Jak to naprawdę jest
z pedofilią wśród księży?
Od 1950 do 2002 r. w USA za seksualne
napaści na nieletnich skazanych zostało 0,25 proc. księży (259 przypadków).
Problem częściej dotyczy np. nauczycieli i trenerów. Ale to 4 proc.
tamtejszych duchownych (za życia bądź po śmierci) zostało posądzonych
o taką napaść przez domniemane ofiary. Tymczasem w Polsce pełnomocnik
ds. ochrony dzieci nie zna nawet skali zjawiska, choć ma z nim walczyć.
Wedle obliczeń w ciągu 10 lat w Polsce za pedofilię skazano jednak 27
księży - to ok. 0,07 proc. ogółu polskich duchownych.
Pewne jest
jedno: tak w Polsce jak i na świecie widać tylko wierzchołek góry lodowej.
Jak wielka
jest w Polsce skala pedofili wśród księży? - Sam chciałbym wiedzieć - mówił ks.
Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Rzecznik może i nie wie.
Biskupi diecezjalni dane jednak mają.
Biskupi wiedzą, nie powiedzą
Ale już
Episkopat, który skupia tychże biskupów - przynajmniej oficjalnie - nie dodaje
do siebie liczb z 44 diecezji. I oficjalnie też nie wie - odsyła do diecezji. A
np. w archidiecezji krakowskiej kard. Stanisław Dziwisz odsyłał do Episkopatu.
Dostęp do danych ma więc każdy - pod warunkiem, że jest Stolicą Apostolską. Choć
i Watykan nie może być pewny.
Papieska
instrukcja z 2001 r. nakazuje biskupom gromadzić i przekazywać do watykańskiej
Kongregacji Nauki Wiary informacje o każdym przypadku uprawdopodobnionego
podejrzenia wobec osoby duchownej o czyn pedofilski. Czy tak się dzieje?
Najnowszy przykład księdza Grzegorza K. z warszawskiego Tarchomina wskazuje, że
nie zawsze. Księdza bowiem skazano w pierwszej instancji, ale papiery i tak nie
powędrowały do Watykanu.
Skandale - tak, tak. Badania - nie,
nie
Efekt jest
taki, że mediami i opinią publiczną wstrząsają kolejne skandale ze
szczegółowymi opisami tego, co ksiądz robił z ministrantem bądź uczennicą na
plebani. Ale spojrzenia całościowego na rodzimy problem - nie ma. I nie ma
woli, aby było choćby takie jak w USA, Niemczech czy Irlandii.
Nie znaczy
to wcale, że nic na ten liczb nie wiadomo. W Polsce, wedle obliczeń Ekke
Overbeeka, holenderskiego dziennikarza (autora książki ''Lękajcie się! Ofiary
pedofilii w polskim Kościele mówią'') w ciągu ostatnich 10 lat w Polsce za
pedofilię skazano 27 księży.
Dużo?
Trzeba to powiedzieć wprost: nie. To bardzo mało. Na przestrzeni dekady w
Polsce służyło bowiem ok. 35 tys. księży. Zatem jeden na ponad tysiąc kapłanów
został skazany za taki czyn.
Przestępstwo popełnia osoba zaufana bądź bliska
Jednak
rzeczą pewną jest, że nie jest to faktyczna skala molestowania nieletnich w
Polsce przez osoby duchowne. Pedofilia jest trudna do wykrycia i ukarania.
Najczęściej sprawcami są osoby, które znają ofiarę. Mają jej zaufanie bądź jej
się boją.
Pedofilię
wśród polskich księży jest jeszcze trudniej ukarać - z uwagi na autorytet
duchownych i Kościoła oraz przywiązanie do wiary albo - po prostu -
bagatelizowanie przez biskupów występków podwładnych.
Oto bowiem
np. abp Sławoj Leszek Głódź uczynił swoim współpracownikiem i awansował
księdza, który został skazany za rozpijanie 15-latki, a potem jej molestowanie.
Skazany duchowny został kanonikiem kapituły kolegiackiej przy nowej rezydencji
metropolity.
Sztandarowy
przykład jest jednak z Podkarpacia. Tylawa. Ks. Michał M. molestował
dziewczynki z tej parafii przez ponad 30 lat. Ks. arcybiskup Józef Michalik, po
ujawnieniu sprawy, księdza wziął w żarliwą obronę. A jego oskarżycieli i ofiary
- łajał. Po wyroku ksiądz dalej służył, choć przeniesiono go do nieodległej
miejscowości.
Ofiary pozostają w ukryciu przez
dziesiątki lat
Często
ofiary albo milczą do grobowej deski albo opowiadają o swojej krzywdzie po
latach - gdy przestępstwo się przedawniło, sprawca stoi nad bądź już leży w
grobie. Wedle amerykańskiego raportu John Jay jedna na cztery ofiary zgłaszała
się w ciągu 10 lat od incydentu. Połowa po 10-30 latach. A pozostałych 25 proc.
ofiar - po ponad 30.
W Polsce
Kościół nie przeprowadził żadnych istotnych badań nad zjawiskiem seksualnego
wykorzystywania nieletnich przez duchownych. Nie dopuścił jednocześnie do
przecieku zbyt wielu informacji na temat tego zjawiska.
Ale
amerykański - już tak. Kościół zza Oceanu został do tego jednak przymuszony. Do
tej pory bowiem wypłacił ok. 3 miliardów dolarów odszkodowań ofiarom księży. A
kwota ta wedle szacunków może sięgnąć nawet 5 mld. Wypłaty pociągnęły za sobą
bankructwa kilku diecezji. W Polsce przewodniczący Episkopatu abp Michalik
stwierdził za to: - Do zobowiązań finansowych Kościół nie może się poczuwać,
odsyłamy do winowajcy. Co innego moralne zadośćuczynienie i pomoc ofiarom.
Sprawa
Tylawy pokazuje jednak, że z moralnym wsparciem czy zwykłym
"przepraszam" jest problem.
Raport za pieniądze amerykańskiego
Kościoła
Tymczasem w
USA powstał najbardziej kompleksowy raport autorstwa John Jay College of
Criminal Justice z 2011 (pierwotna wersja jest z 2004 r.). Kosztował 1,8 mln
dol. z czego połowę wyasygnował Kościół (resztę wierni i administracja
państwowa). A zlecono go w momencie, gdy demony lat 60., 70., i 80. zaczęły
dopadać tamtejszy Kościół hierarchiczny.
Dotyczy on
pedofilii i nadużyć seksualnych duchownych w USA. Czy można wnioski z niego
rozciągnąć na inne państwa? Wprost - na pewno nie. Ale pewne konkluzje
wyciągnąć - owszem można.
Słabą stroną
raportu jest to, że jako współfinansowany przez Kościół, może budzić
wątpliwości. Także wnioski z niego są dyskusyjne - idą wbrew rozpowszechnionej
opinii i odczuciom społecznym. Wedle raportu celibat nie ma wpływu na zjawisko
molestowania przez księży, podobnie też homoseksualizm duchownych ma nie być
istotny.
Raport za
to aż roi się od szczegółów, konkretnych danych, procentów i liczb. Stworzenie
takiego kompendium, ale na zlecenie polskiego Kościoła i jego dotyczącego,
wydaje się czymś niemożliwym.
Ofiary
wskazały 4 proc. księży, skazano 0,25 proc.
Amerykański Kościół otworzył swoje
archiwa. Co z tego wyniknęło?
Otóż w
latach 1950-2002 na terenie USA służyło 110 tys. księży. Na 4,4 tys. (czyli 4
proc. ogółu) złożono doniesienie (najczęściej złożyła je ofiara bądź osoba ją
reprezentująca), że seksualnie wykorzystywali nieletnich. Osób skarżących było
w sumie ponad 10 tys. Policja przeprowadziła 963 śledztwa. Przed sądem
oskarżono 379 księży. Za winnych uznano 259 (3,4 proc. tych, których wskazały
ofiary). A 149 spośród nich zostało pozbawionych wolności z czego 100 trafiło
do więzień.
Odsetek
skazanych księży w stosunku do ogólnej liczby to ok. 0,25.
***
Powodem,
dla którego śledztw i skazań jest bardzo mało w porównaniu do liczby wskazań
ofiar na księży, jako autorów napaści seksualnych, jest to, iż czyny te często
w momencie zgłoszenia były przedawnione. Albo nie wiadomo było, gdzie jest
sprawca. Albo wiadomo było, że już nie żyje.
Z jednej
strony 55 proc. spośród skarżonych księży miało skrzywdzić jedną osobę. Ale z
drugiej: 27 proc. wszystkich oskarżeń padło na 149 duchownych. A 3,5 proc.
wskazanych księży miało mieć co najmniej 10 ofiar.
Gdzie? Plebania, kościół, auto, dom
ofiary, szkoła
Do nadużyć
seksualnych wobec nieletnich wedle raportu dochodzić miało w 41 proc. na
plebanii. W 16 proc. w kościele. Reszta - w innych miejscach, np. w
samochodzie, w domu ofiary, szkole.
Kto padał
ofiarą nadużyć seksualnych księży? 5,8 proc. przypadków dotyczyło kontaktów z
dziećmi poniżej 7. roku życia. 16 proc. - tych w wieku 8-10 lat. 50,9 proc. -
11-14 lat. 27,3 proc. - 15-17 lat.
Watykańscy
hierarchowie (w literaturze takie rozróżnienie też jest czynione) wyróżniają
"prawdziwą" pedofilię i efebofilię (pociąg do dojrzewających
chłopców). Tę pierwszą (jeśli uznać wiek 10 lat za granicę, do której dziecko
jeszcze nie dojrzewa), to akty pedofilskie obejmowały co piąty przypadek. A
efebofilia - 80 proc. Najczęściej ofiarami księży padali chłopcy w wieku 11-14
lat. Kodeksy karne już jednak nie rozróżniają gwałtu na 10- i 11-latku.
Co więcej:
pedofilię (odczuwanie pociągu do małych dzieci) w sensie medycznym stwierdzono
u raptem ok. 5 proc. A że cztery razy więcej księży molestowało dzieci w wieku
10 i mniej lat? To efekt tego, że po prostu do takich małych dzieci mieli
dostęp. A że molestowali głównie chłopców (81 proc.)? Powód jest ten sam.
Pozytywny, ale dyskusyjny wniosek:
koniec fali?
Pozytywny
(choć obarczony wątpliwościami) wniosek z raportu jest taki, że fala napaści na
nieletnich jest już za Kościołem zza Oceanu.
A to
dlatego, że ogromny wzrost przypadków zanotowano od połowy lat 60. do połowy
80. Wytłumaczono to tym, że lata 60. oraz 70. były naznaczone rewolucją
seksualną, rozwodami, rozpowszechnieniem i przyzwoleniem na branie narkotyków
oraz generalnym wzrostem przestępczości.
Dodatkowo z
kolei księża dopuszczający się przestępstw byli (w 70 proc.) wyświęcani przed
rokiem '70. Ich formacja w seminariach była zatem wyraźnie nieadekwatna do
zmian kulturowych, które nastąpiły - świeżo upieczeni księża w dużej części nie
byli zdolni do funkcjonowania w otoczenia "dzieci-kwiatów",
zrewoltowanego i eksperymentującego pokolenia'68.
Słowem:
wedle raportu sama struktura Kościoła i reguły jego działania nie są przyczyną
- to raczej wypaczenia w programach kształcenia są nią. No i zmiany kulturowe
(idące wbrew nauczaniu moralnemu Kościoła).
Eksperymenty
seksualne z dziećmi - grzech rewolucji obyczajowej
Wspomniane
eksperymenty rewolty były również seksualne. Seksualizowanie dzieci nie było
czymś, co budziłoby tak powszechne i wielkie oburzenie jak dziś. Flagowymi
przykładami są choćby Roman Polański, który zgwałcił 13-latkę. Później
przekonywał, że w owym czasie trudno mu było samego siebie przekonać, że we
współżyciu z nastolatką (jak ona twierdzi, wbrew jej woli) było coś
niewłaściwego.
Z kolei
bardzo znany i hołubiony dziś polityk lewicy Daniel Cohn Bendit, wtedy
przywódca buntu francuskiej młodzieży, nawet chwalił się swoimi seksualnymi
igraszkami z dziećmi.
- W 1972 r.
złożyłem podanie o pracę w alternatywnym przedszkolu we Frankfurcie nad Menem.
Pracowałem tam ponad dwa lata. Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął
charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały jak mnie
podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły
mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo
wszystko i ja je głaskałem - pisał sam o sobie. Zachwalał też fantastyczność
dziecięcej seksualności.
Co ciekawe,
badacze z John Jay zauważyli, że księża dopuszczający się seksualnego
wykorzystywania nieletnich nie byli skłonni uznać krzywdy swoich ofiar.
Jak wyglądała ta fala?
Wedle
raportu z 2004 r. (obejmującego przypadki z lat 1950-2002) w USA fala napaści
na nieletnich zaczęła rosnąć od początku lat 50. Połowę wysokości osiągnęła ok.
roku 1960. Na najwyższym poziomie utrzymywała się w całych latach 70. W połowie
lat 80. opadła do połowy "piku". A do poziomu z roku 1950 dobiła na
początku lat 90.
Dalej już
przypadki pedofilii księży w USA są rzadkie. Jednak po aktualizacji - dopisaniu
zgłoszeń z lat 2003-10 o molestowaniu, które miały miejsce w wcześniejszych) -
liczba ofiar wzrosłą (z ok. 10 tys.) o ok. 3 tys. A liczba podejrzanych księży:
do ok. 6 tys.
Te nowe
doniesienia dotyczyły odległych lat - głównie od 50. do 80. 282 przypadki
molestowania, które miały się zdarzyć w I połowie lat 50, zgłoszono po roku
2003! Słowem: statystyki z roku 2004, z roku 2011 i te które zostaną
opublikowane w najbliższych latach nie będą kompletne. Bo najnowsze skargi
dotyczą także molestowania nawet sprzed pół wieku.
Jak jest dziś?
A jak dziś
wygląda skala pedofilii? Tego nie sposób dokładnie określić. Bo, jak wskazano,
ofiary ujawniają się często po wielu latach.
Od 2001 r.
do 2010 r. do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary wpłynęło ok. 3 tys. zgłoszeń
o nadużyciach seksualnych duchownych wobec nieletnich. 60 proc. dotyczyła
efebofilii. A 10 proc. "prawdziwej" pedofilii. Na tej podstawie
wyliczono, że na ok. 410 tys. księży z całego świecie "prawdziwej"
pedofilii dopuszczało się 0,07 proc. z nich.
Należałoby
jednak wziąć poprawki na to, że zgłoszone przypadki pochodziły z przestrzeni
wielu lat, więc liczba księży żyjących w tym czasie była w sumie dużo większa
niż żyjących na dany dzień. Uwzględnić trzeba by też poprawkę na to, że trudno
mniemać, iż wszystkie przypadki na pewno trafiły do Kongregacji (czyli na sam
szczyt kościelnej piramidy).
Czy dane są wiarygodne?
Tu duża
wątpliwość. Powstaje pytanie: na ile oddaje skalę zjawiska to, że rocznie z
wielu krajów wpływają do Watykanu raptem pojedyncze przypadki? Np. w rekordowym
roku 2009 aż 223 doniesienia trafiły do Watykanu z USA. A pozostałe 27
przypadków - z całej reszty świata!
Kościół
katolicki w USA liczy 40 tys. księży. Na całym świecie kapłanów jest ponad 410
tys. I oto ze statystyk Watykanu wynika, że w 2009 r. księży molestujących
nieletnich mogło być w USA prawie 100 razy więcej niż na reszcie globu?!
Na tle innych grup społecznych
Wedle
szacunków z raportów amerykańskich odsetek księży katolickich z występkami
seksualnymi przeciwko nieletnim wcale nie jest większy niż w przypadku kapłanów
innych religii. Przestępstwa seksualne mają miejsce także wśród rabinów i
protestanckich pastorów czy imamów. A wyższy odsetek pedofilów/efebofilów jest
wśród nauczycieli, psychologów czy trenerów sportowych.
Wśród ten
odsetek wśród księży katolickich - wedle statystyk - jest dużo mniejszy niż w
całej męskiej populacji. Statystyki przestępstw seksualnych wobec dzieci są
jednak w obu przypadkach niedoszacowane. Gdzie bardziej? Wobec mężczyzn w
sutannach czy bez?
USA, Niemcy, Belgia, Irlandia…
Polska?
Najlepiej
prześwietlone - co wcale nie znaczy, że miarodajnie - są pod tym względem Stany
Zjednoczone. Potem: Irlandia, Niemcy, Belgia. A gdzie jest Polska?
Ks. prof.
Hans Zollner (były członek grupy przy "Okrągłym Stole" ws. nadużyć
seksualnych wobec dzieci zorganizowanym przez rząd Niemiec) mówił niedawno: -
Nie mogę udzielać żadnych rad Kościołowi w Polsce. Mogę tylko powiedzieć o tym,
jakie doświadczenia w tym aspekcie ma Kościół w Niemczech. Na ich podstawie
można powiedzieć, że popełniono te same błędy, jakie 10 lat wcześniej
popełniono w Irlandii, a jeszcze wcześniej w Stanach Zjednoczonych. Przede
wszystkim milczenie o tym, albo mówienie, że u nas takich przypadków nie było i
nie ma. Ktokolwiek ma do czynienia z tą problematyką wie dobrze, że tak nie
jest. Potrzebna jest szczerość i uczciwość.
Póki co
polscy biskupi nie ujawniają żadnych statystyk nt. tego zjawiska. I nie
zamawiają badań. A jeśli jakaś ofiara jakiegoś księdza zgłosi się do kurii, to
biskupi prokuratury powiadamiać nie zamierzają. Chcą za to namawiać ofiarę, by
sama szła na policję czy prokuraturę. Bo, gdy ksiądz gwałci dziecko, to jest to
sprawa dziecka? Księdza - nie? Biskupa i kurii - też nie?
(NZ)
KOMENTARZE:
~XVXV : W roku 2002 odkryto w
Warszawie szajkę pedofilów, którzy wykorzystywali dzieci uciekające z domów i
sierocińców. Dzieci spały na dworcu kolejowym, który stał się dla pedofilów –
jak sami mówią – zagłębiem świeżego mięska. Byli to często ludzie wysoko
postawieni w wielu sferach. Zapowiadano wielki skandal – między innymi
czynił to reżyser Sylwester Latkowski, który nakręcił na ten temat film. No i
co? Sprawę zamieciono pod dywan – tak, jak uczyniono z podobnymi aferami w
Belgii i na Litwie. Dziennikarzom, którzy tak aktywnie atakują Kościół,
proponuję zająć się tą sprawą i zbadać, dlaczego z tak wielkiej chmury nie było
żadnego deszczu. Niech zbadają, ilu pedofilów jest wśród polityków, wśród
artystów, nauczycieli oraz w ich własnym środowisku dziennikarskim. Niech o tym
piszą i dają tytuły na pierwszą stronę – jeżeli chcą zachować elementarne
zasady uczciwości. Inaczej ciągle będziemy mieli do czynienia ze strasznym
zakłamaniem, któremu należy się zdecydowanie przeciwstawiać.
~asa : Papieska instrukcja z 2001 r. nakazuje biskupom gromadzić i przekazywać do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary informacje o każdym przypadku uprawdopodobnionego podejrzenia wobec osoby duchownej o czyn pedofilski. Czy tak się dzieje? Najnowszy przykład księdza Grzegorza K. z warszawskiego Tarchomina wskazuje, że nie zawsze. Księdza bowiem skazano w pierwszej instancji, ale papiery i tak nie powędrowały do Watykanu.
Od 2001 r. do 2010 r. do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary wpłynęło ok. 3 tys. zgłoszeń o nadużyciach seksualnych duchownych wobec nieletnich. 60 proc. dotyczyła efebofilii. A 10 proc. "prawdziwej" pedofilii. Na tej podstawie wyliczono, że na ok. 410 tys. księży z całego świecie "prawdziwej" pedofilii dopuszczało się 0,07 proc. z nich.
Te dwa fragmenty moga dowodzic ze Jan Paweł II chyba aż taki winny w ukrywaniu pedofili nie był niestety to diecezje ukrywały te przypadki przed Stolicą Apostolską
~asa : Papieska instrukcja z 2001 r. nakazuje biskupom gromadzić i przekazywać do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary informacje o każdym przypadku uprawdopodobnionego podejrzenia wobec osoby duchownej o czyn pedofilski. Czy tak się dzieje? Najnowszy przykład księdza Grzegorza K. z warszawskiego Tarchomina wskazuje, że nie zawsze. Księdza bowiem skazano w pierwszej instancji, ale papiery i tak nie powędrowały do Watykanu.
Od 2001 r. do 2010 r. do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary wpłynęło ok. 3 tys. zgłoszeń o nadużyciach seksualnych duchownych wobec nieletnich. 60 proc. dotyczyła efebofilii. A 10 proc. "prawdziwej" pedofilii. Na tej podstawie wyliczono, że na ok. 410 tys. księży z całego świecie "prawdziwej" pedofilii dopuszczało się 0,07 proc. z nich.
Te dwa fragmenty moga dowodzic ze Jan Paweł II chyba aż taki winny w ukrywaniu pedofili nie był niestety to diecezje ukrywały te przypadki przed Stolicą Apostolską
~Matka : Ksiądz to nie Pan Bóg, więc
jeśli ktoś chodził do Kościoła dla księdza to chyba coś mu się pomyliło.
Pedofilia powinna być traktowana jako najgorsze przestępstwo i co do tego nie
ma absolutnie żadnych wątpliwości, ale pedofil może trafić się w każdej grupie
społecznej - wśród naukowców, wykładowców polityków, policjantów i złodzei, ale
czy wtedy oceniamy całą zbiorowość? Rozumiem szczególne wzburzenie jeśli chodzi
o księży bo w ich przypadku ich praca nie powinna być traktowana jako zawód -
lecz misja i oddanie się człowiekowi, ale mimo wszytko nie jest sprawiedlie
odnoszenie problemu do wszystkich kapłanów. Wszędzie są ludzie i pedofile i
stosowanie odpowiedzialności zbiorowej jest niewłaściwe.
~bacA : Sakrament pedofilii
Katoliccy hierarchowie twierdzą, że w sprawie pedofilii nie ma w Kościele odpowiedzialności zbiorowej, tymczasem ukrywania tych przestępstw domaga się ich własne prawo.
Na żadnej innej instytucji na świecie nie ciąży taka odpowiedzialność za czyny pedofilskie jak na Kościele katolickim. To właśnie za murami tej wspólnoty religijnej powstał dokument, który pod najcięższą kościelną karą, jaką jest ekskomunika, nakazywał swoim pracownikom w sprawach pedofilii bezwzględnie milczeć nawet, jeśli byli świadkami gwałtów dokonywanych na dzieciach przez duchownych.
„Crimen sollicitationis” to papieska instrukcja postępowania z duchownymi dopuszczającymi się przestępstw seksualnych wobec dzieci. Solicytacja, czyli nakłanianie przez spowiednika do czynności seksualnych podczas spowiedzi zachodziła w Kościele od zawsze, na tyle często, że w 1962 r. Święte Oficjum (obecnie Kongregacja Nauki Wiary, a kiedyś Święta Inkwizycja) zatwierdziło, a papież Jan XXIII, zwany dobrym papieżem Janem i Janem uśmiechniętym, podpisał dokument, który pouczał duchownych, co robić, kiedy ich kolega po fachu gwałci dzieci. „Crimen sollicitationis” obowiązywał w Kościele aż do 18 maja 2001 roku, czyli przez większą część panowania Jana Pawła II
(-) z tygodnika o tematyce religijnej
Katoliccy hierarchowie twierdzą, że w sprawie pedofilii nie ma w Kościele odpowiedzialności zbiorowej, tymczasem ukrywania tych przestępstw domaga się ich własne prawo.
Na żadnej innej instytucji na świecie nie ciąży taka odpowiedzialność za czyny pedofilskie jak na Kościele katolickim. To właśnie za murami tej wspólnoty religijnej powstał dokument, który pod najcięższą kościelną karą, jaką jest ekskomunika, nakazywał swoim pracownikom w sprawach pedofilii bezwzględnie milczeć nawet, jeśli byli świadkami gwałtów dokonywanych na dzieciach przez duchownych.
„Crimen sollicitationis” to papieska instrukcja postępowania z duchownymi dopuszczającymi się przestępstw seksualnych wobec dzieci. Solicytacja, czyli nakłanianie przez spowiednika do czynności seksualnych podczas spowiedzi zachodziła w Kościele od zawsze, na tyle często, że w 1962 r. Święte Oficjum (obecnie Kongregacja Nauki Wiary, a kiedyś Święta Inkwizycja) zatwierdziło, a papież Jan XXIII, zwany dobrym papieżem Janem i Janem uśmiechniętym, podpisał dokument, który pouczał duchownych, co robić, kiedy ich kolega po fachu gwałci dzieci. „Crimen sollicitationis” obowiązywał w Kościele aż do 18 maja 2001 roku, czyli przez większą część panowania Jana Pawła II
(-) z tygodnika o tematyce religijnej
~tyle w temacie : Kościół ciągle się broni, że
w innych zawodach jest dużo pedofili, ale o tym się nie mówi. NIEPRAWDA. Zawód
księdza jest najchętniej obieranym kierunkiem dla pedofila, ponieważ jest to
idealna przykrywka i oni specjalnie do kościoła się pchają i jest ich tam
więcej niż gdziekolwiek indziej. W takim kraju jak Polska jest to po
pierwsze ułatwiony kontakt z dziećmi, ogólnie zaufanie społeczne, łatwy wstęp
do domów i co chyba ma największe znaczenie łatwiejsza niż gdziekolwiek indziej
możliwość uniknięcia konsekwencji prawnych, ponieważ kościół swoich
chroni.
~mm32 : Nie jestem katolikiem, ale
też nic nie mam przeciwko katolikom. Smuci mnie fakt, że z pierwszych szeregów
duchownych wychodzi bagno. Bagno jest wszędzie, ale powinno być natychmiast
usuwane, a niezamiatane pod dywan. W każdym zawodzie ludzie błądzą, popełniają
przestępstwa itd...Jednak prawo jest dla wszystkich jednakowe! Tu się
okazuje, że "wybrańcy" nie tylko nie są skazywani, ale też nadal
tkwią na parafiach...kurde...jako "sługa boży"...Młodzi patrzą, są w
necie...młody jest krytyczny...Za moment nikt nie odwiedzi kościoła jak w
Anglii, a muśliny się rozpanoszą i w Polsce. Na razie się wstrzymują przed
inwazją, bo niski socjal mamy….
~Olla : Wierzę w Boga, ale nie
wierzę w Kościół i niech nikt mi nie mówi, że jeżeli nie chodzę co niedzielę na
mszę to jestem niewierząca? Nóż mi się w kieszeni otwiera jak widzę ludzi
całujących księży po rękach, jakby byli bogami! Niestety w swoim życiu jeszcze
nie spotkałam księdza z powołania, tylko samych materialistów
wyciągających ręce po kasę, a pedofilia w kościołach od zawsze była. Tylko nikt
o tym nie mówił, bo nie miał odwagi, bo przecież jak można coś złego na księdza
powiedzieć!?
~akop123 : W Polsce
"dziennikarze" piszą listy broniące krk przed "wściekłym
atakiem".
LISTA WSTYDU.
Bazak Artur
Czabański Krzysztof
Czarnecka Magdalena
Gadowski Witold
Górny Grzegorz
Grzybowska Krystyna
Harasimowicz-Grodecka Hanna
Karnowski Jacek
Karnowski Michał
Karwowski Krzysztof
Kobalczyk Piotr
Kubrak Jerzy
Litwin Anna
Majewski Aleksander
Molenda Radek
Nowacki Paweł
Nykiel Marzena
Oniszek Wojtek
Pospieszalski Jan
Potocki Andrzej Rafał
Pyza Marek
Reszczyński Wojciech
Sarzyńska Anna
Sieradzki Sławomir
Skwieciński Piotr
Szymborski Tomasz
Ks. Zieliński Henryk
Żaryn Stanisław
Żurek Agnieszka
Żygadło Łukasz
http://www.wsieci.pl
LISTA WSTYDU.
Bazak Artur
Czabański Krzysztof
Czarnecka Magdalena
Gadowski Witold
Górny Grzegorz
Grzybowska Krystyna
Harasimowicz-Grodecka Hanna
Karnowski Jacek
Karnowski Michał
Karwowski Krzysztof
Kobalczyk Piotr
Kubrak Jerzy
Litwin Anna
Majewski Aleksander
Molenda Radek
Nowacki Paweł
Nykiel Marzena
Oniszek Wojtek
Pospieszalski Jan
Potocki Andrzej Rafał
Pyza Marek
Reszczyński Wojciech
Sarzyńska Anna
Sieradzki Sławomir
Skwieciński Piotr
Szymborski Tomasz
Ks. Zieliński Henryk
Żaryn Stanisław
Żurek Agnieszka
Żygadło Łukasz
http://www.wsieci.pl
Nie wierzą też często np. w Teorię Ewolucji – z czego wynikałoby, że powstające nowe gatunki musiałyby być nieustannie tworzone przez Boga na nowo. Ja natomiast uważam, że Pan Bóg stworzył ten świat w pewnym momencie. Moment ten fizycy nazywają Wielkim Wybuchem. Potem go kształtował, (co nazywa się „sześcioma dniami” tworzenia). I od tego czasu rozwija się on tak, jak rozwijać się powinien, – bo Ten, co był w stanie zaprojektować Big Bang, był na pewno w stanie przewidzieć, co się potem stanie – i nie musieć w to już się wtrącać. Inaczej musielibyśmy uznać, że był On istotą niedoskonałą, nie potrafi ącą przewidywać. I oczywiście Bóg potrafił nie tylko stworzyć świat w sensie statycznym, ale też stworzyć świat z wbudowanym weń schematem zmian. W szczególności, – bo o to są najczęstsze spory – z mechanizmem ewolucji. A także ze skomplikowanym mechanizmem przywracania równowagi w przypadku jej zakłócenia, – jeśli jest to konieczne. Lub nie przywracania, – jeśli On uważa, że takie stany powinny sczeznąć. Tak, poszczególne istoty powinny odchodzić z tego świata, by zrobić miejsce dla następnych. To jest korzystne dla gatunku.
Tak, gatunki też powinny wymierać, by stworzyć miejsce dla następnych. Dinozaury wymarły – i widać było to do czegoś potrzebne. Jednak nie tylko to.
Dziś cybernetycy znają już ogromną liczbę mechanizmów zwanych „sprzężeniami zwrotnymi”, które przywracają równowagę („ujemne”) lub przeciwnie – przyspieszają zniszczenie układu („dodatnie”). Być może takim mechanizmem jest ortolinijność: cechy przodka rozwijają się w potomkach coraz bardziej, coraz bardziej – aż, jak wielkie kły mamuta, powodują śmierć danej populacji lub gatunku. Jednak jestem przekonany, że Pan Bóg wmontował w nasz świat inne, bardziej skomplikowane mechanizmy – mechanizmy naprawiające działanie tych sprzężeń. Np. ograniczające procesy wymierania gatunków. Ograniczające np. zasadę ortolinijności. Jesteśmy bliscy początku ich badania. A na pewno są jeszcze mechanizmy naprawiające mechanizmy naprawiające tamte mechanizmy.
Jak daleko to sięga? A bo ja wiem? Może ad infi nitum – bo przecież Bóg jest w stanie stworzyć nieskończoną liczbę pięter układów.
Czy ktoś chce temu zaprzeczyć? Nie wiemy, jak to działa – i pewno nigdy nie będziemy wiedzieli. Już On na pewno zaplanował to tak, byśmy nie byli w stanie manipulować – i popsuć Jego dzieło. W każdym razie: wiara w to, że On może lub powinien interweniować w porządek świata, jest zanegowaniem Jego wszechmocy i wszechwiedzy. Jak to: przecież On wie wszystko, stworzył ten świat – i my byśmy chcieli, by teraz coś naprawił? To by znaczyło, że albo On nie wiedział, co nastąpi – albo, że to, co On spowodował, nie jest optymalne, bo skoro trzeba to poprawiać. Jak widać, jestem przekonanym deistą. A tych, co uważają, że Bóg interweniuje (lub nawet powinien interweniować, do czego przynaglamy Go modlitwą, bo my wiemy lepiej od Niego, co powinno zajść…) w porządek świata, oskarżam o to, że uważają Go za partacza.
~Janek : Skończy się wreszcie
wykorzystywanie sutanny do krzywdzenia dzieci. Wyjaśniono, kim naprawdę był
Jezus. To jest porażające! Prawda okazała się wyjątkowo wstrząsająca. Napiszcie
w wyszukiwarce: opracowanie Leszka Nowaka. Wtedy się wszystkiego dowiecie.
~glos wolajacego na
pustyni
: Czy ksiądz jest kimś innym niż tynkarz, rolnik albo inżynier? Nie. Więc
jeśli nabroił, to niech odpowiada przed sądem za to. Pytanie tylko, dlaczego
media tak upodobały sobie duchownych. Bo sobie upodobały i działają jakby na
czyjeś zlecenie celem zniszczenia tego środowiska. Nie jestem katolikiem,
ale to, co się dzieje już jest przesadą. Czy tylko księża molestują? Nie. To,
dlaczego 90% artykułów dotyczy właśnie tej grupy?
~Fred. do ~asa: Podpisujący się
"asa" rozbawił mnie swoją wypowiedzią, (a przynajmniej w jej części)
do łez. Napisał cyt. "te fragmenty mogą dowodzić, że Jan Paweł II chyba aż
taki winny w ukrywaniu pedofilii nie był ". Swój dowód opiera na tym, że
to biskupi nie przesyłają zawiadomień do Watykanu. A ja się pytam,
czy Wojtyła wyskoczył jak Filip z konopi i znalazł się ot tak na stolicy
piotrowej? Przecież przez całe swoje dorosłe życie "pracował' w tym
bagnie, czyż nie widział i nie słyszał, co się tam dzieje? Jeżeli tego nie widział
to był chyba ślepym, jeżeli widział i wiedział to jest tak samo współwinien
tych wstrętnych czynów, jakich dopuszczali się jego współbracia. I taka jest
prawda o świętości tych wszystkich świętych. Wznośmy więcej pomników pomocnikom
oprawców naszych dzieci!!!. Albo obudźmy się!!!
~Jan_z_Kolna : Spróbuj w Polsce oskarżyć
księdza o molestowanie dzieci. Zwłaszcza na polskiej wsi zaraz znajdą się
życzliwi, którzy temu nie dadzą wiary i murem będą stać za księdzem
zaszczuwając nie tylko pokrzywdzone dziecko, ale i całą rodzinę. Dlatego też
nierzadko nawet rodzice nie decydują się na wysuwanie takich oskarżeń z
obawy przed "linczem". Nie słyszałem jeszcze, aby w takich
przypadkach biskupi pomogli poszkodowanemu dziecku, natomiast oskarżony ksiądz
jest przenoszony do innej parafii, gdzie "z czystą kartą" wybiera
sobie kolejne ofiary.
~kojot : Czy się ktoś zastanawiał nad
tym ilu księży pochodzi z tego grona co mówią te cytaty?
Z protokołów mędrców:
"Postaraliśmy się już zdyskredytować duchowieństwo gojów i w ten sposób uniemożliwić posłannictwo jego, które obecnie mogłoby nam bardzo przeszkadzać. Wpływy duchowieństwa z każdym dniem maleją. Wolność sumienia jest teraz głoszona wszędzie, a wiec lata jedynie dzielą nas od chwili zupełnego upadku chrześcijaństwa. Z sektami i innymi wyznaniami damy sobie rade jeszcze łatwiej, lecz mówić o tym byłoby przedwcześnie. Klerykalizm i kleryków ujmiemy w takie karby, żeby ich wpływy zwróciły się w kierunku odwrotnym do ich ruchu poprzedniego.
Kiedy nadejdzie chwila ostatecznego zniszczenia dworu papieskiego, wówczas palec niewidzialnej ręki wskaże w stronę dworu tego, kiedy zaś narody rzuca się tam, wystąpimy w charakterze obrońców jego, by nie dopuścić do znacznego upuszczenia krwi. Przy pomocy dywersji tej wedrzemy się do wnętrza tego dworu, którego nie opuścimy, nie zniszczywszy uprzednio całej jego siły”.
Talmud zezwala Żydowi udawać chrześcijanina dla lepszego jego oszukiwania.
„Wolno Żydowi udawać chrześcijanina dla lepszego oszukania”. *) (Szulchan aruch, część Jore dea § 157 art. 2).
Z przemowy mędrca syjońskiego rabina Reichhorna
"Naturalnym dla Żydów wrogiem jest Kościół chrześcijański, powinniśmy, zatem ze wszystkich sił naszych wszczepiać weń wolnomyślność, sceptycyzm, niewiarę, schizmę, a podniecać wszelkie kłótnie i swary między rozmaitymi sektami chrześcijańskimi. W logicznym porządku rzeczy, zacznijmy od księży, głośmy przeciwko nim otwartą wojnę, otaczając ich podejrzeniami i drwinkami, śledząc pilnie i wyjawiając skandal prywatnego ich życia".
"Powiadają, że mnóstwo Żydów przystępuje do chrztu. To wcale nie szkodzi. Ochrzczeni posłużą nam właśnie i będą dla nas stopniami, po jakich wejdziemy na drogi nowoodkryte, obecnie jeszcze nam nieznane; albowiem neofici trzymają się zawsze nas i mimo chrztu ich ciała, duch i umysł zostają prawie zawsze żydowskimi".
Z protokołów mędrców:
"Postaraliśmy się już zdyskredytować duchowieństwo gojów i w ten sposób uniemożliwić posłannictwo jego, które obecnie mogłoby nam bardzo przeszkadzać. Wpływy duchowieństwa z każdym dniem maleją. Wolność sumienia jest teraz głoszona wszędzie, a wiec lata jedynie dzielą nas od chwili zupełnego upadku chrześcijaństwa. Z sektami i innymi wyznaniami damy sobie rade jeszcze łatwiej, lecz mówić o tym byłoby przedwcześnie. Klerykalizm i kleryków ujmiemy w takie karby, żeby ich wpływy zwróciły się w kierunku odwrotnym do ich ruchu poprzedniego.
Kiedy nadejdzie chwila ostatecznego zniszczenia dworu papieskiego, wówczas palec niewidzialnej ręki wskaże w stronę dworu tego, kiedy zaś narody rzuca się tam, wystąpimy w charakterze obrońców jego, by nie dopuścić do znacznego upuszczenia krwi. Przy pomocy dywersji tej wedrzemy się do wnętrza tego dworu, którego nie opuścimy, nie zniszczywszy uprzednio całej jego siły”.
Talmud zezwala Żydowi udawać chrześcijanina dla lepszego jego oszukiwania.
„Wolno Żydowi udawać chrześcijanina dla lepszego oszukania”. *) (Szulchan aruch, część Jore dea § 157 art. 2).
Z przemowy mędrca syjońskiego rabina Reichhorna
"Naturalnym dla Żydów wrogiem jest Kościół chrześcijański, powinniśmy, zatem ze wszystkich sił naszych wszczepiać weń wolnomyślność, sceptycyzm, niewiarę, schizmę, a podniecać wszelkie kłótnie i swary między rozmaitymi sektami chrześcijańskimi. W logicznym porządku rzeczy, zacznijmy od księży, głośmy przeciwko nim otwartą wojnę, otaczając ich podejrzeniami i drwinkami, śledząc pilnie i wyjawiając skandal prywatnego ich życia".
"Powiadają, że mnóstwo Żydów przystępuje do chrztu. To wcale nie szkodzi. Ochrzczeni posłużą nam właśnie i będą dla nas stopniami, po jakich wejdziemy na drogi nowoodkryte, obecnie jeszcze nam nieznane; albowiem neofici trzymają się zawsze nas i mimo chrztu ich ciała, duch i umysł zostają prawie zawsze żydowskimi".
~marcic : Witam wszystkich.
Autor pisze w artykule, że cytuję: "..W ciągu ostatnich 10 lat w Polsce za pedofilię skazano 27 księży. Dużo? Trzeba to powiedzieć wprost: nie. To bardzo mało. Na przestrzeni dekady w Polsce służyło, bowiem ok. 35 tys. księży. Zatem jeden na ponad tysiąc kapłanów został skazany za taki czyn."
Ludzie!!! Przecież jeden na 35000 to dużo.. Bardzo dużo... Takich rzeczy nie powinny w ogóle być w kościele, który ma służyć przykładem dobroci, modlitwy, przykazań itd… Czyż nie???
Autor pisze w artykule, że cytuję: "..W ciągu ostatnich 10 lat w Polsce za pedofilię skazano 27 księży. Dużo? Trzeba to powiedzieć wprost: nie. To bardzo mało. Na przestrzeni dekady w Polsce służyło, bowiem ok. 35 tys. księży. Zatem jeden na ponad tysiąc kapłanów został skazany za taki czyn."
Ludzie!!! Przecież jeden na 35000 to dużo.. Bardzo dużo... Takich rzeczy nie powinny w ogóle być w kościele, który ma służyć przykładem dobroci, modlitwy, przykazań itd… Czyż nie???
~haliko do ~Matka: Ty kobieto chyba czegoś nie rozumiesz! Według ciebie
to jak np: nauczyciel okaże się pedofilem, to nie odpowiada za niego szkoła. Pewnie!
Bo to nie ta szkoła go wykształciła. Co do księży pedofilii jest trochę
inaczej, bo to sam Kk. ich "wypuścił", tam się kształcili i o wielu z
nich i ich skłonnościach wszyscy przełożeni wiedzieli i wiedzą tylko się na
wzajem ochraniają i to jest w tym wszystkim bulwersujące? Gdyby tak wszyscy
molestowani przez księży zaczęli teraz o wszystkim głośno mówić okazałoby się
ilu tak naprawdę ich jest. Kiedyś dzieci bały się nawet komukolwiek powiedzieć,
że ksiądz robił to czy tamto, bo ta bogobojność była tak w nich zaszczepiona, że
nawet nie myśleliby się komukolwiek poskarżyć, bo jeszcze by lanie od rodziców
dostali, że zmyślają.
Najgorsze jest to, że ci ludzie maja się za wysłanników boga na ziemi, a gdyby tak naprawdę wierzyli w to, co głoszą, to nie robiliby tych wszystkich podłych i złych rzeczy! A skoro sami nie boją się swojego boga to znaczy, że go po prostu nie ma!
Najgorsze jest to, że ci ludzie maja się za wysłanników boga na ziemi, a gdyby tak naprawdę wierzyli w to, co głoszą, to nie robiliby tych wszystkich podłych i złych rzeczy! A skoro sami nie boją się swojego boga to znaczy, że go po prostu nie ma!
~chory kraj : Zawozisz dziecko do
państwowej szkoły ufając że tam najlepiej wykształcą twoje dziecko, a po
długich latach dowiadujesz się, że twoje dziecko ma zrytą psychikę przez
pedofila, gdzie zawsze wpajałeś dziecku, że tym osobom należy ufać
bezgranicznie. To jest cywilizowany kraj??? Zacofanie u nas sięga
zenitu!!!!
~wertyu do ~Matka: Nie powinno
się chodzić do kościoła jako przybytku pedofilów, gejów, kościół to nie jest w
takim razie miejsce, gdzie obecny jest Bóg. Bóg nie ma z KK nic wspólnego,
gdyby było inaczej, byłabym b. zdziwiona. Bóg jest w Biblii, czytaj, to się
dowiesz jak patrzy na takich ludzi...
~Rozmaryn : Gnój, kościelne bagno. Ma
całkowitą rację ~R: pisząc, że nie w liczbach sprawa, lecz w podejściu
środowiska. Wystarczy posłuchać takich księży jak Michalik, Oko.....posłuchać
mętnych wypowiedzi Klocha, Dziwisza.....
Smrodliwy zapach dolatuje z każdej kurii, z bardzo wielu parafii.... Zastanawiam się, jakich to ludzi powołał Bóg na swoich przedstawicieli w polskim kościele? I co z tego, że nie każdy ksiądz to pedofil? Wszak reszta a więc ci sprawiedliwi, kryją degrengoladę swoich braci. Kto więc jest tak naprawdę bardziej grzeszny? Abp. Michalik, co tak zawzięcie chronił przez lata swojego podwładnego proboszcza z Tylawy, czy ten pedofil proboszcz? I dzisiaj abp. Michalik stoi na czele frontu walki z pedofilami w sutannach? Czy to dzieje się w realu czy w Matrixsie? Czy biskupi uważają społeczeństwo za bandę kretynów cierpiących na amnezję?
Smrodliwy zapach dolatuje z każdej kurii, z bardzo wielu parafii.... Zastanawiam się, jakich to ludzi powołał Bóg na swoich przedstawicieli w polskim kościele? I co z tego, że nie każdy ksiądz to pedofil? Wszak reszta a więc ci sprawiedliwi, kryją degrengoladę swoich braci. Kto więc jest tak naprawdę bardziej grzeszny? Abp. Michalik, co tak zawzięcie chronił przez lata swojego podwładnego proboszcza z Tylawy, czy ten pedofil proboszcz? I dzisiaj abp. Michalik stoi na czele frontu walki z pedofilami w sutannach? Czy to dzieje się w realu czy w Matrixsie? Czy biskupi uważają społeczeństwo za bandę kretynów cierpiących na amnezję?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz