Translate

piątek, 30 maja 2014

Siostrzyczka - Komentarze...245


Siostrzyczka

Leży w szpitalu, powinna słuchać lekarzy, ale to raczej oni jej słuchają. Kilka tygodni temu Wanda Półtawska wezwała lekarzy, by złożyli deklarację wiary. Dziś pod dokumentem jest już ponad trzy tysiące podpisów.

 Wanda Półtawska

Najchętniej by już wyszła z tego szpitala, wróciła nad Wisłok. Tam wędrowali z Karolem Wojtyłą i tam robiło się ołtarz z plecaków, żeby on mógł odprawić mszę.

27 kwietnia, w dniu kanonizacji papieża, chciała tam być, w Beskidzie Niskim, niedaleko wsi Pastwiska. Droga, którą razem chodzili przez wieś, to teraz ulica Kardynała Karola Wojtyły. Tam, gdzie kupowali chleb i mleko, teraz wisi tablica informująca, że w tym miejscu był kiedyś sklep spożywczy, w którym kardynał robił zakupy. A niedługo na strychu domu ludowego będzie izba pamięci z jego osobistymi przedmiotami.

Wanda Półtawska zaangażowała się w organizację, często do Pastwisk przyjeżdża. Ma na polanie za wsią lichutki domek. Aby się do niego dostać, trzeba przeprawić się przez rzekę, iść pod górę. W domku żadnych wygód. Po wodę idzie się do źródełka, gotuje na gazie z butli. Lodówka też działa na gaz. I pech, że akurat dwa dni po kanonizacji papieża instalacja w lodówce się rozszczelniła. Strasznie ją wtedy poparzyło.

– Mówiłem, żeby panią Wandę wieźć do najbliższego szpitala, w Krośnie. Tam chociaż nałożyliby opatrunki. Ale uparta jest – mówi Henryk Maksymik, sołtys Pastwisk. Postanowiła, żeby ją mimo ciężkich poparzeń wieźli do Krakowa, a to trzy godziny drogi. Bo przecież nie jechała karetką, tylko przyjaciół poprosiła o podwiezienie.

Ciało domem Boga

– Upewniam ją, że będzie dobrze – mówi znajomy Wandy Półtawskiej. Prosi, by nie podawać nazwiska, bo ona by się wściekła, że o niej cokolwiek mówi. Stara się ją podtrzymywać na duchu, choć bardzo się martwi, czy wróci do dawnej sprawności.
– Powinna jeszcze długo pobyć w szpitalu, ale nie wiem, jak to się skończy. Zaczyna się buntować – wzdycha jej mąż, filozof prof. Andrzej Półtawski. Niepokoi go ta żony niecierpliwość. Ta jej chęć wyjścia ze szpitala, pojechania na wieś. – Nie wiem, czy posłucha lekarzy. To nie takie proste.

Wszyscy wiedzą, że Wanda Półtawska – doktor nauk medycznych, psychiatra, lat 93 – wolałaby, by to lekarze jej słuchali. Przed kanonizacją Jana Pawła II zaapelowała, by złożyli deklarację wiary, uznali pierwszeństwo prawa bożego nad prawem ludzkim, przyznali, że "moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga", a "ciało ludzkie i życie jest święte i nietykalne". Taką deklarację, na wezwanie Półtawskiej, podpisało na razie około trzech tysięcy osób – poza ginekologami, chirurgami i pediatrami także dentyści, patomorfolodzy, a nawet jedna terapeutka tańcem.

Początkowo nikt nie wróżył inicjatywie Półtawskiej sukcesu. Mówiono, że na jej apel odpowie najwyżej ze stu medyków. Już wcześniej Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich tworzyło bazę ginekologów odmawiających wypisywania recept na antykoncepcję, potępiających in vitro oraz aborcję i naprawdę nie było się czym chwalić: w Warszawie udało się znaleźć osiemnastu lekarzy, a na przykład w Krakowie tylko pięciu, w Szczecinie dwóch, zaś w Toruniu i Białymstoku po jednym.
Tymczasem deklarację Półtawskiej zaczęli podpisywać i studenci medycyny, i profesorowie – kierownicy katedr i klinik, członkowie rad naukowych, konsultanci wojewódzcy. Może zadziałała magia nazwiska? To przecież TA Półtawska. Znała największego z Polaków, świętego. We Włoszech mówiono o niej "la sorellina di Giovanni Paolo II" – siostrzyczka Jana Pawła II. Chodziła w kapciach po papieskich apartamentach. W maju 1981 roku, gdy Ali Agca strzelił do Jana Pawła II, a dziennikarze wystawali pod kliniką Gemelli, widzieli ją w oknie. Była wtedy przy papieżu. I była przy nim w 2005 roku, gdy umierał.

Opalali się i modlili

Poznali się w latach 50. w Krakowie. On akurat spowiadał w kościele Mariackim, podeszła do konfesjonału, w którym siedział. Później, w książce "Beskidzkie rekolekcje", napisze, że poczuła nieprawdopodobną ulgę, bo oto w końcu znalazł się ktoś, kto ją rozumie. Powiedział: – Przyjdź rano na mszę świętą, przychodź co dzień.
Była już wtedy po ślubie z Andrzejem Półtawskim, po medycynie na Uniwersytecie Jagiellońskim, specjalizowała się w psychiatrii. Miała za sobą traumatyczne doświadczenia wojenne – cztery lata w obozie Ravensbrück, w grupie, na której prowadzono eksperymenty. Po wojnie spisała wszystko, co zapamiętała z obozowego życia: daty, dawki leków, smród zakażonych, gnijących ciał. Wszy, wrzody, kał.

Po obozie trudno jej było dojść do siebie i dopiero pod wpływem księdza Wojtyły znalazła równowagę. – Codziennie rano wybierał jakiś tekst z Pisma Świętego, wieczorem się spotykaliśmy i omawialiśmy ten tekst. Kiedy wyjeżdżał, zostawiał mi napisane na każdy dzień to, o czym on rozmyślał. A ja w zeszycie, jak zadanie domowe, notowałam moje myśli na temat tekstu, który mi zostawił – zresztą po łacinie – wspominała kilka lat temu w rozmowie z ks. Adamem Bonieckim w "Tygodniku Powszechnym".

Wojtyła był jej duchowym kierownikiem. Poznał też dobrze jej męża, wiele czasu spędzili razem: wyprawiali się w Beskid Niski. Wędrowali, pływali, opalali się, modlili.

Bez dyskusji

– Pamiętam ją jeszcze z czasów Synodu Krakowskiego – wspomina biskup Tadeusz Pieronek. Synod to był wielki sukces duszpasterski Wojtyły, ówczesnego metropolity krakowskiego – tysiące wiernych tworzyło zespoły i dyskutowało: o rodzinie, o dzieciach, o tym, jak chrześcijanin ma się realizować w pracy zawodowej. – Zdecydowana, wymagająca, z dużym doświadczeniem życiowym – mówi bp Pieronek o Półtawskiej. Miła i uśmiechnięta, dopóki wszyscy się z nią zgadzali. Jeżeli nie, rozmowa się urywała. Z Karolem Wojtyłą – z tego, co pamięta biskup – dogadywała się bezkolizyjnie.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski poznał Wandę Półtawską w seminarium krakowskim, do którego trafił w 1975 r. Już wtedy miała pozycję osoby nietykalnej. Mówiło się, że jest w tak bliskich relacjach z Karolem Wojtyłą, że może robić, co chce. – Wykładała medycynę pastoralną – wspomina ks. Isakowicz-Zaleski. Takie połączenie seksuologii z ginekologią i psychologią. Przyszli księża żartowali, że uczy ich, jak się robi dzieci.

– Do jej wykładów dopuszczani byli wyłącznie diakoni, a więc ci, którzy po piątym roku złożyli już śluby czystości. Wchodziła i na tablicy rysowała macicę – ksiądz do tej pory pamięta ten wykład. Wszyscy w szoku. Mówić o macicy w seminarium? – Jej wykłady były niezwykłe. Zaczynała jak Hitchcock – od trzęsienia ziemi. A potem napięcie rosło.

Opowiadała bez pruderii, rzeczowo. O poczęciu, aborcji, patologiach seksualnych. – Wtedy nie było internetu, nie było dostępu do takiej wiedzy, a i nie było przekonania, że należy mówić o tym publicznie. Ona miała odwagę – docenia ks. Isakowicz-Zaleski. Pamięta też jednak, że nie należało z nią polemizować. Jeden z jego kolegów spróbował i poniósł karę – wstrzymano mu święcenia. Nie ukrywała, że ma wpływy. Kiedyś, gdy wróciła z sympozjum z Rzymu i klerycy próbowali podpytać ją o wieści ze Stolicy Apostolskiej, odpowiedziała: "Cóż, Karol z pewnością chciałby się ze mną spotkać, ale nie miałam czasu". To, że ktoś o Ojcu Świętym mówi po imieniu, było dla nich podobnym szokiem jak ta macica na tablicy.

Wyryte w kamieniu

– Idzie ku dobremu. Pomagają razem: medycyna i modlitwy – mówi z ulgą dr Ewa Jakubowska, lekarka, która jest w kontakcie z Wandą Półtawską. Zdaje jej relację, że ludzie łączą się w modlitwie o jej zdrowie i że jest postęp w zbieraniu podpisów pod deklaracją wiary. Rozmawiamy na kilka dni przed pielgrzymką lekarzy na Jasną Górę – oczywiście Ewa Jakubowska planuje iść. Pielgrzymka ma się zakończyć aktem zawierzenia służby zdrowia Matce Bożej i złożeniem deklaracji wiary wyrytej na kamiennych tablicach. Na początku ubiegłego tygodnia wszystko było dopinane na ostatni guzik.

– Niewiarygodne. Środowisko lekarzy, niby takie postępowe, a jednak… – mówi dr Janusz Rudziński, ginekolog, który wiele lat temu wyjechał z Polski. Pracuje w klinice w Prenzlau, 50 km od Szczecina. Tu przyjeżdżają Polki, które chcą dokonać aborcji. Dawniej przyjmował po 350 rocznie, teraz 1000. Im więcej w Polsce antyaborcyjnej retoryki, tym więcej pracy mają ginekolodzy z przygranicznych klinik. Doktor Rudziński rozmawiał z niemieckimi kolegami o tym, że w Polsce medycy składają publicznie deklarację wiary, a tym samym będą odmawiać przepisywania antykoncepcji, wykonywania in vitro czy aborcji. Reakcje? – Oburzenie. Tutaj podpisywanie takich deklaracji byłoby nie do pomyślenia – mówi.

Deklaracja nic nie kosztuje

– Widać część osób ma potrzebę zamanifestowania swoich przekonań religijnych. Czy mnie to niepokoi? Nie – mówi dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Uważa, że dla pacjentów to nawet lepiej, bezpieczniej, jeśli lekarz otwarcie mówi, co myśli.

Prof. Paweł Łuków, etyk z UW, autor książki "Moralność medycyny", też nie widzi w tym nic niepokojącego. – Mamy zróżnicowane społeczeństwo, ludzie mają rozmaite poglądy. I mają prawo je manifestować – tłumaczy. Jedyne pytanie, jakie jego zdaniem warto postawić, to dlaczego to robią?

Jarosław Makowski, teolog i filozof, wyjaśnia: – Mamy tradycję publicznego obnoszenia się ze swoimi poglądami i pisania publicznych listów. Deklaratywność nic nie kosztuje. Dużo łatwiej jest coś podpisać, niż na przykład pomóc zbudować dom dla kobiet, które zaszły w ciążę, są w trudnej sytuacji i przed wyborem, co zrobić. Mam wrażenie, że te deklaracje lekarzy spłyną po Polakach jak woda po kaczce – przewiduje.

Ale obawia się, że nie obejdzie się bez szkód. – Utrwali się przekonanie, że można kwestie wiary sprowadzić do biologizmu, obrony życia poczętego. Polski Kościół stracił władzę nad duszami wyznawców, posiada tylko władzę nad ciałem. Duża część społeczeństwa chrzci dziecko, potem jest komunia, bierzmowanie, ślub, no i pogrzeb. I to jest jedyny rodzaj władzy, jaki Kościołowi pozostał.

Jakby jej nie było

– W tej chwili w Polsce jest sprzysiężenie ludzi, którzy chcą wykończyć Kościół, prawda? Korzystają z każdej okazji. Nie trzeba się przejmować – mówi prof. Półtawski o tych, którzy nie rozumieją, nie doceniają tego, co robi jego żona.

– Jest konsekwentna. Robi i mówi to, co robiła i mówiła 50 lat temu – podziwia Wandę Półtawską ksiądz Isakowicz-Zaleski. A szczególne uznanie ma dla niej za to, co zrobiła kiedyś w sprawie abp. Juliusza Paetza. – To ona przekazała papieżowi list przedstawiający problem z poznańskim metropolitą. Gdy zawiodły oficjalne drogi, nuncjatura papieska oraz inne urzędy kościelne, trzeba było jednej dzielnej kobiety.
Isakowicz-Zaleski pisze o Wandzie Półtawskiej w najnowszej książce "Personalnik subiektywny". W sumie opisał 400 osób, ale na spotkaniach autorskich zawsze pada pytanie o nią. Ludzie chcą wiedzieć, jaka jest naprawdę. Niektórym w głowie się nie mieści, że ksiądz może się przyjaźnić z kobietą.

Od razu myślą o romansie.

Tak, przyjaciółka papieża budzi zainteresowanie, intryguje ludzi. Tym bardziej że we wspomnieniach kard. Stanisława Dziwisza ani wielu innych książkach o Janie Pawle II Półtawska nie jest wymieniana. Tak jakby w ogóle nie istniała.



KOMENTARZE:

~Meg : Ciekawi mnie jedno dlaczego w deklaracji nikt nie wspomina o potępieniu łapówkarstwa, odmowy leczenia bo pacjent śmierdzi, wrzeszczeniu na pacjenta, że wszedł bez pukania, od lekceważenia chorego, bo jest stary lub niesprawny intelektualnie( przecież z niego i tak nic już nie będzie). Gdzie w deklaracji znalazło się zapewnienie, że lekarz nie będzie sugerował, iż prywatnie może zrobić dla chorego więcej? Dlaczego nie ma tam nic o poświadczaniu nieprawdy i o lewych zwolnieniach? Tak wyliczać można długo, pewnie każdy może dodać jeszcze parę rzeczy, których zabrakło w deklaracji, a wojujący katolicy znów skupili się na płciowości i pewnie wierzą ze to jedyna sprawa, która obchodzi Boga. Popieram oznaczenia gabinetów!

~gon : Czyli lekarz może odmówić mi czegoś, co mam zagwarantowane prawnie i konstytucyjnie.... W tym momencie jego wiara będzie stała ponad prawem, czy nie tak???? To, po co w ogóle został lekarzem, trzeba było iść na sprzedawcę w sklepie, jeżeli go sumienie gryzie. A z drugiej strony lekarz to tylko człowiek, taki jak ja, więc dlaczego ma mi "sugerować" swoją postawą, czy ja jestem moralna czy nie, jeżeli chcę, aby wypisał mi tabletki antykoncepcyjne??? Dlaczego mamy nie korzystać na rozwoju cywilizacji?? Do czego zmierzamy???!!!!

~Realistka do ~w.: A pamiętasz droga koleżanko historie pewnej młodej pacjentki w ciąży- za ostrzyło się u niej wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Ponieważ radykalny zabieg chirurgiczny, o który prosiła był obarczony ryzykiem poronienia i ona to akceptowała, leczono ja zachowawczo. Jeździły z matką i prosiły o pomoc! Ogromnie cierpiała, w końcu zoperowano ją w Łodzi, ale za późno, więc zmarła i ona i płód. Jeśli pochwalasz działania Twoich kolegów z katolickim sumieniem, którzy odmówili jej pomocy, to chyba ciężko nam będzie dyskutować.

~Jedrek : Pacjent jest najważniejszy a "deklaracja wiary lekarzy " w państwowej służbie zdrowia odbiera mu PODMIOTOWOŚĆ .
To pacjent powinien podpisać taką deklarację i się do niej stosować. Skutkiem takiego traktowania pacjenta przez służbę zdrowia powinna być zmiana prawa. Zmiana prawa w ubezpieczeniach.
- Likwidacja przepisów o obowiązkowym ubezpieczeniu społecznym,
- Pełna liberalizacja rynku ubezpieczeń.
- Likwidacja NFZ.
- Całkowita prywatyzacja służby zdrowia.
 To skutki takiej deklaracji wiary, bo pacjent potrzebujący pomocy nie może biegać za "lekarskimi etykietkami" na koszulce. I będziemy mieć państwo XIX w. A może średniowieczne. Będzie PRACA DLA PRAWNIKÓW rynku ubezpieczeń. Zachęcam maturzystów do studiowania.

~polka : Dziwi mnie, że ta Pani w ogóle pojechała do szpitala, chyba po to, aby ze swoimi kuriozalnymi poglądami zaistnieć medialnie pod koniec swojego życia / wiek/. Pozazdrościła sławy papieżowi. Zachorowała, Bóg tak chciał. Wyzdrowieje, jeśli Bóg zechce. A gdyby nie wyzdrowiała, to koniec, Bóg tak chciał. A w szpitalu w tym czasie wyleczono by kogoś mniej fanatycznego. I żeby było jasne, nikomu nie życzyłam śmierci. Wprost przeciwnie, uważam, że każdy ma prawo w chorobie robić wszystko, aby wyzdrowieć.

~Kmieć do ~aser: No to niechaj powstają te lecznice katolickie i wszystko będzie jasne. Szczególnie sprawy finansowe, dotyczące kształcenia studentów. Państwo nie składa się z samych katolików. Kształćcie swoje kadry za swoje pieniądze i korzystajcie z ich usług. Jak jesteście zakłamani, niechaj świadczy przykład lekarza ginekologa, obecnie Euro posła PiS, pana Piechy z Rybnika. Dokonał około tysiąca aborcji, bo takie miał przekonania. Po wstąpieniu do PiS i zajęciu się polityką, zmienił swoje poglądy i stał się wrogiem aborcji. Opłaciło mu się to bardzo.... Został wiceministrem zdrowia.
Moralność lekarzy podpisujących deklarację, jest moralnością Piechy. Oni marzą o jeszcze większej samowolce i bezkarności za swoje czyny. To taka moralność katolickiego biskupa..... Jedną ręką trzyma hostię, druga w rozporku kleryka. Czy możesz zarzucić mi, że piszę nieprawdę?

~ggg55 : Ciało nietykalne? "Zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga"?? Rozwiązać służbę zdrowia. Nie potrącać składki zdrowotnej. Po co kształcić lekarzy? Jak chcą mieć przekonania religijne, niech kształcą się za swoje pieniądze? Rozumiem, że katolicy nie chcą być leczeni, ale co z ateistami lub pacjentami innych religii. Na liście widzę stomatologów, onkologów, anestezjologów. Nie będzie, więc wyrywania zębów, operacji ratujących życie i transplantacji, a chorzy na raka będą mogli się tylko modlić. A co na to przemysł farmaceutyczny?? GŁUPOTA GONI GŁUPOTĘ.

~cleo.net do ~Ania: Czy Ty widziałaś kiedyś jak wygląda zarodek ludzki, w okresie, kiedy na ogół dopuszczalna jest aborcja? Czy bazujesz tylko na propagandowym filmiku nakręconym przez niedouczonych sadystów z KK dla małoletnich masochistek, którym katecheci raczyli na lekcjach niedouczone równie jak twórcy owego "dzieła", gimnazjalistki? A wszystko tylko po to, aby propagować wśród nich metodę szklanki wody zamiast lub kalendarzyka małżeńskiego jako środka antykoncepcyjnego, zwanego przez ludzi rozumnych "ruską ruletką"? Nie pisz bzdur, bo się ośmieszasz! Wstydem mieć jest takie pojęcie o funkcjach własnego organizmu czy rozwoju człowieka w dobie Internetu, że o książkach nie wspomnę!

~tygrysek : Naczelną zasadą Hipokratesa było "nie szkodzić" - "primum non nocere".
Patrząc na zachowanie tej pani widać, że nawet Hipokrates byłby tu bezsilny.
Ot życie teraz tylko wspomnienia z "młodości" i "biwaków nad rzeką" i chęć chwytania się sposobu zaistnienia prze tą panią. Gdy byłem młody takie biwaki też organizowaliśmy. Każdy powód jest dobry dla tej pani, aby zaistnieć, gdy Karola już niema. Lekarze składają teraz przysięgę "HIPOKRYTA „.Zapominają, że leczą ludzi wyznawców różnych religii i bezwyznaniowców. Zapominają, że swoim postępowaniem narzucają ludziom swoją wiarę. Dlatego przed złożeniem przysięgi "HIPOKRYTA POWINNI ZŁOŻYĆ ŚLUBOWANIE" pomocy ludziom potrzebującym.
Pytanie czy lekarze wiedzą, kto to był i jak żył Hipokrates. Wystarczy poczytać historię, aby zobaczyć zakłamany i obłudny świat lekarski. W opisie życia Hipokratesa nic nie mówi się, że był wyznawcą wiary rzymskokatolickiej.
Zakłamanie jest podstawą to traktowania pacjentów jak bydło, jak dojne krowy.
Dla przypomnienia.
Hipokrates, (ok. 460-377 p.n.e.), to lekarz grecki z Kos, ojciec medycyny, najważniejszy przedstawiciel szkoły lekarskiej z wyspy Kos.
Pochodził z rodziny Asklepiadów (Asklepiades), którzy z pokolenia na pokolenie przekazywali umiejętności leczenia. Sztuki tej Hipokrates nauczył się od swojego ojca. Wiele podróżował, leczył i uczył się leczyć od innych.
Pisma przypisywane jego autorstwu zostały zebrane dopiero 100 lat po jego śmierci.
Naczelną zasadą Hipokratesa było "nie szkodzić" - "primum non nocere" i pomagać uzdrawiającym siłom natury.

~Misiek : Babcia coś niekonsekwentnie przebywa w szpitalu. Powinna poczekać aż rany same się zagoją. Innej staruszce, która jest sąsiadką mojej mamy ksiądz odradził operację pęcherzyka żółciowego, ponieważ "Bóg stworzył wszystkie narządy u człowieka i nie należy tego poprawiać". Wyjątkowo go nie posłuchała, więc jeszcze żyje. Konsekwentnie katolicy powinni unikać lekarzy, co spowoduje skrócenie kolejek do specjalistów dla innych wyznań oraz ateistów. Poza tym chciałbym wiedzieć, czy ci od prawa naturalnego będą podpisywać umowy z NFZ czy tylko przyjmować prywatnie, bo póki pracują za pieniądze z naszych podatków to raczej obowiązuje ich prawo państwowe a nie "naturalne".

~nie zapminajcie o Attisie, Krisznie czy Dionizosie do ~Realistka:
ATTIS z Frygii urodzony 25 grudnia przez dziewicę NANA ukrzyżowany, złożony w grobie, po 3 dniach zmartwychwstał.

KRISZNA z Indii, urodzony przez dziewicę Devaki, z gwiazdą na wschodzie zapowiadającą jego nadejście, czynił cuda, a po śmierci zmartwychwstał.

Grecki Dionizos, syn dziewicy, urodzony 25 grudnia, był podróżującym nauczycielem, który czynił cuda np. zamieniał wodę w wino. Nazywany był Królem Królów, Synem Bożym, Alfą i Omegą a po śmierci, zmartwychwstał.

~pintapalec : Wszyscy ci co są za zakazem eutanazji na życzenie, dla nieuleczalnie chorych i cierpiących katusze z powodu bólu, dla dzieci nieuleczalnie chorych i niepełnosprawnych umysłowo i fizycznie. Mam do was apel w szczególności do całego tak krzyczącego z oburzenia obłudnego kleru watykańskiego, chcecie mienić się obrońcami życia, to stwórzcie warunki dla tego życia zobowiążcie się, że będziecie się opiekować po chrześcijańsku tymi chorymi, gdy zabraknie rodziny lub rodzina ze względów finansowych nie będzie do tego zdolna. A do rządzących polityków, zamiast gardłować bezproduktywnie, tak jak tego chce kler, te miliardy (od 5-7 mld. rocznie) wyrzucane w szambo kliki klesze, przeznaczcie na budowę i wyposażenie hospicjów dla nieuleczalnie chorych i niesprawnych ludzi i dzieci pozbawionych z różnych powodów opieki rodziny. Bo jakoś nie słychać żeby ci tzw. obrońcy życia? ( obłuda klesza ) Oprócz obłudnych protestów zaproponowali sensowne rozwiązanie tego problemu. Panowie kardynałowie, biskupi może zamiast obłudnej krytyki i sprzeciwu, okazalibyście swoją chrześcijańską uczciwość i szczodrość, rezygnując ze swojej pazerności i część pieniędzy wyłudzanych od państwa przeznaczyli na budowę tych hospicjów. Do tej pory kler ze swoich pieniędzy nie wybudował żadnego. A siostrzyczki podjęłyby się samarytańskiej opieki nad chorymi za bóg zapłać. W niebie za to będą aniołkami.. Jeśli zapewnicie obłudni tzw. obrońcy życia z kliką kleszą na czele, możliwość cywilizacyjnego i ludzkiego umierania lub godnego życia dla niepełnosprawnych starszych ludzi i dzieci, nie będzie problemu ani dyskusji o eutanazji…

~Lara : Czegoś tu nie rozumiem. Pani Póltawska jest chora, została poparzona w wyniku wybuchu gazu. Zgodnie z punktem 2 deklaracji wiary: " moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga. To są poglądy pani Półtawskiej. Dlaczego zatem przebywa w szpitalu? Rozumiem, że wolą boga było, aby już zeszła z tego świata. A ona się jego woli przeciwstawia. Może najpierw pani Półtawska zacznie sama stosować zasady, które próbuje narzucić innym?

~Kmieć do ~asera: Z całym szacunkiem.... ja nie jestem grupą osób, która chce kogoś prawnie przymuszać do dokonywania wyborów, w szczególności osób wierzących, więc proszę mi tego nie insynuować. Lekarze szpitali publicznych mający problemy moralne z wydaniem zgody na badania prenatalne, powinni zmienić pracodawcę albo specjalizację, wtedy nie będą zmuszani do czynów niezgodnych z ich pojęciem wartości. Pacjent również będzie wiedział, czego może oczekiwać od lekarza. Jeśli natomiast mówimy o moralności katolickiej, moralności osób tak chętnie szermujących słowami o Bogu, Chrystusie i wartościach chrześcijańskich......... obserwuję tą moralność na Powązkach, podczas pogrzebu Jaruzelskiego, pogrzebu człowieka. Z całym szacunkiem..... moralność doktora Piechy również obserwowałem. Cieszę się, że rodzice wychowali mnie jako niewierzącego.

~Lara do ~cesar: No nie przekonałeś mnie. Powiedz jak postąpi taki zdeklarowany lekarz - katolik, jeśli trafi do niego pacjentka we wczesnej ciąży, u której w celu ratowania życia niezbędne jest przeprowadzenie zabiegu, który wiąże się z wysokim ryzykiem poronienia? Jak to się ma do zapisu punktu 2 deklaracji: " moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga.”? Naprawdę nie chciałabym trafić do lekarza, dla którego jego poglądy są ważniejsze od mojego zdrowia czy życia.

~asera do ~dociewkliwata: Myślę, że filozofowanie sobie daruje. W moim poście nie było wzmianki że nie BYWA stanem zagrażającym życiu, czy że bywa stanem zagrażającym. Na pewno nim nie jest. Mogę jedynie dodać, że czym ciąża z całą pewnością jest, to jest stanem. A odchodząc od zbaczania na ścieżki filozofowania, to z naukowego i medycznego stanowiska bycie w ciąży ( ogólnie rzecz ujmując ) nie jest stanem chorobowym. Oba organizmy żywe, więc matka, jak i rozwijające się w niej dziecko mogą być chorzy od chwili zapłodnienia. Dodam, że nawet w takiej sytuacji nie każda choroba zagraża życiu matki. Prawo umożliwia matce, jeśli istnieje ryzyko zagrożenia jej życia podjąć wolną decyzje, czy będzie ratowała życie swoje kosztem życia dziecka, czy życie dziecka kosztem własnego, ponieważ będąc w stanie ciąży jest biologicznie z dzieckiem związana i życie obojga i każdego z nich z osobna w chwili zagrożenia zależy od decyzji tej matki. Nie ma to związku z lekarzami, którzy odmawiają dokonywania aborcji. Problem by powstał, gdyby wszyscy lekarze byli wierzący i nie istniał żaden lekarz, który by jej dokonał. Tak nie jest, nie było i nigdy nie będzie. Jazgot medialny i bulwersacje z powodu tego, że niektórzy lekarze odmawiają wykonywania kobietom ( których życie zagrożone nie jest, ani nawet zdrowie ) zabiegów aborcyjnych jest nieuzasadniony. Nacisk na ich wolność decyzyjna i próba wymuszania działań aborcyjnych jest w świetle prawa próbą ograniczania wolności decyzyjnej w kwestii własnych wyborów. Prawo zakazuje zabijania nienarodzonych dzieci (urodzonych zresztą też) na zadanie ich matek z przyczyn egzystencjalnych czy wygodnictwa. Kobiety już o ile się nie mylę od chwili uczenia się na biologii w SZP i gimnazjum są informowane, co jest przyczyna ciąż, wiec tym bardziej dorosłe kobiety zdają sobie sprawę, w jakich okolicznościach mogą znaleźć się "w stanie" bycia w ciąży i znają swoją sytuację egzystencjalną by podjąć decyzję, czy na daną chwilę podejmują ryzyko, które może skończy się ciążą, czy nie. Podobno każdy człowiek jest osoba inteligentną, a przynajmniej powinien nią być, na tyle, by przewidywać skutki swoich działań korzystając z wiedzy, jaką ma. A wiedzę o ciąży, jej przyczynie jest znana powszechnie.

~janusz.n0 : Kolejny przejaw religijnego obłędu. Nasz biedny kraj choruje na religię, mimo że liczba praktykujących nie przekracza 40 procent, a z tego połowa rzeczywiście wierząca we wszystko, czego naucza Kościół. Ta religia w polskim wydaniu nie zamyka się w ścianach świątyń i sferze prywatnej tylko koniecznie musi zaistnieć w sferze publicznej. Nic tak skutecznie nie ogłupia i skłóca ludzi jak RELIGIA. Każda....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz