Translate

środa, 16 października 2013

Zażądał od parafii 10 mln - Bez Komentarza...17



Zażądał od parafii 10 mln, bo uznał, że Kościół go męczył i straszył piekłem.

Bez mojej woli włączyli mnie do Kościoła i straszyli piekłem - wyznał Robert C. i wysłał do sądu pozew z żądaniem od parafii 10 mln zł odszkodowania.



Sędziowie w Częstochowie, a potem w Katowicach stanęli przed dylematem: czy chrzest w wieku niemowlęcym, a później udział w mszach i lekcjach religii mogą naruszać dobra osobiste dorosłej osoby, która odrzuca nauki Kościoła.



O tym, że naruszają, jest przekonany Robert C. Dlatego w ubiegłym roku wysłał do sądu pozew z żądaniem 10 mln zł zadośćuczynienia od jednej z częstochowskich parafii.


A może powinien mieć pretensje do rodziców...

C. dostrzegł swoją krzywdę w fakcie włączenia go bez jego wiedzy do Kościoła katolickiego. - Bez mojej woli najpierw mnie ochrzczono, potem musiałem uczestniczyć w mszach świętych i lekcjach religii - napisał w pozwie. - Przez 27 lat żyłem w ciągłym strachu przed piekłem ognistym. Męczono mnie w ten sposób psychicznie i dlatego myślę, że są to szczególne okoliczności do przyznania zadośćuczynienia - argumentował. Przy okazji dowiódł, że jest biedny jak przysłowiowa mysz kościelna, więc został zwolniony z wpłacenia do sądu 100 tys. zł "wpisowego" (jest obliczane procentowo od kwoty roszczenia).

Proboszcz parafii podszedł do sprawy poważnie, wynajął adwokata. Przygotowali argumenty. Uznali, że Robert C. powinien mieć bardziej pretensje do rodziców. - Chrzest dziecka następuje za wiedzą rodziców i zgodnie z ich wolą - podkreślał adwokat. A proboszcz odkrył w księgach, że C. wcale nie został ochrzczony w tej parafii. Przystąpił tu dopiero do pierwszej komunii, ale lekcji religii nie pobierał w salce katechetycznej kościoła.

Sąd Okręgowy w Częstochowie oddalił pozew Roberta C. Nie kwestionował przy tym jego żalu do Kościoła. Uznał tylko, że C. nie wykazał czarno na białym, że jego dobra osobiste zostały naruszone za sprawą chrztu, mszy i zajęć religii. Nie udowodnił także, że zmuszano go do udziału w praktykach religijnych, których nie uznaje, czy został pozbawiony możliwości kształtowania swojego światopoglądu i poszukiwania dróg życiowych. - Ochrzczenie dziecka i nauczanie religii za zgodą i wiedzą jego rodziców nie jest działaniem wyrządzającym szkodę - podkreślał sąd. Odwołał się przy tym do Konstytucji, z których "wynikają prawa gwarantujące rodzicom możliwość wychowania dzieci, nauczania moralnego i religijnego zgodnie z własnymi przekonaniami".


- Powód nie wykazał nawet, że w pozwanej parafii został ochrzczony i tam nauczany religii. Nie uargumentował wysokości zadośćuczynienia - podsumował sąd.

Parafia nie ograniczała wolności obywatela

Robert C. nie dał za wygraną i odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Uznał, że w pierwszej instancji jego sprawę rozpatrzono powierzchownie, odrzucając m.in. wniosek o powołanie biegłego biblisty. Niedawno katowicki sąd zajął się jego sporem z parafią. Ocenił, że w Częstochowie rozpatrzono go obiektywnie i sprawiedliwie. - Żadne z podstawowych praw i wolności obywateli nie zostały naruszone przez parafię. Powód nie wykazał, aby parafia jakimkolwiek swoim działaniem te prawa u niego naruszyła - uzasadnił katowicki sąd.

Sąd ponownie odniósł się do tego, chrzest nie odbył się w pozwanej parafii. - Już ta okoliczność czyni bezprzedmiotowymi dalsze rozważanie tej kwestii - uzasadnił odrzucenie żądań Roberta C.

 Link do artykułu
 
I co Wy na to??? Czekam na komentarze...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz