Nowe fakty ws. abp.
Wesołowskiego. "Palił i wciągał narkotyki"
- Arcybiskup Józef Wesołowski palił i wciągał
narkotyki - takie zeznania miał złożyć przed dominikańskimi śledczymi
diakon Francisco Javier Occis Reyes - informuje portal tvn24.pl. Prawdopodobnie
wiedział on o poczynaniach nuncjusza oraz utrzymywał z nim intymne relacje.
Dominikańska telewizja NCDN ujawnia także, że w aktach sprawy znalazły
się zeznania pięciorga, a jak pierwotnie informowano trojga dzieci.
Materiały śledcze, które
zostały wysłane do Watykanu, zawierają ekspertyzy medyczne, nagrania audio
zeznań niektórych ofiar, a także wyjaśnienia, jakie przedstawił diakon
Francisco Javier Occis Reyes. Przebywa on obecnie w więzieniu pod zarzutem
agresji seksualnej. Jak czytamy na stronach tvn24.pl, mężczyzna miał wyjawić,
że abp Wesołowski przy nim nie brał narkotyków, ale miał kupować je na ulicy.
Tajemnicze milczenie Watykanu. Gdzie jest abp
Wesołowski?
Watykan wciąż oficjalnie
milczy w sprawie byłego nuncjusza apostolskiego na Dominikanie arcybiskupa
Józef Wesołowskiego, zdymisjonowanego w sierpniu przez papieża Franciszka w
związku z zarzutami pedofilii. Nie wiadomo, gdzie przebywa były watykański
dyplomata. Przedstawiciele Watykanu odmawiają wszelkich komentarzy i odpowiedzi
na pytania, dotyczące kroków, jakie zostaną podjęte w sprawie abpa
Wesołowskiego - pierwszego tak wysokiego rangą dostojnika kościelnego, któremu
zarzucono czyny pedofilskie.
Właśnie z tego powodu
sytuacja, w jakiej znalazła się Stolica Apostolska, jest wyjątkowa. Świadczy
również o tym stanowisko, jakie Watykan zajmuje w tej sprawie od początku
skandalu. Wybuchł on latem, gdy dominikańska telewizja pokazała dostojnika,
odwiedzającego w stolicy kraju miejsca, znane z prostytucji nieletnich, a
następnie zebrała relacje bezpośrednich świadków.
Kiedy 21 sierpnia polski
nuncjusz na Dominikanie został w trybie pilnym odwołany przez Franciszka i
wezwany do Watykanu, biuro prasowe w ogóle o tym nie poinformowało. Wiadomość o
dymisji potwierdził watykański rzecznik ksiądz Federico Lombardi 4 września,
gdy podało ją kilka zagranicznych mediów. Watykan wszczął natychmiast
postępowanie wobec abpa Wesołowskiego w związku z zarzutami pedofilii. Trwa ono
w Kongregacji Nauki Wiary, która zajmuje się wszystkimi takimi przypadkami.
Najwyższą karą kościelną za pedofilię jest wykluczenie ze stanu duchownego.
Oficjalne oświadczenie dla
wszystkich mediów, dotyczące byłego nuncjusza Watykan wydał 12 września. Ksiądz
Lombardi wyjaśnił, że Sekretariat Stanu zawiadomił ambasadora Dominikany przy
Stolicy Apostolskiej o zamiarze współpracy z władzami tego kraju. W ten sposób
odniósł się do wszczętego przez tamtejszą prokuraturę śledztwa.
- Wezwanie nuncjusza nie
oznacza zatem absolutnie zamiaru niedopuszczenia do tego, by poniósł on
odpowiedzialność za to, co zostanie ewentualnie potwierdzone - zapewnił ks.
Lombardi. Prawie trzy miesiące później, gdy prokuratura na Dominikanie zamknęła
już dochodzenie i - według nieoficjalnych doniesień - wysłała jego akta do
Watykanu, nie wiadomo, czy podjął on deklarowaną współpracę.
Watykan nie wypowiada się
również w sprawie śledztwa wszczętego przez prokuraturę w Warszawie, która
wystosowała prośbę o pomoc prawną. Polscy prokuratorzy zapytali stronę
watykańską, czy prowadzi ona swoje postępowanie w sprawie byłego nuncjusza oraz
o zakres jego immunitetu dyplomatycznego.
Największą zagadką pozostaje
miejsce pobytu arcybiskupa Józefa Wesołowskiego. Watykan odmawia odpowiedzi na
pytanie o to, czy dostojnik przebywa za Spiżową Bramą. Wśród watykanistów
dominuje przekonanie, że jest to mało prawdopodobne. Zauważają oni, że
miejscem, gdzie zatrzymują się zazwyczaj hierarchowie, wezwani do Watykanu lub
składający wizyty w jego instytucjach, jest Dom świętej Marty. Tam jednak
mieszka papież Franciszek, trudno zatem sądzić, by przebywali oni pod jednym
dachem.
W związku z tym nie wyklucza
się, że jeśli rzeczywiście, zgodnie z poleceniem Franciszka, zdymisjonowany
nuncjusz czeka za Spiżową Bramą na zakończenie postępowania w swojej sprawie,
prowadzonego w Kongregacji Nauki Wiary, może on przebywać w jednym z domów
kościelnych poza Watykanem; w Rzymie lub w jego okolicach. Nie ma jednak
pewności, czy rzeczywiście wciąż znajduje się na terenie Watykanu bądź Włoch.
Śledztwo w sprawie
podejrzenia seksualnego wykorzystywania dzieci przez dwóch polskich duchownych:
ks. Wojciecha Gila i abp. Wesołowskiego - odwołanego przez papieża Franciszka
nuncjusza apostolskiego na Dominikanie - od końca września prowadzi Prokuratura
Okręgowa w Warszawie. Prokuratorzy badają, czy zachodzi podejrzenie, że polscy
duchowni dopuszczali się na Dominikanie pedofilii, za co w Polsce grozi do 12
lat więzienia. Drugim wątkiem postępowania jest przestępstwo utrwalania treści
pornograficznych z dziećmi (zagrożone pozbawieniem wolności do 10 lat).
Formalną podstawą wszczęcia
tego śledztwa były informacje, jakie prokuratura uzyskała z polskiego
przedstawicielstwa dyplomatycznego w Bogocie, które potwierdziło w prokuraturze
na Dominikanie, że prowadzone jest tam postępowanie w sprawie dotyczącej dwóch
polskich obywateli. W piątek podano, że prokurator generalny Dominikany
przesłał do Polski materiały ws. ks. Gila.
(tvn24.pl/PAP, RZ;KK)
Źródło: Media
Copyrigt © Onet.pl
KOMENTARZE:
~666 : Bertrand Russell
Religia zapobiega temu żeby nasze dzieci miały racjonalne kształcenie; religia nie dopuszcza do usunięcia podstawowych przyczyn wojny, religia nie pozwala nam na nauczanie etyki naukowego współdziałania zastępując to starymi dzikimi doktrynami grzechu i kary. Możliwe, że ludzkość stoi na progu złotego wieku, ale jeśli tak jest, niezbędne będzie naprzód uśmiercić smoka, który strzeże drzwi, a tym smokiem jest religia.
Religia zapobiega temu żeby nasze dzieci miały racjonalne kształcenie; religia nie dopuszcza do usunięcia podstawowych przyczyn wojny, religia nie pozwala nam na nauczanie etyki naukowego współdziałania zastępując to starymi dzikimi doktrynami grzechu i kary. Możliwe, że ludzkość stoi na progu złotego wieku, ale jeśli tak jest, niezbędne będzie naprzód uśmiercić smoka, który strzeże drzwi, a tym smokiem jest religia.
~NERWICA EKLEZJOGENNA - społeczny skutek działalności Kościoła: Nerwica
eklezjogenna jest zaburzeniem psychicznym o etiologii związanej z dogmatyką i
nauczaniem religijnym, przeważnie objawiającym się występowaniem stanów
lękowych. Najczęściej występuje w religiach, których rytuały i zasady mocno
ingerują w życie osobiste wyznawców. Często związana jest z konfliktem między
nakazami wiary a potrzebami seksualnymi wyznawcy. Podłożem schorzenia jest
konflikt wartości. Leczenie jest trudne, ze względu na konieczność ingerencji w
sferę religijności chorego.
Jako odrębną jednostkę chorobową sklasyfikował to schorzenie berliński ginekolog Eberhard Schaetzing w 1955. Seksuolog dr Zbigniew Lew-Starowicz definiuje je jako "zaburzenia seksualne o charakterze nerwicowym spowodowane nauczaniem kościelnym", jednakże obecnie znaczenie pojęcia jest szersze i obejmuje wszelkie zaburzenia psychiczne związane z nauczaniem kościelnym, nie tylko na tle seksualnym.
Historia pojęcia
Termin "nerwica eklezjogenna" (grec. ecclesiae kościół, gignomai być wytworzonym) został po raz pierwszy sformułowany przez berlińskiego ginekologa Eberharda Schaetzinag, który pod tym pojęciem rozumiał nerwicę spowodowną przez dogmatyzm kościelny (rozumiany jako każda przesada w traktowaniu religijności stającej się celem w samym w sobie) a objawiającą się poprzez problemy i dewiacje seksualne. Według Schaetzinga, problemy tego typu spowodowane były negatywnym wpływem restrykcyjnej chrześcijańskiej etyki seksualnej. Obwiniał on instytucje kościelne (członków, których nazywał "współczesnymi faryzeuszami") za problemy swoich, dręczonych seksualną dysfunkcją, pacjentów. Pojęcie nerwicy eklezjogennej zostało przejęte i znacznie rozwinięte przez niemieckiego lekarza i teologa Klausa Thomasa, który problemy swoich pacjentów cierpiących na to zaburzenie, wiązał głównie z religijnymi przekonaniami ich rodziców. Uważał on także, że pod pojęciem nerwicy eklezjogennej rozumieć należy nie tylko problemy i dewiacje seksualne, ale także zaburzenia lękowe oraz zaburzenia osobowości. Według niego nerwice takie występują stosunkowo często i wyrażają się w formie "religijnego strachu" oraz depresyjności, w której dominującą rolę pełni poczucie winy. Obecnie terminu "nerwica eklezjogenna" używa się w kontekście jednoznacznie sugerującym związek pomiędzy religijnym wychowaniem lub religijnym zaangażowaniem, a rozwojem zaburzeń neurotycznych.
Przyczyny nerwic eklezjogennych
błędnie rozumiana pobożność, boskie obrazy i kościelne nakazy (Canitz, 1987) moralistyczne, wrogie wobec spraw cielesnych, wychowanie (Krotsch, 1976) oddziaływanie (przeważnie nieświadome) toksycznego chrześcijaństwa, charakteryzującego się legalizmem i sztywnym zinstytucjonalizowaniem (De Blassie III, 1992) konflikty pomiędzy nauką Kościoła a wymaganiami społeczeństwa świeckiego (Kaufmann, 1988) przepaść pomiędzy wyuczoną a życiową moralnością katolicką (Schmidtchen, 1972) nieprawidłowo ukształtowany obraz Boga (Nowak, 1985)
Teolog i pastor, Dwight W. Cumbee (1980), uważa, że znaczna większość depresji, które pastorzy mogą spotkać wśród osób wierzących, to depresje o podłożu eklezjogennym. Na podstawie wieloletniej pracy z tym typem zaburzenia, wyróżnia on 5 kategorii źródeł powstawania nerwicy eklezjogennej: chorobliwa neurotyczna wina rozpacz spowodowana religijnym pracoholizmem i odkrywaniem, że nie można zapracować na własne zbawienie, niezależnie od tego, jak bardzo ktoś się stara "robaczywa teologia", która propaguje np. strach przed piekłem i wiecznym potępieniem brak wystarczającego wsparcia we wspólnocie Kościoła religijny seksizm proklamujący wyższość mężczyzny i słabość kobiety…
Jako odrębną jednostkę chorobową sklasyfikował to schorzenie berliński ginekolog Eberhard Schaetzing w 1955. Seksuolog dr Zbigniew Lew-Starowicz definiuje je jako "zaburzenia seksualne o charakterze nerwicowym spowodowane nauczaniem kościelnym", jednakże obecnie znaczenie pojęcia jest szersze i obejmuje wszelkie zaburzenia psychiczne związane z nauczaniem kościelnym, nie tylko na tle seksualnym.
Historia pojęcia
Termin "nerwica eklezjogenna" (grec. ecclesiae kościół, gignomai być wytworzonym) został po raz pierwszy sformułowany przez berlińskiego ginekologa Eberharda Schaetzinag, który pod tym pojęciem rozumiał nerwicę spowodowną przez dogmatyzm kościelny (rozumiany jako każda przesada w traktowaniu religijności stającej się celem w samym w sobie) a objawiającą się poprzez problemy i dewiacje seksualne. Według Schaetzinga, problemy tego typu spowodowane były negatywnym wpływem restrykcyjnej chrześcijańskiej etyki seksualnej. Obwiniał on instytucje kościelne (członków, których nazywał "współczesnymi faryzeuszami") za problemy swoich, dręczonych seksualną dysfunkcją, pacjentów. Pojęcie nerwicy eklezjogennej zostało przejęte i znacznie rozwinięte przez niemieckiego lekarza i teologa Klausa Thomasa, który problemy swoich pacjentów cierpiących na to zaburzenie, wiązał głównie z religijnymi przekonaniami ich rodziców. Uważał on także, że pod pojęciem nerwicy eklezjogennej rozumieć należy nie tylko problemy i dewiacje seksualne, ale także zaburzenia lękowe oraz zaburzenia osobowości. Według niego nerwice takie występują stosunkowo często i wyrażają się w formie "religijnego strachu" oraz depresyjności, w której dominującą rolę pełni poczucie winy. Obecnie terminu "nerwica eklezjogenna" używa się w kontekście jednoznacznie sugerującym związek pomiędzy religijnym wychowaniem lub religijnym zaangażowaniem, a rozwojem zaburzeń neurotycznych.
Przyczyny nerwic eklezjogennych
błędnie rozumiana pobożność, boskie obrazy i kościelne nakazy (Canitz, 1987) moralistyczne, wrogie wobec spraw cielesnych, wychowanie (Krotsch, 1976) oddziaływanie (przeważnie nieświadome) toksycznego chrześcijaństwa, charakteryzującego się legalizmem i sztywnym zinstytucjonalizowaniem (De Blassie III, 1992) konflikty pomiędzy nauką Kościoła a wymaganiami społeczeństwa świeckiego (Kaufmann, 1988) przepaść pomiędzy wyuczoną a życiową moralnością katolicką (Schmidtchen, 1972) nieprawidłowo ukształtowany obraz Boga (Nowak, 1985)
Teolog i pastor, Dwight W. Cumbee (1980), uważa, że znaczna większość depresji, które pastorzy mogą spotkać wśród osób wierzących, to depresje o podłożu eklezjogennym. Na podstawie wieloletniej pracy z tym typem zaburzenia, wyróżnia on 5 kategorii źródeł powstawania nerwicy eklezjogennej: chorobliwa neurotyczna wina rozpacz spowodowana religijnym pracoholizmem i odkrywaniem, że nie można zapracować na własne zbawienie, niezależnie od tego, jak bardzo ktoś się stara "robaczywa teologia", która propaguje np. strach przed piekłem i wiecznym potępieniem brak wystarczającego wsparcia we wspólnocie Kościoła religijny seksizm proklamujący wyższość mężczyzny i słabość kobiety…
Pytam się, zatem zwolenników Radia Maryja i innych katolickich mediów: czy
zbawią ciebie, kapłan pedofil, głoszący, że małe dzieci same unieszczęśliwiają
zboczeńców w różnokolorowych kieckach (od czarnej do purpurowej). I czy rozgrzeszenie,
które od tego zbrodniarz uzyskasz jest ważne? Sam sobie na to odpowiedz.
~CZY KTOŚ WIE GDZIE JEST TEN ZBOK I
PEDOFIL!?? : Tego tłustego zboka
i pedofila powinno się deportować na Dominikanę! Zostawić go tam i i niech
ludzie sami dokonają sprawiedliwości! Jak myślicie, jaką karę by otrzymał!!??
~artur : To
jest gra słów prowadzona przez zwyrodnialców w sutannach. Wiadomo, że zgwałcił,
że pedofil, ale, że kumpel purpurat to nie może mu spaś włos z głowy. Czy
normalnemu człowiekowi mieści się w głowie takie odbijanie piłeczki tylko
dlatego, że kruczki prawne na to pozwalają i takie osłanianie bandyty przez tych
którzy mówią, że głoszą prawdę i dobro. Prawda jest taka, że ci zwyrodnialcy w
sutannach i ich sekta są największymi zbrodniarzami w dziejach. Dlatego, że to
bydle jest biskupem sprawa będzie trwała latami a na końcu ta kanalia będzie
specjalistą w episkopacie od spraw pedofilii podobnie jak dobrodziej Paetz. Brednią
jest mówienie, że młyny sekty mielą powoli ci bandyci z sekty celowo tak czynią
rozmywając swoją odpowiedzialność. To co jest teraz ujawniane o tych bandytach
w sutannach to mikro procent tego zła co ci zwyrodnialcy czynili i czynią pod
płaszczykiem sekty.
~666 : Kult napletka - oto w co wierzą jahwici. To
dopiero kabaret.Jedną ze śmieszniejszych świętości kościelnych jest kult napletka Jezusa
Chrystusa, którego posiadaniem jako relikwii szczyciło się w 1907 r.
trzynaście miejsc. Oczywiście każdy posiadał autentyk. Do napletka
Jezusa pielgrzymował nawet papież. Wśród tych kilkunastu świątyń, które
posiadają tę świętość jest bazylika św. Jana na Lateranie.
Napletek Pana jako pierścionek zaręczynowy nosiła na palcu(ale w sposób niewidoczny dla innych) Katarzyna ze Sieny. Twierdziła, że tak niezwykły pierścień został jej darowany przez samego Jezusa.
W 1427 roku powstało nawet "Bractwo Napletka Świętego". Przechowywanemu w Antwerpii napletkowi Jezusa służyli specjalni kapłani. Każdego tygodnia celebrowano tu uroczyste nabożeństwo ku czci świętego napletka, a raz do roku obnoszono go triumfalnie ulicami. W Rzymie przechowywano napletek podarowany miastu przez Karola Wielkiego, który z kolei dostał go od anioła.
~666 : Czym jest dziś Kościół rzymski i kler ? To spisek
apostatów i oszustów opętanych chciwością. To tarzająca się w brudzie i
rozpuście banda złoczyńców, syta bogactwem, władzą, zaszczytami, odziana w
pozór świętości i maskę religii. Banda czyniąca z imienia bożego złodziejskie
narzędzie i rynsztunek dla swego nierządu. Kościół rzymski jest diecezją Diabła
i jaskinią zbójców. To zręczni szalbierze, fałszywi prorocy, oszukańczy
kapłani, kłamliwi nauczyciele i zdradzieccy pasterze. Dla zaspokojenia swej
chciwości sprzedadzą was. Spojrzyjcie na Rzymską kurię, na jej bulle, relikwie,
na kłamliwe msze i odpusty. Ohyda!!!
~Mundio73(4) do ~666: Religijne szaleństwo widoczne
tylko w religiach monoteistycznych ośmieszające wyznawców tychże religii i
robiące z nich dewiantów, którymi w rzeczywistości są. Makabryczne poczynania
maja największe wzięcie w katolicyzmie, choć i w pozostałych nie mają się
gorzej. Żeby człowieka po śmierci krajać na kawałki i rozdawać je jako tzw.
relikwie trzeba być zboczonym, albo niespełna rozumu. No i wierzyć w coś
takiego???
~julek do ~jacek.placek: Wiadomo, że taki Wesołowski
nie zepsuł się w tej Dominikanie przez ostatnie dwa miesiące, oczywiste jest,
że swój pedofilski proceder uprawiał latami, a niewykluczone, że całe życie. Zatem
to wszystko budzi wiele pytań, m.in. ilu hierarchów wiedziało, co z niego za
ziółko, dlaczego nadzorcy Wesołowskiego nic z tym pedofilem nie robili, w jakim
stopniu byli umoczeni w ten pedofilski biznes, ilu jest jeszcze takich wysoko
postawionych pedofilów, jakie zajmują stanowiska, czy zajmują się dziećmi…???
~Mick : "Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Prokuratorzy badają, czy ZACHODZI PODEJRZENIE, że polscy duchowni dopuszczali
się na Dominikanie pedofilii"! Kretyni! Nie, nie ma podejrzeń, biskup
"wyjechał" z Dominikany, bo mu klimat nie służył!!! Pół świata o tym
trąbi, a oni badają czy " Zachodzi Podejrzenie" a jak już dojdą do
wniosku, że "zaszło podejrzenie" to rozpoczną śledztwo!!! Będą szukać
dowodów w Polsce i na Dominikanie! To darmowy "wypoczynek" dla prokuratorów,
a gdy wyjazdy grupowe na Dominikanę się skończą, będą weryfikować dowody, potem
zaczną szukać biskupa, który albo będzie za Spiżową Bramą, która jest za ciężka
do otwarcia dla polskich prokuratorów, albo będzie gdzieś na którejś z pięknych
wysp Pacyfiku prowadził swoją misję! Ciekawe, ile to będzie kosztowało podatników?
~nnie2256 do ~leo: Ewolucjonizm
jest nauką nie teorią. Mechanizmy ewolucji są świetnie udokumentowane naukowo,
ale jak pisałam zrozumienie ich wymaga posiadania ogromnej wiedzy z różnych
dziedzin, a więc jest zupełnie zrozumiałe, że zrozumienie mechanizmów ewolucji
dostępne jest dla niewielu. Większość przez swoje niedostatki intelektualne i
edukacyjne woli zadowolić się wiarą w bożków.
~Kapucynka : To już nie pierwszy przypadek zbydlęcenia krzyżaka
w randze arcybiskupa. Pierwszym ujawnionym przypadkiem był poznański arcybiskup
Pec. Ten molestował alumnów i słuchaczy wydziału teologii. Tak na dobrą sprawę,
to te dwa komtury krzyżackie powinny już być dawno powieszone na rynku miejskim
tam, gdzie się zgnoili, a nie są. To jest wina współczesnej karalności, która
ewoluuje od palenia na stosie poprzez gilotynę do bezkarności. W średniowieczu
trafiało się do lochów nie za przewinienia, ale wystarczył tylko jeden
przypadkowy donos, że taki i taki jest heretykiem, a taka i taka czarownicą i
to zawsze wystarczyło, aby inkwizycja się nacieszyła. Dzisiaj nawet w obliczu
przytłaczających dowodów przestępca chodzi sobie wolno, ukrywa się u kompanów i
zaśmiewa się w kułak z bezradności i opieszałości organów wymiaru
sprawiedliwości. Tu jest dziwny układ: krzyżacy nie mają sądów, choć mieć powinni,
bo stanowią odrębny twór państwowy. Jeżeli krzyżak popełni przestępstwo, trafia
pod sąd polski, ale sędzia ma skrupuły patrząc na jego sukienkę i wydając wyrok,
bo widzi, że obywatele polscy tak się nie ubierają i na wszelki wypadek, aby
nie zostać ukrzyżowanym przez nasłanych zbirów woli wydać symboliczny wymiar
kary np. odmówienie paru zdrowasiek albo ojczenaszów. No i taki
"ukarany" wraca dziarsko do swoich nastolatków i molestuje ich dalej,
ale już z większą ostrożnością i za cenniejsze prezenty. Rząd wcale nie
przejmuje się molestowaniem krzyżackim, choć powinien. Nie wzruszają go skutki
15-letniego tumanienia krzyżackiego w szkołach. Każdy pacjent wariatkowa
zrozumiałby szkodliwość tego typu "edukacji”, ale nie rząd. Ten udaje
ślepego i głuchego, ale nie udaje głupiego. To pokazuje wszem i wobec ale co z
tego, skoro całe społeczeństwo przeszło już to tumanienie i też na równi z
rządem jest otumaniona. I tak ta kapusta z grochem się kisi w jednym naczyniu.
Teraz jest najlepsza pora, aby wypowiedzieć ten haniebny konkordat podpisany
przez zdrajcę Aleka i wypędzić to komturstwo krzyżackie tam, gdzie ich miejsce,
czyli do Watykanu na zaprowiantowanie. Pozostałym krzyżakom nadać status
pastora i zatrudnić ich w gminach tam, gdzie pozwala na to fundusz uzyskany z
wprowadzonego podatku wyznaniowego. Oczywiście gminy zatrudnią w pierwszej
kolejności pastorów żonatych i po takim rozwiązaniu pozostaje tylko wznieść
okrzyk: Żegnaj pedofilio krzyżacka! Rzecz jasna godzi się jeszcze wspomnieć o
bezgranicznej radości dziatwy szkolnej, która już nie będzie słuchać latami durnego
tumanienia i zajmie się prawdziwą nauką.
~mondongo : Dominikana - mały, katolicki kraj, a ma więcej
odwagi od pełnej pychy Polski z jej łysymi nacjonalistami, nadętym klerem,
skorumpowanymi politykami, pijanym wojskiem, ciemny policjantami i rozpitym, złodziejskim,
ale katolickim narodem. Rodacy, weźcie się w garść. Mniej pychy, więcej, współpracy,
odwagi i obywatelskiej postawy!
~maniuta13 : Kochane moherki, zobaczcie oto wasz biskup -
reprezentant szlachty katolickiej, a jak niegodna postawa człowieka - nie
biorąc pod uwagę, że to jeden z hierarchów kościelnych, który powinien świecić
przykładem. Ja jestem tylko ciekawy gdzie byli jego przełożeni, strach pomyśleć,
że może razem z nim - robili to samo. Tak wygląda ta wasza elita, a jak w takim
razie, zwykli księża?!
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń