Prezydenta RP. W wyborach parlamentarnych w tym samym roku został bezpartyjnym kandydatem do Sejmu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej (nie uzyskał mandatu). W 2012 przystąpił do think tanku "Plan zmiany" Ruchu Palikota, w tym samym roku został również członkiem.

~anka_gitara: Porozmawiajmy sobie o padre doktore directore - to osoba o wyjątkowo "ukształtowanej integralnej wizji świata”: zaczynał jako skromny katecheta w Szczecinku, dziś jest w pierwszej setce najbogatszych Polaków i kpi sobie z prawa i sprawiedliwości. Może kpić, bo Prawo i Sprawiedliwość, które rozdaje wiele kart w tym kraju, stoi za nim murem. Bez tego symbiotycznego układu partia Kaczyńskiego od dawna by nie istniała, a i on sam skończyłby marnie. Przyjrzyjmy się bliżej personie, której miejsce jest w celi. Klasztoru redemptorystów? Nie tylko... W roku 1986 do Tadeusza Rydzyka, ubogiego nauczyciela religii, uśmiecha się los. Przez macierzysty zakon zostaje wysłany na placówkę misyjną do Niemiec. W miasteczku Balderschwang styka się z katolicką rozgłośnią radiową. Działalność „Radia Maria International” robi na nim wielkie wrażenie. Pozytywne, bo jest skrajnie ksenofobiczne i nietolerancyjne. A poza tym miesza się w politykę. I tę lokalną, i narodową. Powoduje to ostrą reakcję władz ( także kościelnych), co doprowadza do karnego zamknięcia rozgłośni. I otwarcia pewnej klapki w mózgu redemptorysty. Już wie, co będzie robił i to na dużo lepszym gruncie. Już ma cel w życiu. Tylko pieniędzy nie ma na spełnienie marzeń. Ale to nie problem dla człowieka o jego pomyślunku. Bez mała za dnia na dzień uruchamia biznes polegający na sprowadzaniu do Polski niemieckich samochodów ( darowizny) z przeznaczeniem na cele kultu religijnego ( sic!). Kilka lat później bydgoska prokuratura wszczyna dwa śledztwa w tej sprawie. Jedno dotyczy fałszerstw darowizn ( dokumenty wystawiał niemiecki klasztor, który gościł Rydzyka), drugie - kwestii nie uiszczania opłat celnych. Redemptoryście zaczyna się palić grunt pod nogami, ale skrajna prawica nie daje mu zrobić krzywdy, bo Rydzykowi urosły już plecy. Oba postępowania zostają umorzone, a prokuratorzy w uzasadnieniu piszą, że nie dopatrzyli się znamion czynu zabronionego. Gdyby jednak ktoś chciał wrócić do sprawy i przejrzeć sfałszowane dokumenty, to już nigdy tego nie zrobi, bo kilkanaście kilogramów kwitów ginie bezpowrotnie w niewyjaśnionych okolicznościach. W tym samym czasie siedemnastoletni chłopiec zostaje skazany na trzy miesiące więzienia za sfałszowanie pieczątki na szkolnej legitymacji. No tak, ale ów młodzian to nie Rydzyk. Nawet nie ma na imię Tadeusz. Mamy rok 1991. Redemptorysta zakłada kalkę swojej niemieckiej fascynacji, czyli „Radio Maryja”. 

W dokumentach założycielskich przedstawionych Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji figuruje zapis niebywały. Otóż redemptorysta ustanawia sam siebie jednoosobowym organem nadzorczym, zarządzającym – UWAGA! - Kontrolnym. Czegoś podobnego KRRiT nie powinna nigdy zatwierdzić. A zatwierdza bez mrugnięcia oka! Godzi się też na taki handel: w zamian za rezygnację z reklam, oczywiście czysto teoretyczną, zmniejszona zostaje o 80 procent ogólnopolska opłata koncesyjna. Czyli na starcie, nowy, samozwańczy dyrektor stacji dostaje w prezencie ponad 6 milionów złotych. 117 lokalnych koncesji na częstotliwości ( Krajowa Rada przyznaje je redemptoryście hurtowo ) złożonych do kupy pokrywa niemal 90 procent powierzchni kraju. RM zaczyna nadawać i już na wstępie zdobywa milion słuchaczy. Głównie wiejskich, powyżej 60 roku życia. Zaczyna jednak - jak się wydaje - brakować pieniędzy, więc Rydzyk sprowadza z Niemiec dwa luksusowe mercedesy, jakoby podarowane stacji, które zostają sprzedane na pniu. Oba, znów jako przedmioty kultu, są zwolnione od cła i podatku. `Dokumenty na auta są fałszywe' - informują prokuraturę celnicy. Ta wszczyna śledztwo i... - Tak jak poprzednio - zaraz je umarza `ze względu na nie stwierdzenie zaistnienia czynu zabronionego'. Kolejne śledztwo dotyczy wywożenia z kraju, bez stosownego zezwolenia, ogromnych sum pieniędzy ( w gotówce! W torbach i walizkach!), Ale śledczy nadal jakoś tracą zapał i serce do drążenia tematu, który ginie gdzieś w przepastnych szafach prokuratury. W roku 1996 o „Radiu Maryja” robi się naprawdę głośno. Oto Tadeusz Rydzyk namawia słuchaczy Radia Maryja do golenia głów ( dosłownie) tym posłom, którzy głosowali lub w przyszłości będą głosować nad liberalizacją ustawy antyaborcyjnej. „Tak samo jak golono głowy hitlerowcom!” - Krzyczy redemptorysta. Tego wydaje się za dużo nawet dla niektórych politycznych opiekunów Radia. Toruńska prokuratura wszczyna śledztwo z urzędu, stawiając Rydzykowi zarzut lżenia naczelnych organów państwa i namawiania do przemocy, czyli do przestępstwa. Dyrektor dostaje sześć kolejnych wezwań na przesłuchanie. I co? I w swojej sztandarowej audycji „Rozmowy niedokończone” kpi w żywe oczy z tych „nędznych usiłowań”, no i ani razu nie stawia się w prokuraturze. Wobec tego przed bramą RM pojawia się policja z nakazem doprowadzenia redemptorysty. Ten jednak ma swoich ludzi w organach ścigania i uprzedzony kilka dni wcześniej o akcji organizuje odsiecz. Policjanci zderzają się z tłumem kilkuset rozmodlonych słuchaczek ( zwiezionych do Torunia autokarami z całej Polski) oraz kilkudziesięcioma najbardziej znanymi i gniewnymi aktywistami Narodowego odrodzenia Polski i Młodzieży Wszechpolskiej. Obrońcy Rydzyka śpiewają religijne pieśni, w rękach trzymają podobizny papieża i obrazy Matki Boskiej. Atak na zakonnika jest atakiem na `największe świętości'. Pod nakazem widnieje podpis jednej z toruńskich prokuratorek, więc z tłumu padają propozycje, aby powiesić kobietę na latarni ( jeszcze długo później na adres domowy pani prokurator będą przychodzić listy z pogróżkami i życzeniami śmierci). Policja jest bezradna i odstępuje od planowanych czynności. Niedługo później toruńska prokuratura umarza śledztwo ze względu na ( nie zgadniecie)... „Znikomą szkodliwość społeczną czynu” Cóż, prokuratorzy wiedzą, co robią, bo teraz Rydzyk to już nie jest ten sam Rydzyk, co kiedyś. Radio Maryja dzień i noc promuje 30 kandydatów na posłów i wszystkich 30 wprowadza z list AWS. W ten sposób radiowy guru staje się quasi - przywódcą partii z całkiem liczna reprezentacją 

parlamentarną. Czyżby zakonnik miał ambicje polityczne? Chodzi raczej o coś innego. Oto w tym samym czasie ( 1997 rok) Tadeusz Rydzyk rozpoczyna słynną zbiórkę pieniędzy `na ratowanie stoczni'. Bez zezwoleń. Bez kontroli. Bez potrzeby rozliczenia się. Z anteny RM, co kilkanaście minut nadawane są błagalne apele odwołujące się do patriotyzmu, do polskości i do Zawsze Dziewicy, więc do Torunia płynie rzeka pieniędzy. Z Polski i z zagranicy. Szacuje się, że do rozgłośni wpływa kilkadziesiąt milionów dolarów i półtora miliona świadectw udziałowych NFI wartych 120 milionów złotych. Takie pieniądze rzeczywiście uratowałyby upadające stocznie, więc ich związkowcy (w tym „S”) ze łzami wdzięczności dziękują Rydzykowi i... Nieśmiało proszą o przekazanie środków. „Nie dam wam, bo byście wszystko przeżarli” odpowiada osłupiałym stoczniowcom „dobroczyńca”. Nikt, żadna kontrola, żaden NIK, żaden Urząd Kontroli Skarbowej nie pojawia się w Toruniu po tym niebywałym w skali światowej, przekręcie. Ale przecież pojawić się nie ma prawa, skoro u władzy są ludzie ojca dyrektora, których kariera może prysnąć jak bańka mydlana po jednej nieprzychylnej radiowej audycji. Nie ma chętnych do poniesienia ryzyka. Tymczasem ogromne pieniądze mają posłużyć zbudowaniu imperium Rydzyka. Już nie jakiejś tam jednej rozgłośni, lecz prawdziwej potęgi medialnej. Powstaje finansowa odnoga koncernu o nazwie Lux Veritatis. Działalność rozpoczyna `Nasz Dziennik', a wkrótce - Telewizja Trwam ( największe studio telewizyjne w Polsce). No i oczko w głowie zakonnika - Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej. Jednak jest ktoś, kto nie godzi się z zawłaszczeniem przez RM i jej dyrektora pieniędzy na ratowanie stoczni. 15 września 2000 r. Bolesław Hutyra ( wraz z dwoma kolegami ze Stowarzyszenia Obrońców Stoczni ) jedzie na umówioną rozmowę z ministrem skarbu państwa. Temat rozmowy:, co się stało z pieniędzmi z ogólnopolskiej zbiórki Rydzyka i jak je odzyskać. Około godziny 7.30 ich Opel Calibra uderza na prostym odcinku drogi ( w okolicach miejscowości Powierż koło Nidzicy ) w wielką maszynę do zrywania asfaltu. Pogoda jest idealna, a drogowy kombajn z daleka widoczny. Śledztwo nie wykazuje śladów hamowania. Przy denatach policjanci nie znajdują żadnych dokumentów ( identyfikacja zwłok trwa kilka dni ). Nie ma kwitów - ani osobistych, ani takich, które mogłyby pomóc w trakcie dyskusji z ministrem. Ot, panowie jechali z pustymi rękami, bez dowodów osobistych, bez legitymacji, bez praw jazdy i dowodu rejestracyjnego pojazdu... Co więcej, nie ma żadnego świadka wydarzenia? Jedna z najbardziej ruchliwych dróg w Polsce jest akurat ( przypadkowo?) pusta. Są osoby, które do dziś twierdzą, że ruch na trasie został wiele minut wcześniej wstrzymany, aby... W każdym razie już nikt więcej nie kwestionuje prawa 

Rydzyka do zebranych pieniędzy. Nie ma też odważnych, by wyjaśnić tajemniczą, potrójną śmierć na szosie. Śledztwo zostaje umorzone „ze względu na nie stwierdzenie...”. To już niemal mantra, nieprawdaż? W roku 2001 Rydzyk umacnia swoją pozycję polityczną, tworząc od podstaw Ligę Polskich Rodzin. Reklamując ją wszystkimi siłami swoich mediów, wprowadza do Sejmu 38 posłów. To już nie są przelewki. Jakby tych sukcesów było mało, pełną parą rusza wspomniana wcześniej uczelnia redemptorysty, by kształcić posłuszne dyrektorowi pokolenia przyszłych dziennikarzy. Pieniądze płyną strumieniami. Telewizja Trwam zarabia z reklam kilkadziesiąt milionów rocznie. Dekodery telewizyjne wciskane moherowym babciom dają kolejne miliony. Krocie zarabia też „Nasz Dziennik”. Tymczasem łączny koszt działalności Rydzykowych podmiotów ( szacunkowy, bo sprawozdań finansowych brak) zamyka się kwotą 22 miliony złotych rocznie. Za spokój ze strony wścibskiego fiskusa Rydzyk umie się odwdzięczyć. W 2005 roku rzuca wszystkie siły swoich mediów z poparciem dla Kaczyńskiego. I znów się udaje! Głosami głównie wiejskiego elektoratu bliźniak zostaje prezydentem RP. Europa przeciera oczy ze zdumienia. Zdziwi się jeszcze bardziej, gdy redemptorysta wyciągnie jedną rękę po fundusze z Unii ( 16, 5 miliona euro ), a jednocześnie z jasnogórskich murów będzie głosił takie oto słowa: „Państwo polskie składa swoje najlepsze dzieci na pożarcie molochowi Unii Europejskiej w mglistej nadziei, że ci, co nie zostaną zmiażdżeni stalowymi kłami europejskich norm, zapewnią sobie dobrobyt i opiekę pod skrzydłami nieobliczalnego, nowego neo pogańskiego bóstwa, którego sanktuarium socjaldemokraci wszystkich stolic budują w Brukseli”. Nachodzą lata 2007 - 2008, a z nimi wojna redemptorysty o kolejne wielkie pieniądze. Tym razem na odwierty geotermalne. Niestety ( dla nas na szczęście), dziesiątki milionów złotych ( już przyznanych) odpływają z upadkiem rządu Kaczyńskiego. Tego się Rydzyk nie spodziewał. Ale szybko się otrząsnął z chwilowej porażki i wynalazł „rydzykofon”. I znów tysiące naiwnych, rozmodlonych wyznawców sięgają do portfeli, by kupić swój pierwszy w życiu, kompletnie zbędny telefon komórkowy. Zbędny? Jak, dla kogo? Teraz ofiary zakonnika będą mogły ofiary słać pieniężne w postaci SMS - ów ( 4 złote + VAT) nawet dwa razy dziennie. Czy wraz z nastaniem rządów łuskowców Rydzykowi coś się złego stało? Czy chociaż jakiś niepokój go dopadł? A gdzie tam! Nadal podmioty imperium Rydzyka nie płacą podatków, nie składają sprawozdań finansowych, nie są kontrolowane. Są państwem w państwie. Kompletnie bezkarnym. Są tacy, którzy żartują, że sam Stwórca woli nie zadzierać z ojcem dyrektorem. Bo jeszcze zostanie ekskomunikowany. Albo marnie skończy gdzieś na drodze Gdańsk - Warszawa w okolicy miejscowości Powierż koło Nidzicy.

~Ktoś: Tyt. dr może wyrobić sobie każdy głupi rylec - wystarczy mieć odpowiednią średnią, by dostać się na te studia. Jako tytuł naukowy (najniższy z możliwych) tylko tam powinien być używanym, jak ktoś nie pracuje naukowo (zdecydowana większość) to dyplom może oprawić sobie w ramki lub wytrzeć tyłek. To wyłącznie tytuł snobistyczny dla osób zakompleksionych. Tyle jest wart. Na temat Rydzyka szkoda nawet jednego słowa. Szkoda tylko jego wyznawców- idiotów, bo tylko nie- sapiens pozwoli sobie zrobić sieczkę z mózgu.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz