Translate

środa, 10 kwietnia 2013

W sekcie może znaleźć się każdy - Komentarze...87




W sekcie może znaleźć się każdy.

Na korytarzu uczelni do świeżo upieczonego studenta podchodzi ładna dziewczyna: - Hej, mam na imię Ola. Wypełnisz krótką ankietę? Chłopak rumieni się lekko. Przytakuje. "Jakie są według ciebie największe zagrożenia dla współczesnej ludzkości?", czyta i pisze coś naprędce, bo ładna dziewczyna czeka. Na koniec dostaje ulotkę z zaproszeniem na spotkanie młodzieży akademickiej. Wystarczy podać ładnej dziewczynie dane do kontaktu. Nazwisko i numer telefonu. Ola na pewno zadzwoni. Chłopak nawet nie wie, że właśnie połknął haczyk. Ola jest członkinią sekty, Kościoła Zjednoczeniowego, działającej i werbującej nowych członków na wszystkich kontynentach.
 
W sekcie może znaleźć się każdy
Sekciarskie stręczycielstwo może dopaść nas wszędzie. Na uczelni, w pracy, na kursie angielskiego. Sekty zniewalają, gdy nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wpadamy, bez udziału woli, w machinę skrupulatnego i niezauważalnego procesu werbowania. Kolejne etapy następują po sobie sukcesywnie. Kiedy zostaniemy wciągnięci (do sekty się nie wstępuje), czas na indoktrynację, bombardowanie miłością, uzależnienie. Sekty wiele obiecują: szczęście, wolność, zbawienie, miłość. W zamian oczekują naszych pieniędzy, podporządkowania, oddania i poświęcenia. Mało snu, dużo pracy i kiepskie jedzenie - tak wygląda codzienność w wielu dziwnych zgromadzeniach. I cześć oddawana Guru. Bezsporna.
Komu uda się wydostać z tych sideł, często jest wrakiem człowieka. Potrzeba wiele czasu, aby doszedł do równowagi psychicznej. Aby znowu zaczął żyć normalnie. Budował zdrowe racje.
Sekta niszczy w człowieku to, co najbardziej ludzkie: wrażliwość, empatię, wolność wyboru i myślenia, prawo do podejmowania autonomicznych decyzji. Rozbija jego osobowość. Stajesz się mrówką, jedną z tysięcy. Służysz bożkowi, który prowadzi cię na śmierć.


Rozmowa z Dariuszem Pietrkiem, psychoterapeutą, założycielem Śląskiego Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych.

Czy dużo osób zgłasza się do Pana o pomoc?

Co roku od 150 do 200 osób. Nasz telefon zaufania jest odbierany. Można dzwonić od poniedziałku do piątku (8:00 – 22:00).

Co to za osoby? W jakim wieku?

Różne. Nie ma reguły. W sidła sekty może wpaść każdy, bez względu na wiek i status społeczny, choć pewne grupy są szczególnie narażone, np. młodzież. Mamy też coraz więcej telefonów z zagranicy: Holandii, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec. Dzwonią emigranci.

Czy za granicą łatwiej ulec wpływom sekty?

Na pewno jest więcej różnej maści stowarzyszeń, frakcji i ugrupowań, wszelkich odłamów New Age, które pod przykrywką przekazywanych wartości i oferowanej pomocy, zwyczajnie robią wodę z mózgu; bombardują miłością, indoktrynują, uzależniają. Wysysają z człowieka siły fizyczne i psychiczne. Nie każdy potrafi powrócić do normalności po takiej "przygodzie". Nie każdy też tego pragnie.

Ale skoro dzwonią, to chyba domyślają się już, że coś z nimi nie tak?

Pocieszające. Jednak nie zawsze mogę pomóc. Ja nie wyciągam ze szponów sekt. Nie ma takiej specjalizacji. Jestem psychoterapeutą i pracuję z ludźmi uzależnionymi, ale specjalizuję się w terapii systemowej, czyli w pracy z rodziną, małżeństwem. Można powiedzieć, że uwikłanie w sektę to rodzaj uzależnienia. Problem dotyka również pozostałych członków rodziny. Nie wystarczy powiedzieć sobie: kończę z sektą. To cały proces. Dobrze jeżeli w tym procesie wyjścia i odzyskiwania wolności bierze udział cała rodzina, a nie tylko np. syn, który jest wysyłany na terapię.

Co jest w nim najtrudniejsze?

Każdy etap jest wyzwaniem: począwszy od uświadomienia sobie problemu, po pokonanie różnych trudnych stanów i wzmocnienie wewnętrzne na tyle silne, aby do sekty nie powrócić lub nie zastąpić jej inną formą zależności. Miałem pacjenta, który zadzwonił, aby opowiedzieć mi swoją historię. Coś go ku temu popchnęło. W pewnym momencie naszej rozmowy on zadaje mi pytanie: "No chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to, co mi się przytrafiło to sekta?!". To nie jest tak, że ludzie do mnie dzwonią i mówią: "Cześć, jestem w sekcie. Możesz mnie z tego wyciągnąć?". Ludzie dzwonią, bo czują, że coś złego się dzieje. Przestali mieć nad sobą kontrolę, coś ich niepokoi, frustruje, odstręcza, ale nie potrafią tego nazwać, odkryć źródła. Zaczynają więc szukać informacji, odpowiedzi. Pojawiają się wątpliwości, które chcą zweryfikować. To wszystko może pchnąć człowieka na drogę wyzwolenia, ale nie musi. Po mordzie satanistycznym w Rudzie Śląskiej w 1999 roku miałem wiele pogadanek w szkołach, gdzie tłumaczyłem, co to jest satanizm, skąd się wziął, jak destruktywną i wyniszczającą jest ideologią. Parę lat później zgłosił się do mnie pewien młody mężczyzna i powiedział: "Pamiętam pana ze szkoły. Przestrzegał nas pan przed sektami. Ja byłem satanistą, a teraz mam problemy z okultyzmem. Nie słuchałem pana, bo wtedy to było dla mnie głupie gadanie. Teraz coś złego się dzieje w moim życiu".

Czy można ustalić pewne zachowania, pewne przesłanki i sytuacje, które wskazywałyby, dlaczego ta, a nie inna osoba trafiła do sekty?

Jak już mówiłem, w sekcie może znaleźć się każdy. Zalecałbym dużą ostrożność w definiowaniu takiego profilu osobowościowego. W objęcia sekty mogą pchać człowieka różne rzeczy: to może być deficyt uczuciowy wyniesiony z rodzinnego domu, głód akceptacji, zauważenia przez innych, docenienia, ale też chęć bycia dobrym dla ludzi i świata, robienia czegoś pożytecznego, poszukiwanie sensu, poczucie misji. W sekcie może znaleźć się i zakompleksiony, niepewny siebie małolat, ale też przebojowa i optymistyczna studentka. Sieć zarzucana jest na wszystkich.

Zaczynam się bać ...

Jeśli ten strach ma w pani obudzić czujność i włączyć rozsądek w sytuacji, która wyda się pani podejrzana, niech się włącza w głowie alarm. Powinien też odezwać się w nas, gdy zauważamy, że z naszymi bliskimi dzieje się coś niedobrego. Coś, co nam się nie podobna. Co nas niepokoi.

Co to może być?

Na przykład diametralna zmiana nawyków żywieniowych, zainteresowań, sposobu spędzania wolnego czasu. Czytanie podejrzanej literatury, negowanie dotychczasowych wartości i form zachowań. Nieustanne krytykowanie otaczającej rzeczywistości. Niepokojące mogą być również różne stany psychiczne: wycofywanie się z dawnych przyjaźni i znajomości, odsuwanie się od rodziny, w końcu izolacja. Ale też euforia, poczucie radości i spełnienia, zarażanie pozytywną energią, nakłanianie i przekonywanie innych do nowo odkrytych sposobów na życie, które przynoszą szczęście. I tu pojawia się problem: jak się w takiej sytuacji zachować, jak pomóc? Rodzice zamotanych nastolatków popełniają elementarne błędy. Motywację mają dobrą: to miłość i troska o dziecko, gorzej ze stosowanymi metodami. Ostra nie znosząca dyskusji krytyka dziecka, zakazy i nakazy, szantaż ekonomiczny lub emocjonalny - to narzędzia, które do niczego dobrego nie prowadzą. Jak czegoś się domyślamy, coś chcemy poznać, to trzeba szukać informacji na ten temat, zdobywać wiedzę, aby w spokojnej rozmowie używać argumentów. Tłumaczyć, jak my to widzimy. Dlaczego chcemy o tym porozmawiać. Podzielić się naszymi odczuciami. Przedstawiamy fakty. Pomimo trudnej, rozlatującej się relacji dbajmy o utrzymanie kontaktu z bliską nam osobą. Nie zrażajmy się - okazujmy troskę i zainteresowanie. Jak już mówiłem, uwalnianie się z sekty to długi i trudny proces. Do tego każda rodzina przerabia to na swój sposób, każdy uwikłany - bardzo indywidualnie.

Czy świat, w jakim żyjemy sprzyja rozkwitowi sekt?

Grunt mamy podatny. Sekta od dawna przestała być formą wynaturzenia religijnego. Współczesne sekty mogą mieć wielorakie podłoże. Można czerpać z psychologii, ekonomii, filozofii, a nawet fizyki kwantowej. New Age daje nieograniczone możliwości. Każdy może wymyślić sobie własną religię, oddawać hołd wybranemu bożkowi. Od lat panoszy się w mediach i przenika do popkultury moda na okultyzm, neopogaństwo, bioenergoterapię, wróżbiarstwo, astrologię. Nie zalecam nawet czytania sobie horoskopów w gazecie czy udania się po pomoc do wróżki, bo po jakimś czasie można próbować zakładać np. Bractwo Czarnej Wenus i obmyślać cały system kultu. To znak, że pewna granica została przekroczona. Ustawodawstwo w Polsce jest fatalne. Pozwala rejestrować różne grupy wyznaniowe niemal od ręki. Od pewnego czasu przez media przelatuje niejaki Latający Potwór Spaghetti, gdyż twórcy owego "wyznania" dążą (i to w sposób nad wyraz uparty) do rejestracji ich religii. Już omal do tego doszło! O czym to świadczy? Żyjemy w rzeczywistości chaosu i głębokiego relatywizmu. Również duchowej beztroski i zwyczajnej głupoty. Łatwiej i wygodniej uwierzyć w absurdy podane nam pod nos, niż włączyć własny rozum, zastanowić się, czy to jest dla mnie dobre, czy jest zgodne z wyznawanymi wartościami, jak chcę żyć?

Jak zerwać z sektą?

Z sektą się nie zrywa. Spod wpływu sekty człowiek się uwalnia i to często w sposób pełen zawirowań, bardzo trudny psychicznie. To wymaga czasu. Uwolnienie przynosi ulgę, ale nie daje gwarancji, że kiedyś znów nie ulegniemy. Konsekwencje pobytu w sekcie odczuwa się nieraz latami. Ludzie, którzy uświadomili sobie, że stali się ofiarami, często przeżywają głęboką frustrację, depresję, wściekłość, chęć zemsty. Zdarza się, że dopada ich poczucie pustki. Po sekcie pozostała dziura. Nowe relacje trudno zbudować, nie układają się. Terapia takich osób może być żmudna.

A jak pomóc dziecku, nastolatkowi? Ich psychika jest dopiero w fazie rozwoju, osobowość kształtuje się. Co zaleciłby pan rodzicom?

Co można zalecić? Na pewno z nimi być, rozmawiać. Nauczyć się słuchać, a nie tylko słyszeć. Wspierać i budować ich wartość, bo nikt tego nie robi, nawet rodzice Ale też sonettawiać wyraźne granice. Gwarancją sukcesu jest konsekwencja.
Autor: Joanna Weyna Szczepańska

Źródło: Onet

KOMENTARZE:


~Raff : Cześć chłopaki, do góry ptaki! Kilka razy w życiu byłem werbowany do sekty i żyję. Nie jest sztuką od razu odmówić osobie, która chce ciebie zwerbować, sztuką jest to wykorzystać do własnych, egoistycznych celów. Wysłannicy sekty, aby zdobyć adepta są gotowi do wielu wyrzeczeń. W moim przypadku werbunku próbowały śliczne, młode dziewczyny, Trzeba tylko być czujnym i odpowiednio dramaturgicznie rozgrywać rozmowę wstępną, no i kłamać, kręcić, obiecywać i oczywiście nigdy nie dzwonić następnego dnia. Zachęcam do kontaktów z werbującymi kobietami, bo to jak wygrać los na loterii. Miłego dnia.


~Kos : Osobiście zgodzę się ze stwierdzeniem, że sekty zbudowane na zasadach New Age i posiadające guru, który przekazuje tak zwaną prawdę objawioną, (która zazwyczaj jest tylko wymysłem chorego albo inteligentnego umysłu) by manipulować ludźmi. Tak samo okultyzm czy bioenergia.

Nie zgodzę się natomiast w kwestii pogaństwa. Sam jestem od wielu lat Rodzimowiercą. Wierzę w starych słowiańskich Bogów, jacy byli czczeni przed nadejściem chrześcijaństwa na te ziemie. Jest to religia naturalna (nieobjawiona) i osobiście dla mnie jest ona bliższa, jako osobie etnicznie słowiańskiej. Mamy kapłanów (żerców), którzy nie stają się jakimiś guru. Odprawiamy tradycyjne święta cztery razy do roku i nikomu nie zawadzamy. Nie bombardujemy jakimiś niepotrzebnymi treściami. I co najważniejsze nie nawracamy. Kto chce sam się zainteresuje.
  


~kowalsky : wszystko, co jest konkurencyjne dla aktualnego establishmentu, również w dziedzinie wiary, to sekty!!! łaaaa!!!
Tymczasem największą sektą, która już przed wiekami przerodziła się w światowy koncern trzepiący ogromną kasę na robieniu wody z mózgu swoim barankom w komitywie z obłudnymi rządami krajów takich jak m.in. Polska, jest kościół rzymsko-katolicki z siedzibą w Watykanie. co takie menty tak jak Kurski, Kaczyński, Gronkiewicz-Walz, Wałęsa, Tusk, Flacha-Głódź, szatan Tadeusz z Torunia mają wspólnego z wiarą, dekalogiem, zasadami moralnymi, sumieniem???


~Sola scriptura : Ja też mam problem z opuszczeniem kk. Dzięki moim rodzicom, którzy ochrzcili mnie w pierwszym tygodniu mojego życia, nie mogę formalnie stać się protestantką, choć w praktyce jestem nią od trzydziestu lat. To dopiero jest sekta, a ludzie w niej totalnie zagubieni. Mimo to lepiej zrealizować posłanie Pana Jezusa, " kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony.". Otóż uwierzyłam w boskość Pana Jezusa i jego śmierć krzyżową na odkupienie moich grzechów będąc osoba dorosłą, tak jak to było z chrześcijanami pierwszych wieków. W kościele katolickim zmarnowałam sporo czasu, zanim usłyszałam o biblii i ją przeczytałam. Tym, którzy nie lubią czytać ( a może nawet myśleć samodzielnie), proponuję przeczytać choćby, Nowy Testament, choćby jedną z czterech Ewangelii, choćby jeden List Apostolski. Nie wierzcie, że pokropienie trumny wodą wystarczy do życia z Jezusem w niebie.
Ps. Śródtytuły w Biblii Tysiąclecia i innych wydań Biblii są dodane przez ludzi. Czytajcie tylko teksty uznane za Słowo Boże, a nie będziecie mieli problemu ze zrozumieniem, czego dotyczą. W Biblii nie znajdziecie słowa ksiądz, odpust, dogmat, komunia święta, spowiedź, sakrament i wielu innych dziwnych pojęć, które w katolicyzmie funkcjonują jako najważniejsze dla zbawienia. W Biblii nie ma ani jednego słowa o świętych pośrednikach, o oddawaniu im czci, o relikwiach, medalikach, różańcach, litaniach. Nie ma nic z katolickich świętości a jedynie żywe Słowo, które oczyszcza i zbawia.
Ew. wg Świętego Jana: " Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo" Warto Je znać.


~f: do ~jot: tyle, że w KK każdy deklaruje posłuszeństwo, a nikt się nie stosuje heheheh. Typowy katolik to dwulicowy oszuścik, kłamca, złodziejaszek i cudzołożnik, usprawiedliwiający swoje grzeszki we własnej głowie, a jednocześnie głośno krzyczący, jaki z niego poprawny katolik wykonujący wolę pana. Nie generalizuję, po prostu oceniam znajomych. Wyzywają na siebie, łamią przepisy, oszukują US, kradną gdzie popadnie (nie bezpośrednio w sklepie, ale jak ktoś źle wyda resztę, to się nie odzywają, uprawiają seks przedmałżeński, upijają się w trupa, w kościele są 2x do roku, a pokory i chęci niesienia pomocy za grosz w nich nie znajdziesz. Tak, oceniam w ten sposób również siebie. Małe grzeszki, odporne sumienie, wcielony do KK jako dzieciak, a kojarzy mi się on głównie z przepychem, pedofilią i mamieniem staruszków.  


~misiak : Wszędzie pisze się jak pomóc dziecku. A jak pomóc osobie starszej?? Moja matkę, kobietę z wyższym wykształceniem, rozumną, racjonalną, także dopadła sekta. Sekta "Jehowych”. Matka całe życie była raczej sceptyczna, jeśli chodzi o religię, kierowała się rozsądkiem a nie religijnymi dogmatami. Po przejściu na emeryturę i śmierci męża, stała się trochę osamotniona w domu. I tu ją mieli. Pozorne nic nie znaczące odwiedziny, jedne drugie, potem coraz dłuższe, potem obce osoby, nachalne nachodzenie do skutku (wiadomo, jak płotki sobie nie radziły z przekonaniem, to ściągały większych praczy mózgu) potem wspólne czytanie biblii (nie mam pojęcia jak ją na to namówili, dawniej by się z tego śmiała), oczywiście własne interpretacje, itd.. Na nic tłumaczenia, że to typowe sekciarskie metody, że to korporacja do ściągania kasy, że ta przyjaźń i słodycz to fałsz!!! Jak kulą w płot? Ostatnio dowiedziałem się przypadkiem, że już ją golą z pieniędzy, bo im przesyła jakieś sumy na konto. Oni wyprali jej mózg, co można zrobić??

~das : Hmmm, a jaka wiara której nie da się udowodnić istnienia boga czy innego bożka króla nie jest sektą? Skoro potrafisz zaufać w istnienie czegoś, czego nie da się zobaczyć i udowodnić to znaczy, że ktoś Cię omamił głupim laniem wody w księgach i słowach wiernych, którzy również ślepo patrzą. Życie to sprawa istnie biologiczna. Po życiu się zakopuje szczątki, aby nie śmierdziały na wierzchu.


~meme : ... Stawiając ostatnie kroki na korytarzu szpitala porodowego szczęśliwa młoda matka i dumny ojciec zabierają wreszcie swojego potomka Stasia do domu, w którym czeka na niego miłość i ciepło rodzinne. Chłopak nawet nie wie, ze już niedługo połknie haczyk, który będzie stal mu kością w gardle przez całe jego młode życie, aż do pełnoletności albo i dłużej. Jaś już w najbliższych miesiącach stanie się wbrew swojej woli członkiem sekty Kościoła Katolickiego, działającego i werbującego nowych członków na wszystkich kontynentach, do którego kochający rodzice postanowili go zapisać nie pytając o zdanie...


~pro fan do ~Syla: Zobaczymy jak będziesz chciał ochrzcić dziecko, wziąć ślub kościelny lub pochować kogoś z rodziny... Nikt ci tego za "Bóg zapłać" nie zrobi... KK nie jest w stanie kontrolować wszystkich swoich świeckich członków, bo jest ich za dużo, a księży za mało... A co się tyczy głoszonej filozofii, to KK głosi dokładnie to samo, co "sekty”... P.s. kilka dni temu postawiono u nas największy na świecie pomnik katolickiego guru - JP II ++++++++++++++++++++

~NiM : Jak zerwać z sektą? Wcale nie tak łatwo, ja napisałem akt apostazji i osobiście w obecności 2 świadków zaniosłem do proboszcza, a ten powiedział, że nie skreśli mnie z ksiąg kościelnych i nie zrobi stosownej adnotacji w księdze chrztu. Następnie dodał, że kościoła katolickiego polskie prawo nie obowiązuje i żebym się nie wygłupiał.

~Ping do ~Sola scriptura: Pffft. Protestanci, żenada. Dzięki takim jak ty, nowi ateo urośli w siłę, bo interpretujecie Biblię jak ostatnie niemoty, literalnie, wbrew wszelkim chrześcijańskim tradycjom.


~piotras : Do Kosa rodzimo-wiercy: mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że neopogaństwo ma niewiele wspólnego z dawnymi wierzeniami Słowian? To są dzisiejsze wyobrażenia, fantazje, ekstrapolacje i własna inwencja twórcza badaczy dawnych dziejów. Z kultury materialnej (zresztą bardzo niewiele z niej się zachowało) nie da się wywieść kultury niematerialnej: wierzeń, symboli, rytuałów. Z niematerialnej nie zachowało się nic - Słowianie (przed chrystianizacją) nie znali pisma.

Jeśli zdajesz sobie z tego sprawę, to OK, życzę miłego spędzania czasu, dobrego towarzystwa współwyznawców i sukcesów w życiu w sposób, jaki sam wybrałeś. Jeśli nie zdajesz sobie sprawy z tego, lub nie chcesz przyjąć do wiadomości, to okłamujesz siebie, czyli tak właściwie jesteś w sekcie, choć dość łagodnej...


~zdrowe podejście do ~Max: To, na czym opiera się Kościół oprócz Biblii, ST, NT? Szczęście wewnętrzne, miłość, iluzję rozmawiania z Miłującą Istotą Pozaziemską różne religie przypisują różnym Bogom. Naukowcy specyficzną budową ludzkiego mózgu, (co zostało udowodnione), wybujałą wyobraźnią czy wręcz czasem chorobami psychicznymi. Mamy tylko Biblię i ewentualnie to, co sobie jeszcze sami wymyślimy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz