Abp Głódź:
Sierpień'80 to wciąż fundament naszej drogi.
Metropolita gdański abp Sławoj
Leszek Głódź mówił, że wydarzenia Sierpnia'80 to wciąż "fundament naszej
drogi i duchowy imperatyw". Chwalił dzisiejszą "Solidarność" i w
ostrych słowach mówił o jej przeciwnikach. Jak dodał, "trzeba się
bronić" od polityki, w którą wkrada się "tupet wsparty
arogancją". W 33. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych w Bazylice
św. Brygidy w Gdańsku odprawił on mszę św.
W homilii
hierarcha podkreślił, że dorobek Sierpnia'80 to nie "muzealne rekwizyty i
zamknięta karta historii". - To słowo solidarność jest wciąż waszą chlubą
– związkowcy z niezależnych związków – zaznaczył.
- Słowo
to i treści, które niesie próbowano wyrugować z polskiego życia, zniszczyć
machiną stanu wojennego, represjami, zakazami. I rozbłysło znowu w pamiętnych
strajkach w 1988 r., których 25. rocznicę teraz obchodzimy – mówił abp Głódź.
Dodał, że
są ludzie, którzy chcieliby by ten blask osłabić.
Abp Głódź
mówił, że część działaczy Solidarności zaprzeczyła swoją postawą dawnym
ideałom. - Byli przecież i tacy – aktywiści z waszych szeregów - którzy
przepraszali za Solidarność. Byli, wciąż są tacy, którzy nie chcą pamiętać, że
to dzięki Solidarności weszli na wielkie salony, pokoje władzy, splendory i
zaszczyty i dziś zdarza się, że bez jakichkolwiek skrupułów głosują na
niepracowniczymi ustawami i przekreślają swoją dawną drogę. Wyrzekli się
Solidarności, jej etosu, jej zasad i można powiedzieć: zdradzili ją –
powiedział.
Metropolita
podkreślił, że Solidarność słusznie walczy dziś o prawa ludzi pracy. - Wciąż
pojawiają się oskarżenia, że związki zawodowe, że Solidarność wkracza w sferę
polityki (…) Ale co to jest polityka? Polityka to jest roztropna troska o dobro
wspólne. A co robić, gdy tej roztropnej troski zaczyna brakować? Kiedy na jej
miejsce wkrada się pewność siebie, dezynwoltura, niekiedy tupet, wsparty
arogancją. Trzeba się przed tym bronić – wyjaśnił.
Po mszy
św., w której wzięli udział m.in. obecny lider "S" Piotr Duda i jego
poprzednicy Janusz Śniadek i Marian Krzaklewski, złożono kwiaty pod pomnikiem
ks. prałata Henryka Jankowskiego, wieloletniego proboszcza parafii św. Brygidy
w Gdańsku i jednego z kapelanów Solidarności. Następnie uczestnicy nabożeństwa
przeszli ulicami Gdańska na Plac Solidarności przy Stoczni Gdańsk.
Źródło: PAP
KOMENTARZE:
~gaweda.michal : Wszelkie ideały tamtych czasów zostały
sprzedane. Wątpię by ludzie walczący w PRL o dobro pracowników i ich rodzin
walczyli o to co mamy obecnie. Jako młody człowiek - mam 31 lat - nie pamiętam
dobrze okresu PRL., Ale pamiętam rok 1989 i nadzieje m.in. moich rodziców. Mimo
iż miałem kilka lat kojarzę jak szliśmy na wybory i dyskusje o okrągłym stole,
panu Wałęsie itd. Teraz wiem, iż to nie tak miało być. Piękna idea nie ziściła
się. Gospodarka ledwo zipie. Młodzi żyjący na emigracji, bo w Polsce za 1200 zł
ciężko wyżyć a o założeniu rodziny nikt nie marzy. Urzędy, co dzień niszczące
kolejnych ludzi i kolejne firmy. Rodzime firmy ledwo wychodzące na swoje.
Notoryczne przekręty, oszustwa. Dziadkowie, których zniszczy komornik za chrust
z lasu i biznesmeni oszukujący na miliony chodzący bezkarnie.
To właśnie a nie piękne idee mamy z walki Solidarności. Nie mam tu pretensji do samej organizacji, bo to słuszna idea. Ale niestety gdzieś coś poszło nie tak. A może tak miało pójść? Coraz częstsze są i takie głosy.
Zamierzam stworzyć stowarzyszenie mikro/małych przedsiębiorców, oraz zwykłych Obywateli czyli tych "nie kochanych" przez żaden rząd. Warunek brak przeszłości partyjnej, niekaralność, uczciwość przedsiębiorców wobec ich pracowników, a pracowników wobec pracodawców.
Zapraszam chętnych do kontaktu mailowego pod adres onetowy z nicku.
To właśnie a nie piękne idee mamy z walki Solidarności. Nie mam tu pretensji do samej organizacji, bo to słuszna idea. Ale niestety gdzieś coś poszło nie tak. A może tak miało pójść? Coraz częstsze są i takie głosy.
Zamierzam stworzyć stowarzyszenie mikro/małych przedsiębiorców, oraz zwykłych Obywateli czyli tych "nie kochanych" przez żaden rząd. Warunek brak przeszłości partyjnej, niekaralność, uczciwość przedsiębiorców wobec ich pracowników, a pracowników wobec pracodawców.
Zapraszam chętnych do kontaktu mailowego pod adres onetowy z nicku.
~Nick : A w Poznaniu Kościół zabrał miastu budynek VIII
LO, niszcząc szkołę z ponad dziewięćdziesięcioletnią tradycją. Miasta nie było
stać na zaporową cenę jaką zażyczyła sobie kuria za budynek "Ósemki".
Kasa , kasa i tylko kasa jest ważna dla poznańskich hierarchów - na czele z
obecnym - panem biskupem Gądeckim. Dlatego poznaniacy - nie dawajcie na tacę,
Waszą daninę za kilka lat z góry kuria dostała w postaci budynków przy ul. Głogowskiej!
A pasibrzuchom z kurii z panem Gądeckim na czele polecam
"Monachomachię" do przeczytania. Aktualne nadal mimo upływu ponad
dwustu lat.
~OIO do ~gaweda.michal: Najzabawniejsze, że
ludzie niby to wiedzą, ale propaganda "przełomu" w 1989 r. tak
uformowała ich umysły, że nijak nie chcą uwierzyć w to, co przecież wiedzą. Ci,
którzy pamiętają jak było, wiedzą, iż w 1989 r. opozycja
"solidarnościowa" nie miała już sił nawet na większe protesty.
Została całkowicie zagoniona pod "skrzydła" kościoła. A kierownictwo
znalazło się w rękach doradców Solidarności - w zdecydowanej większości
reprezentujących do niedawna opozycję wewnątrzpartyjną (w PZPR), których druga
połowa - ci pozostający w PZPR - zdecydowanie wygrała walkę o przywództwo w
partii. Te zaś 5-10% w PZPR, którym mżył się jeszcze jakiś socjalizm, zostało
całkowicie pognębione przez frakcję "liberalną" w tejże partii (czy
raczej atrapie partii). Pozostało już tylko połączyć obie
"opozycyjne" połówki przy okrągłym stole, dołączywszy podzielającą
"liberalne" poglądy "świeżynkę", czyli działaczy zielonych,
bądź skaperowanych przez służby. Listę dopuszczonych do "okrągłego
stołu" układano długo i starannie. Negocjacje w istocie dotyczyły już
tylko detali. A potem - wolność dla lisa w kurniku: prywatyzacja i wyprzedaż
całego majątku narodowego (państwowego) i pilnowanie, aby ci zaskoczeni biegiem
rzeczy - zarówno w Solidarności, jak i w PZPR - nie mogli uformować
rzeczywistej opozycji. I gra muzyka!
Dodajmy, że potem "przeciwnicy", którzy spotkali się przy okrąglaku przyjęli specyficzny, zgodny język propagandy, odrzucający wszystko, co wiązało się ze wspólnotowością, nie daj Boże z socjalizmem. Przeciwnie. Wszystkie ugrupowania, niezależnie od tego, pod jakimi szyldami teraz kotwiczyły, zgodnie wybijały ludziom z głowy socjalizujące brewerie, zgodnie lansując hasło jednej z reklamówek: Chcesz mieć akcje - kup obligacje! ;))
Dodajmy, że potem "przeciwnicy", którzy spotkali się przy okrąglaku przyjęli specyficzny, zgodny język propagandy, odrzucający wszystko, co wiązało się ze wspólnotowością, nie daj Boże z socjalizmem. Przeciwnie. Wszystkie ugrupowania, niezależnie od tego, pod jakimi szyldami teraz kotwiczyły, zgodnie wybijały ludziom z głowy socjalizujące brewerie, zgodnie lansując hasło jednej z reklamówek: Chcesz mieć akcje - kup obligacje! ;))
~ińco do ~123: "Kiedy daję biednym
chleb, nazywają mnie świętym. Kiedy pytam, dlaczego biedni nie mają chleba,
nazywają mnie komunistą" - to słynne już stwierdzenie Hélder Pessôa Câmara
– katolickiego biskupa z Rio de Janeiro, później biskup Recife i Olindy w
stanie Pernambuco (uważanych za najbiedniejsze części Brazylii). W 1973 był
zgłoszony do Pokojowej Nagrody Nobla przez amerykańskie stowarzyszenie
religijne American Friends Service Committee (AFSC).
W 2008 do Watykanu skierowano dokumentację w sprawie jego beatyfikacji. Beatyfikacji chyba jednak nie będzie…
W 2008 do Watykanu skierowano dokumentację w sprawie jego beatyfikacji. Beatyfikacji chyba jednak nie będzie…
~OIO do ~OIO: Warto też przypomnieć, że
testem na ’okrągły stół’ było Konwersatorium ’Doświadczenie i Przyszłość’ –
nieformalny klub dyskusyjny działający już w latach 1978–1983! (Na wszelki
wypadek reaktywowany w 2007 r.). Wielu uczestników pierwszego konserwatorium
brało później aktywny udział w obradach Okrągłego Stołu. Tak więc planowanie
strategiczne było nieomal jawne! Jeśli zaś wejrzymy w biografie liderów
’pomostowych’, w rodzaju Geremka, Michnika czy braci Kaczyńskich, to okaże się,
że po 1989 r. do elit politycznych kraju nie wszedł nikt, kto nie miał mocnych
korzeni w nomenklaturze PRL., Bo jakoś nikt nie śmie nawet przypomnieć, że
nawet "pierwszy nie komunistyczny premier", czyli Mazowiecki - miał
NAJDŁUŻSZY staż jako poseł na sejm PRL ze wszystkich ówczesnych ’wybrańców’.
Cud jakiś? W żadnym wypadku.
~Magda_
do ~nm,:
Publiczne polemiki o polityce przypominają bal przebierańców. Pod hasłem
"żydzi" czy "żydostwo" zdecydowana większość dyskutantów
rozumie kapitalistyczny wyzysk i amerykański imperializm. Ale jeśli już od
dwóch dekad modne jest pokrzykiwanie "precz z komuną" i wymyślanie od
"bolszewii" i bolszewików (upowszechniły to nasze media), to
elementarna logika nie pozwala nazwać rzeczy po imieniu, aby nie popaść w
sprzeczność i nie zostać zwymyślanym od komunistów, socjalistów, czy rzeczonej
"bolszewii".
Oczywiście, nieznaczna mniejszość posługująca się antysemicką czy antykomunistyczną retoryką czyni to intencjonalnie - wie doskonale, co mówi i pisze, i co przez to chce uzyskać. Większość jednak tego nie wyczuwa i nieświadomie uprawia ów "socjalizm głupców", jak antysemityzm nazywał Marks. A kogo udajesz - choćby nieświadomie - takim się z czasem stajesz. Stąd też wspomniany "socjalizm głupców" w połączeniu z nacjonalistycznym ociosaniem umysłu ma z czasem szansę przerodzić się w postawę immanentnie reakcyjną. A to oznacza ideologiczne ukształtowanie kadrowego narybku dla faszyzmu.
Oczywiście, nieznaczna mniejszość posługująca się antysemicką czy antykomunistyczną retoryką czyni to intencjonalnie - wie doskonale, co mówi i pisze, i co przez to chce uzyskać. Większość jednak tego nie wyczuwa i nieświadomie uprawia ów "socjalizm głupców", jak antysemityzm nazywał Marks. A kogo udajesz - choćby nieświadomie - takim się z czasem stajesz. Stąd też wspomniany "socjalizm głupców" w połączeniu z nacjonalistycznym ociosaniem umysłu ma z czasem szansę przerodzić się w postawę immanentnie reakcyjną. A to oznacza ideologiczne ukształtowanie kadrowego narybku dla faszyzmu.
Sporo w tym względzie możemy zawdzięczać SLD, pasożytowi politycznemu, który
żeruje na okupowaniu lewej strony sceny politycznej i nic a nic nie robi dla
zwalczania tego zamętu. Ten polityczny bezruch SLD wynika zapewne z cwaniactwa,
które każe tej partii starannie dystansować się od postaw, które mogłyby
skierować na nią lawinę wspomnianych wyzwisk. I koło się zamyka. Postawa ta wynika
też z politycznego garbu tych pogrobowców polskiego stalinizmu - koniec końców
to na plecach robotników, wykorzystując ich żądania poprawy bytu i pozycji
społecznej, dokonano "reformy", pozwalającej uwłaszczyć się
nomenklaturze. O to, między innymi, chodziło. Wystarczy przypomnieć sobie owe
21 postulatów i zestawić z dzisiejszą rzeczywistością. To naprawdę szokujące
zestawienie, ale żadna z partii parlamentarnych nie chce do tego wracać,
przypominać. Również SLD.
W tej scenerii zwolennicy PiS niemal we wszystkim przypominają wielbicieli Mieczysława Moczara. Te same antysemickie dwuznaczności, gesty przywódców naśladujące raz Piłsudskiego, innym razem Mussoliniego i nieodmiennie - perskie oko puszczane raz do narodowców, innym razem - do jawnych naziołków. Wynikałoby z tego, że czas najwyższy napisać na nowo esej "Żydy i chamy" Witolda Jedlickiego z 1962 roku (paryska "Kultura") zmieniając tytuł na "Żydy i mohery".
Bo dzisiejszy PiS to taka pseudo lewicowa formacja - na wpół chrześcijanie, pół faszyści. Bo faszyzm wszędzie i zawsze u swych narodzin jest rewindykacyjny, klasowy - tyle że w interesie kołtuńskiej klasy średniej, drobnomieszczaństwa przerażonego wizją deklasacji w czasach kryzysu, w drugiej zaś fazie zawsze staje w obronie burżuazji, oferując jej terror społeczny skierowany przeciwko zwykłym szarym pracownikom, ludziom pracy najemnej, przeciwko robotnikom.
Ale prawdziwym mistrzostwem jest to, jak prezes Kaczyński kryje rodzimych, polskich beneficjentów transformacyjnej grabieży. W jego opowieściach ci, którzy rozparcelowali cały nasz majątek narodowy, to jacyś "obcy" (kosmici?), jakby nie było znanych i "swoich", rodzimych, ojczystych - Kulczyka, czy Gudzowatego i wielu, wielu innych, dziwnym trafem "wygranych" przy i po ’okrągłym stole’. Owszem, wspomina, o UB-kach, służbach itp., ale nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że to specsłużby nas okradły - te mogły, co najwyżej w tym pomóc! O rodzimej, z krwi i kości polskiej burżuazji od Kaczyńskiego nie usłyszymy ani słowa - słowa potępienia. Sądzić, więc można, że z rodzimą klasą wyzyskiwaczy żyje w zgodzie, czy raczej w symbiozie.
A serwowane nam niekiedy wystąpienia Prezesa w kwestii rzekomego prześladowania kościoła Katolickiego w Polsce i tępienia ponoć jedynej opoki polskości, jaką miałby być KK, to szczyt manipulacji, bo o nieuctwo Kaczyńskiego posądzać nie śmiem. Wie dobrze Kaczyński, że ironią naszej historii jest to, iż najwięksi w dziejach Polacy byli akurat na bakier z kościołem Katolickim i jego "tradycją". Mikołaj Rej z Nagłowic był kalwinem. Słowacki - pisał o święconej wodzie, co to jej pies nie chłepce. Jan Henryk Dąbrowski, bohater naszego hymnu narodowego, był protestantem, żonę miał Niemkę, i był masonem wysokiego wtajemniczenia. Józef Bem przeszedł na islam. Piłsudski dwa razy zmieniał wyznanie. Pierwszy prezydent RP, Narutowicz, był bezwyznaniowcem, a więc ateistą, i również masonem. I tak można by pisać tę listę w nieskończoność.
W tej scenerii zwolennicy PiS niemal we wszystkim przypominają wielbicieli Mieczysława Moczara. Te same antysemickie dwuznaczności, gesty przywódców naśladujące raz Piłsudskiego, innym razem Mussoliniego i nieodmiennie - perskie oko puszczane raz do narodowców, innym razem - do jawnych naziołków. Wynikałoby z tego, że czas najwyższy napisać na nowo esej "Żydy i chamy" Witolda Jedlickiego z 1962 roku (paryska "Kultura") zmieniając tytuł na "Żydy i mohery".
Bo dzisiejszy PiS to taka pseudo lewicowa formacja - na wpół chrześcijanie, pół faszyści. Bo faszyzm wszędzie i zawsze u swych narodzin jest rewindykacyjny, klasowy - tyle że w interesie kołtuńskiej klasy średniej, drobnomieszczaństwa przerażonego wizją deklasacji w czasach kryzysu, w drugiej zaś fazie zawsze staje w obronie burżuazji, oferując jej terror społeczny skierowany przeciwko zwykłym szarym pracownikom, ludziom pracy najemnej, przeciwko robotnikom.
Ale prawdziwym mistrzostwem jest to, jak prezes Kaczyński kryje rodzimych, polskich beneficjentów transformacyjnej grabieży. W jego opowieściach ci, którzy rozparcelowali cały nasz majątek narodowy, to jacyś "obcy" (kosmici?), jakby nie było znanych i "swoich", rodzimych, ojczystych - Kulczyka, czy Gudzowatego i wielu, wielu innych, dziwnym trafem "wygranych" przy i po ’okrągłym stole’. Owszem, wspomina, o UB-kach, służbach itp., ale nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że to specsłużby nas okradły - te mogły, co najwyżej w tym pomóc! O rodzimej, z krwi i kości polskiej burżuazji od Kaczyńskiego nie usłyszymy ani słowa - słowa potępienia. Sądzić, więc można, że z rodzimą klasą wyzyskiwaczy żyje w zgodzie, czy raczej w symbiozie.
A serwowane nam niekiedy wystąpienia Prezesa w kwestii rzekomego prześladowania kościoła Katolickiego w Polsce i tępienia ponoć jedynej opoki polskości, jaką miałby być KK, to szczyt manipulacji, bo o nieuctwo Kaczyńskiego posądzać nie śmiem. Wie dobrze Kaczyński, że ironią naszej historii jest to, iż najwięksi w dziejach Polacy byli akurat na bakier z kościołem Katolickim i jego "tradycją". Mikołaj Rej z Nagłowic był kalwinem. Słowacki - pisał o święconej wodzie, co to jej pies nie chłepce. Jan Henryk Dąbrowski, bohater naszego hymnu narodowego, był protestantem, żonę miał Niemkę, i był masonem wysokiego wtajemniczenia. Józef Bem przeszedł na islam. Piłsudski dwa razy zmieniał wyznanie. Pierwszy prezydent RP, Narutowicz, był bezwyznaniowcem, a więc ateistą, i również masonem. I tak można by pisać tę listę w nieskończoność.
~Greebo : Trzeba się bronić? Trzeba chwycić za szabelkę i
walczyć o swoje? Panie biskupie, który kościół pan reprezentuje? Bo ten
Chrześcijański uczy o zwyciężaniu zła dobrem, o nadstawianiu drugiego policzka,
przebaczeniu i ufności w Bożą łaskę i miłosierdzie. Więc pytam jeszcze raz -
który? Jest pan takim samym narzędziem w ręku diabła jak i Tusk, Kaczor, Rydzyk
i cała ta banda oszołomów z Wiejskiej. Właśnie, dlatego świat jest dziś w
rozsypce - dopuszczamy do głosu cieci (w tym tych w sukienkach), którzy plotą
piąte przez dziesiąte nie zastanawiając się zupełnie nad tym, do czego są
powołani i jakie będą konsekwencje ich działań.
~cg. do ~gaweda.michal: Od Suchockiej i
konkordatu zaczęła się czarna dyktatura Watykanu. Ślepe zauroczenie mecenasem
pedofilii Wojtyłą. Od tego momentu Polska wkroczyła w średniowiecze. Kler tak
otumanił lud, że do rządu weszli ci, dla których klerykalizm i słowo Wojtyły
stało się racją stanu. Stad mieliśmy takiego Kobrę-Goryszewskiego, dla którego
najważniejsze było, by Polska była katolicka. Stąd do dzisiaj mamy
Macierewicza, Czarneckiego, Jurka i innych. Na lewicy nie lepiej. Miller
wspierał ks. Jankowskiego. Kwaśniewski określił antyklerykalizm jako chorobę. Od
Wałęsy z jego Matką Boska w Klapie do plebana Komorowskiego każdy rząd tuczy
kler. Kraj biednieje, ludzie cierpią nędze. Świat się śmieje a kler żyje
dostatniej. Bogactwo polskiego Kościoła katolickiego, jego buta i pycha
przerosła wszelkie granice. Pamiętacie pijaka biskupa Śliwińskiego, tego,
którego znaleźli pijanego w moskiewskim hotelu, bo nie doleciał do Kurska? To
on chciał robić 14 letniej zgwałconej dziewczynce skrobankę bez znieczulenia. W
ten sam sposób, bez znieczulenia, Dziwisz pochował kartofla na Wawelu. Dlatego
nie dziwcie się, że na Zachodzie ludzie patrzą na nas, jak na idiotów, z
pogarda. Dla zachodu Polak to nadal prostak, pijak i złodziej. Ciemny, głupi
katolik. Dlatego Dziwisz mógł w miejscu chwały i dumy Polski, pochować typowego
Polaka.
~loqis do ~gaweda.michal: Po 1989 r.
złodzieje podzielili wszystko, co dotąd należało do wszystkich. Nasza ojczyzna
zamieniła się w ogromną złodziejską melinę. Na ten czas hymnami ku czci
kapitalistycznej grabieży i międzynarodowego rozboju ogłuszono maluczkich. Echo
tego pienia jeszcze pobrzmiewa we wpisach poszczególnych kretynów, którzy
puszczaniem dziękczynnych bąków chcą zagłuszyć płacz setek tysięcy polskich
dzieci, skazanych na kapitalistyczną niewolę.
A dziś zwalanie grabieży tego, co było ogólnonarodowe, poniekąd wspólne, na "obcych" służy oszustwu: ukrywa się fakt, że grabieży dokonali "nasi", czyli Polacy, albo też odwraca uwagę od własnego udziału w... "prywatyzacji".
A dziś zwalanie grabieży tego, co było ogólnonarodowe, poniekąd wspólne, na "obcych" służy oszustwu: ukrywa się fakt, że grabieży dokonali "nasi", czyli Polacy, albo też odwraca uwagę od własnego udziału w... "prywatyzacji".
~mundio72 : Cała stocznia jest rekwizytem, bo tyle z niej
zostało. Jak można było ”walczyć” o bezrobocie i pozbyć się miejsc pracy i
własnego zakładu? To rzeczywiście fenomen na skalę światową, bo wszędzie walczy
się o miejsca pracy, nie o ich likwidację. Znałem trochę, bo tylko ciut ponad
dwa lata zamieszkiwania w Gdyni w latach 1975-7 i nie widziałem biedy i
zniewolenia, bo w zniewolonym kraju niemożliwe by było zawiązanie się 10mln
związku i takiego końca. I pomyśleć, że pijaczek Głódż wygłasza mowy pochwalne
zapominając, że największe korzyści odniosła jego firma, a najgorzej wyszli na
tym ci, którzy do tego doprowadzili, czyli robotnicy zawsze w tyłek bici. Po
ich karkach dorwali się do władzy podburzający ich do przewrotu i oni są beneficjantami
zmian, nie robotnicy. Biskup chwali obecna solidarność niemającą nic wspólnego
z tą z początku lat 80-ych i obok niego Duda. Komu służy przewodniczący? Związkowcom,
czy Kościołowi? Wygląda na to, że tej drugiej instytucji, związek jest na boku.
~andrzej1472 : Ksiądz arcybiskup nie ma pojęcia co bredzi, Solidarność
dzisiejsza nijak się ma do tej z 1980-81,dzisiaj wyłącznie żądania, i nic
więcej. A dramatem związków zawodowych jest fakt bezsporny, że nie bronią
interesów ludzi pracy mniej niż zero jak robił to beznadziejny min. Z. Z. Z Krakowa,
bowiem reprezentują tylko związkowców zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa, a
w firmach prywatnych już nie, bo sobie nie radzą.
~jaro99 : Jaki naród. Taki kler. Jaki baran i owca taki ksiądz?
Dopóki ludzie nie zrozumią i sami nie zadecydują, co dalej, to rząd nic nie
zrobi. Jeśli księża chcą wtrącać się do polityki, to niech biorą na siebie
pełną odpowiedzialność nie tylko polityczną, ale i prawną. Podatki powinni
płacić jak wszyscy, za śluby, chrzty itp.
~Winicjusz do ~mamus: Kościół to MY, ochrzczeni,
miliony ludzi. Znasz konta nowobogackich w Polsce?
RANKING KONT NAJBOGATSZYCH POSŁÓW RP 2012:
1. Koźlakiewicz Mirosław (PO) - 44,10 mln zł
2. Vincent-Rostowski Jan (PO) - 22,81 mln zł
3. Gut-Mostowy Andrzej (PO) - 18,56 mln zł
4. Kucharski Cezary (PO) - 16,12 mln zł
5. Kotliński Roman (RP) - 14,30 mln zł
6. Kosecki Roman (PO) - 12,77 mln zł
7. Kuźmiuk Zbigniew (PiS) - 9,85 mln zł
8. Borkowski Krzysztof (PSL) - 8,26 mln zł
9. Korzeniowski Leszek (PO) - 6,49 mln zł
10. Sikorski Radosław (PO) - 6,09 mln zł
Lista powstała na podstawie najnowszych oświadczeń majątkowych posłów.
Mają na kontach: 1. Jan Kulczyk - 11,1 mld zł 2. Zygmunt Solorz-Żak - 10,4 mld zł 3. Michał Sołowow – 6,0 mld zł 4. Leszek Czarnecki – 4,4 mld zł 5. German Efromovich – 4,0 mld 6. Anna Woźniak-Starak, Jerzy Starak – 3,25 mld zł 7. Roman Karkpsik – 2,4 mld zł 8. Tadeusz Chmiel – 1,75 mld zł 9. Bogusław Cupiał – 1,65 mld zł 10. Jarosław Pawluk – 1,6 mld zł 11. Dariusz Miłek – 1,55 mld zł 12. Tomasz D. z rodziną – 1,2 mld zł 13. Ryszard Krauze – 1,2 mld zł 14. Krzysztof Jędrzejewski – 1,05 mld zł 15. Józef Wojciechowski – 1 mld zł 16. Mariusz Świtalski - 950 mln zł. (Magazyn Forbes).
RANKING KONT NAJBOGATSZYCH POSŁÓW RP 2012:
1. Koźlakiewicz Mirosław (PO) - 44,10 mln zł
2. Vincent-Rostowski Jan (PO) - 22,81 mln zł
3. Gut-Mostowy Andrzej (PO) - 18,56 mln zł
4. Kucharski Cezary (PO) - 16,12 mln zł
5. Kotliński Roman (RP) - 14,30 mln zł
6. Kosecki Roman (PO) - 12,77 mln zł
7. Kuźmiuk Zbigniew (PiS) - 9,85 mln zł
8. Borkowski Krzysztof (PSL) - 8,26 mln zł
9. Korzeniowski Leszek (PO) - 6,49 mln zł
10. Sikorski Radosław (PO) - 6,09 mln zł
Lista powstała na podstawie najnowszych oświadczeń majątkowych posłów.
Mają na kontach: 1. Jan Kulczyk - 11,1 mld zł 2. Zygmunt Solorz-Żak - 10,4 mld zł 3. Michał Sołowow – 6,0 mld zł 4. Leszek Czarnecki – 4,4 mld zł 5. German Efromovich – 4,0 mld 6. Anna Woźniak-Starak, Jerzy Starak – 3,25 mld zł 7. Roman Karkpsik – 2,4 mld zł 8. Tadeusz Chmiel – 1,75 mld zł 9. Bogusław Cupiał – 1,65 mld zł 10. Jarosław Pawluk – 1,6 mld zł 11. Dariusz Miłek – 1,55 mld zł 12. Tomasz D. z rodziną – 1,2 mld zł 13. Ryszard Krauze – 1,2 mld zł 14. Krzysztof Jędrzejewski – 1,05 mld zł 15. Józef Wojciechowski – 1 mld zł 16. Mariusz Świtalski - 950 mln zł. (Magazyn Forbes).
~Winicjusz : Młodzi spoza układów, bez znajomości nie mają
szans na pracę, rozwój na miarę własnych umiejętności, zdolności. Często nie
mają żadnych szans. Widzą błyskotliwe kariery swoich rówieśników, nie poparte
talentem ani pracowitością. Dzieci dawnych władców Polski, partyjnych
karierowiczów, ubeków, wszelkiego rodzaju „współpracowników” śmieją się ze
swoich biednych kolegów „nieudaczników”, którzy po studiach ukończonych z
celującą notą, klepią biedę. Czytają o kolejnych defraudacjach majątku narodowego,
niebotycznych pensjach i premiach…
~ja : W nowej rzeczywistości po 1989 r. hierarchowie
kościelni znakomicie się odnaleźli w roli moralnych mentorów Wykorzystali
przemiany ustrojowe do zawarcia niepisanego paktu z elitami władzy Zyskując
wymierne korzyści w postaci wpływu na edukację czy media publiczne jak też
niemałe profity materialne Polskie społeczeństwo dzisiaj podobnie funkcjonuje
jak Watykan Z jednej strony wiele oszustw afer i nieprawidłowości Natomiast z
drugiej strony spektakularnie produkowana duma z nieraz wątpliwych zasług Czołowi
polscy politycy wciąż przedstawiają naszą historię jako pasmo bohaterskich
zrywów odwagi patriotyzmu i troski o dobro narodu Omijają oczywiste zbrodnie
wyzysk niesprawiedliwość i autorytaryzm…
~Winicjusz do ~zzz: Ten dramat się zaczął wtedy,
gdy odwołano rząd Olszewskiego, pamiętna Nocna Zmiana. Gruba kreska
Mazowieckiego jeszcze stała się grubsza, rozciągnięto parasol ochronny nad
czerwonymi gangsterami, którzy się uwłaszczyli, zmienili barwy polityczne.
Młode pokolenie już o tym nie wie. Interesuje ich wygląd biskupa ii nic więcej.
~arnold : Tupetem i arogancją wykazują się duchowni
czciciele Jahwe-Boga ludobójcy i terrorysty!!! Jak przedstawiciele tak
zakłamanej religii mogą kogokolwiek pouczać czy krytykować?!! Jakim prawem w
świeckim rzekomo kraju duchowni wypowiadają się na temat polityki i czują się
przy tym bezkarnie?!! Za takie krytyki powinni być skazywani na karę śmierci
przez spalenie żywcem na stosie!!!
~Ewa : Ta CZARNA ZARAZA myśli tylko o swoich
zyskach....Czemu biskupi w tym dążeniu do BOGA potrzebują LIMUZYN za 300 TYSIĘCY?
To bogactwo, jakim otaczają się biskupi i księża to jest jawny TUPET i AROGANCJA,
jaką nam serwują władze kościoła....!!!!
~Proboszcz : Zerwać konkordat! Nie finansować czarnych
pasożytów z naszych podatków! Konstytucja zapewnia nam wolność wyznania!
Średniowiecze dawno przeminęło!
Średniowiecze dawno przeminęło!
~claudia : JAK BY GŁÓDZ MIAŁ TROCHĘ KULTURY --TO BY NAWET
NIE ODZYWAŁ SIĘ NA TEMAT SIERRPNIA ´' 80 STARY ALKOHOLIK OD SIERPNIA 80 -JUŻ BYŁ
ALKOHOLIKIEM JAK PISAŁA GAZETA "NIE" JUŻ WTEDY NAZWANO GO
"FLASZKA GŁÓDŹ" I JEDNAK NIENAWIŚCI DO URBANA POTWIERDZIŁA SIĘ JEGO
TEZA !!! DLATEGO POWINIEN ZGINAĆ, Z ŻYCIA PUBLICZNEGO, PONIEWAŻ NIE ZASŁUGUJE
NA MIANO Abp.
~Oblicze Polskiego kościoła
katolickiego !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! : Polscy Klechy mają ogromny kłopot z papieżem
Franciszkiem, są pełni obaw, że zrobi porządek z wszystkimi pasibrzuchami
żyjącymi ponad stan i w przepychu, pijaczynami rozbijającymi się luksusowymi
samochodami, złodziejami i naciągaczami, kościelnymi i klasztornymi lesbijkami
oraz pedofilami molestujących bezbronne dzieci w szkołach!!!! Najwyższa pora,
że zrobią porządek z tą czarną koloratkową złodziejską mafią!!!!
~Winicjusz do ~Jak ....?: Pojęcie polityki jest
wieloznaczne. Są dwie definicje polityki. Jeśli politykę zdefiniujemy jako
troskę o dobro wspólne, to Kościół nie może być tam nieobecny. Ma obowiązek
zabierania głosu tam, gdy chodzi o podstawowe wartości, rozwój rodziny i o
etyczny fundament demokracji. Natomiast zadaniem Kościoła nie jest obecność w
polityce rozumianej jako zdobywanie władzy. Dlatego Kościół katolicki
powstrzymuje duchownych od korzystania z biernego prawa wyborczego, mimo, że
jest to jedno z podstawowych praw obywatelskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz