Translate

sobota, 29 marca 2014

W cieniu - Komentarze...224



W cieniu

Rok temu, 28 lu­te­go o godz. 17:00, Be­ne­dykt XVI opu­ścił swój apar­ta­ment w Pa­ła­cu Apo­stol­skim. Po upły­wie kilku minut w całym Rzy­mie roz­brzmia­ły dzwo­ny, a pa­pież le­ciał już he­li­kop­te­rem w kie­run­ku Ca­stel Gan­dol­fo. Kiedy trzy go­dzi­ny póź­niej roz­po­czę­ła się jego pa­pie­ska eme­ry­tu­ra, Be­ne­dykt XVI stał się, o czym sam mówił, "po pro­stu piel­grzy­mem, który za­czy­na ostat­ni etap swo­jej piel­grzym­ki na tej Ziemi".

 Spotkanie Franciszka i Benedykta XVI w marcu 2013 r.

Jak z perspektywy czasu patrzymy na jego wybór? Jak życie papieża-emeryta zmieniało się w ciągu minionego roku? I jaki jest stosunek Benedykta XVI do mnożących się teorii spiskowych dotyczących jego decyzji o abdykacji?

Decyzja

11 lutego 2013 roku papież ogłosił, jakiego dokonał wyboru. Mówił, że brak mu sił i jego wiek nie pozwala mu na kontynuację posługi. Za dwa miesiące miał skończyć 86 lat.

Ta linia argumentacji, skupiona wokół pogarszającej się kondycji zdrowotnej, była kontynuowana w oświadczeniach ojca Federico Lombardiego, rzecznika prasowego Watykanu. Lombardi zaprzeczał również doniesieniom o tym, jakoby depresja czy poczucie niepewności przyczyniły się do podjęcia przez papieża tego radykalnego kroku.

Ale spekulacje, rzecz jasna, żyły własnym życiem. Nie ma się czemu dziwić, Kościół na początku 2013 roku był pogrążony w licznych skandalach, dodatkowo rozsadzany od środka wewnętrznymi nadużyciami i intrygami, które częściowo stały się przedmiotem głośnej w pierwszej połowie 2012 roku afery Vatileaks.
Czy Benedykt XVI okazał słabość? Takie głosy nie należały do rzadkości. W naturalny sposób abdykujący papież zaczął być porównywany ze swoim poprzednikiem. Ostry dysonans pogłębiła, nieco niefortunna i często wyciągana z kontekstu, wypowiedź kardynała Stanisława Dziwisza, który przywoływał postawę Jana Pawła II i jego głębokie przekonanie o tym, że Kościół trzeba prowadzić do końca, że "z krzyża się nie schodzi".

- W mojej ocenie Benedykt XVI uznał, że wobec problemu zarządzania Kurią Rzymską jest bezradny. Uznał tak i poddał się. W grę wchodzą takie elementy jak wiek i pewien rodzaj nieumiejętności (to może być łatwowierność lub cokolwiek innego), która sprawia, że uznał, że jest bezradny. W pewnym sensie to jego osobista klęska, bo wygląda na to, że podjął się zadania, które go przerastało, źle ocenił sytuację. Powinien odmówić przyjęcia wyboru na papieża – komentuje dzisiaj prof. Tadeusz Bartoś, filozof, teolog i publicysta, były dominikanin.

Czy możliwe, że papież w ogóle rozważał taki scenariusz? Wiele lat temu, jeszcze jako kardynał Ratzinger, po osiągnięciu wieku emerytalnego chciał kilkakrotnie ustąpić. Ale Jan Paweł II nigdy nie przyjął rezygnacji kardynała, "nie chciał utracić zaufanego człowieka i cennego współpracownika", mówił, w wywiadzie z Anną Artymiak, ks. prałat Alfred Xuereb, drugi osobisty sekretarz Benedykta XVI, a obecnie pierwszy sekretarz papieża Franciszka.

Grazie Benedetto!

Już w kilka dni po opuszczeniu Rzymu przez Benedykta XVI, miasto wypełniło się pełnymi podziękowań dla papieża-emeryta plakatami. Co więcej, sklepy z dewocjonaliami z powodzeniem zaczęły sprzedawać nowy towar – zdjęcia Benedykta z podpisem "grazie". Podziękowania i słowa wsparcia, kierowane do emerytowanego papieża, można było przeczytać w środkach komunikacji miejskiej, na wystawach sklepowych i miejskich afiszach.
Również do papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo przysyłano tysiące listów z podziękowaniami. Wiele z nich przychodziło od dzieci. "Myślę, że były one swego rodzaju antidotum, doładowaniem dla niego, pozwoliły mu odczuć, że jest kochany", mówił Xuereb.

W Castel Gandolfo Benedykt XVI spędził dwa miesiące. Tam zmienił tradycyjny papieski strój na zwykłą białą sutannę. Musiał też zrezygnować z czerwonych butów i białego mucetu. To tam również obchodził 16 kwietnia swoje 86 urodziny.
2 maja wrócił do Watykanu. Jako emerytowany biskup Rzymu zamieszkał w wyremontowanym klasztorze Mater Ecclesiae w Ogrodach Watykańskich - tak jak od początku planowano.

Zmiany?

Czy wracał z obawą? W końcu po ogłoszeniu decyzji o abdykacji, jak podkreślał Xuereb, "istniało ryzyko – przynajmniej na tyle, na ile mogłem sobie to wyobrazić – potępienia papieża Benedykta XVI. »Rozpoczął dzieło i nie miał odwagi go ukończyć«".

Ale zarówno Xuereb, jak i abp Georg Gänswein, prefekt Domu Papieskiego Franciszka, który jednocześnie nadal jest osobistym sekretarzem papieża-emeryta, uznał tę decyzję za heroiczną, postrzegając ją jako akt wielkiej odwagi, a nie tchórzostwa.

Po wyborze kardynała Jorge Mario Bergoglio na nowego biskupa Rzymu, kontrowersyjna decyzja Benedykta zaczęła być postrzegana z większą wyrozumiałością. W końcu nowy, uwielbiany przez media papież Franciszek przyniósł ożywczy powiew zmian. Przynajmniej tych wizerunkowych. Coraz częściej zaczęto przeciwstawiać go Benedyktowi XVI, który w tych "zestawieniach" wypadał nad wyraz niekorzystnie.

Jak jednak uważa prof. Tadeusz Bartoś: - Papież Franciszek mówi rzeczy, które się podobają. I to przyciąga uwagę, budzi nadzieję. Ale nie dokona on żadnych poważnych zmian, widać, że nie dysponuje jakąś pogłębioną refleksją teologiczną, socjologiczną, psychologiczną nad źródłami patologizacji organizacji kościelnej. Całość reform będzie próbą, zapewne stanowczą, wprowadzenia zmian technicznych, zwłaszcza w finansach Watykanu, by uniknąć na przyszłość kompromitujących sytuacji.

Życie toczy się dalej

"Chociaż ustępuję, będę zawsze blisko was wszystkich w modlitwie, a wy będziecie bliscy mnie, nawet jeśli pozostanę ukryty dla świata", mówił Benedykt XVI kilka dni po ogłoszeniu decyzji o abdykacji.

Ale w swojej ostatniej papieskiej audiencji 27 lutego przyznał też, że "nie ma już powrotu do życia prywatnego. Moja decyzja o rezygnacji z pełnienia urzędu tego nie anuluje. Nie wracam do życia prywatnego, do podróżowania, spotkań, przyjęć, wykładów itd. Nie porzucam krzyża, lecz w nowy sposób trwam przy ukrzyżowanym Panu. Nie mam już władzy rządzenia w Kościele, lecz w posłudze modlitwy zostaję, że tak powiem, w zagrodzie św. Piotra. Św. Benedykt, którego imię noszę jako Papież, będzie mi w tym wielkim przykładem".

I faktycznie Benedykt XVI w osobliwy sposób łączy owo "pozostawanie w ukryciu" z "brakiem życia prywatnego". Z nielicznych doniesień prasowych na temat tego, jak wygląda codzienność papieża-emeryta, wiemy, że ma się dobrze, a jego tryb życia nazwać można wręcz monotonnym.

Wstaje bardzo wcześnie. Codziennie o 6:00 rano, jeszcze przed śniadaniem, odprawia mszę. O 8:00 zasiada w swoim gabinecie. Przegląda prasę włoską i niemiecką, potem odpisuje na listy. Dużo czyta. Następnie je obiad, po którym odpoczywa. Po południu spaceruje po Ogrodach Watykańskich, modląc się. Bo przede wszystkim jego życie wypełnione jest rozmyślaniami i modlitwą. Podobno doskonali też swoje umiejętności gry na fortepianie.

Nie pisze już książek, bo – co podkreśla jego osobisty sekretarz, abp Georg Gänswein - "nie ma już siły, w przeciwnym razie nie rezygnowałby z posługi papieskiej".

Czy żyje w izolacji? I tak, i nie. Co niedzielę odprawia msze dla swoich najbliższych, w czasie których wygłasza "przepiękne homilie". Przyjmuje – z umiarkowaną częstotliwością - wizyty znajomych. Spotyka się też czasami z papieżem Franciszkiem i chociaż wielu watykanistów obawiało się tej bliskości obu papieży, Benedykt XVI zdaje się zupełnie nie ingerować w sprawy formalne. Jedynie służy radą. Sam papież Franciszek o jego obecności w Watykanie mówił: "To tak jakby mieć dziadka w domu, mądrego dziadka".

Dwie białe sutanny

Od połowy zeszłego roku Benedykt XVI trzy razy uczestniczył w Watykanie w większych uroczystościach.

Pierwszą z nich było odsłonięcie 5 lipca pomnika Michała Archanioła. W tym samym dniu ukazała się również encyklika "Lumen Fidei", napisana "na cztery ręce" - przez obu papieży. Franciszek dokończył dzieło, które, w dużej mierze, było już przygotowane przez jego poprzednika.

Kolejnym wydarzeniem była msza święta, którą Benedykt XVI odprawił 1 września w kaplicy Gubernatoratu w Watykanie. Uczestniczyli w niej uczniowie, z którymi papież co roku spotykał się w Castel Gandolfo.

Wreszcie ostatnie wydarzenie miało miejsce niecały tydzień temu, 22 lutego.
Wspólnie z papieżem Franciszkiem, Benedykt XVI wziął udział w konsystorzu, w czasie którego 19 dostojników kościelnych otrzymało nominacje kardynalskie. Jego udział w tych uroczystościach wzniecił oczywiste nadzieje na to, że być może weźmie on również udział w kwietniowej uroczystości kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII.

Czy zatem powinniśmy coraz bardziej przyzwyczajać się do widoku dwóch papieży?
- Benedykt pewnie czuje się emerytowanym biskupem Rzymu, czyli emerytowanym papieżem. Jest to zgodne z prawem kościelnym, a pewien konflikt poznawczy publiczności to sprawa nieznacząca - podkreśla prof. Bartoś. Po czym dodaje: - Weźmy inny przykład. Gdy prezydent Komorowski zgolił wąsy, też patrzyliśmy trochę jakby zaskoczeni - górna warga taka miękka, nieukształtowana. Ale teraz już nie rzuca się to tak bardzo w oczy. Podobnie dwie białe sutanny obok siebie przestaną z czasem przyciągać uwagę.

Spisek postępowców?

Po roku od abdykacji Benedykta XVI ożyły po raz kolejny teorie spiskowe dotyczące przyczyn jego odejścia. W najnowszym numerze tygodnik "Do rzeczy" opublikował artykuł Piotra Kowalczuka, przywołujący teorię Antonio Socciego, znanego watykanisty, według której papież decyzję o odejściu podjął już w 2011 roku. I bynajmniej nie dobrowolnie. Benedykt XVI miał paść ofiarą spisku "postępowców" - tajemniczych zwolenników postępowych ideologii. To właśnie oni mieli wymusić na papieżu decyzję o abdykacji.

Jak komentuje tę – i podobne - teorie prof. Bartoś: - Całe środowisko watykańskie jest konserwatywne, niechętne wszelkim zmianom, pilnujące swego. Postępowe ideologie w Kościele to lata 70., czas odnowy soborowej. Okres pontyfikatu Jana Pawła II to skuteczne wytępienie i zmarginalizowanie ludzi Kościoła mających nadzieję na jego "uwspółcześnienie" - aggiornamento. Benedykt, który przestraszył się "zwolenników postępowych ideologii"? To są fantazje, niczym nie poparte. Wymyślać może każdy rzeczy nieprawdziwe, tym barwniejsze im żywsza wyobraźnia twórcy.

Benedykt XVI przerywa milczenie

Niedawna eskalacja przeróżnych teorii spiskowych musiała głęboko poruszyć samego Benedykta XVI. Papież-emeryt zdecydował się skomentować doniesienia mediów, szczególnie że zaczęły one kwestionować ważność samej abdykacji – w związku z tym, że papież rzekomo decyzji nie podjął dobrowolnie.

W opublikowanych 26 lutego na stronie Vatican Insider fragmentach listu Benedykta XVI do watykanisty Andrei Torniellego, czytamy: "Jedynym warunkiem, jaki obowiązywał w kwestii ważności mojej rezygnacji, była całkowita wolność mojej decyzji. Spekulacje dotyczące tego, czy jest ona ważna, są po prostu absurdalne".

Benedykt XVI potwierdził też, w korespondencji z Torniellim, autentyczność słów, które miał skierować w liście do swojego uniwersyteckiego kolegi, Hansa Künga: "Jestem szczęśliwy, że wiążą mnie z papieżem Franciszkiem wielka zbieżność poglądów i serdeczna przyjaźń. Dziś jako moje jedyne i ostatnie zadanie widzę wspieranie jego pontyfikatu w modlitwie".

Autor:
Emilia Padoł

Źródło: Onet



KOMENTARZE:

~dominik : I tak kościół się skończy. Wyjaśniono, kim tak na prawdę był Jezus. Prawda okazała się... szokująca. To jest porażające! Napiszcie w wyszukiwarce: Leszek Nowak opracowanie. Wtedy się wszystkiego dowiecie.

~radoskur22PL : Obłuda, to postawa życia katolików. I znów daje się zauważyć pewną prawidłowość: Im bardziej człowiek wydaje się wierzący - bądź za takiego chce uchodzić - tym prędzej można się spodziewać "ciosu w plecy" z jego strony. Wydaje się słuszne, że zasada: "Jak nie krzyżem, to mieczem" jest jak najbardziej słuszna w tym przypadku. Wystarczy po prostu się z taką osobą nie zgodzić i już.... Ściągamy na siebie pomówienia, oszczerstwa, publiczne pomówienia o przynależność do jakiejś sekty, itp. Ja myślę, że nie jest ważne, kto ile razy dziennie czy tygodniowo bierze udział we Mszy św., kto siedzi w pierwszej ławce w Kościele "na pokaz" innym, tylko to, jakim jestem człowiekiem, jak postrzegam drugiego człowieka, co robię dla innych bezinteresownie itd., Co zatem jest milsze tej Instancji "na górze”? Z podobnymi przykładami jak powyższe na pewno spotykali się Państwo osobiście nie raz i nie dwa i uważam za bezcelowe wylewanie dalszych żali i wytykanie innych rażących nieprawidłowości i sprzeczności, bo muszę pamiętać - sam też nie jestem człowiekiem bez wad - chodzi tylko o ukazanie zjawiska, które niestety - rozprzestrzenia się przy cichym pozwoleniu naszego społeczeństwa.
A co Państwo sądzą o obłudzie osób uważających się za "gorliwych katolików”?

~radoskur22PL : Katolicyzm polega na Obrzędach, w których Wierzący uczestniczą bez wiary i uwagi, bezrozumnie, a jednak samo Magisterium Kościoła to popiera!. Dogmaty sekty Kościoła WPROST I DOSŁOWNIE stwierdzają, że nie ma najmniejszego znaczenia czy osoby uczestniczące w obrzędzie czy sakramencie są świadome, czy rozumieją SENS wypowiadanych słów i czynionych gestów - to nie ma znaczenia!!!! - Nie ma znaczenia wiara, rozumienie, serce - tylko GESTY przy ołtarzu są ważne!!!
Można ochrzcić osobę BEZ JEJ WOLI - i to jest wg. katolicyzmu WAŻNE!!!
Można "odpuścić grzechy" osobie tylko, dlatego, że klęknęła w ODPOWIEDNIEJ szafie i wymamrotała kilkadziesiąt słów - a potem ta osoba może dalej zabijać, krzywdzić, a nawet zabijać w imię Boga - kościół katolicki i jego nauczanie to wszystko Autoryzuje.
To nie jest żadna "Wiara" - to czysta wiara w moc gestów i ruchów - czysta i kliniczna MAGIA.

~tw 1 : Każdy kiedyś na emeryturę musi przejść. To czas zapewne trudny. Z człowieka aktywnego nagle staje się człowiek niekoniecznie potrzebnym. Ten stres i nagła zmiana stylu życia już wielu ku uciesze ZUS-u szybko pozbawiło możliwości pobierania tzw. świadczeń.
W przypadku emerytowanego namiestnika Boga na ziemi ten problem musi być bardziej dotkliwy. Trudno taka "fucha". Cóż mają powiedzieć ci ,których niedługo przed nabyciem praw emerytalnych w takim jak nasz kraj ostoi katolicyzmu i miłosierdzia pozbawiono możliwości nabycia praw do tego "dobrodziejstwa"?

~radoskur22PL : Samozagłada polskiego katolicyzmu???
Dla każdego katolika, który zastanawia się nad przyszłością Kościoła w Polsce, ostatnie wypadki muszę być bolesne. Wiele wskazuje na to, że Kościół dokonuje właśnie samounicestwienia, dając się sprowadzić do roli satelity dla partii politycznych. W tej sytuacji Kościołem kierują ludzie, nie uczciwi i bez honoru kompletnie nie dorastają do historycznej potrzeby. Kościół traci swoją podmiotowość. Z podmiotu politycznego i społecznego przekształca się w „przystawkę” dla partii politycznych !Obydwie choroby polskiego katolicyzmu – mam tu na myśli zarówno nie moc lidera; przestała kierować się rozumem i zakochał się w uczuciu. W tej sytuacji stał się łatwym łupem dla populistycznych polityków, którzy umieją odwoływać się do uczuć. Gdy hierarchowie milczą, wtedy politycy stają się „pasterzami”.

~radoskur22PL : "Z religią czy bez, dobrzy ludzie będą postępować dobrze, a źli – źle, ale złe postępowanie dobrych ludzi, to zasługa religii." - W całokształcie łatwo więc dojść do wniosku, że wszelkie zabobony i jakikolwiek okultyzm religijny (w tym katolicyzm) należy wykluczać ze społeczeństwa i zwyczajnie obnażać jego kłamliwe założenia i manipulacje. A w szczególności nie pozwalać na indoktrynowanie bezbronnych umysłów dzieci i nie finansować krzewienia okultyzmu religijnego !

~Ekonomista-realista : Gdy patrzę na tych panów w białych wdziankach, lub czasami innych kolorach, z krzyżem na piersi i ten cały cyrk to się zastanawiam... dlaczego ludzie w to wszystko wierzą? Rządy niektórych państw, w tym Polski, muszą ich tolerować, a nawet szanować i dużo dawać, bo Watykan jest ich wierzycielem, ale ludzie przecież swój rozum mają. Religia zawsze mnie interesowała jako zjawisko socjologiczne, które pewnie jeszcze "przeżyje" Facebooka, ale szybko się nie dowiem ile ludzi wierzy, bo chce, a ilu, bo musi. Tradycja obrzędów kościelnych jest w Polsce mocno zakorzeniona i być może to jest część odpowiedzi no to pytanie???

~radoskur22PL do ~Obiektywny: Watykański okupant jest w posiadaniu polskich ziem i majątków, których nigdy nie był prawowitym właścicielem.Od 966 roku sutannowi wchodzili w posiadanie gigantycznych fortun i majątków na drodze grabieży, wymuszonych darowizn i przeróżnych oszustw. To właśnie władze PRL próbowały odzyskać bezprawnie zagrabione przez kościół tereny i majątek narodowy. Błędem jest, zatem i kłamstwem twierdzenie, że kościół odzyskuje mienie odebrane mu przez władze PRL. Kościół wciąż grabi Polskę, a dzieje się to za wiedzą i przyzwoleniem władz od mędrka z matką boską (zawsze dziewicą) w klapie począwszy, poprzez Kwaśniewskiego, Oleksego, Suchocką, Millera, na Kaczyńskim, Komorowskim i Tusku kończąc. Najgorsze jest to, że ci wszyscy sprawcy watykańskiego rozbioru Polski (od okrągłego stołu aż do dziś) uważają się za wielkich, polskich patriotów, którzy z dumą obnoszą się ze swoimi 'dokonaniami' twierdząc, że 'piszą pełną sławy, samych zwycięstw i wiekopomnych faktów, wspaniałą historię Polski' Mam nadzieję, że z tego 'patriotyzmu' wszyscy oni zostaną kiedyś rozliczeni.

~radoskur22PL : Religia (w szczególności religia katolicka) jest również powodem szerzenia ksenofobii - co akurat jest pożyteczne dla katolicyzmu ponieważ im większa ksenofobia w społeczeństwie tym większy odsetek tzw. "powołań". Wynika to z faktu, iż ludzie o potępianych i gnębionych społecznie zachowaniach (np. homoseksualiści) chcą się odizolować od społeczeństwa i szukają bezpiecznej przestrzeni w seminariach i zakonach. Fakt ten dotyczy również pedofilii, którzy trafiają tam zamiast na leczenie, będąc przekonanym, że mają większe szanse na bezkarność (niestety tak było i jest dzięki tajnej instrukcji watykańskiej "Crimen Sollicitationis" opublikowanej przez FBI…

~Rafał K. do ~TYMOTEUSZ: Mam ten numer Gazety Wyborczej (strona 9) ze słowami Benedykta XVI:
1) Co to znaczy budować na skale? Budować na skale to budować na CHRYSTUSIE i z Chrystusem" - mówił papież.
2) Papież zaznaczył, że prawda jest tylko jedna i znaleźć ją można TYLKO w PIŚMIE Świętym.
Cenne, mocne słowa.

~prosty robotnik z winnicy Panskiej : Umiłowani Katolicy !!
Mam kilka pytań do Was, bo jestem prostym chłopem ze wsi na Podlasiu.
- Kto wymyślił krzyż, żeby zamordować na nim człowieka?
- Kto wykonał ten krzyż?
- Kto z Was zgodzi się, aby Wasze dziecko zostało zabite na takim krzyżu?
- Czy będziecie kochać tych ludzi, którzy powieszą WASZE DZIECKO?
- Czy będziecie całować ten krzyż po z ciągnięciu z niego Waszego dziecka?
- Gdybyście mieli BERZGRANICZNĄ MOC NAD WSZECHŚWIATEM, nie załatwilibyście tej sprawy inaczej?
Mam jeszcze dużo więcej pytań, bo jakoś mi się to wszystko nie zgadza Z WOLĄ BOŻĄ…

~Piotr : Benedykt XVI poddał się, bo nie mógł sobie poradzić z tym burdelem jaki mu pozostawił JPII, miedzy innymi afery pedofilskie, które JPII pozamiatał pod dywan a wyszły na jaw jak Benedykt XVI został papieżem oraz malwersacje i pranie brudnych pieniędzy banku watykanskiego? To wszystko było za dużo dla tak uczciwego i poczciwego papieża Benedykta XVI, to za jego czasów wyrzucił on z kościoła 400 pedofilów księży a JPII wszystkie te przypadki ukrywał i zamiatał pod dywan, aby jak to mówił, aby nie mówiono źle o kościele. Jak może taki człowiek jak JPII zostać ogłoszony świętym, myślę, że przez to wielu wiernych odwróci się od kościoła?

~obserwator ciemnoty : CUDA NASZEGO ŚWIĘTEGO JP2 : Jak wam do kanonizacji potrzeba cudów, to je podaję.
1. Cudowne pomnożenie diecezji, do roku 1972 było 17 diecezji. Za pontyfikatu JP2 ponad dwukrotnie rozmnożyły się aż do 44. A dlaczego? Bo chodziło o grunty od państwa.
2. Cudownie rozmnożyły się kościelne metropolie do 15 szt.
3. Cudowne rozmnożenie liczby biskupów do 131 szt. 4.Cudowne rozmnożenie własności ziemi.
Każdy dostał po: dla diecezji 50 ha, dla seminarium 50 ha, dla parafii 15 ha no i odzyskanych, podobno zabranych gruntów.
5. Cudowne rozmnożenie terytorium Watykanu na terenie Polski.
W Polsce obszar kościelny przekracza już 22 krotnie wielkość Watykanu.
6. Cuda na patyku w nauczaniu religii. Za państwowe pieniądze utrzymujemy z podatków 31 tys. etatów nauczycieli religii co daje koszty około 1,08 mld złotych rocznie.
7. Za błogosławionym wstawiennictwem JPII mamy ponad 150 oficerów kapelanów Wojska Polskiego z generałami włącznie, suto opłacanych (pensja 5 do 7 tys.) z naszych podatków oraz 96 parafii garnizonowych. W niektórych miejscowościach wojska już nie ma, ale parafia i kapelani zostali. Pensje oficerskie nadal im przysługują. Kosztuje nas ta zabawa w katolików żołnierzyków około 25,5 mln zł rocznie. Dodać do tego ponad 200 kapelanów więziennych "obsługujących" 156 jednostek penitencjarnych. Etaty kapelanów w każdym szpitalu opłacanych z NFZ na poziomie płacowym lekarza..
8. Cudowne cyckanie Polski na bazie wymuszonego konkordatu, o Caritasie nie wspomnę.
A uprzedzając wpisy typu jak nie chodzisz do kościoła i nie dajesz na tacę to nie mędrkują?? Informuję, że na statystycznego Polaka, wierzącego i niewierzącego, dorosłego i dziecko, itd. wypada po 1767 zł rocznie, w gotówce i naturze dla funkcjonariuszy państwa Watykańskiego w Polsce. I za te cuda powinien być od razu santo subitos?? A nie czekać tak długo.

~ministrant : CAŁA PRAWDA O KOŚCIELE !!! PRZECZYTAJ KONIECZNIE !!!
Tak sobie obserwuję kościół katolicki. Jego wiernych, kapłanów, hierarchów. Analizuję czasami jego historię i dogmaty. Obserwuję jego wyczyny te z przeszłości i te teraźniejsze. Z coraz większym zdumieniem zastanawiam się jak to możliwe, że coś tak absurdalnego i tak mocno w sumie skierowanego przeciwko człowiekowi może w tak masowym wymiarze egzystować i tak trwać przez niemal dwa tysiące lat trzymać władzę nad umysłami ciągle tak ogromnej rzeszy ludzi. Bo czymże była jest i zapewne jeszcze długo będzie ta przedziwna instytucja. Bo kościół katolicki jest instytucją. Jest instytucją i jedną z największych na świecie sekt wyspecjalizowanych w doskonałym praniu mózgów owieczkom swoim. Jest instytucją i sektą zarazem,
mroczną i tajemniczą w jakiś ciemny sposób. Czym jest tak naprawdę ten potężny twór trzymający władzę nad umysłami ogromnych mas ludzkich? Przecież zawsze był jest i chyba będzie wrogiem zapiekłym wszelkiego postępu, rozwoju nauki, oświecenia i wolnej myśli. To kościół katolicki z kobiety czynił przez wieki całe istotę gorszą, niższą i nieczystą. To on ledwo narodzone i niczego nieświadome dzieci przywłaszcza sobie rytuałem zwanym chrztem. To jego hierarchowie przez wieki całe czynili kobiecie krzywdę niewyobrażalną. I trwają w swoim uprzedzeniu do dzisiaj hołubiąc i broniąc swojego patriarchalnego tworu. To kościół katolicki z erotyzmu jego całego piękna uczynił mroczny i czarny grzech. Seks, miłość wolną, piękną, pełną doznań duchowych i zmysłowych sprowadził do ohydnego podziemia ludzkiej świadomości i trzyma tam świadomość swoich wyznawców do dzisiaj. To kościół katolicki do perfekcji doprowadził sztukę fałszerstw, kłamstw, przeinaczeń. To on przez wieki całe tworzył dogmaty, prawa jakieś wynaturzone wmawiając maluczkim boskie w tym sprawstwo. To kościół z boga uczynił pamiętliwego, złośliwego kata karzącego na lewo i prawo za wszystko i wszędzie i strącającego do wymyślonego przez kościół piekła bez opamiętania wszystkich, którzy mu pod rękę wpadną. To kościół wymyślił celibat. Jeden z najbardziej chorych i wynaturzonych pomysłów, jaki sobie można tylko wyobrazić. Posunął się nawet do super bzdury wymyślając
niepokalane poczęcie i pozbawiając matkę Chrystusa - czołowej przecież postaci kościoła - wszystkich pięknych cech erotycznej kobiecości, macierzyństwa, miłości nie tylko zmysłowo - cielesnej, ale i duchowej. To kościół wreszcie jeszcze do nie tak dawna prowadził krwawe krucjaty nawracając niewiernych krwawo ogniem i mieczem na łono jedynie słusznej wiary. To kościół katolicki wsławił się takimi wynalazkami jak święta inkwizycja, palenie na stosach wolnomyślicieli, ludzi nauki, sztuki, oświecenia i postępu. To kościół katolicki zapisał się niezwykłą wręcz chciwością i pazernością gromadząc majątki i dobra nieprzebrane nie ustając w tej działalności nigdy. Tak sobie myślę czasami ja ateista zatwardziały, że bóg to musi być jednak istotą niezwykle dobrą, mądrą i tolerancyjną albo go po prostu nie ma. Inaczej sobie nie potrafię wytłumaczyć jego milczącej zgody na wyczyny kościoła, który imieniem tego boga się przecież pieczętuje. Chyba, że ten bóg rzeczywiście jest taki, jakim go kościół katolicki przedstawia. Kościół katolicki to instytucja wciąż zaborczo aktywna. Nigdy nie spoczywa na laurach. Kościół katolicki w Polsce przepuszcza
totalną ofensywę. Czuję się osaczony religią, kościołem wyznawcami jedynie słusznej religii. Jest wszędzie. W prasie, telewizji, radiu. Jest w szkole, w urzędach i na ulicy. Wciska się do mojego domu i łóżka. Nie mogę wysłuchać wiadomości bez informacji o poczynaniach biskupów, kardynałów, księży, papieża. Co tydzień jakieś ważne kościelne wydarzenie zajmuje łamy oficjalnych mediów? Co miesiąc jakaś ważna rocznica związana z JPII. Co pół roku następny wspaniały film o JPII. Im dalej od śmierci JPII tym więcej cudów, których rzekomo był autorem. Wszędzie krzyże, pomniki, tablice upamiętniające, dzwony, święte relikwie, cudowne obrazy, płaczące Madonny, cuda na kominach, drzewach i na szybach w blokowych oknach. Kraj prześciga się w budowaniu coraz większych krzyży, pomników, dzwonów i świątyń. Pielgrzymka goni pielgrzymkę. Młodzież wędruje tam i z powrotem pod szczupakiem
czy też karpiem w Lednicy. Nawet na plaży w Międzyzdrojach pełno młodych ludzi ubranych w koszulki z napisem Pokolenie JPII. Co druga ulica to ulica JPII. Prawie każda szkoła to szkoła JPII. Szpitale JPII lub prymasa tysiąclecia. Jak grzyby po deszczu rosną świątynie projektowane przez pijanych cukierników? Naród wali niewyobrażalne pieniądze na budowanie, co raz to wymyślniejszych
i absurdalnych budowli sakralnych. Nowi władcy Polski, którzy wygrali właśnie wybory zamierzają swojego boga i wyznanie wprowadzić do konstytucji, praw, prawodawstwa i ustawodawstwa. Wszystkie decyzje polityczne, ekonomiczne i gospodarcze zaczyna podejmować się tylko w obecności hierarchów kościoła. Instytucje kościelne i przykościelne stoją poza prawem i nad prawem.
Nie obowiązują ich żadne prawa państwa Polskiego. Nie płacą podatków. Nie muszą się rozliczać ze swoich dochodów, przychodów i wydatków. Kościół decyduje o kształcie i formie oświaty i szkolnictwa. To kościół decyduje o życiu i zdrowiu kobiety ciężarnej. To proboszcz kształtuje kręgosłup moralny lokalnych społeczności. Zastępy dewotek i bigotów w moherowych beretach stanowią o wartościach
moralnych społeczeństwa To, co wczoraj było po prostu śmieszne dzisiaj staje się normą społeczną. Żyję w państwie wyznaniowym. Moher w triumfalnym marszu zajmuje coraz to nowe pozycje. Czuję się osaczony dominującą w tym kraju religią. Jestem wystraszony szturmem kościoła katolickiego, który wciska mi się powoli wszędzie. A przecież wydawało mi się, że państwo polskie miało być
państwem świeckim z wyraźnym rozdziałem kościoła od państwa. Widać tylko mi się tak wydawało. Zastanawiam się, kiedy na ulicach pojawią się kościelne komanda. Taka religijna policja.
Brrrrrr.....................skóra mi cierpnie. Pozdrawiam wszystkich ludzi wolnych od uzależnień religijnych.

~mcr 71 : Podwójne standardy to norma w Kościele jak widać na spektakularnych przykładach JP2 i B16 - pierwszy wspaniały, bo z krzyża się nie schodzi, niósł brzemię do końca, słabo kontaktując ze światem był żywym przykładem kontynuatora misterium Męki Pańskiej, a drugi w trosce i poczuciu odpowiedzialności za losy Kościoła ustąpił, by dać pole bardziej skutecznym reformatorom, wykazuje się przy tym skromnością i pokorą... można i tak.... ale można i tak... kostyczny starzec kurczowo trzymający się swego stanowiska jak dyktator, nie rezygnujący z dogmatycznego traktowania nauk swojej skorumpowanej firmy z duchem średniowiecza wmawiający swą nieomylność omamionym owieczkom, celebryta uważający się za misjonarza, który wynosił na ołtarze masowych morderców i zamiatający afery pedofilskie pod drogi dywan, a drugi z nich to słaby tchórzliwy karierowicz, nie potrafiący się oprzeć pokusie posiadania kluczy Piotrowych choć brzemię w momencie konklawe, już było ponad jego siły, w chwili gdy Kościół potrzebował reform, bo mleko się rozlało i szczelnie trzymane tajemnice wyciekły przeszedł na wygodną emeryturkę, zza pleców swojego poprzednika jawił się jako panzerkardinal - w rzeczywistości sam okazał się papierowym tygrysem teologii...w sumie wszystko zależy kto poglądy głosi, a funkcjonariusze tej watykańskiej firmy potrafią tak żonglować faktami ,żeby zawsze było na chwałę instytucji…

~Pochwa Lony do ~Obiektywny: A kto dał PERSONELOWI religijnemu prawo do wypowiadania się w kwestiach ETYKI i oceny słuszności innych światopoglądów?

Ta dobrze ZORGANIZOWANA GRUPA przestępcza jest niczym innym niż plebsem pracującym PROPAGANDOWO dla WŁOSKIEJ MAFII, podcierającej sobie GĘBĘ imieniem JEZUSA CHRYSTUSA.

Oni mają z BOGIEM tyle samo wspólnego, co dr MENGELE z medycyną; nie ulega wątpliwości, że był on lekarzem, oczytanym w pismach medycznych.
Tak, jak twoi księża są oczytani w MITOLOGII SEMICKEJ, zwanej pospolicie BIBLIA i są zdania, że na prawdę mają MONOPOL na kontakt z BOGIEM.
Co za AROGANCJA, cóż za IGNORANCJA!!!

~Axa do ~radoskur22PL: Właśnie prawdziwi, wierzący katolicy to tacy, którzy nie chwalą się wiarą i swoją gorliwością. Wielu nawet nie wie, że to czynni i gorliwi wierzący, bo te osoby nie wyróżniają się, nie są dewotami, nie obnoszą się z masą symboli itp. Za to wyróżniają się tym, że są dobrymi ludźmi, że nie oceniają z góry i choć nie są perfekcyjni, to człowiek czuje, że to ludzie, którzy właśnie nie są obłudni i nie są zawistni. Mało jest tych ludzi, mało. Na pewno nie przesiadują oni na forach i wypisują, co im ślina na język przyniesie, czyli obraźliwe komentarze na temat innych. Dobry katolik stroni od gadaniny. Wejdziesz do kościoła to dobry katolik nie rzuci ci się w oczy, bo on albo jest w pracy albo siedzi gdzieś w koncie, a nie "na piedestale". Nawet nie wiesz ile taki dobry katolik wspomaga, działa dobroczynnie, bo taka osoba wie, że ludzkie pochwały to odebranie już swej nagrody na ziemi.

~Andy do ~Dobra rada: Nie trzeba być katolikiem, aby stosować zakazy i prawo moralne. Wręcz przeciwnie, kościół zmienił nawet przykazania. Poczytaj dekalog w starym testamencie i porównaj go z tym w katechizmie kk. Obłuda, pranie mózgów i chęć zawładnięcia kasą poddanych to właśnie cała prawda o kk…

~` do ~ascetyk: ,,Dokąd prowadzą wszystkie drogi ? Do Rzymu oczywiście, jak mówi stare przysłowie. Ale czy wszystkie propagowane przez religie drogi prowadzą do Boga, to zupełnie inna sprawa. Wielu ludzi uważa dzisiaj wszystkie religie za jednako dobre. Najważniejsze, jak twierdzą, aby być szczerym człowiekiem, a Bóg, jeśli w ogóle istnieje, zatroszczy się już o resztę. Taki sposób postrzegania sprawy zdaje się być wielu ludziom doprawdy uspokajający. Zgodnie z tym muszę wierzyć w cokolwiek: bylebym trzymał się tego zdecydowanie i żył zgodnie z moimi przekonaniami. Jeśli Boga nie ma, wiele na tym nie stracę. A jeśli On istnieje, z pewnością przyzna się do moich starań, aby podążać za mymi religijnymi wyobrażeniami lub żyć po prostu najlepiej i naj uczciwiej, jak potrafię.
Jednakże Biblia mówi nam wyraźnie, że jest tylko jedna droga, na której możemy dotrzeć do żywego i prawdziwego Boga. Droga ta nazywa się BÓG JEZUS. Kto chce w jakikolwiek inny sposób przyjść do Boga Ojca, mimo wszystkich swoich usiłowań będzie musiał kiedyś uznać: "Nie dałem rady”? Całe zło, które uczyniłem w moim życiu, wcale nie zniknęło, ono jest nadal i oskarża mnie. Ono też oddzieli mnie na wieki od prawdziwego Boga. Jestem zgubiony. Muszę umrzeć."
Jednakże Jezus Chrystus przyszedł, "aby szukać i zbawić to, co zginęło" - Ewangelia Łukasza 19:10. Przez swoją śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie rozwiązał problem grzechu. Jeśli idąc w posłuszeństwie za głosem Słowa Bożego, uwierzymy w Chrystusa i Jego dzieło pojednania, otrzymamy całkowite odpuszczenie wszystkich naszych win. Wtedy nasze grzechy są na zawsze wymazane, nasz dług jest zapłacony. Wtedy prosząc Boga Jezusa otrzymamy moc ducha świętego, przez którą Jezus Chrystus będzie nas przemieniał - uwalniając od grzechów, nałogów i złych postępowań, bo chrześcijanin to uczeń i naśladowca Pana Jezusa, do końca swoich dni, ale wielu ludziom się to nie podoba, dlatego wybierają swoje drogi grzechu.
Tylko ewangelia, dobra nowina o Jezusie Chrystusie może dać nam pokój i tę radosną pewność wiecznego zbawienia…



1 komentarz:

  1. Uśmiałem sie do łez z tych wypowiedzi. No cóż kiedyś się okaże kto miał rację.

    OdpowiedzUsuń