Opus Dei odpowiada na
artykuł "Gazety Wyborczej"
Tekst "Gazety Wyborczej" zdaje się bazować
na przekonaniu, iż instytucje związane z Kościołem katolickim de
facto nie powinny mieć prawa do korzystania z jakiegokolwiek wsparcia
publicznego – pisze rzecznik prałatury Opus Dei w Polsce. To reakcja
na opublikowany dziś w "Gazecie" artykuł pt. "Gender.
Dzieło Boże". W przekazanym KAI oświadczeniu rzecznik Opus Dei wyraża
też przypuszczenie, że tekst ten spowodowany jest niedawnym listem
polskich biskupów nt. ideologii gender.
Publikujemy pełny tekst
oświadczenia:
Członkowie Opus Dei cieszą
się taką samą swobodą jak każdy obywatel. Korzystając ze swych praw mogą z
innymi ludźmi promować inicjatywy wychowawcze, kulturalne, charytatywne, etc. W
tych działaniach są w pełni odpowiedzialni i wolni do ubiegania się na równych
zasadach o dotacje i dofinansowania.
Prałatura Opus Dei, zgodnie
z nauką społeczną Kościoła, zachęca świeckich do korzystania ze swych praw i
angażowania się w życie społeczne. W czasach pogłębiającej się obojętności i
atomizacji społeczeństwa, takie działania wydają się szczególnie potrzebne.
Ewangelia zawiera w sobie zachętę do dzielenia się z innymi. Jest to dziś
bardzo pilne w sprawach takich jak sens pracy ludzkiej, wartość i piękno
rodziny, lojalność i uczciwość w życiu społecznym, troska o ubogich i
wykluczonych, etc.
Artykuł pod tytułem
"Gender Dzieło Boże" (GW 03.01.2014) zarzuca nieuczciwość członkom
Opus Dei związanym z konkretną inicjatywą edukacyjną. Osoby i podmioty, które
mogą się czuć poszkodowane tą publikacją same rozważą w jakich sposób dochodzić
swoich praw. Z drugiej strony tekst cytując wybrane organizacje feministyczne
zdaje się bazować na arbitralnym przekonaniu, iż instytucje związane z
Kościołem katolickim de facto nie powinny mieć prawa do korzystania z
jakiegokolwiek wsparcia publicznego. Jest to teza dyskryminująca katolików i
prowadząca do ograniczenia ich praw do działania w demokratycznym
społeczeństwie obywatelskim.
Treści zawarte w artykule
GW, jak i jego wyeksponowanie na pierwszej stronie tego poczytnego dziennika
wydają się być reakcją na list pasterski biskupów Polskich na temat ideologii
gender odczytany w ostatnią niedzielę w dzień Świętej Rodziny. Ubolewamy nad
niezrozumieniem nauczania pasterzy. Kościół broniąc rodziny nie występuje
przeciwko nikomu ani nie ogranicza społecznej roli kobiety.
Założyciel Opus Dei św.
Josemaria Escriva poświęcił wiele troski sprawie promocji kobiety.
"Obecność kobiety we wszystkich przejawach życia społecznego jest
zjawiskiem logicznym i całkowicie pozytywnym - pisał w 1968 roku. – Nowoczesna
społeczność demokratyczna musi przyznać kobiecie prawo do aktywnego udziału w
życiu politycznym i stwarzać korzystne warunki, aby z tego prawa mogły
korzystać wszystkie kobiety, które tego pragną".
Maciej Sławiński
Rzecznik prałatury Opus Dei
w Polsce
W opublikowanym dziś w
"Gazecie Wyborczej" artykule pt. "Gender. Dzieło Boże"
napisano, że Stowarzyszenie założone przez Opus Dei dostało dotację z UE na
aktywizację zawodową kobiet, a tymczasem prowadzi działalność i krzewi poglądy
sprzeczne z zasadą gender.
"Opus Dei przekonuje,
że powołaniem kobiety jest prowadzenie domu. Nie przeszkodziło to związanemu z
nim stowarzyszeniu przyjąć prawie 1,1 mln zł z funduszy Unii na aktywizację
zawodową kobiet" – napisała "Gazeta".
(KT)
Źródło: KAI
Link do artykułu Polecam również:"Byliśmy normalna rodziną"
KOMENTARZE:
~sklerotyk1 : Najlepszą obroną jest atak. Dobrze jest wymyślić
oskarżenia pod własnym adresem, skupić na nich uwagę by następnie wykazać ich
absurdalność. Dopiero zestawienie tekstów pokazuje, że odpowiedź dotyczy
zupełnie innych kwestii. Zasadnicza sprawa jest starannie pominięta i przykryta
sprawdzonymi wątkami. Jak atak na Kościół, na wartości, domniemywanie, komu na
tym zależy itp. To się znakomicie sprawdza.
Rzecznik prałatury Opus Dei ma trochę racji. Nie tak wcale dawno, w jednej z jednostek wojskowych w woj szczecińskim, do prowadzenia domu ks kapelanowi sprowadzono zakonnicę i nadano jej stopień sierżanta. Drobiazg, że owa pani swym wiekiem dwukrotnie przekroczyła górną granicę wieku powoływania do służby czynnej uszedł uwadze. Prowadzenie gospodarstwa może być formą aktywizacji zawodowej i gwarancją przyzwoitej emerytury.
Rzecznik prałatury Opus Dei ma trochę racji. Nie tak wcale dawno, w jednej z jednostek wojskowych w woj szczecińskim, do prowadzenia domu ks kapelanowi sprowadzono zakonnicę i nadano jej stopień sierżanta. Drobiazg, że owa pani swym wiekiem dwukrotnie przekroczyła górną granicę wieku powoływania do służby czynnej uszedł uwadze. Prowadzenie gospodarstwa może być formą aktywizacji zawodowej i gwarancją przyzwoitej emerytury.
~MASTER P. : Niech oddają pieniądze i po sprawie. Swoją drogą
nigdy nie słyszałem żeby kościół pozbył się choćby jednego budynku sprzedając
go żeby następnie pieniądze trafiły w ręce powiedzmy powodzian czy pogorzelców.
To byłby spontaniczny i prawdziwy gest - stracic dom oddając go komuś, kto jest
bardziej potrzebujący. Kradzież przez tyle wieków zbudowała potężne poczucie
bezkarności w armii kościoła/szatana.
~aquire : Piękny temat zastępczy dla kościoła katolickiego w
Polsce Zamiast walczyć z masową pedofilią w kościele podsunęli Polakom temat
zastępczy W USA skazano zaledwie 4400 księży pedofili u nas dopiero 50 jak
sprawa zaczęła się rozkręcać podrzucili temat Genderezmu A co to jest ?
Najprościej mówiąc teoria, że przyjmujemy seksualność przez wychowanie np.
dziewczynki muszą mieć różowe śpioszki a chłopcy niebieskie dziewczynki muszą
bawić się lalkami a chłopcy samochodami Natomiast wg twórców tematu zastępczego
sodoma i gomora chłopcy w sukienkach dziewczynki w mundurach, zboki wszędzie
rodziny nie ma i tym podobne bzdury Dziś w katolickiej gazecie Fakt był opis
Genderyzmu Chłopiec w przedszkolu wsadził palec w pu.. koledze a potem
dziewczynce Dzięki Genderyzmowi Takimi bzdurami karmią się Ci ludzie (?)
Natomiast mam propozycję powołania międzynarodowej komisji w sprawie pedofilii
w Polskim kościele i polecam amerykańskich ekspertów w tym wypadku wypalają zło
żelazem
~Waldek : Z
jednej stronty niby Kościół to od początku jakaś wielka manipulacja jest i
spisek dla władzy nad światem, drugiej strony to ciemnota szukająca teorii
spiskowych. A sobie myślę tak - pusta kasa w państwie to trzeba łupić tego,
który nie będzie się bronił. Sprawdziło się za Henryka VIII, za czasów Książąt
reformacyjnych, za królów Francji, za rewolucji francuskiej, w Rosji Sowieckiej
i w paru jeszcze innych momentach historii. "Taca" Kościoła zawsze
miała przydawać się "bardziej potrzebującym".
Organizacja zbudowana na pomyśle i strukturach mafijnych, trzęsąca korporacjami i bankami o światowym zasięgu, infiltrująca rządy, media i parlamenty. Jeśli Kościołowi udało się zbudować coś na kształt „światowego rządu”, to jest nim Opus Dei.
„Dzieło Boga” (OD) powstało dokładnie 2 października 1928 r. Tego dnia Josemaria Escriva de Balaguer miał widzenie. Zobaczył misję, a raczej dzieło, jakie Bóg każe mu wypełniać przez całe życie.
Początkowo Dzieło zawężało się tylko do granic Hiszpanii, ale z czasem, za sprawą wyraźnie faszyzującego papieża Piusa XII, a później Jana Pawła II, miłośnika Escrivy, OD stało się instytucją o zasięgu globalnym. I takich wpływach. OD ma status (co ważne!) autonomicznej, tj. podległej wyłącznie papieżowi, Kościelnej Prałatury Personalnej – nadany przez JPII. Na czele OD stoi prałat (biskup lub nie) mianowany przez papieża. Prałatura posiada własny kler, złożony z wybranych kapłanów diecezjalnych. Do prałatury należą też świeccy – mężczyźni i kobiety. Koedukacja podczas spotkań jest surowo zakazana.
Liczni wierzący (a niekiedy i prominentni duchowni katoliccy) postrzegają autonomiczne Opus Dei w kategoriach herezji i niemal jawnego odstępstwa od wiary katolickiej – i tak już zresztą niebiblijnej. Kontrowersje budzi po pierwsze to, że ów ruch wywodzi się z frankistowskiej Hiszpanii. To właśnie krwawy, faszystowski reżim Franco był inkubatorem i drożdżami Opus Dei, a członkowie OD odgrywali wiodącą rolę we wszystkich kolejnych rządach frankistowskich.
Dzieło Boga nawet niespecjalnie zaprzecza swym korzeniom i nie wypiera się faszyzującej ideologii. Katolickie szwajcarskie pismo „Aufbruch”, napisało, że OD jest „mieszaniną myśli autorytarno-faszystowskiej i fanatycznego katolicyzmu elitarnego”.
Nawet codzienna religijność członków Dzieła przedstawia się tak, że raczej można by je nazwać sektą niż ruchem katolickim w łonie Kościoła. Ot, choćby mroczna i zupełnie niemal nieznana sfera Opus Dei, jaką jest rekrutacja nowych członków. Proces ten rozpoczyna się od bardzo młodych ludzi – niekiedy jeszcze dzieci. Od dwunasto-,trzynastoletnich chłopców oczekuje się daleko idących decyzji i deklaracji, dotyczących na przykład celibatu, ubóstwa czy absolutnego posłuszeństwa wobec kolejnych pięter struktury duchowego kierownictwa Dzieła. Rekrutacje poprzedzają coraz bardziej osobiste rozmowy i perswazje prowadzone przez wyszkolonych psychologów – bardziej trafnie można by je nazwać praniem mózgu. Wykorzystuje się tu całe piętra podprogowej stymulacji świadomości młodych ludzi i w każdej innej sytuacji coś podobnego określono by mianem podstępnie działającej sekty. Ale w tym przypadku rzecz nazywana jest „działalnością formacyjną Dzieła”.
W internecie na licznych stronach założonych przez byłych członków OD opisują oni podstępne sposoby rekrutacji. Na przykład na stronie ODAN (Opus Dei Awareness Network) można przeczytać relacje matki, której przy pomocy psychoterapeutów udało się wydobyć z macek Opus Dei swoja córkę. To bardzo charakterystyczne dla Dzieła, że stara się ono rozluźnić więzy nowo pozyskanego adepta z członkami jego rodziny.
Josemaria Escriva, powołując się na fragment Nowego Testamentu, otwarcie nakazuje posłuszeństwo wobec najbliższej rodziny. A ta, jeśli okazuje niechęć do wieczystego oddania Opus Dei kogoś ze swoich bliskich (śluby składa się na całe życie), najprawdopodobniej jest… wysłannikiem szatana! Escriva pisze tak:
„Mistrz powiada: przyszedłem poróżnić syna z ojcem, córkę z matką, synową z teściową… Gdy będziesz spełniał to, czego On od ciebie wymaga, udowodnisz, że kochasz prawdziwie swoich rodziców” (Bruzda, pkt 816). Szatan – ojciec kłamstwa i ofiara swej pychy – stara się, by naśladować Boga nawet w sposobie zdobywania zwolenników, czy zauważyłeś? Tak samo jak Bóg posługuje się ludźmi żeby zbawiać dusze i prowadzić je do świętości, szatan posługuje się innymi osobami, aby sparaliżować tę pracę, a nawet, by je zgubić. I – nie przerażając się – w ten sam sposób, jak Jezus szuka jako narzędzi ludzi najbliższych – rodziców, przyjaciół, kolegów itd. – szatan również zamierza często posłużyć się tymi najbardziej ukochanymi istotami, by sprowadzić zło. Dlatego, jeżeli więzy krwi zmieniają się w wiązadła, które uniemożliwiają ci kroczenie drogami Bożymi, przetnij je zdecydowanie. I może twoje zdecydowanie odetnie również tych, którzy popadli w matnię Lucyfera”.
Aby wzmocnić intensywność tzw. formacji duchowej, nowo przybranym członkom OD zalecane jest stosowanie daleko idących praktyk sadomasochistycznych (np. opinanie uda słynnym pasem cilice, który kaleczy ciało przy każdym ruchu). I znów przywołajmy Escrivę: „Nie ma powodów, by sprawdzone przez wieki sposoby radzenia sobie z pokusami (nawet jeśli są one tak nienowoczesne jak biczowanie, włosiennica czy lodowate prysznice), nie były nadal propagowane. To, co pomagało w osiągnięciu świętości św. Franciszkowi czy Benedyktowi, może pomagać także ludziom współczesnym”.
Bardzo charakterystyczny dla Opus Dei jest kult pracy. W zasadzie jej sakralizacja. Nie byłoby w tym nic nagannego (wszak podobnie jak w protestantyzmie), gdyby nie fakt, że owa praca ma być w stu procentach podporządkowana Dziełu, a owoce (zyski) z Dziełem dzielone. To bardzo ważny aspekt działalności Opus Dei i podporządkowania się jego strukturom: wszystko, co robisz, robisz dla Dzieła! Warto o tym pamiętać, gdy myśli się o kolejnych członkach polskiego rządu i parlamentu w strukturach Escrivy.
Do tego dodajmy tyleż humorystyczny, co groźny fakt (utrzymywany przez członków OD w tajemnicy), ze wyznawcy Escrivy oddają mu niemal boską cześć i porównując z Abrahamem i Chrystusem. Oto treść modlitwy:
„Wspominamy człowieka, którego chwali Pismo, ponieważ w godzinie próby uznany został za wiernego. Dlatego złożył mu Bóg obietnicę, że w jego potomstwie błogosławione będą narody, ze sprawi, iż jego potomstwo będzie tak liczne jak pył na ziemi i wyniesie jego plemię od morza do morza i od rzeki aż po krańce ziemi (…). Nasz ojciec Josemaria Escriva de Balaguer jest także dobrym pasterzem, który przewodzi owczarniami całego Dzieła. On nas zna i prowadzi na zbawcze i przebogate pastwiska. Oddaje swoje życie, żebyśmy my, dzieci jego mogli je coraz pełniej posiąść”.
Kolejnym wyróżnikiem sekty nazywającej się Opus Dei jest głoszenie przez jego członków swoistego elitaryzmu, wyższości, przewodnictwa nad resztą maluczkich i niegodnych. Maluczkimi i niegodnymi, nawet „trzodą chlewną”, są wszyscy niebędący członkami OD – nawet hierarchowie Kościoła. Escriva pisał na ten temat tak:
„Nie zapomnijmy, że Chrystus również ma swoją milicję i ludzi wybranych, by Mu służyli (…). Te ludzkie tłumy, niezależnie od ich pozycji społecznej, pozbawione ideału – jakże mi ich żal! Sprawiają wrażenie, że nie zdają sobie sprawy z istnienia duszy. Toż to po prostu stado, tabun… trzoda… Ale my, Jezu, przy pomocy Twej miłości i Miłosierdzia, zamienimy to stado w Twoją chorągiew, tabun – w wojsko, zaś spośród trzody wybierzemy tych, którzy pragną oczyszczenia”.
Wobec tak postawionych spraw nikogo nie zdziwi już chyba fakt, że wszyscy członkowie Opus Dei (cały czas pamiętajmy o najwyższych polskich urzędnikach państwowych!) mają nakaz ślepego posłuszeństwa wobec swoich kolejnych zwierzchników w piętrowych strukturach organizacji Escrivy. Nakazy absolutnego poddaństwa, wręcz infantylnego uzależnienia, wynikają wprost z pism założyciela Dzieła:
„Bądź maleńkim, jak najmniejszym. Staraj się mieć dwa lata, najwyżej trzy. Bo starsze dzieci to spryciarze już starający się oszukiwać rodziców za pomocą kłamstw najbardziej nieprawdopodobnych. A to dlatego, że już mają w sobie złośliwość, nasienie grzechu”.
Nie byłoby takiej siły Dzieła Bożego gdyby nie niepojęte dla niektórych poparcie, jakiego udzielił mu papież Jan Paweł II. W całej historii Kościoła, nie wyłączając dziejów poszczególnych zakonów – w tym jezuitów – nie odnajdujemy podobnego wywyższenia jednej kościelnej organizacji nad inne.
JPII był z Opus Dei związany w jakiś przedziwny sposób, dlatego wielu historyków Kościoła twierdzi, iż był jego prominentnym członkiem, a po śmierci Escrivy – faktycznym przywódcą.
Związki Wojtyły z Opus Dei sięgają Soboru Watykańskiego II. To podczas jego obrad 21 października 1963 r. młody, ale już prominentny biskup z Krakowa zaproponował w swoim wystąpieniu nowe podejście do świeckiej myśli katolickiej w różnych środowiskach społecznych, a w szczególności do upowszechniania idei Josemarii Escrivy. Ten był podobno wprost wniebowzięty i natychmiast wysłał do Polski swoich pierwszych emisariuszy. OD szybko zaczęło zdobywać przyczółki najpierw w Europie, później w Ameryce Południowej i Północnej.
21 października 1965 r. swoje podwoje otworzył w Rzymie największy (poza Hiszpanią) ośrodek Dzieła – ELSI. Karol Wojtyła był jego częstym gościem, traktując jak hotel i bazę wypadową podczas wizyt w Watykanie. To tam prowadził pierwsze tajne rozmowy z niemieckimi biskupami: Hoffnerem z Kolonii i Hengsbachem z Essen, które miały się odbić na przebiegu konklawe w roku 1978. Późniejsze zaszczyty i profity, jakie spadały na Dzieło (w tym wyniesienie Escrivy na ołtarze), to nic innego jak spłacenie długu za to, że tylko dzięki założycielowi Opus Dei w odpowiednim momencie i w odpowiednim czasie podniósł się biały dym z watykańskiego komina. Dziś szacuje się, że w najbliższym otoczeniu JPII uwijało się ok. 300 menedżerów z Dzieła Bożego, a ich watykańskim kierownikiem i łącznikiem z papieżem był rzecznik prasowy Joaquin Navarro-Valls.
Co do takiego obrotu spraw nie mają najmniejszej wątpliwości nawet biografowie przychylni Wojtyle.
Opus Dei zamieszane jest w wiele skandali finansowych o skali globalnej. Za jeden z największych uważa się aferę związaną z Banco Ambrosiano i powiązanego z nim kapitałowo Banco Vaticano. W tle mamy tajemnicze morderstwa (Robert Calvi – dyrektor Banco Ambrosiano), porwania (Emanuela Orlandi – córka urzędnika Watykanu), , pranie miliardów mafijnych dolarów oraz uczestniczenie w nielegalnych operacjach finansowych (np. powiązanych z CIA w celu dotowania prawicowych i faszystowskich przewrotów oraz reżimów). Poprzez Opus Dei finansowany był m. in. przewrót Pinocheta w Chile oraz utrzymywanie prawicowej junty w Argentynie. We wszystkich tych zakrojonych na światową skalę operacjach brał udział osobiście Jose Mateos – oficjalny skarbnik Opus Dei.
Początki usankcjonowanej i udokumentowanej działalności Dzieła Bożego w Polsce związane są ze Szczecinem, a dokładniej – z diecezją szczecińsko-kamieńską (oczywiście OD działało nieoficjalnie dużo wcześniej). W 1989 r. biskup Kazimierz Majdański oficjalnie zaprosił przedstawicieli Dzieła do Polski i stworzył jej członkom warunki do doskonałej egzystencji. Pierwszym szefem OD nad Wisłą został niezwykle ambitny ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, a później na czele polskiego oddziału organizacji stanął bardzo wpływowy biznesmen, Meksykanin Alberto Platonoff – swojego czasu doradca w Ministerstwie Finansów. Platonoff został też wykładowcą Uniwersytetu Szczecińskiego, a uczelnia ta stała się później kuźnią przyszłych polskich kadr Opus Dei. Po Szczecinie ważne przyczółki Dzieło zdobyło w Warszawie, Krakowie i Poznaniu, gdzie zawiaduje swoimi szkołami różnych szczebli (podstawówki, gimnazja, licea) ukrytymi pod rozmaitymi szyldami. Na wielu uczelniach całe wydziały (zwłaszcza kształcące kadrę biznesu i zarządzania) opanowane są przez ludzi Opus Dei. Ekspansja Dzieła w Polsce jest niepowstrzymywana i trwa w najlepsze.
Oto najbardziej znani, powiązani z Opus Dei przedstawiciele polityki, biznesu i mediów:
Kazimierz Marcinkiewicz – były premier; Wiesław Walendziak – dziennikarz TVP w latach 1991-1993, następnie w TV Polsat, od 1994 do 1996 prezes TVP, poseł, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Jerzego Buzka, później zaangażowany w duże przedsięwzięcia biznesowe. Zasiada we władzach spółki TVN i Polsatu oraz kieruje pionem inwestycyjnym Prokomu Investments S.A. (firma Ryszarda Krauzego); Zbigniew Derdziuk – w listopadzie 2007 r. Donald Tusk powierzył mu obowiązki ministra bez teki, koordynatora prac programowych i legislacyjnych rządu. W styczniu 2009 r. prezes Banku Pocztowego, później prezes ZUS; Bogdan Rymanowski – dziennikarz TVN; Paweł Lisicki do niedawna redaktor naczelny „Rz”, obecnie jeszcze redaktor naczelny tygodnika „Uważam Rze”; Grzegorz Górny – redaktor naczelny i założyciel Frondy, autor programów w TVP; Konrad Szymański – od 2004 r. euro deputowany PiS; Kazimierz Michał Ujazdowski – poseł PiS, wcześniej AWS-SKL-UD, wciągnął do Opus Dei Jerzego Polaczka – posła PiS; Jarosław Sellin – poseł PiS od 2005 r., były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, rzecznik prasowy rządu Buzka, dziennikarz Polsatu i TVP; Paweł Szałamacha – prawnik, twórca Instytutu Sobieskiego, wiceminister skarbu państwa w latach 2005-2007, poseł PiS od roku 2011; Teresa Lubińska – minister finansów w rządzie Marcinkiewicza, a następnie wiceszefowa Kancelarii Premiera ds. budżetu zadaniowego; Cezary Mech – doradca ds. reformy systemu emerytalnego; Mirosław Barszcz – minister budownictwa w rządzie Kaczyńskiego, wcześniej wiceminister finansów; Paweł Banaś – wiceminister finansów w rządzie PiS; Piotr Naimski – były szef Urzędu Ochrony Państwa, następnie wiceminister ds. paliw podczas rządów PiS, doradca szefa BBN za czasów Kaczyńskiego, poseł PiS od roku 2011.
Ze względu na swoją działalność oraz poglądy za osobę, co najmniej zbliżoną do Dzieła Bożego uważa się obecnie ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Za związanego z Opus Dei uchodzi także Tomasz Arabski – minister, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Jawnym członkiem Opus Dei jest Marek Jurek – były poseł oraz były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który z rekomendacji PiS został w 2005 r. marszałkiem sejmu.
Związki z Opus Dei mają także dziennikarze TVP z Janem Pospieszalskim na czele. W skład grupy Pospieszalskiego wchodzą także red. Andrzej Horubała i Janusz Marzec.
Do listy osób powiązanych z Dziełem dodać trzeba jeszcze Tadeusza Cymańskiego (eurodeputowany PiS, aktualnie zaangażowany w Solidarną Polskę), Jolantę Fabisiak (stołeczna posłanka PO, nieformalna doradczyni Hanny Gronkiewicz-Waltz), Jacka Jonaka (były członek Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, doradca Eureko – byłego współwłaściciela PZU, konsul honorowy Luksemburga), Łukasza Warzechę (komentator „Faktu”), Piotra Semkę (do niedawna publicysta „Rz”).
Swoich związków z Dziełem nie ukrywają także Ryszard Czarnecki (euro deputowany PiS, wcześniej Samoobrony, były polityk ZChN) oraz Grzegorz Schreiber (bydgoski działacz PiS, wybrany do sejmu z listy sieradzkiej, wcześniej radny i wiceprezydent Bydgoszczy). Silnym wsparciem dla Dzieła są posłowie PiS: Tomasz Górski z Poznania oraz Artur Górski i Przemysław Wipler z Warszawy. Gwoli ścisłości dodać należy, że jedni z ww. są pełnymi członkami, a inni uczęszczają tylko okazjonalnie na spotkania OD, przekazują organizacji informacje, załatwiają dla niej różne interesy lub wspierają ją finansowo.
Oczywiście nasza lista jest mocno niekompletna, bo związków z Opus Dei wypierają się niektórzy podejrzewani o to politycy i dziennikarze, a inni związki te mocno kamuflują. Znawcy tematu z kręgów akademickich, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że w obecnym składzie sejmu można się doliczyć około 40 członków i ponad dwa razy tyle sympatyków organizacji Escrivy, zaś w ławach rządowych zasiada co najmniej czterech jej przedstawicieli.
~homo : Kobieta to człowiek. Mężczyzna to też człowiek.
Natomiast wg technologii gender - kobieta to tylko płeć biologiczna, mężczyzna
także. Czyli to tylko nazwy biologiczne, które o niczym ostatecznie nie decydują.
Zatem człowiek to także tylko nazwa biologiczna niczego nie przesadzająca.
Można go, więc traktować stosownie do potrzeb. Jeśli do pilnowania można go
traktować jak psa, jeśli do roboty można jak osła. Jeśli będzie się sprzeciwiał
to tylko potwierdzi, ze jest bezrozumny, tym bardziej wiec należy go traktować
jak niższe stadium rozwoju. Niewolnicy z Powstania Spartakusa to pryszcz wobec tego,
co chcą z nami zrobić. Nie sposób upilnować niewolników, jeśli stanowią więcej
niż 90% społeczeństwa. Trzeba ich, zatem podzielić tak, aby pilnowali jedni
drugich, więc się dzieli na: mężczyzn, mężczyzn, którzy udają kobiety, kobiety
i kobiety, które udają mężczyzn. Wystarczy te, uczynione zgodnie z technologią Gender,
grupy wzajemnie skłócić i zaczyna działać samokontrolujący się system
neoniewolnictwa.
~KD : Wiadomym jest, że Kościół jest instytucją
konserwatywną, może a, i za nadto, ale też może dlatego przetrwał 2000 lat.
Niestety to prawda, że mniejszość zaczyna w sposób ordynarny i bezpardonowy
atakować większość, na siłę próbując lansować różnego rodzaju ideologie a to Gender,
a to feminizm, a to małżeństwa homoseksualne, a to adopcje dzieci przezeń, a to
aborcję, a to eutanazję, a to maryśkę itd., itd. Wydaje się, że żyjemy w
świecie pozbawionym zasad i jakichkolwiek ograniczeń, gdzie sprawa pedofilii
wśród księży została podniesiona do rangi wojny z Kościołem Katolickim (
kościół jest sobie sam winien - abp. Michalik jest dobrym przykładem kołtuństwa)
Powoli, ale zdecydowanie nie tylko Kościół Katolicki, ale i katolików,
właściwie chrześcijan zaczyna się spychać na margines życia społecznego, walka
z krzyżem przybrała w Polsce groteskowy charakter - nawet Strasburg
wypowiedział się na temat krzyża we włoskich szkołach, uznając, że krzyż
chrześcijański nie obraża nikogo, tym bardziej ateistów, ale nie - nie, ta
krzykliwa hołota misi walczyć do upadłego. Ja katolik, chrześcijanin musze się
podporządkować ateiście i nie chodzi o to, że mam tolerować jego poglądy i
uszanować je, ale jego prawo stawia się wyżej niż moje.
~wiesiooo
: Religia w odróżnieniu od nauki, odpowiada na pytanie, nie jak, ale dlaczego.
Nauka stara się odpowiedzieć na pytanie jak powstał wszechświat, religia
natomiast odpowiada, dlaczego powstał. Tak stawiając sprawę religia powinna
stać wyżej, nad nauka. Niestety, problem polega na tym, ze większość odpowiedzi
na temat przyczyn powstania wszechświata, życia i całej reszty, na które
religia ma być odpowiedzią, sprowadza się tak naprawdę do numeru konta w banku
i wysokości sum jakie powinni tam wpłacać wierni. Więc, nie jak, a dlaczego.
Dla zysku i władzy... Przynajmniej według religii. A według naukowców? Według
filozofów? To już nieważne, oni mają inny numer konta w innym banku....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz