Translate

niedziela, 19 maja 2013

Zamęczona w klasztorze - Komentarze...102




Zamęczona w klasztorze


Gdy biskup pozwolił policji wejść do klauzurowego zakonu na Wesołej, to w jednej z cel odnaleziono brudną, poobijaną, wychudzoną (ważyła niewiele ponad 30 kg) i nagą kobietę. Była to Barbara Ubryk, jedna z karmelitanek na Wesołej, którą klasztorne koleżanki męczyły przez 20 lat.

20 lipca 1869 roku do siedziby sądu w Krakowie wpłynął donos. Jego autor informował, że w klasztorze Karmelitanek Bosych na Wesołej (ul. Kopernika) w przerażających warunkach jest więziona zakonnica. Władze sądowe zdecydowały, że sprawy nie można zignorować i trzeba sprawdzić, czy doniesienie jest prawdą. Początkowo chciano, by zrobił to biskup krakowski Antoni Gałecki, jednak po dyskusji uznano, że w takiej sytuacji istnieje ryzyko zatarcia dowodów i matactwa.

Dlatego do zajęcia się sprawą wyznaczono sędziego śledczego Władysława Gebhardta, który następnego dnia udał się do pałacu biskupiego, by tam uzyskać zgodę na wejście do otoczonego ścisłą klauzurą klasztoru. Gałecki nie chciał uwierzyć, że to o czym mówi urzędnik sądowy, może mieć miejsce i zgodę wydał. Sędzia udał się na ul. Kopernika w towarzystwie policji, wyznaczonego księdza oraz protokolanta.

"Glejt" od biskupa otworzył mu drzwi. Gdy zapytał o Barbarę Ubryk – a wiedziano już wówczas, że taka zakonnica na pewno w klasztorze przebywa – wskazano mu zamknięte drzwi do celi. "Po otwarciu drzwi podwójnych (komisja – TB) osłupiała na widok, który się jej przedstawił" – opisywał ten moment krakowski konserwatywny "Czas" i w taki sposób relacjonował to, co zobaczyli członkowie komisji: "W celi z oknem zamurowanem, tak ciemnej, że zaledwie dzień od nocy odróżnić było można, a fetorami przepełnionej, okazało się przy płomieniu świecy stworzenie podobne do ludzkiego, nagie zupełnie, w kąciku siedzące na podłodze, okryte brudem i kałem".
Oprócz Barbary Ubryk w celi zobaczono jeszcze tylko dwie miseczki, w których były gotowane ziemniaki, zgniłą słomę służącą zakonnicy za łóżko i otwór kloaki nie osłonięty niczym, za to śmierdzący przerażająco. – Dajcie jeść – wydusiła z siebie zakonnica. Zabrano ją do innych pomieszczeń, a to, w którym była uwięziona, zabezpieczono. Samą kobietę zabrano do szpitala nazajutrz, gdzie okazało się, że 52-latka waży zaledwie 34 kilogramy.

Krakowskie powstanie antyklerykalne

Ówczesny Kraków był prowincjonalnym miastem monarchii habsburskiej i liczył zaledwie 50 tys. mieszkańców. Klasztorów było w nim jednak dostatek, bo ponad 20, przez co mawiano o nim, że jest małym Rzymem. Zatrzesięnie świętych mężów oraz sióstr zakonnych powodowało, że nie brakowało napięć i złych emocji pomiędzy mieszkańcami miasta oraz klasztorów.

Dlatego kiedy 24 lipca krakowskie "Czas" oraz "Kraj" podały informacje o odkryciu, którego dokonano na Wesołej, nie trzeba było długo czekać na reakcję. Tym bardziej, że było to jedynie potwierdzenie plotek, które od kilku dni krążyły po mieście i mówiły, że władze odnalazły u karmelitanek zakonnice zamurowaną i przykutą łańcuchami do ściany.
Kiedy rozeszły się wydania gazet, wzburzenie ogarnęło całe miasto. Na ul. Kopernika zaczął zbierać się tłum, który wczesnym popołudniem liczył już kilkaset osób, by wieczorem osiągnąć liczbę – jak podają autorzy doskonałego "Pitavalu krakowskiego" – 4 do 6 tys. W ruch poszły kamienie i udało się nawet wyważyć bramę do klasztoru karmelitanek. W ostatniej chwili z odsieczą dla sióstr przybyli jednak austriaccy huzarzy i pogonili tłum, który inaczej zrobiłby z siostrami klauzurowymi to, co one zrobiły ze swoją koleżanką.

Agresja rozwścieczonych krakowian – wśród których dominowała młodzież studencka oraz rzemieślnicza – nie ograniczała się do sióstr z Wesołej. Wojsko musiało pilnować wszystkich znajdujących się w mieście klasztorów. "Uderzono na zakłady religijne całkiem tej sprawie obce, żadnego niemające związku z klasztorem Karmelitanek, znieważono a nawet uszkodzono osoby duchowne, wyważono bramy, tłuczono okna" – donosił "Czas".

W "Pitavalu krakowskim" została przytoczona także relacja komediopisarza Michała Bałuckiego: "Miasto nasze jest w wzburzeniu z powodu owej zakonnicy zamurowanej żywcem w klasztorze Karmelitanek. Tłumy ludu wieczorami wdarły się do wielu klasztorów, wysadzając bramy i tłukąc okna. Jezuitów pobito mocno, a ich mieszkania zniszczono wewnątrz. Dziś w nocy wojsko stało pod bronią po różnych stronach miasta dla obrony klasztorów. Z tej całej awantury ta korzyść realna, że dziś w mieście podpisują petycję do Magistratu o wypędzenie jezuitów".
Wspomniana petycja dotyczyła zresztą nie tylko wypędzenia utożsamianych z zabobonem jezuitów, ale także winnych wszystkiego karmelitanek. Podpisało się pod nią kilka tysięcy osób. Zamieszki trwały trzy dni i zakończyły je dopiero kolejne i ponawiane apele władz – w tym Józefa Dietla, który był wówczas prezydentem miasta – obiecujących dokładne dochodzenie oraz  ukaranie winnych.

Wszyscy wiedzieli. Wszyscy niewinni

To pierwsze rzeczywiście udało się przeprowadzić.
Prześwietlono przeszłość Barbary Ubryk i powody, dla których miłosierne siostry zamknęły ją w odosobnieniu i tak przerażających warunkach. Okazało się, że kobieta wstąpiła do karmelitanek w 1840 roku. Do złożenia ślubów pchnęła ją przede wszystkim skłonność do religijnej egzaltacji. Przez pierwsze kilka lat radziła sobie w siostrzanej grupie całkiem nieźle, jednak z czasem zaczęła – jak to nazwały zeznające zakonnice – "zapadać na umyśle".

Potrafiła na przykład tańczyć nago, co w klauzurowym klasztorze uchodziło za skrajne zepsucie, a może nawet przejaw opętania. Tym bardziej, że – tak to wtedy nazwali powołani przez sąd eksperci – cierpiała z powodu nimfomanii. "Biegli orzekli, że naruszenie rónowagi umysłowej Barbary Ubryk nastąpiło na tle niezaspokojonego popędu płciowego"  – pisali autorzy "Pitavalu".

Gdy objawy zaczęły się nasilać, przełożona zakonu podjęła decyzję o odizolowaniu siostry Barbary od innych. Wszystko – jak uparcie podkreślały członkinie zgromadzenia – robiono w trosce o przyzwoitość (sic!). Po mieście krążyła jednak plotka, że była to kara za próbę ucieczki.
Niezależnie od przyczyn – te pierwsze wydają się zresztą bardziej prawdopodobne - zamknięto ją w celi w 1848 roku, by wypuścić po... 21 latach. Dokładnie wtedy, gdy Wesołą odwiedzili śledczy uzbrojeni w pełnomocnictwa od biskupa.

Co ciekawe ustalono, że o przetrzymywaniu Barbary Ubryk wiedział cały szereg osób. Nie wyłączając urzędników krakowskiej kurii, spowiedników zakonnic (ostatni zmarł w kilka dni po odkryciu Ubryk na zawał, choć miał dopiero 48 lat) oraz Watykanu, gdzie podejmowano decyzje o tym, by kobietę przetrzymywać w klasztorze, a nie oddać pod opiekę szpitala. Wszyscy wiedzieli, jednak nikt się specjalnie nie przejmował. Tylko w 1851 roku przełożona klasztoru pisała do rodzonej siostry chorej: "jeżeli Pani ubolewa nad tym okropnym stanem jej, tym więcej my. O, ileż to jej kuracja kosztowała...".  

Początkowo bowiem Barbarę Ubryk próbowano leczyć. Jednak robili to lekarze, którzy opiekowali się całym zgromadzeniem i nie byli specjalistami (o tych zresztą w tamtym czasie też nie dało się powiedzieć zbyt wiele dobrego). Dlatego na początku starano się poprawić jej stan upuszczając krew i przykładając pijawki. Z czasem przestano leczyć, bo widać było, że poniesione koszty się nie zwrócą.

Gdy kobietę uwolniono była w bardzo złym stanie psychicznym. Chciano ustalić, czy powodem była choroba, która poprzedziła uwięzienie, czy może raczej sama separacja od ludzi i życie w warunkach, które najzdrowszego wpędziłyby w szaleństwo. To się jednak nie mogło udać, ponieważ od czasu, gdy zamknięto ją w pojedynczej celi, minęło zbyt wiele czasu.

Zarzuty dokonania gwałtu publicznego (tak to się wtedy nazywało) na osobie Barbary Ubryk oraz doprowadzenia do ciężkich uszkodzeń ciała postawiono trzem zakonnicom: Marii Wężykównie, Teresie Kozierkiewicz i Maurycji Ksawerze Josaph. Chciano też oskarżyć nadzorującego zakonnice karmelitę z Czernej Juliana Kozubskiego, którego początkowe zeznania wskazywały, że mógł mieć we wszystkim udział. Ten jednak wyłgał się od sprawy sądowej mówiąć, że w początkowej fazie śledztwa kłamał, by ochronić podległe mu siostry, a z wszystkim nie ma absolutnie nic wspólnego.

Szybko okazało się jednak, że kłamał niepotrzebnie, ponieważ niezależnie od winy lub jej braku, sąd zdecydował, że nikogo do odpowiedzialności pociągać nie będzie. Mimo sprzeciwów prokuratury sprawę umorzono z pomocą skomplikowanych – i podobno całkiem sensownych – wybiegów prawnych. Czyli mówiąc wprost - zamieciono pod dywan.

Barbara Ubryk resztę życia spędziła w szpitalu. Nigdy nie doszła do siebie.


KOMENTARZE:


~ATEISTA-moze : Jakieś parę tygodni temu oglądałem w TV show /nie polskiej TV/ w którym mała dziewczynka w wieku ok. 8-9 lat zadała pytanie ojcu -"Po co pan bóg stworzył ludzi kiedy i tak musza umrzeć"?. Ojciec nigdy nie potrafił odpowiedzieć z sensem. Mało tego dziadkowie, którzy byli chrześcijanami również nie potrafili. Zapewne w katolickiej Polsce będzie zaraz tysiące odpowiedzi. Więc chętnie poczytam co w Polsce, dzieci, od urodzenia wiedzą, o istnieniu boga i skąd pochodzi człowiek oraz dlaczego? Czy jest ktoś chętny na odpowiedź???


~danteix : Jakim prawem w świeckim państwie biskup wydaje zgody władzom na wejście do klasztoru. Od tego jest sąd i prokurator, a nie biskup. Sukienkowi mogą sobie rządzić w watykańskim "demokratycznym" państewku, ale w państwie świeckim powinni być traktowani jak normalni obywatele. Niestety od średniowiecza w Polsce się nic nie zmieniło i do dzisiaj biskupi są bezprawnie poza zasięgiem prawa pomimo dokonywanych przez nich przestępstw. Nazwiska nie ukaranych : Wielgus, Petz, Gocłowski, Głódź , Śliwiński , Jarecki i jeszcze inni , ale szkoda pisać bo wszystko zamiatane jest pod dywan tak jak w przypadku tej zakonnicy.  


~lidia : Do klasztoru idą już chore psychicznie kobiety . Nie dziwi mnie fakt, że mężczyzna zostaje księdzem, bo najczęściej, robi to dla pieniędzy, jak nie chce mu się pracować, ale kobieta, która decyduje się być służebnicą, bez opłaty za pracę, nie jest zdrowa na umyśle! Zresztą nie trzeba daleko szukać, był niedawno skandal w Domu Samotnej Matki, prowadzonym, przez zakonnice. One nie traktują ludzi dobrze. Broń Boże nie oddajcie swoich bliskich na starość pod ich opiekę. Dla klasztoru, zrobią wszystko, najgorsze czyny, nie są im obce. Zresztą, wszyscy w sutannach, tak kobiety, jak mężczyźni, są tyle samo warci. To ludzie pozbawieni, jakichkolwiek zasad moralnych i dlatego należy się ich strzec.

~puzonik48 do ~focjusz: "W oczach biologów żywy organizm to wehikuł do przekazywania genów. Geny są wieczne, przechodzą z pokolenia na pokolenie, a organizm rodzi się i umiera, chroniąc się przed śmiercią jak długo może i próbując przekazać tak wiele kopii swoich genów, jak to możliwe.

Ten czysto biologiczny sens życia nie całkiem nam odpowiada, chcemy, żeby nasze życie miało głębszy sens i czy to z religią, czy bez religii poszukujemy go we współżyciu z innymi, w rodzinie, w miłości do dzieci, w zabawie z innymi, w pracy, która, jeśli mamy naprawdę dużo szczęścia, może być nieustającą zabawą. Nawet ci, którzy nie wierzą w żadne życie wieczne, wierzą zazwyczaj, że będą przynajmniej przez pewien czas żyli w pamięci innych.


Czy zatem wiedza o tym, że jesteśmy produktem ewolucji może nas pozbawić sensu życia? Znacznie częściej niż akceptacja tego, że jesteśmy produktem ewolucji, sensu życia pozbawia nas odrzucenie przez innych, samotność, gorycz z powodu niezrozumienia przez innych."



Warto przeczytać:) Moralne zwierzę Andrzeja Koraszewskiego  



~szkoda gadac do ~as: Nazywasz kogoś głupolem, ale głupszego od ciebie nie ma. Co się zmieniło w relacjach państwo kośćool? Co to za specyficzne relacje wtedy były  Teraz to dopiero mamy "specyficzne relacje", wprowadzone za pomocą konkordatu. Relacje w którym Kościół w Polsce zyskał prawa jakich nie ma nigdzie chyba na świecie. Spróbuj wejść (nawet w sprawie kryminalnej) dzisiaj do zakonu, bez zezwolenia biskupa lub jakiegoś watykańskiego przełożonego. Wiedz kmiotku, że wszelkie kościoły, zakony, i inne dobra materialne stanowiące własność Kościoła rk. w Polsce, są faktyczna własnością Watykanu a nie Polski. Np. o pochowki L. Kaczyńskiego w katedrze wawelskiej decydował biskup kapciowy, a nie wojewoda. Teraz to kapciowy od świętych relikwii, decyduje, którzy przywódcy Polski byli na tyle spolegliwi i zasłużeni dla Watykanu, ze ich można pochować w katedrze.


~tp do ~adam: Szkoda czasu na czytanie zlepka legend, podań, bajek, nielogicznych wymysłów. Na świecie jest dużo wspanialszej literatury. Tak, więc nie bądź zaskoczony, że człowiek niewierzący nie jest w stanie zmusić się do czytania tej pozycji literackiej. Jestem zapisany do Kościoła katolickiego, (bo kiedyś tak postanowili moi rodzice) i z tego względu kilka razy próbowałem zmusić się do przeczytania tej książki. Jednak okazało się, że w moim przypadku na trzeźwo nie da się tego czytać, a po alkoholu nie mam zwyczaju czytać, tak, więc odpuszczam sobie Biblię i doskonale rozumiem ludzi od urodzenia niewierzących, którzy nie czytają Biblii.  

~wylye do ~danteix: Pytasz chyba retorycznie - przecież wszyscy wiemy, jakim prawem... Prawem Konkordatu, to... Ty jego bardziej, (ale) i mniej jawnych klauzul - przeróżnych. Bo tego, że takowe istnieją, nikt normalny nie kwestionuje. Przecież, tak w sumie w modelu społeczeństwa od czasów.... Faraonów, nic się nie zmieniło:) Faraonowie (politycy) strzygą barany (społeczeństwo) w tle słychać zawodzenie kapłanów, nauczających lud o konieczności posłuszeństwa (jedynie słusznemu) pomazańcowi... Naród zamieszkujący przy wiślańskim kraju - jest dziwny, skoro przez wieki toleruje dewiacje prawne wokół kościoła, tych tłustych ojczulków i całą wielowiekową hipokryzję KK… Ale co tam… Zawsze przecież można w niedzielę polecieć do kościółka, wyspowiadać się, żal za grzechy zrobić i fajno jest... Znowu można przez tydzień żonce gębę obijać, albo męża zdradzać - nie? "O takie religie i takie społeczeństwo żeśmy walczyły" - chce się rzec - parafrazując klasyka.


~muhomorek do ~adam: A dlaczego uważasz, że jego życie jest puste? Myślę, że jest bardziej pełne niż twoje, bo wie, że ma tylko jedno i ten czas próbuje wykorzystać jak najlepiej. Nie czeka na nagrodę w niebie. Pytasz o sens życia? Tak jak u innych gatunków - przekazywanie genów. Nawet jest to w tej waszej biblii napisane tylko trzeba umieć czytać, ze zrozumieniem: "28 Potem Bóg ich pobłogosławił i rzekł do nich Bóg: „Bądźcie płodni i stańcie się liczni oraz napełnijcie ziemię..." Więc życie ateisty, który ma dzieci jest tak samo pełne wg waszego Boga jak i tych wierzących. A że ateista nie potrzebuje do tego umartwiania się i całych tych kościelnych przebieranek...To was chyba boli.

~Lukryba do ~precz z pingwinami: Jeden z ojców zabrał swojego syna z ogólniaka państwowego, by oddać syna pod opiekę Salezjan. Oczywiście psiocząc na dyscyplinę w LO, zepsucie itd. (15 lat temu) niski poziom. Po pół roku zabrał syna z tejże salezjańskiej szkoły i prosił o ponowne przyjęcie syna do tego "zepsutego" ogólniaka, opowiadając przeżycia syna. Otóż byli tam synowie rodziców dobrze sytuowanych, z którymi nie dawali sobie rady w domu oddani na "wychowanie" Salezjanom. Dysponowali znaczną gotówką, palili marychę, uciekali w nocy na dyskoteki, pili, gwałcili słabszych kolegów. Nikt ich nie wywalał za to, bo kasa, jaka płacili rodzice była znaczna. Tego chłopaczynę przyjęto, żeby, choć trochę podniósł morale w szkole. Ojciec wielce oddany Kościołowi, przekonany o nieomylności księży, podatny na propagandę religijną, dalej wierzył w Boga, ale jakoś już niezbyt chętnie udzielał się w Radzie Parafialnej. Dziękował dyrektorowi za prawidłowe wychowanie syna.


~Marcin do ~leszek: Arek chyba nigdy nie czytał Starego Testamentu. Stąd jego odpowiedź. Według tego pisma Bóg stworzył ludzi nieśmiertelnymi. Mieszkała sobie Ewa z Adamem w Edenie aż do skuszenia dziewuchy przez szatana i Adama przez dziewuchę. Za karę Bóg wygnał ich z Edenu zsyłając na nich choroby, starość i śmierć. Życiem swoim mieli odkupić swój grzech i na powrót wrócić do Edenu. Wszyscy ludzie jako dzieci Adama i Ewy muszą przejść taką samą drogę. Oto i cała odpowiedź. Dziwne, że jakoś wszyscy zapominają o początkach. Żeby było zabawniej, nie jestem katolikiem. Myślę, że odrobina wiedzy na różne tematy nie szkodzi nikomu czy wierzy czy nie wierzy. Warto, bowiem mieć jakieś argumenty w dyskusji.

~abnegat do ~Obiektywny: Bydło proszę księdza, żeby przeżyć potrzebuje pasterza (księdza, biskupa itd.). Więc logicznie bydło to wierzący. My ateiści nie potrzebujemy nikogo, kto za nas myśli i mówi, co mamy robić, bo wiemy o tym doskonale, znamy tez zasady etyczne, które wam są obce, bo wasi pasterze nigdy ich nie mieli, nie mają i mieć nie będą, bo nikt moralny nie będzie zmieniał sensu tego, co powiedział do niego jego Bóg. Ja nie wiesz, o co mi chodzi to spróbuj przeczytać chociażby tylko Genesis i już będziesz wiedział. Dla ułatwienia podam ci podpowiedź: Dekalog.


~BONT do ~focjusz: Na dzikich terenach europejskich cywilizację z rejonu śródziemnomorskiego zaszczepili Rzymianie, a ponieważ chrześcijaństwo opanowało Rzym to naturalna koleją rzeczy było, że cywilizacja w tym rejonie ściśle wiąże się z wiarą chrześcijańską, nie zmienia to jednak faktu, że jeżeli nawet pewne idee i instytucje są w pewnych okolicznościach budujące i cywilizujące to tak będzie na wieki. Dzieci są na ogół mądrzejsze od swoich rodziców i zachowując szacunek dla nich pewne rzeczy, robią już zupełnie inaczej w ramach zmian pokoleniowych zdobytej wiedzy i doświadczenia i odbywa się to na ogół spokojnie. Ale gdyby jakiś matuzalem żył dajmy na to 200 lat i chciał rządzić na zasadach takich jak było, gdy był młody to pewnie nikt by się z nim nie cackał i powiedział spieprzaj dziadu. Kościół katolicki w dzisiejszych czasach w ogólności przynosi więcej strat społecznych niż korzyści, bo jest zacofaną instytucją mającą nie do przyjęcia z punktu widzenie dzisiejszej wiedzy podstawy ideologiczne - nie wdając się w dłuższe dywagacje każdy zdrowo myślący i obserwujący ten Świat widzi, że nie ma takiej istoty nadprzyrodzonej, jaką kościół określa mianem „Bóg”.


~Jerzy : I to jest kolejny dowód, że kościół pseudo-katolicki to jedno moralne dno. Już kiedyś widać było jego obłudę, ale że środki przekazu były, (a właściwie ich nie było) mizerne, to takie rzeczy dowiadujemy się dopiero po latach!!! A posłom życzę, aby ich dzieci były obmacywane przez tych zwyrodnialców.( Szczególnie z tej patologii kościelno - pisowskiej broniącej tak watykańskich wysłanników)

~haumiau : Zapadanie na umyśle z powodu nie zaspokojenia popędu seksualnego to rzecz powszechna wśród osób duchownych, ale celibat to sposób sprawowania władzy wbrew naturze... Z tym, że teraz żadnej policji do klasztoru by nie wpuścili mówiąc, że to nagonka na kościół!!!???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz