Magia
w Kościele wciąż ma się dobrze.
Beata
Łabutin 13.11.2012
Echa magii i zabobonów z okresu Kościoła starożytnego
wciąż są obecne w Kościele współczesnym.
Woda święcona jest magiczna?
W dzisiejszym
Kościele wierni nadają magiczne znaczenie na przykład święconej wodzie,
wierząc, że to nie jest zwykła woda. Tymczasem dziś woda święcona to po prostu
znak błogosławieństwa.
Mówili o tym uczestnicy konferencji pt. ?Zabobony, czary i magia w Kościele starożytnym?, jaka odbyła się we wtorek na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego.
- W okresie starożytnym magia i religia to było w zasadzie to samo - mówi dr Monika Ożóg, historyk z UO zajmująca się okresem starożytnym i wczesnochrześcijańskim. - Dopiero gdy wkroczyło chrześcijaństwo zaczęło ono magów wypierać, wprowadzając na ich miejsce swoich - osoby duchowne, głoszące słowo Boże. Można zaryzykować stwierdzenie, że chrześcijański cud i pogańska magia to były dwie bardzo podobne rzeczy, tyle że cud był bezpłatny, a magia była kosztowna.
Mówili o tym uczestnicy konferencji pt. ?Zabobony, czary i magia w Kościele starożytnym?, jaka odbyła się we wtorek na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego.
- W okresie starożytnym magia i religia to było w zasadzie to samo - mówi dr Monika Ożóg, historyk z UO zajmująca się okresem starożytnym i wczesnochrześcijańskim. - Dopiero gdy wkroczyło chrześcijaństwo zaczęło ono magów wypierać, wprowadzając na ich miejsce swoich - osoby duchowne, głoszące słowo Boże. Można zaryzykować stwierdzenie, że chrześcijański cud i pogańska magia to były dwie bardzo podobne rzeczy, tyle że cud był bezpłatny, a magia była kosztowna.
Módl się, a nie czaruj.
Przez dłuższy czas Kościół unikał zapisywania modlitw, bowiem formuły utrwalone, zapisane, kojarzone były z rytuałami, z magią, i to nie tylko białą - w największym skrócie mającą pomagać, ale i czarną - mającą szkodzić. Improwizowano więc, nawet podczas mszy, w myśl zasady: ?Módl się, a nie czaruj?. - Przez kilka stuleci, do III wieku trzymano się tego, że kapłan podczas modlitwy, nawet podczas mszy powinien improwizować i to było rygorystycznie przestrzegane - mówił jezuita prof. Henryk Pietras, rektor Akademii Ignatianum w Krakowie. - Ale już w wieku IV mamy w chrześcijaństwie formułki, mamy amulety.
Magiczne relikwie.
Do kapłaństwa chrześcijańskiego często garnęli się ci, którzy uprawiali wcześniej obrządki pogańskie, przenosili więc nawyki związane z utrwalaniem formuł na nowy grunt.
Już w starożytnym Kościele duchowni nawoływali osoby uwikłane w magię do nawrócenia. Sposoby były różne: od perswazji poprzez kary pieniężne, chłostę, obcięcie włosów, bicie (w jednym z pism czytamy: ?Jeśli się nie poprawią, to ich obijcie?).
Trudno jednak było wyrugować magię, bo ona zapewniała poczucie bezpieczeństwa, była swego rodzaju targiem z boskością: ja dopełnię pewnych rytuałów, formuł, w zamian za to spełnione będą moje oczekiwania. - Magia ma w sobie coś z działania przyczynowo - skutkowego: wykonując pewne rzeczy chcemy na Bogu coś wymusić. Taka postawa nie ma nic wspólnego z modlitwą, która ma być porozumieniem z Bogiem - mówiono podczas spotkania.
Dlatego często wierni traktują przeżycie religijne po części magicznie, jak zaklęcie; w imię myślenia, że jeśli ksiądz nie zapuka w konfesjonał na koniec spowiedzi, to ta spowiedź jest nieważna.
Inskrypcje pełne magii.
Niektórzy
uważają, że napis R.I.P (z łaciny: Niech spoczywa w pokoju) można kojarzyć
z mającymi magiczną wymowę inskrypcjami nagrobnymi z wczesnego okresu
chrześcijaństwa, mającymi powstrzymać niepowołane osoby pod groźba klątwy przed
otwarciem grobowca. Tymczasem R.I.P. to tylko modlitwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz