Translate

sobota, 12 kwietnia 2014

Szkoły wyznaniowe ponad świeckim prawem! - Bez Kometarzy...21



Szkoły wyznaniowe nie mogą stać ponad świeckim prawem!

10 kwietnia Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł poświęcony praktykom "wychowawczym", jakie miały miejsce w ośrodku wychowawczym Sióstr św. Karola Boromeusza w Zabrzu. Wniosek jest jeden. Szkoły wyznaniowe nie mogą stać ponad świeckim prawem!

 

Jedną z głównych "praktyk wychowawczych" stosowanych przez Siostry z Zabrza było karne zamykanie chłopców i celowe narażanie ich na gwałcenie przez najstarszych podopiecznych. Ale równie straszne było bicie i torturowanie wychowanków. W Wyborczej czytamy między innymi takie relacje:

" Czasem siostra Bernadetta tak mnie pobiła, że nie mogłem chodzić do szkoły. Raz wzięła drewniany wieszak. Biła po całym ciele. Już nie pamiętam, za co. Ale najgorsze były uderzenia w głowę. Tak jakby chciała dostać się do środka. "

"Dziewczynkom za karę wkładały mydło do ust, wiązały do słupa lub kaloryfera, myły w zimnej wodzie"


Nie jest to niestety dziwne. Dopóki ogół społeczeństwa będzie zakładał, że "osoby duchowne są dobre", że bez postulowanej przez świecki system państwowy wiedzy i umiejętności mogą zajmować się dziećmi, bo "są bliżej boga", takie rzeczy będą miały miejsce. Za krzywdę, jaka działa się dzieciom w ośrodku wychowawczym Sióstr św. Karola Boromeusza w Zabrzu ponoszą winę nie tylko same Siostry, ale również ci wszyscy, którzy uważają, że osobom duchownym przysługuje prawo do edukacji i opieki nad dziećmi dane z Niebios.

Tymczasem nic nie wskazuje na to, że bez przygotowania pedagogicznego i starannie ocenionych przez świeckie gremia na uczelniach wyższych praktyk wychowawczych, dany ksiądz, zakonnica, zakonnik, rabin, guru, czy imam, będzie lepszy do zajmowania się dziećmi od przypadkowego górnika, taksówkarza, czy osoby nie mającej żadnego zajęcia poza dyskusjami pod przysłowiową budką z piwem.

Świeckie państwo i wymaganie przez nie standardy powinny stać ponad szkołami i ośrodkami wychowawczymi katolików, protestantów, czy muzułmanów. Nic nie usprawiedliwia innego podejścia do tego zagadnienia. Etyka świecka, z której powinno czerpać świeckie państwo, nie jest skrępowana religijnymi dogmatami i, w związku z tym, jest przeważnie znacznie bardziej rozwinięta i najzwyczajniej w świecie "ludzka" od etyk postulowanych przez "zakonne zasady wychowania młodzieży", czy choćby szariat.

Wyższość świeckich, ogólnoludzkich standardów wychowawczo - edukacyjnych nad normami szkolnictwa wyznaniowego nie polega tylko na niestosowaniu przemocy fizycznej i psychicznej wobec podopiecznych. Chodzi też o to, czego się uczy. Czy przekazuje się wiedzę, czy indoktrynuje? Czy uczy się prawdziwej biologii, historii i literatury, czy też przekazuje się ich karykatury wypaczone dla potrzeb "jedynie słusznych" dogmatów. Ja na przykład nie mogę uwierzyć, że zdarzają się w UE szkoły wyznaniowe, w których uczy się kreacjonizmu zamiast ewolucji naturalnej. To też jest gwałt. Nie na ciele, ale na zdolnościach poznawczych i możliwościach rozwoju intelektualnego uczennic i uczniów. I nie ma znaczenia, że szkoły religijne są "prywatne". Czy gdyby prywatna szkoła kierowców uczyła jeżdżenia po chodniku, zamiast po ulicy, to też byłaby nietykalna z uwagi na swoją "prywatność"? 




Budząca grozę sytuacja w ośrodku wychowawczym w Zabrzu zaowocowała między innymi listem otwartym Piotra Szumlewicza. Piotr pisze w nim między innymi:

"Dlatego też apeluję do ministrów sprawujących nadzór nad wszelkimi ośrodkami wychowawczymi, prowadzonymi przez Kościół, aby przeprowadzili w pilnym trybie kontrole, czy nie dochodzi w nich do czynów przestępczych. Ze względu na dobro dzieci warto byłoby też zawiesić funkcjonowanie tych ośrodków, a z pewnością natychmiast przekazać je pod bezpośrednią kuratelę państwa."

Z pewnością takie ośrodki powinny być pod kuratelą państwa. Nie tylko katolickie, ale wszystkie prowadzone przez dowolny związek wyznaniowy.

Póki co dzieci bronią głównie osoby prywatne, dostatecznie odważne, aby mimo silnej pozycji Kościoła w Polsce myśleć przede wszystkim o prawach dziecka. Jedną z takich osób jest nauczycielka Zofia Włodarska ze Szkoły Podstawowej nr 8 w Zabrzu, która jako jedyna zareagowała na prośby jednego z wychowanków, Pawła, by zabrać go z ośrodka Sióstr św. Karola Boromeusza w Zabrzu.

Jeden z aktywnych członków Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, Marek Okrągły, chce, abyśmy przyczynili się do wyróżnienia takich osób jak pani Zofia Włodarska. Cóż innego można zrobić w sytuacji, gdy nadal zbyt wielu Polaków i zbyt wiele Polek wierzy w to, że ksiądz, zakonnik i zakonnica posiadają jakieś "cudowne moce", czyniące z nich znakomitych wychowawców i opiekunów dla dzieci i dla młodzieży? A efektem tej wiary może być celowe gwałcenie podopiecznych, bicie do krwi, napychanie ust mydłem, przywiązywanie na długie godziny do rur i kaloryferów... Chwała zatem odważnym ludziom, ingerującym w wyrastające z wiary w "cudowne moce wychowawcze" patologie!

Mamy w Polsce 38,5 miliona mieszkańców. Jako jeden z nich twierdzę od dawna, że w ogóle nie powinny istnieć szkoły wyznaniowe dla osób nieletnich. Proces wychowawczy nie powinien się wiązać z indoktrynacją do "jedynie słusznej" mitologicznej wizji. Dzieci i młodzież powinni mieć gwarantowane prawo do zdobywania na tym etapie rozwoju informacji sprawdzonych, poddanych krytycznej, obiektywnej i naukowej analizie. Wizja tego, czym jest człowiek, jakie są jego prawa i potrzeby, nie powinna u osób zajmujących się edukacją i prowadzeniem ośrodków dla dzieci wyrastać z mitów, ale z rzetelnej wiedzy uwzględniającej aktualny stan badań pedagogicznych, psychologicznych, społecznych etc.

To, że zakonnice są często surowe dla swoich wychowanków wypływa też przecież z mitów, którym uległy do tego stopnia, że poświęciły im całe swoje życie. Przecież na rzecz tych mitów zrezygnowały z prowadzenia rodziny i normalnego życia zawodowego. Stąd, niestety, istnieje zawsze ryzyko, iż taka surowość wobec własnego życia może łatwo zmienić się w surowość wobec życia innych ludzi. Gdy tymi innymi ludźmi są dzieci, nie mogą się bronić. Oczywiście, nie każda "surowość" oznaczać musi patologię, ale sądzę, że powstaje w ten sposób większa szansa jej zaistnienia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz