"Nowe tajemnice
Watykanu". Na tropie największych afer w Kościele.
Niestrudzony badacz historii Kościoła
i Watykanu, specjalista od rozmaitych "Vaticangates", pisarz
i dziennikarz śledczy, Bernard Lecomte, zwany przez prasę
"burgundzkim papieżologiem", w "Nowych tajemnicach
Watykanu" kontynuuje dzieło rozpoczęte w 2009 roku, biorąc na
warsztat 16 mniej lub bardziej głośnych afer watykańskich.
16 marca 1995 roku na
przeszklonych ścianach wiedeńskich kiosków pojawia się okładka najważniejszego
dziennika, zapowiadająca sensacyjną informację. Pierwsi czytelnicy nie wierzą
własnym oczom. Josef Hartmann, dawny uczeń kardynała Groera, arcybiskupa
Wiednia, ujawnia, że wielebny prałat w latach, gdy uczył w niższym seminarium
duchownym w Hollabrunn, przez wiele lat zmuszał go do kontaktów
seksualnych" - tak zaczyna się jedna z historii opisanych w książce Lecomte'a.
Gorszące i odpychające tajemnice
Przypadki, które przytacza w
swojej książce autor, są kontrowersyjne.
"Groer! Numer jeden
austriackiego Kościoła katolickiego! Przewodniczący Konferencji Episkopatu
jednego z najbardziej katolickich krajów Europy! Święty człowiek wyświęcony
przez kardynała Innitzera, konsekrowany przez kardynała Königa, a wyniesiony do
godności kardynalskiej przez Jana Pawła II! Niemożliwe!" - czytamy w
jednym z fragmentów.
"A jednak to prawda.
Zaskakująca, gorsząca, odpychająca. Natychmiastowe pozbawienie Groera funkcji
przewodniczącego Konferencji Episkopatu to częściowe potwierdzenie jego winy.
Kolejnym jest powołanie na jego miejsce biskupa pomocniczego Christopha
Schönborna. W sierpniu Groer zostaje zdjęty z urzędu arcybiskupa Wiednia. Nigdy
jednak nie przyzna się do swojego uczynku ani nie poprosi o przebaczenie. To
Schönborn poinformuje o winie poprzednika, który umrze w odosobnieniu i spokoju
kilka lat później" - kontynuuje Lecomte.
Polityka milczenia
Autor "Nowych tajemnic
Watykanu" zarzuca Kościołowi praktykowanie w kwestiach związanych z
pedofilią polityki milczenia.
"Decyzja o poświęceniu
kardynalskiego honoru w imię prawdy - Kościół nie przyzwyczaił swoich owieczek
do tego rodzaju rozwiązań. Od wieków praktykuje w tym względzie politykę
milczenia. Nie tylko zresztą on: wszystkie instytucje cywilne i kościelne w
konfrontacji z tą potworną zbrodnią (...) zawsze załatwiały tego rodzaju
problemy we własnym gronie. To znaczy w sekrecie. I nigdy nie brały pod uwagę
losu ofiar" - czytamy.
Lecomte wielokrotnie
podkreśla, że największym oskarżeniem, jakie może usłyszeć osoba duchowna, jest
zarzut wykorzystywania seksualnego dzieci.
"W Watykanie wszyscy
dobrze wiedzą, że zarzut pedofilii to najpoważniejsze, najskuteczniejsze i
najbardziej zabójcze oskarżenie, jakie można rzucić na kapłana, biskupa czy na
cały Kościół. Wystarczy przypomnieć, jak w reakcji na antynazistowską encyklikę
'Mit brennender Sorge' minister propagandy Rzeszy Joseph Goebbels zorganizował
sprytną, agresywną kampanię przeciwko Kościołowi katolickiemu, przekazując
prasie całą serię "dowodów" i "rewelacji" na temat nadużyć
seksualnych popełnianych przez niemieckich księży i zakonników. Gorzkie
wspomnienie" - pisze Lecomte.
"Szefowie Kurii wiedzą
również, że reguła życia polskiego papieża oparta jest na przebaczeniu. To
człowiek, który w każdych okolicznościach daje dowody miłosierdzia. Bez
zahamowań, bez kalkulacji, bez ograniczeń. Czyż nie wybaczył Alemu Agcy,
tureckiemu terroryście, który strzelał do niego w 1981 roku? Czy nie zaufał
ponad miarę rozsądku Meksykaninowi Marcialowi Macielowi Degollado, przebiegłemu
założycielowi Legionistów Chrystusa, choć w kuluarach Kurii od dawna mówiono,
że to odrażający zboczeniec?" - pyta retorycznie autor.
Papież kontra pedofilia
"Przypadek ojca Maciela
jest tyleż spektakularny, co złożony, bowiem ten manipulant w sutannie, którego
życie było wyjątkowo rozpustne - pedofilia nie była jedyną jego perwersją -
konsekwentnie podpierał się rzymskimi koneksjami w celu uniknięcia śledztw
kanonicznych oraz podejrzeń ze strony Piusa XII, Jana XXIII i Pawła VI. Jan
Paweł II, który zawsze nieufnie odnosił się do plotek, zwłaszcza pochodzących z
kraju tak antyklerykalnego, jak Meksyk, wolał posłuchać pisemnych zapewnień
duchownego: 'Przysięgam wobec Boga, że to wszystko nieprawda!'" - pisze
Lecomte.
"30 kwietnia 2001 roku
papież wydaje motu proprio (dekret) pod tytułem Sacramentorum sanctitatis
tutela autorstwa Ratzingera. Dokument zobowiązuje wszystkich biskupów, by
zwracali się bezpośrednio do Kongregacji Nauki Wiary. W tych sprawach
jedynie administracyjny status poszczególnych osób pozostaje w kompetencjach
Kongregacji do spraw Biskupów (w odniesieniu do biskupów), Kongregacji do spraw
Duchowieństwa (w odniesieniu do kapłanów) oraz Kongregacji do spraw Instytutów
Życia Konsekrowanego (w odniesieniu do zakonników). Kilka dni później, 18 maja
2001 roku, Ratzinger publikuje list De delictis gravioribus, wyszczególniający
sankcje kanoniczne dla winnych "najpoważniejszych" przestępstw:
prewencyjna suspensa, zakaz publicznego odprawiania mszy, zakaz spowiadania,
przeniesienie do stanu świeckiego itd." - kontynuuje.
Los ofiar nie jest priorytetem Kościoła?
Autor zarzuca Kościołowi
brak zainteresowania ofiarami pedofilii i milczenie w sprawach dla niego
niewygodnych.
"Kroki te stanowią
zwrot w sprawie i oznaczają zakończenie epoki powszechnego braku
odpowiedzialności. Nowe narzędzie w dalszym ciągu obarczone jest dwoma
poważnymi defektami: po pierwsze, Kościół podtrzymuje tradycję trzymania tych
spraw w tajemnicy, po drugie - w dalszym ciągu los ofiar nie jest dla niego
priorytetem" - czytamy w książce.
"Po drugiej stronie
Atlantyku afery pedofilskie już od kilku lat nie schodzą z pierwszych stron
gazet. W roku 2001 wielki skandal wybucha w Bostonie (Massachusetts). Kardynał
Law, arcybiskup miejsca, jest coraz bardziej przyparty do muru. Bernard Law,
dawny student Harvardu, bliski przyjaciel Jana Pawła II, jest oskarżony o
tuszowanie poważnych przypadków pedofilii. To prawda, kardynał przez długi czas
"chronił" kapłanów winnych wykorzystywania nieletnich - takich jak
wielebny Paul R. Shanley czy ksiądz John Geoghan, który został zamordowany w
więzieniu w sierpniu 2003 roku - przenosząc ich z jednej parafii do
drugiej" - mnoży przykłady Lecomte.
"Ile brudu jest w Kościele!"
W "Nowych tajemnicach
Watykanu" autor wspomina również 2005 rok:
"Gdy dni Jana Pawła II
dobiegają końca, kardynał Ratzinger zaskakuje zadziwiająco dobitnymi
wypowiedziami. Podczas obchodów Wielkiego Tygodnia w Koloseum mówi: "Ile
brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo
powinni należeć całkowicie do niego!". A także: "Przeraża nas brud na
szacie i obliczu Twego Kościoła. Ale to my sami je zbrukaliśmy! To my zdradzamy
Cię za każdym razem, po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach". I
dalej: "Jak często i my woleliśmy sukces zamiast prawdy, reputację zamiast
sprawiedliwości".
Lecomte zauważa, że
kardynała Ratzingera przestępstwa pedofilskie zawsze napełniały oburzeniem.
"W 2002 roku powołał
niezwykle surowego maltańskiego księdza Charlesa Sciclunę na stanowisko
promotora sprawiedliwości w Kongregacji Nauki Wiary. Mijają trzy
lata, odkąd pochyla się nad - niejednokrotnie odrażającymi - dokumentami, jakie
trafiają na biurko jego współpracownika. Setki spraw. Większość z nich pochodzi
ze Stanów Zjednoczonych. To właśnie Sciclunie, wbrew obiekcjom swoich
konfratrów, powierzył śledztwo w sprawie poczynań księdza Maciela w Meksyku i
na podstawie jego wniosków już po wyborze na papieża ze względu na 'niezwykle
poważne zachowania' zdymisjonował założyciela Legionistów Chrystusa, nakazując
mu pokutę i odosobnienie" - czytamy w książce.
Głęboki wstyd Ratzingera
"Wielki wysiłek woli i
upór dawnego kardynała Ratzingera doprowadziły do zmiany sytuacji. Podczas
wizyty w Stanach Zjednoczonych w kwietniu 2008 roku Benedykt XVI stawia kropkę
nad i, przyznając, że odczuwa głęboki wstyd z powodu nadużyć seksualnych wobec
nieletnich, nazywając je 'okrutnymi'. W Watykanie po raz pierwszy spotyka się z
ofiarami księży pedofilów. Kilka tygodni później powtarza ten gest w Australii,
w trakcie Światowych Dni Młodzieży odbywających się w Sydney. Kościół katolicki
publicznie przyznaje się do winy i przechodzi wewnętrzną rewolucję" -
pisze Lecomte.
Autor zauważa, że pięć lat
po wyborze Benedykta XVI już prawie nie mówi się o nadużyciach seksualnych w
Kościele - wydaje się, że zło zostało zażegnane. W wielu państwach rozpoczyna
się proces odbudowy zaufania.
"Zachodnie media nadal
biorą Benedykta XVI na muszkę, ale już z innych powodów: sprawa biskupa
negacjonisty Williamsona, skandal aborcji u dziewięcioletniej dziewczynki z
Recife, spór wokół dopuszczalności używania prezerwatyw w Afryce, dyskusja
wokół beatyfikacji Piusa XII" - wymienia Lecomte.
"Ale oto jesienią 2009
roku wybucha nowa afera. Dwa oficjalne sprawozdania z Irlandii, pierwsze
autorstwa sędziego Seana Ryana, a drugie - sędziny Yvonne Murphy, ujawniają, że
w kraju tym ofiarą pedofilów działających pod osłoną Kościoła padły tysiące
dzieci. Pierwsze śledztwo dotyczyło wszystkich irlandzkich internatów w okresie
od zakończenia wojny, drugie - diecezji Dublina w latach 1975-2004. Nie ma
najmniejszych wątpliwości, że hierarchia biskupia zasadniczo tuszowała te
sprawy. Ten niezwykle katolicki kraj, dla którego - podobnie jak w Polsce -
katolicyzm zawsze był jednym z przyczółków oporu wobec obcej dominacji, ogarnia
wielkie wzburzenie" - czytamy.
Media też grzeszą – nierzetelnością
"Wiele chrześcijańskich
środowisk zastanawia się głośno: dlaczego zachodnie media piętnują tylko
księży? Dlaczego zdają się chronić nauczycieli, wychowawców kolonijnych,
trenerów sportowych czy opiekunów chórów dziecięcych? Oczywiście człowiek
Kościoła, robiąc krzywdę dziecku, jest tym bardziej winny jako osoba ukazująca
Bożą życzliwość i powszechne miłosierdzie. Czy jednak ten fakt zdejmuje
wszelkie piętno hańby ze świeckich wychowawców winnych tych samych
czynów?" - pyta autor.
"Rozgoryczenie
ogarniające katolików - stowarzyszenia, prasę wyznaniową, portale internetowe -
wzrasta w wyniku podjętej przez niektóre media nagonki, której obiektem jest
bezpośrednio Benedykt XVI. Dziennikarze przetrząsają archiwa archidiecezji Monachium,
którą kierował w latach 1977-1982, śledzą przebieg znanych spraw, jakimi
zajmowała się Kongregacja Nauki Wiary pod jego przewodnictwem. Z archiwów
Regensburger Domspatzen, chóru katedralnego w Ratyzbonie, którego kierownikiem
przez długie lata był brat papieża, wyciągają złożone dawno temu skargi. Jawna
pogoń za sensacją nie przyczynia się do budowania atmosfery pokoju..." -
czytamy.
"Benedykt XVI także -
jak zauważa jego otoczenie - jest wstrząśnięty i 'smutny'. Zachowuje jednak
zimną krew. Koniec końców - czy ta eskalacja oskarżeń nie oznacza, że miał
rację? Czy Kościół nie powinien był zareagować na tę plagę wcześniej? Czyż za
długo nie był zbyt tolerancyjny i nieodpowiedzialny? A czy dziś robi
wystarczająco dużo, by wykorzenić zło? Podczas lotu do Fatimy 11 maja 2010
roku, udzielając wywiadu jednemu z dziennikarzy, postanawia wyjaśnić tę sprawę:
- W dzisiejszych czasach
ataki na papieża, na Kościół, cierpienia Kościoła nie pochodzą tylko z
zewnątrz, ale także z wnętrza Kościoła, z obecnego w nim grzechu. Największymi
prześladowcami Kościoła nie są jego zewnętrzni wrogowie, ale ci, którzy są
wewnątrz!" - cytuje wypowiedź papieża Lecomte.
KOMENTARZE:
Współczuję ludziom, którzy
tak łatwo są manipulowani prze takich ludzi jak Pan Hartmann. Równie dobrze
każdy z nas może napisać sobie swoją historię niekoniecznie prawdziwą i tak ją
ubarwić żeby się dobrze sprzedała. W tym przypadku padała ona dodatkowo na
podatne i chłonne umysły, które bez opamiętania wierzą w każde słowo z
ukształtowanej już pozycji pisarza i pewnego autorytetu. Ja tez mogę
nienawidzić Pana premiera i opisać w książce, że kazał mi robić nieprzyzwoite
rzeczy. Jedni w to uwierzą inni nie, zależnie od wielkości mojej, popularności i sławy.
~NEOFITA
W każdym środowisku
znajdziemy zwyrodnialców. Ksiądz, pedagog, trener. Można wyliczać, ale, do
czego to doprowadzi? TAK JAK W PROSTYM ŻYCIU, SĄ RÓWNI I RÓWNIEJSI, ofiary będą
tłamsić w sobie wspomnienia incydentu, sprawcy będą dalej się ślinić na ofiary,
inni będą o tym pisać, inni będą tym zniesmaczeni i oburzeni. Jak świat stary
tak było jest i będzie? Człowiek to istota na podobieństwo PANA BOGA. Nikt
żyjący na matce ziemi nie jest doskonały.
~ANTY
JEDYNYM WYJŚCIEM JEST,
DELEGALIZACJA KOŚCIOŁA, A ZBOCZONYCH PANÓW W SUTANNACH WSADZIĆ DO PIERDLA.
~naga prawda
Polecam tylko ludziom o
niezachwianej wierze poczytać o sprawie prowadzonej przez sędziego Seana Ryana
dot. Irlandii. Ludziom, którzy nie wątpią w kk odradzam.... Zbyt bolesne.
~agnostyk
Gdyby JPll, chociaż próbował
walczyć z pedofilią w kościele, byłby wielki nawet dla niewierzących, a tak był
wielki, ale klecha!?
Do naszej parafii przyszedł
nowy wikary i w pierwszym roku pracy podrobił brzuszek dziewczynie. I co się stało,
przeniesiono go do innej parafii, a on dalej sobie dojeżdża na bzykanie i
oglądanie jak mu syn rośnie. No, ale chociaż chłop zdrowy, a nie jakiś
"zbok". Ta instytucja, tj. kk już tak się skompromitowała w całym świecie,
że brak słów. Kto takiej hołoty jeszcze słucha? Kiedy Polska się wyzwoli od
tego OKUPANTA?
~Andrzej
Kłamliwy i złośliwy bełkot
lewackich liberałów.
~mk
Do większości piszących
komentarze, jesteście po prostu żałośni. Przeczytawszy artykuł piszecie
komentarze w oparciu o jego tekst, wierząc święcie w jego prawdziwość.
Jesteście tak ślepi w swej nienawiści do całego świata oraz ogłupieni
wirtualnym światem, że gdyby ktoś napisał, że czarne jest białe to przyjmiecie
to za prawdę. Wyjdźcie na dwór, odetchnijcie świeżym powietrzem i zobaczcie, że
świat rzeczywisty różni się od wirtualnego.
~x
~gryd
KGB przy KK to świętość nad
świętościami.
~Wywwirotoec
A gdzie najgorsze tajemnice
na tropie afer PiS i PO i SLD PSL?! Czyżby zabrał je do grobu Andrzej Lepper?
~a b
Inkwizycja im nie
wystarczyła!!!? Z pełnym poparciem palili, a i również podczas II WŚ.
Kościół instytucjonalny
tworzą grzeszni ludzie, Kościół Chrystusowy też tworzą grzeszni ludzie, Słowo
pozostaje Prawdą, Sprawiedliwość Sprawiedliwością. Proroctwa warto rozważać,
ponieważ wypełniają się dowodząc prawdziwości Słowa. Nadszedł,
bowiem czas, by rozpoczął się sąd, i to od domu Bożego; a jeśli zaczyna się od
nas, to jakiż koniec czeka tych, którzy nie wierzą ewangelii Bożej.
(1Pio 4,17) Być może nad interpretuję ten fragment. Być jego przesłanie należy zawężać do realiów I wieku naszej ery. Chciałbym jednak zauważyć, że grzechy,
które ostatnio znów szeroko się komentuje mogą powodować niewspółmierną reakcję,
której podstawą jest potępienie. Oczywiście grzech należy piętnować. Odnoszę
jednak wrażenie, że w przypadku wypominania ciężkich przewinień Kościołowi
Katolickiemu stanowi on podstawę do szeroko pojętego dyskredytowania samej
wiary i Chrześcijan. Uważajmy na słowa, bo ich konsekwencje są większe niż
myślimy.
~piotr
Też mi sensacja. Przecież
większość tych, co mają dużo wspólnego z tą instytucją wiedzą, jaka jest,
zakłamana, obłudna, chciwa, pasożytnicza, żyjąca jak szkodnik na narodach
całego świata.
~racja
W KOŚCIELE JEST WIĘCEJ DOBRA
niż zła!!!!!
~Gość
Opisywanie skrywanych
skrzętnie tajemnic religii i towarzyszących im organizacji jest chwalebne,
jakkolwiek pragnącym naiwnie wierzyć uniemożliwia spokojne samo oszukiwanie się
i odbiera im nadzieję!!! Dobra robota!!!
To atak!! Żyłem, kiedy w
kraju byli krzyżacy - częstowali cukierkami, słodzili życie narodowi!!! Służyli
jak umieli - a takie czarownice - nikt ich na żadnych stosach nie palił!!
Potrafiły tak zaczarować, że patyk sam się zapalił!!! Albo tacy żołnierze
Watykanu?? Kto to widział?? Że jakiegoś złoczyńcę na wiarę nawracali - NO, KTO
TO WIDZIAŁ? Niech się pokaże!!
~ryś
Przecież oni są zupełnie
bezkarni i doskonale o tym wiedzą, dlatego robią to, co robią!!!
~Ateista
Różnie z tym Kościołem
bywało w czasie. Ma swoje za uszami. Należy tylko pamiętać, żeby to wszystko, w
co wyznawcy antyklerykalizmu wojującego wierzą (tak, tak, to nic innego jak
religia, tylko bardzo niskich lotów) i mówią, podzielić, co najmniej przez 100.
Należy też pamiętać, że to lewacy, a ci od czasów Lenina, nie cofną się
dosłownie przed niczym. Nie mają honoru, rozsądku, przyzwoitość zastępują
wyrachowaniem, sumienie zaś podłością. Skłamać to dla nich jak splunąć, o ile
będzie łatwiej wygrać jakąś pyskówkę.
~ATEISTA
KOŚCIÓŁ-organizacja dobrze
wykształconych psychologów, którzy dzięki swojemu wykształceniu doskonale
potrafią manipulować "ciemnogrodem". W średniowieczu inteligencję niezgadzającą
się z klerem palono na stosie.(NIE ZABIJAJ! Jedno z Przykazań Bożych).
~jaro
Do ~szczęśliwa!!!_ Co ty za
bzdury piszesz??? Oburzasz się, że nas bulwersują gwałty na dzieciach
dokonywane przez zboków w sutannach??? A cooo? Mamy udawać, że nic takiego się
nie stało i patrzeć na swoje brudy??? No ty chyba jesteś nienormalna!!! Pewnie
należysz do tych rodziców, co nigdy nie uwierzą własnemu dziecku jak powie, że
dymał go proboszcz!!! Nawet jakby miał odbyt zdarty do krwi!!! No, bo to
ksiądz, to "kościół grzesznych ludzi", tak nie wypada!!! Lepiej to
tuszować latami. Rzygać mi się chce jak czytam takie kołtuńskie wpisy jak twój,
na szczęście są inne czasy, już się nie boimy piekła!!!
Ryba psuje się wszak od głowy,
ale, po co od razu pisać o Watykanie, wiele tajemnic o podobnym podłożu kryją
seminaria, zgromadzenia zakonne i plebanie na całym świecie.
~kiep
Te rewelacje nie są już taką
tajemnicą Watykanu, żeby czytać o nich z dreszczem, na opis seksualnych
ekscesów sług bożych wycięto już wiele drzew, ale mało na danie świadectwa
innym grzechom i tajemnicom Watykanu. Nie zostały przecież wyjaśnione do końca
i zgodnie z prawdą okoliczności śmierci papieży Piusa XI i Jana Pawła I, ani
okoliczności beatyfikacji zbrodniarza wojennego, rzeźnika z Zagrzebia
arcybiskupa Stepinaca, ani skutków dla świata przyjętych przez Piusa XI
traktatów laterańskich ani ogromnych źródeł dochodu Banku Watykańskiego ani
nawet opisywanego tu fenomenu bezwzględnego miłosierdzia Jana Pawła II
przejawiającego się choćby w beatyfikowaniu arcybiskupa Stepinaca, mimo że był
on oficjalnie oskarżony o zbrodnie, czy choćby łaski wyświadczone bossowi Banku
Watykańskiego biskupowi Marcinkusowi, gdy przedstawiono papieżowi jego
machinacje finansowe i powiązania z mafią. Jan Paweł II w jego przypadku
wykazał nie miłosierdzie, lecz dał przykład solidarności i podziwu dla jego
przedsiębiorczości i wiernej służby Kościołowi. Nie było, więc tu miłosierdzia
i wybaczania win, lecz tak jak w przypadku arcybiskupa Stepinaca nagroda w
postaci wyniesienia go do godności arcybiskupa i gubernatora Watykanu. Równie
tajemnicze są powiązania Watykanu z najbardziej odrażającą odmianą masonerii,
jaką była P2 powstała przede wszystkim po to, aby zbrojnie zwalczać wpływy komunistyczne,
co zaowocowało tworzeniem tzw Czerwonych Brygad, których ofiarą rzekomo padł
Aldo Moro zwolennik dopuszczenia do władzy komunistów w rządzie Włoch. A może
by tak przedstawić zgodne z prawdą wydarzenia tuż powojenne i zaangażowanie
Piusa XII, też beatyfikowanego, w ratowanie, co majętniejszych nazistów przed
odpowiedzialnością za zbrodnie wojenne i wywożenie ich w bezpieczne miejsca w
Ameryce Południowej? Może by tak przy okazji podać europejskiej opinii publicznej,
jakie skarby zrabowane przez nazistów w okupowanych krajach znajdują się teraz
w skarbcach Watykanu, może nawet sama bursztynowa komnata, hej!
~magic
Mój kolega kilka lat temu
jako młody chłopak został z mocy swojego dziadka aktywnie działającego w mafii
kościelnej kierowca w kurii biskupiej. Zarabiał nieprzeciętne pieniądze jak opowiadał,
kiedy przyszedł na rozmowę kwalifikacyjna to takiej teczki to FBI nawet nie ma
na niego;-) Ale do rzeczy dostał samochód komórki i woził purpurowych oficjeli
po burdelach kasynach i innych przybytkach. Jak poszedł do pracy był czarny jak
się zwolnił po półtorej roku, bo nie wytrzymał psychicznie był siwy, zresztą
jest do dziś? Mówi, że najgorsze było to, że jeden z biskupów się w nim
"zakochał". Jak dziadek się dowiedział, że się zwalnia i zaczął opowiadać,
czemu, dziadek wytrzaskał go po twarzy i "wydziedziczył" powiedział,
że szatan go opętał i nie chce z nim gadać? Koleś zarabiał potężne pieniądze
przez ten czas, ale mówi dziś, że woli żyć skromnie, ale z dala od tej mafii…!!!
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz