Translate

czwartek, 15 sierpnia 2013

Jasna Góra sp. z o.o. - Komentarze...133


Jasna Góra sp. z o.o.


Wejściówka - 10 zł. Kiełbaska z grilla - 12 zł, chyba że masz własne kanapki. Poczucie, że wsparłeś opiekujący się Jasną Górą zakon paulinów - bezcenne...



Matka Boska pochodzi z Chin. Pan Jezus jest "made in Philippines", dlatego musi być droższy. - Dwie dyszki, ale wisi na krzyżu z najprawdziwszego drewna - postukuje w niewielki krucyfiks pan Wiesław, który z kramikiem dewocjonaliów rozłożył się w cieniu drzew przy jednej z ulic biegnących ku Jasnej Górze.

Z nieba leje się żar, pan Wiesław wachluje się więc gazetką promocyjną miejscowego supermarketu i kalkuluje, czy nie lepiej jednak wrócić do domu. - Jak tu piątą godzinę sterczę, to może z ośmiu klientów, a każdy góra po pięć złotych wydał na obrazek najświętszej panienki albo naszego papieża - sapie, nie wiadomo, czy od upału, czy ze zniecierpliwienia.

Za kilka dni Częstochowę zaleje jednak morze ok. 150 tys. pielgrzymów zmierzających tutaj z całej Polski na święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. A zaraz potem dożynki, czyli następna seria pielgrzymek. Z ok. 4 mln pątników, którzy w tym roku wybiorą się na Jasną Górę, niemal co piąty przybędzie właśnie w sierpniu. Dlatego pan Wiesław stoi z kramem przy ulicy, mdleje od upału i liczy, że przez miesiąc zarobi przynajmniej tyle, co rok temu: na czysto ze 4 tys. zł. - Starczyło na rachunki na pół roku, ale my tu jesteśmy small business. Rekiny mieszkają tam - wskazuje w stronę klasztoru.

Cień Jasnej Góry

Rocznie na Jasną Górę przybywa 3,3 mln pielgrzymów. W efekcie Częstochowa mieści się w pierwszej piątce największych atrakcji turystycznych Polski. Problem w tym, że miasto niewiele z tego ma. Miliony złotych od milionów pielgrzymów znikają wraz z nimi za murami Jasnej Góry. Piesi, którzy teraz ciągną do Częstochowy, kupią jeszcze w spożywczym wodę i owoce, wstąpią do apteki po plastry, w drogerii zaopatrzą się w krem z filtrem UV, czasami nawet rzucą się na pizzę i piwo. Ale ci z autokarów, których ponad 11 tys. parkuje co roku pod Jasną Górą, mkną wprost do klasztoru. - Ciotka w maju przyjechała z pielgrzymką z parafii - mówi Krystyna Sitarz, prowadząca kiosk przy częstochowskim dworcu. - Myślałam, że mnie odwiedzi przy okazji, ale gdzie tam. Przegonili po kaplicach oraz skarbcu, na koniec do sklepu po pamiątki i stamtąd od razu do autokaru. Jak dzwoniła do mnie, żeby przeprosić, byli już za miastem.

Dlatego Częstochowa powoli ma dość cienia Jasnej Góry. Ma dość tego, że paulini już w 1996 roku zastrzegli prawa do wizerunku klasztoru i mają wyłączność na produkcję breloczków, ozdób, pocztówek i innych bibelotów przedstawiających to święte miejsce. Tego, że na przyklasztornych parkingach należących do zakonu zbiera się "ofiary" zamiast obłożonych podatkami opłat parkingowych, a w sierpniu po pielgrzymach straszą w centrum góry śmieci, za których sprzątnięcie płaci miasto. Tego, że w sklepach odzieżowych pątnicy częściej przebierają się do mszy, niż mierzą nowe ubrania. Wreszcie tego, że przez lata wszystkie pomysły na kolejne inwestycje i nowe przedsięwzięcia kulturalne oceniano tutaj nie pod kątem przydatności dla mieszkańców, lecz tego, co powiedzą o nich ojcowie paulini.

Bezrobocie w mieście należy do najwyższych w województwie śląskim, coraz więcej mieszkańców spogląda więc na klasztor jak na bogatego, ale skąpego sąsiada. W ostatnich wyborach samorządowych kandydat bliskiej klasztorowi prawicy, wieloletni prezydent Tadeusz Wrona, nie zdobył nawet drugiego miejsca. Zwyciężył Krzysztof Matyjaszczyk z SLD, który równie ostentacyjnie co szybko przeforsował refundację zabiegów in vitro dla mieszkańców. Potem pojawił się pomysł obłożenia pielgrzymów taksą klimatyczną - tak jak w większości kurortów. Pomysł na razie upadł, bo jednomyślnie oprotestowali go prawicowi radni, ale mieszkańcom idea się podoba i władze miasta nie wykluczają, że do niej wrócą. - Doceniam znaczenie Jasnej Góry dla miasta i jestem zwolennikiem dialogu - zastrzega prezydent Matyjaszczyk. - Nie chcę tylko prowadzić tego dialogu na klęczkach.

Lody i różaniec

Panu Kazimierzowi nie podobają się armaty. - Wiem, że zabytkowe, ale jakoś nie przystoi, miejsce przecież święte - krzywi się, patrząc na działa wycelowane z klasztornego bastionu św. Rocha w korony drzew.

Większość towarzyszy z pielgrzymki pana Kazimierza skryła się w cieniu. Stoją, ocierają pot z czół, pociągają wodę z butelek. Spod Lublina wyjechali o 3 nad ranem, aby jak najwcześniej być u Najświętszej Panienki. W programie msza, zwiedzanie skarbca, sali rycerskiej, a przede wszystkim wzruszające sam na sam z Czarną Madonną w Kaplicy Cudownego Obrazu. Bilet wstępu z oprowadzeniem kosztował 10 zł, ale emeryci płacą połowę. Pan Kazimierz rzucił na tacę 10 zł, mniej w takim miejscu nie wypada. Głód zabił kanapkami z domu, lecz zaszalał w sklepiku z pamiątkami. Sześć pocztówek z Czarną Madonną, różaniec dla siebie, po medaliku dla dwóch wnuczków. I jeszcze jeden, większy, żonie na grób. Gdyby zechciał zostać dzień dłużej, do wynajęcia są pokoje w domu pielgrzyma. Od 22 zł za noc w czwórce, do 70 zł za jedynkę z łazienką. Na miejscu jest też stołówka z przystępnymi cenami, ale grupa już się zbiera do odjazdu. - No, może jeszcze na te słynne lody przy parkingu się skuszę, podobno warto - uśmiecha się pan Kazimierz.

Gdy kilka lat temu specjaliści z Instytutu Turystyki pytali przyjezdnych o powód wizyty w Częstochowie, co drugi wskazał cele religijne. A muzeum w jednej z najstarszych fabryk zapałek w Europie? Cmentarz św. Rocha z grobowcem poetki Haliny Poświatowskiej? Klasycystyczna zabudowa malowniczej uliczki 7 Kamienic? - Prosiliśmy paulinów, żeby wzorem innych sanktuariów maryjnych, np. Lourdes, większe procesje wychodziły poza klasztor, żeby pielgrzymi mieli szansę zobaczyć nieco miasta - mówi prezydent Matyjaszczyk. - Nie doczekaliśmy się nawet odpowiedzi.

Milczenie Jasnej Góry boli w mieście tym mocniej, że Instytut Turystyki policzył, ile wydaje przeciętny pielgrzym: 226 zł. W dodatku w mieście nocuje zaledwie niewielka część przybyszów. Biedniejsi, ci z wycieczek parafialnych, śpią w autokarze w drodze powrotnej. Zamożniejsi wolą zaś pobliski Kraków, gdzie oferta noclegowa jest o niebo lepsza. W rezultacie częstochowskie hotele oraz motele rzadko mogą pochwalić się choćby co trzecim zajętym pokojem. A ta średnia nie mówi wszystkiego. Z ponad 4 tys. łóżek połowa znajduje się w gościńcach parafialnych i domach pielgrzyma. - Współpraca z nimi to jak pokuta - szepcze kierownik jednego z częstochowskich pensjonatów i błaga, by nie wymieniać nazwy jego ośrodka. - Gości podsyłają nam tylko wtedy, gdy brak im miejsc, z reguły w połowie sierpnia. Tylko że wtedy zazwyczaj i my mamy komplet. Za to w lipcu czy we wrześniu cisza.

Częstochowscy hotelarze i gastronomicy narzekają na nierówną rywalizację z klasztorem. - Kościół z ambony głosi miłosierdzie, ale w biznesie gra bardzo twardo - zauważa socjolog religii prof. Józef Baniak.

Pątnicy na miejscu muszą coś zjeść i koniecznie kupić jakieś pamiątki. Na ten pierwszy cel, jak obliczyli eksperci Instytutu Turystyki, statystyczny pielgrzym wydaje w Częstochowie niemal 90 z owych 226 zł. Zazwyczaj przejada je w stołówkach jasnogórskiego domu pielgrzyma, ale część trafia też do innych obiektów gastronomicznych. Gorzej - dla miasta - sprawa ma się z pamiątkami, na które z tych 226 zł idzie kolejnych 38 zł. Klasztor jest w tej dziedzinie hegemonem, bo większość pielgrzymów stanowią ci, którzy nie wychodzą poza jasnogórskie mury, w dodatku klasztor jest właścicielem hali z dewocjonaliami u stóp Jasnej Góry.

Ile rokrocznie inkasuje klasztor paulinów? W kwestiach finansowych Jasna Góra jest dzisiaj tak samo niedostępna, jak wtedy, gdy w 1655 r. przeor Kordecki bronił skarbca przed szwedzkim potopem. Pozostają spekulacje. Jaki procent z 3,3 mln pielgrzymów, którzy w zeszłym roku odwiedzili Częstochowę, wydał owe statystyczne 226 zł właśnie w murach klasztoru? Jeśli większość, to do jasnogórskiej kasy mogło w ubiegłym roku spłynąć nawet pół miliarda złotych. Ale to mało realne. Księża z innych częstochowskich parafii podliczają jasnogórskich braci na ponad 200 mln zł rocznie, z czego ok. 150 mln zł ma pochodzić od pielgrzymów. Resztę stanowią dochody z hurtowej sprzedaży dewocjonaliów, tantiemy od praw wizerunkowych do Jasnej Góry oraz dochody z najmu nieruchomości, które klasztor odzyskał po 1998 r.

Papież od Kima

Gdy pod koniec marca 2005 roku Jan Paweł II gasł w watykańskich apartamentach, w Częstochowie Krzysztof Witkowski, właściciel firmy elektronicznej, dochodził do siebie po udarze mózgu. - Choroba zawodowa przedsiębiorców: stres, szybkie tempo życia - wspomina. - Kiedy się z tego wylizałem, obiecałem sobie, że uczczę naszego wielkiego papieża wotum dziękczynnym złożonym Matce Boskiej.

Wotum Witkowskiego to Muzeum Jana Pawła II, największa w świecie kolekcja medali i monet z wyobrażeniem polskiego papieża, bitych z reguły przy okazji licznych papieskich pielgrzymek. Gdy kupował ją od londyńskiego kolekcjonera, liczyła zaledwie 3 tys. eksponatów. Dzisiaj jest ich niemal trzy razy więcej. - Mam tu monety i medale z całego świata, od Vanuatu po Koreę Północną. Kim Dzong Il uczcił specjalną monetą przystąpienie Watykanu do Europejskiej Unii Monetarnej - zapala się twórca muzeum. - Systematycznie zapraszamy także ludzi, którzy znali osobiście ojca świętego, byli m.in. jego fotograf Arturo Mari oraz sekretarz, arcybiskup Mieczysław Mokrzycki.

Wystawę można podziwiać w budynku wzniesionym specjalnie na jej potrzeby. Oświetlenie dla eksponatów zaprojektował osobiście sam Witkowski. - Trzydzieści osiem tysięcy sześćset diod - biznesmen nie zapomina, że jest też inżynierem. - Nawet w toaletach zamontowałem superwydajne suszarki do rąk, dmuchające z prędkością 646 km na godzinę. Słabsze tworzyłyby korki w toaletach.

Ale korków nie ma. Ani w toaletach, ani na parkingu na 200 aut. Przez dwa lata istnienia muzeum Witkowski sprzedał... dwa tysiące biletów wstępu, co daje niespełna troje gości dziennie. A przecież w tym samym czasie Częstochowę odwiedziło przynajmniej siedem milionów pątników. Tyle że na Jasnej Górze nikt im nie mówi, iż w pobliżu mogą zobaczyć taką atrakcję. - Ojcowie paulini żartują, że ich największa atrakcja, klasztor, zdobywała sławę przez stulecia, a moja działa od dwóch lat - mówi ugodowo Witkowski.

Sama budowa muzeum-wotum kosztowała go ponad 2,5 mln zł. Ile wydał na zbiory, nie chce ujawnić. - Nie sądziłem jednak, że będę do tego dokładać aż tyle - uśmiecha się przedsiębiorca. - Trzy osoby na etacie, prąd, podatki. Niedawno musieliśmy podnieść ceny biletów, bo nie pokrywały nawet kosztów oświetlenia zbiorów.

Podwyżka też wiele pewnie nie zmieni. Na parkingu pod Jasną Górą pielgrzymi z niedowierzaniem kiwają głowami, gdy wspominam o muzeum Witkowskiego. - Nasz papież na koreańskiej monecie? - krzywi się starsza pani pod parasolką. - Pewnie jakaś podróbka.

Marek Rabij

Źródło: Newsweek


KOMENTARZE:


~tarot : No dobra, Newsweek opisuje KK, księży, Jasną Górę, pedofilię wśród kleru. Kiedy jednak walnie jakiś sążnisty artykuł o muzeum historii żydów polskich za 500 milionów polskiego podatnika? Żydów jest w Polsce 7 tysięcy. A jednak naród wspólnym wysiłkiem wybudował im taki lokal. Albo może o pedofilii i jej popularności wśród żydowskich rabinów. Ostatnio nawet jeden zasłyną. Żona, dzieci, a na koncie 250 zgwałconych chłopców. A nowojorscy rabini ostrzegli, że każdy składający doniesienie o pedofilii wśród społeczności żydowskiej zostanie natychmiast zabity. Ot kultura. Nie pisz już Newsweeku o katolach i islamistach, ale daj coś o Żydach, których życie - zdaniem rządu Izraela - tak aktywnie odradza się w Polsce.

~Jurek : Byłem 2 lata temu po raz pierwszy na Jasnej Górze. Co mnie ubodło? Klasztor symbol wiary chrześcijańskiej w Polsce, a na terenie klasztoru sprzedaje się dewocjonalia i pamiątki - żałosne, przed obrazem ochrona usuwa idących na klęczkach pielgrzymów, bo przyszła pora zamiatania. Ten klasztor to zwykły biznes, a nie miejsce kultu narodowego. Brakuje tam Jezusa, bo nie ma tam ewangelii on wiedziałby, co zrobić z handlarzami i zrobiłby porządek jak w świątyni Jerozolimskiej.

~rocznik1979 : Po czym poznać dobra parafię? Po dobrym proboszczu-co ma głowę na karku i wie, jak kasę robić. Może z mniej popularnych parafii niż Jasna Góra-parafia księży Filipinów w Tarnowie - wystarczyło kilka prostych zabiegów marketingowych – np. nie biorą kasy po kolędzie co jest ogłaszane szumnie co roku na wszystkich mszach, kazania bardzo krótkie, nie 'chrzanią", msza 35-40 min, spowiedź migiem bez trucia -wystarczyło żeby na msze przychodziło 180 % "parafian" co wiąże się z wielkością kasy na tacę, wszyscy (prawie) chcą tam mieć ślub (kasa), chrzest (kasa) itd…

~Co za głupota!! : Co za głupota? Wejście na Jasną Górę jest bezpłatne. Mieszkam w Częstochowie to wiem! Nie trzeba nic za wejście płacić. A jak komuś nie chce się wysilać i chodzić po Jasnej Górze, bojąc się, że nie trafi do skarbca czy arsenału i musi komuś płacić by mu pokazał drogę to chyba tylko świadczy o jego lenistwie... Byłam dziś, chodziłam po całej Jasnej Górze i nie wydałam nawet złotówki!!!!!! A autor zanim coś napisze to niech sprawdzi czy informacje które pisze są prawdą!!....

~ET : Nie jestem mocherem ale chyba byłem w innym sanktuarium w Częstochowie. Co mnie obchodzą kramarze? Do kaplicy wszedłem bez żadnego biletu. Jest owszem opłata za przewodnika, jeśli komuś jest potrzebny. Na parkingu dałem, „co łaska" 5zł (za 4 godz.!), bo tyle chciałem dać i nikt nie wymagał ode mnie więcej. Spróbujcie zaparkować za te pieniądze np. w Krakowie, koło Disneylendy (starówki). Powodzenia! Znam też i inne dzielnice Częstochowy, bo dużo tam coś załatwiałem. Nie ma tam niczego turystycznie ciekawego. Nie mówię, że miasto jest tak brzydkie jak Łódź, ale jest to miasto przemysłowe. Nie wymagajmy, aby radni dokonali cudu i wmówili nam że Częstochowa to jakaś perła architektury.

~sebb : właśnie odnośnie artykułu przypomniała mi się sytuacja gdy kościół wzywał do zamykania centrów handlowych dla dobra rodziny, a jak wiemy Jasna Góra, Licheń itd. otwarte są cały rok z niedzielami, świętami włącznie, wiadomo pracują tam zwykli ludzie którzy potem płacą haracze kościołowi lub są przez niego zatrudniani więc oni też powinni mieć dni wolne od pracy skoro kościół chciał w niedzielę, no ale wtedy największa kasa by nie wpływała do kieszonek sukienkowych a w tych zakazach chodzi tylko o to aby kościół zarobił a nie inni.

~rigader. do ~adzik: Człowieku!!! Czytaj ze zrozumieniem!!! De facto ojczulkowie są wyłącznie beneficjentami. Nie wkładają ani złotóweczki w utrzymanie klasztoru i jego otoczenia. Koszty sprzątania, zmian organizacji ruchu, zapewnienia bezpieczeństwa i wiele, wiele innych ponosi wyłącznie miasto! Nawet restauratorzy, którzy otworzyli swoje lokale przy tzw. III Alei (odcinek Alei NMP najbliżej Jasnej Góry) zamiast zyskiwać tracą!!! Bo ojczulkowie wymogli zakaz sprzedaży napojów alkoholowych w ogródkach!!! Poprzednie władze miasta zainwestowały miliony tylko i wyłącznie w otoczenie Jasnej Góry na wyraźne życzenie klechów, nie bacząc na to, że inwestycje te nie przyniosą miastu niemal żadnych korzyści. Cały teren wokół klasztoru wraz ulicami Siedmiu Kamienic, św. Barbary, Kordeckiego, Wieluńską, Klasztorną, Wyszyńskiego i innymi był (i chyba jest nadal) traktowany przez wielebnych jako ich dominium, w którym wyłącznie oni decydują, co można, a czego nie można! Urodziłem się w Częstochowie i mieszkałem tam 20 lat, do dziś mieszka tam moja rodzina. Żałuję, że nie mam teraz czasu, bo podałbym ci więcej ciekawych informacji. Wyobrażasz sobie, że ponosząc ogromne nakłady związane z funkcjonowaniem na terenie miasta sanktuarium nie masz z tego niemal nic, prócz problemów, nie możesz sprzedać albumu, widokówki, plakietki, dosłownie niczego, co stanowi główny symbol twojego miasta i każdą inwestycję w promieniu kilku kilometrów od klasztoru musisz "konsultować" z klechami? Chcesz wiedzieć jak to wygląda? Krótko otwierasz restaurację, pięknie prosperujesz np. przez rok, ale masz jeszcze wiele kredytu do spłacenia. Nagle klechy ogłaszają pobliską kaplicę jako sanktuarium. Znasz przepisy? No to możesz natychmiast czuć się w takiej chwili bankrutem!!! Jedź do Częstochowy na dłużej i pogadaj z ludźmi. Dowiesz się jak wygląda życie w cieniu Jasnej Góry. Pozdrawiam!!!

~Xxx do ~JIHAD(L): Ty też masz wyprany mózg przez pseudo historyków, bo ja wiem od osób, które bezpośrednio to wszystko doświadczały, że z Niemcami to szło się dogadać i wystarczyło być posłusznym, oni polowali tylko na Żydów, natomiast najgorsza zaraza która plądrowała i gwałciła wszystko co się rusza, to byli Ruskie, nawet gwoździe z okiennic kradli, klamki, wszystko, gwałcili dzieci.

~ugrydul : Cytat z Wikipedii:

Pasożyt – zazwyczaj organizm cudzożywny – wchodzi, stale lub czasowo, we wzajemne oddziaływania metaboliczne z ciałem gospodarza i wykorzystuje go jako środowisko życia i źródło pokarmu – odżywia się jego pokarmem lub tkanką, zazwyczaj wykazując zdolność do pogodzenia zdobywania substancji pokarmowych z możliwie długą egzystencją żywiciela. PASOŻYTNICTWO PRZYNOSI BEZPOŚREDNIĄ KORZYŚĆ JEDYNIE PASOŻYTOWI; żywicielowi związek ten przynosi wyłącznie szkody (straty substancji odżywczych, destrukcja tkanek, zatrucie produktami przemiany materii pasożyta itp.). Pasożyt może doprowadzić organizm żywiciela do wyniszczenia, a nawet śmierci.

Im układ pasożyt-żywiciel trwa dłużej, tym jest bardziej stabilny.

Niedobrze...2000 lat to kupa czasu...

~BiSZOP : Koronowany "święty" obraz, czy "święta" figura, to to samo co krasnalowi ogrodowemu włożyć koronę i jakieś koraliki jeszcze do tego dodać. Potem klęknąć i się modlić do tego. Bałwochwalstwo katolików nie ma granic, jak widać. A przewodniczą mu biskupi. Boże, widzisz i nie grzmisz!? Jasna Góra - kombinat religijny, przedsiębiorstwo handlujące religią pogańską… W kolejną rocznicę „cudu nad Wisłą” warto przypomnieć, że narodziny mitu o interwencji Matki Boskiej zawdzięczamy propagandzie paulinów z Jasnej Góry. Chodzi o wydana przez nich 10 sierpnia 1920 roku odezwę do narodu na okoliczność przypadającego 15 sierpnia kościelnego święta wniebowzięcia NMP. Jasnogórską odezwę w całości opublikował na łamach świątecznego numeru „Goniec Częstochowski”. Czytamy w niej m. in.:
„Rodacy! Gdybyśmy sami byli, gdybyśmy tylko na pomoc innych liczyli, moglibyśmy pogrążyć się w rozpaczy i beznadziejnie opuścić dłonie. Ale tak źle nie jest. Nad nami, nad polską ziemią, unosi się Marja Królowa, unosi się i wyczekuje, aż naród do Niej o pomoc zawoła (…). Jako dowód, że bez Jej pomocy Polska istnieć nie może, niech służy ostatni król nasz Stanisław August, nie uznał on nad sobą królowania Marji, z hołdem na Jasną Górę przybyć się ociągał, toteż był królem ostatnim i sam wraz z narodem w niewolę poszedł. Po zmartwychwstaniu Polski czekała Matka Boża, by naród cały okazał wdzięczność za cud wskrzeszenia Ojczyzny – a jakeśmy się Jej odwdzięczyli? O wszystkim pamiętano: o ziemi, granicach itd., tylko o prawej Królowej zapomniano. Zamiast matki Bożej, komu innemu składano hołdy (…). Rodacy wszelkiego stanu! (…) Wszyscy do nóg Królowej Polski, Matki Bożej Częstochowskiej, wszyscy, jak jeden mąż i to zaraz, nie zwłócząc ani chwili, bo może być za późno! Rząd, Sejm, wojsko, miasta i wsie – na kolana przed Królową! Precz z niewiarą, indyferentyzmem (…). Kto może, niech w pokutnej pielgrzymce dąży na Jasną Górę, niech parafje całe, z kapłanami na czele, ciągną do swojej Królowej, niech Jej ślubuje cały naród wierność i miłość, niech wszyscy w kornym hołdzie u stóp Maryi klękną – a Ona przyjdzie z pomocą prędzej, niż się spodziewamy?(…). A więc do ślubu narodowego! Do uroczystych pielgrzymek! Do ponownego obwołania Matki Bożej Królową Polski! Do pokuty i modlitwy! I to bez zwłoki, natychmiast, wszystkich, bez wyjątku wzywa Jasna Góra (…). Do wojny świętej wzywa was Bóg i Matka Boża!”.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz