OPĘTANIE
Wikipedia tak opisuje OPĘTANIE
Opętanie –
stan umysłu, w którym poszczególny człowiek (indywiduum) odczuwa, że znajduje
się pod wpływem zewnętrznej, nie fizycznej, najczęściej osobowej siły, lub
zachowuje się w sposób, który sugeruje taki stan osobom trzecim. Według wielu
religii oraz wierzeń ludowych opętanie może być formą zawładnięcia ciałem przez
duchy lub demony.
Opętanie w religiach
pierwotnych
Opętanie jest jednym z
podstawowych zjawisk znanych religiom pierwotnym i kultów ekstatycznych (gr. ekstasis =
"wyjście z (ciała)", oddanie własnego ciała do dyspozycji komuś
innemu). To pozytywne lub negatywne zstąpienie mocy do duszy, które wywołuje
gwałtowne reakcje fizjologiczne, np. miotanie, drgawki i specyficzny rodzaj
znieruchomienia, w którym kontrolę nad wszystkimi czynnościami przejmuje
element obcy. Opętanie stanowi jedną z form nawiązywania kontaktów z innym
światem: zaświatem, jeśli chodzi o opętanie przez ducha (dusze) zmarłych,
światem bogów, bóstw lub demonów, jeśli chodzi o opętanie przez istoty boskie. W zależności od sytuacji takie duchy mogą być poddane egzorcyzmom lub wejść w relatywnie stały układ z ich gospodarzem czy medium, sporadycznie biorąc kontrolę nad ciałem czasie trwania transu. Religie nie traktują, zatem opętania jednoznacznie, uznając je za doświadczenie dobre lub złe. Abstrahując już od faktu, że kategorie "dobra" i "zła" w religiach pierwotnych nie są ściśle określone, opętanie, w zależności od tego, jaką funkcję pełni, może uchodzić za dar lub przekleństwo, chorobę lub środek leczenia z choroby.
W szamanizmie opętanie występuje zarówno jako zjawisko patologiczne (nawiedzenie przez złego ducha, który jest przyczyną cierpień i nieszczęść dotykających nawiedzonego), jak również jako stan łaski (nawiedzenia przez bóstwa, duchy, prowadzące szamana w formie podróży ekstatycznej do świata bogów i zmarłych przodków, zdradzających mu tajemnice powstania i urządzenia kosmosu). Religie pierwotne wypracowały, zatem obrzędy (najczęściej przybierające formę tańca ekstatycznego) służące zarówno sprowadzaniu opętania, jak i usuwaniu go. Od kapłanów i szamanów oczekiwano przede wszystkim pomocy w radzeniu sobie z cierpieniem, nadawania sensu doświadczeniu, pomocy rodzinie w opiece nad chorym.
światem bogów, bóstw lub demonów, jeśli chodzi o opętanie przez istoty boskie. W zależności od sytuacji takie duchy mogą być poddane egzorcyzmom lub wejść w relatywnie stały układ z ich gospodarzem czy medium, sporadycznie biorąc kontrolę nad ciałem czasie trwania transu. Religie nie traktują, zatem opętania jednoznacznie, uznając je za doświadczenie dobre lub złe. Abstrahując już od faktu, że kategorie "dobra" i "zła" w religiach pierwotnych nie są ściśle określone, opętanie, w zależności od tego, jaką funkcję pełni, może uchodzić za dar lub przekleństwo, chorobę lub środek leczenia z choroby.
W szamanizmie opętanie występuje zarówno jako zjawisko patologiczne (nawiedzenie przez złego ducha, który jest przyczyną cierpień i nieszczęść dotykających nawiedzonego), jak również jako stan łaski (nawiedzenia przez bóstwa, duchy, prowadzące szamana w formie podróży ekstatycznej do świata bogów i zmarłych przodków, zdradzających mu tajemnice powstania i urządzenia kosmosu). Religie pierwotne wypracowały, zatem obrzędy (najczęściej przybierające formę tańca ekstatycznego) służące zarówno sprowadzaniu opętania, jak i usuwaniu go. Od kapłanów i szamanów oczekiwano przede wszystkim pomocy w radzeniu sobie z cierpieniem, nadawania sensu doświadczeniu, pomocy rodzinie w opiece nad chorym.
W praktykowanych do dzisiaj
(głównie w Brazylii, na Haiti, na Kubie) religiach afro-amerykańskich
(łączących w synkretycznej formie pierwotne religie Afryki z
wyobrażeniami chrześcijańskimi: voodoo, santeria, candomblé)
opętanie odgrywa rolę podstawowego fenomenu życia religijnego: stan opętania,
sprowadzany podług ściśle określonych form podczas obrzędowego zgromadzenia
społeczności wiernych, przebiega w formie kontrolowanego i ściśle
zinstytucjonalizowanego tańca ekstatycznego; tak praktykowanemu opętaniu
przez jedno z bóstw (Orisza) może ulec kapłan, osoba uważana za medium czy
zwykły uczestnik obrzędu.
Jak rozpoznać opętanego?
Człowiek opętany zamyka się w sobie, staje się
niedostępny dla bliskich. Z wysiłkiem robi to, co musi, na nic więcej nie ma
już siły. W jego towarzystwie czujemy się nieswojo, dostajemy dreszczy, jest
nam nieprzyjemnie, a nawet niedobrze, więc stronimy od niego, a on od nas.
Duchowi dużo łatwiej wejść
do ciała żywego człowieka, niż się z niego wydostać. Wniknięcie ducha, czy
inaczej nawiedzenie ma miejsce najczęściej wtedy, gdy tracimy świadomość samych
siebie. W taki stan wpadamy na przykład podczas upojenia alkoholowego, narkotycznego,
nikotynowego, silnego przemęczenia, przepracowania czy awantury. Sprzyja temu
także stan żałoby, wywoływanie duchów czy oglądanie horrorów, czyli chwile, gdy
jesteśmy otwarci na drugą stronę.
Gdy duchowi uda się wejść w
osobę, która mu odpowiada, to pragnie, aby go w żadnym wypadku nie odkryto.
Inaczej, gdy dostanie się do wnętrza kogoś, kto jest nieodpowiedni (np. gdy
duch nałogowca opęta całkowitego abstynenta). Wtedy za wszelką cenę stara się z
niego wydostać. Tymczasem dla niego klamka zapadła, gdyż opętanie człowieka to
najczęściej podróż w jedną stronę. Znalazł się w więzieniu, z którego nie ma
ucieczki. Wprawdzie próbuje wydostać się na różne sposoby, ale szybko zauważa,
że bezskutecznie. Z tej trudnej dla niego sytuacji istnieją z jego perspektywy
dwa wyjścia - czekać na śmierć człowieka (wtedy obydwie dusze opuszczają ciało
fizyczne) albo go do tej śmierci namówić. Drugie rozwiązanie wydaje mu się
podłe i nieetyczne, ale w swoim cierpieniu (jest jak zwierzę zamknięte w
klatce) podejmuje się go, gdyż rokuje nadzieję na rychłe uwolnienie. Poza tym
duch wie, że śmierci w ludzkim rozumieniu nie ma, czego on sam jest żywym
przykładem.
Rodzaj śmierci przy
samobójstwie nie ma dla ducha najmniejszego znaczenia. Jednak namówienie
człowieka do uśmiercenia siebie jest dużo trudniejsze, niż się na pierwszy rzut
oka wydaje. Każdy normalny, zdrowy człowiek ma w sobie zakodowaną bardzo silną
potrzebę życia, co związane jest bezpośrednio z instynktem samozachowawczym,
czyli pragnieniem przetrwania. Gdyby ktoś zechciał mu życie odebrać lub miał je
nagle utracić, to wyzwalają się w nim dodatkowe siły skierowane na jego
ratowanie. Aby to naturalne "zabezpieczenie" obejść, opętujący duch
musi działać w sposób prowadzący do uśpienia, zmylenia czy zaślepienia
człowieka. Duch musi, bowiem przekonać człowieka do uśmiercenia siebie.
W jaki sposób udaje mu się
wykonać taki plan? Po pierwsze odcina człowieka od środowiska (przyjaciół,
rodziny, sytuacji czy rzeczy), przez pełne zaprzątnięcie jego świadomości swoją
obecnością. Człowiek, nie zauważając tego procesu, zamyka się w sobie, staje
się niedostępny dla bliskich. Z wysiłkiem robi to, co musi, na nic więcej nie
ma już siły. Duch natarczywie odsuwa wszystkich od nawiedzonego. W jaki sposób?
To proste - w towarzystwie nawiedzonego człowieka czujemy się nieswojo,
dostajemy dreszczy, jest nam nieprzyjemnie, a nawet niedobrze, więc stronimy od
niego, a on od nas. Duch psychicznie czy emocjonalnie atakuje bowiem osoby otaczające
nawiedzonego.
Czasami zdarza się, że
opętany wpada w szał i robi awantury o byle drobiazg, ucieka w alkohol,
narkotyki lub pracę, aby choć na chwilę uwolnić się od dręczącego go koszmaru.
Najczęściej jednak zamyka się w sobie. Gdy trwa to jakiś czas, przepaść
pomiędzy otoczeniem a nawiedzonym wciąż się powiększa. Duch manipuluje opętanym
i wysyła negatywne emocje w kierunku otoczenia. Ono tymczasem przypisuje to nie
duchowi, lecz złośliwości nawiedzonego. Jednocześnie duch nieustannie
hipnotycznie wskazuje, jakoby źródłem złego byli ludzie otaczający
nawiedzonego.
Po zakończeniu tej fazy duch
w końcu ma to, czego tak pragnął. Skłócił, poróżnił i odepchnął bliskich od
nawiedzonego i ma go teraz tylko dla siebie.
Opętany coraz głębiej
pogrąża się w beznadziei, ponieważ duch bez ustanku wmawia mu, że jego życie
zupełnie nie ma sensu, że świat jest miejscem cierpienia i upadku (co, dla
usprawiedliwienia ducha, odpowiada subiektywnie prawdzie. Na poziomie
wibracyjnym, na którym znajdują się duchy, w rzeczy samej panuje beznadzieja).
Duch pragnie ponadto przekonać nawiedzonego, że jest kompletnym zerem, śmieciem
bez wartości. Cokolwiek by zrobił, duch udowodnia mu, że zrobił to źle i że się
do niczego nie nadaje.
Najtrudniej duchowi jest na
samym początku, gdy opętany ma jeszcze oparcie w rodzinie, w przyjaciołach.
Potem jest mu coraz łatwiej namówić człowieka do samobójstwa, gdyż ten
najczęściej zostaje ze swym problemem sam. W obecnych czasach jest to łatwe,
ponieważ wszyscy dookoła są bardzo zaabsorbowani sobą, obowiązkami w domu,
szkole, pracy i nie zauważają osoby potrzebującej pomocy. Stąd apeluję, aby nie
bagatelizować sytuacji, gdy zauważamy u bliskich zamykanie się w sobie czy
poczucie beznadziei. To sygnał ostrzegawczy, być może ostatni, na szukanie
pomocy dla bliskiego. Łatwo bowiem przegapić moment, gdy jest już za późno.
Trzeba wiedzieć, że fala
samobójstw czy nieudanych targnięć na życie rośnie w zatrważającym tempie. Nie
tylko ja mam bardzo wiele takich przypadków, media stale o tym donoszą. Oto
kilka nagłówków z pierwszych stron gazet z ostatniego dziesięciolecia -
"Polską młodzież fascynuje śmierć", "Śmierć w modzie, rozwiązuje
wszystkie problemy", "Od 2001 roku czterokrotnie wzrosła liczba
samobójstw wśród nastolatków", "W 2005 roku sześciokrotnie wzrosła
liczba samobójców w wieku szkolnym", "Samobójstwa przestały być
domeną dorosłych", "Kilkoro dzieci z jednej klasy popełniło
samobójstwo", "W ostatnich latach liczba samobójstw wśród dzieci i
młodzieży wzrosła dziesięciokrotnie".
Skąd taka statystyka? W 99
procentach przypadków samobójcy nie decydują się na śmierć sami, lecz zostają
do niej nakłonieni przez duchy, najczęściej przez wcześniejszego samobójcę.
Wynikiem przeważającej większości samobójstw są zatem dwa duchy. Jeden, który
do samobójstwa namówił, no i jego wykonawca. Te dwa duchy najprawdopodobniej
namówią następną dwójkę i tak dalej.
Stąd trzeba być bardzo czujnym i zamiast odsuwać się od bliskich w niewygodnych sytuacjach, należy wyciągnąć pomocną dłoń. Opierając się na opowiadaniach sporej ilości zgłaszających się do mnie potencjalnych samobójców oraz skargach samych duchów, byłam w stanie rozpoznać schemat, wedle którego duch i przyszła ofiara najczęściej dobrze się za życia znają (są dobrymi przyjaciółmi, kolegami, rodziną czy sąsiadami) i sobie ufają. Duch po opętaniu żywego zaczyna zazwyczaj powielać wzorzec, przez który wcześniej sam przeszedł.
W największej ilości
przypadków samobójcy są przekonani, że wraz z odebraniem sobie życia ich
męczarnie się wreszcie skończą. Niestety nastaje tego odwrotność - ból i
cierpienia wielokrotnie się jeszcze nasilają. W taki sposób duch zaczyna
dogłębnie rozumieć, że samobójstwo jest wyjątkowo niekorzystnym rozwiązaniem (o
czym podświadomie pamięta w przyszłej inkarnacji). Każdy samobójca musi bowiem
po swojej śmierci ciągle od nowa przeżywać wszystko to, co było przyczyną
targnięcia się na życie. Duchy samobójców opowiadają mi, że bywa to o tysiąc
razy gorsze od tego, co przeżywały będąc w fizycznym ciele, a od czego obecnie
nie mają odwrotu. Wierzę im na słowo, gdyż wiem, że odczucia astralne są natury
bezpośredniej, a duchy nie mają już zapory ochronnej, jaką stanowi fizyczne
ciało.
KOMENTARZE:
~Father_Ted : Biorąc pod uwagę, że wiele z tych tzw. opętań
to choroby psychiczne nie zapominajmy, że świat materialny i duchowy
nieustannie współistnieją obok siebie przenikając się wzajemnie. Opętanie przez
Demona jest całkiem możliwe i nie tylko historia Anneliese Michel z Niemiec
jest tego przykładem, ale również i dzisiaj doświadczane przypadki… Znajomy
egzorcysta - benedyktyn - kapłan KK ma naprawdę dużo pracy w dzisiejszych
czasach i wierzcie mi ze filmy jak Egzorcysta są naprawdę realistyczne. Chciałbym
tylko dodać i sprostować ze wypędzanie demonów nie jest ściśle zarezerwowane
dla egzorcysty, kapłana Kościoła Katolickiego, ale także i innych religii nie -
chrześcijańskich. Czystość serca jest najważniejsza. Jeśli taka osoba będzie miała
coś na sumieniu nie może być egzorcysta, bo Demon zdemaskuje i ośmieszy
wszelakie słabości czy występki z naszej przeszłości. Ważne i ciekawe. Demon
nie zna naszych myśli ani tez nie wypomni nigdy grzechów już PRZEBACZONYCH
przez Boga. Opętanie jest czymś, co jest doświadczane w każdej tradycji od tysięcy
lat - tak jak Walka dobra ze złem.
Jednakże kluczowym momentem jest rozpoznanie i odróżnienie opętania od choroby psychicznej. To nie gra to naprawdę walka o życie to na ziemi i później w wieczności.
Jednakże kluczowym momentem jest rozpoznanie i odróżnienie opętania od choroby psychicznej. To nie gra to naprawdę walka o życie to na ziemi i później w wieczności.
~xxx : Jak to wygląda?
Stan transu. Przychodzą głosy w wmawiają różne rzeczy, kuszą do złego. Człowiek traci na pewien czas kontakt z otoczeniem, nie jest w stanie nikomu o tym powiedzieć. Zapomina się o świecie, rozmawia się tylko z glosami, wierzy się im, chociaż one mówią żeby tego nie robić, bo tylko kłamią. Podsuwają myśli, które wyglądają jak własne, czasami da rade odróżnić, że myśl jest podsunięta, a czasami nie (demony maja zdolności telepatyczne). Przez cały czas starają się wrobić, w jakie ciężkie grzechy, robienie zła, uczy magii (przez niektórych nazywane mocą), której używać nie można (ludzie nie maja zdolności ponad naturalnych, a Pan Bóg nam jej nie daje, zabronił ją Księga Powtórzonego Prawa 18, 10). Po pewny czasie mówią, kim są i o co chodzi (chyba muszą po upływie czasu, jaki maja na sprawdzenie człowieka). Jeśli człowiek zrobi w tym czasie coś bardzo złego to najprawdopodobniej czeka go kara - utrata ciała, stan ten jest nazwany opętaniem. W stanie opętania demon jest w stanie mówić przez człowieka tak jakby to on nim był z ta jednak różnica, ze wtedy może się ujawnić tj. pokazać ludziom, że włada dana osoba. W stanie nawiedzenia demon czasami mówi przez człowieka, ale nie mam prawa się ujawniać (najpierw kusi żeby coś powiedzieć, a jak człowiekowi uda się zwalczyć pokusę to mówi "za niego"- nie może tego robić cały czas ani zbyt często, robi to czasami). czasami tez poruszy cudzym ciałem (podniesienie ręki, zaciśnięcie pięści, zrobienie paru kroków itp.) ale nie ma prawa przejąć go na dłużej. Podsuwa emocje, nadaje ochotę. na początku stara się podstępem skłonić człowieka aby ten oddal mu dusze bo wtedy ma większe możliwości - władanie ciałem i mówienie przez człowieka. Później po ujawnieniu się stara się człowieka zmusić do tego np. hałasem (ciągle gada różnymi głosami, śpiewa itp.), emocjami. stara się skłonić człowieka do samobójstwa nadając myśli samobójcze które odbierane są jak cudze (nie chciałem popełnić samobójstwa, ale miałem na nie ochotę, chodziłem wtedy po parku i modliłem się do Pana Boga- dalej żyję =]). Pozbawia człowieka możliwości snu (czasami nie spałem przez 3 dni) w celu uśpienia jego uwagi i zwiększenia szansy na popełnienie błędu.
Ilu ich jest?
Stan transu. Przychodzą głosy w wmawiają różne rzeczy, kuszą do złego. Człowiek traci na pewien czas kontakt z otoczeniem, nie jest w stanie nikomu o tym powiedzieć. Zapomina się o świecie, rozmawia się tylko z glosami, wierzy się im, chociaż one mówią żeby tego nie robić, bo tylko kłamią. Podsuwają myśli, które wyglądają jak własne, czasami da rade odróżnić, że myśl jest podsunięta, a czasami nie (demony maja zdolności telepatyczne). Przez cały czas starają się wrobić, w jakie ciężkie grzechy, robienie zła, uczy magii (przez niektórych nazywane mocą), której używać nie można (ludzie nie maja zdolności ponad naturalnych, a Pan Bóg nam jej nie daje, zabronił ją Księga Powtórzonego Prawa 18, 10). Po pewny czasie mówią, kim są i o co chodzi (chyba muszą po upływie czasu, jaki maja na sprawdzenie człowieka). Jeśli człowiek zrobi w tym czasie coś bardzo złego to najprawdopodobniej czeka go kara - utrata ciała, stan ten jest nazwany opętaniem. W stanie opętania demon jest w stanie mówić przez człowieka tak jakby to on nim był z ta jednak różnica, ze wtedy może się ujawnić tj. pokazać ludziom, że włada dana osoba. W stanie nawiedzenia demon czasami mówi przez człowieka, ale nie mam prawa się ujawniać (najpierw kusi żeby coś powiedzieć, a jak człowiekowi uda się zwalczyć pokusę to mówi "za niego"- nie może tego robić cały czas ani zbyt często, robi to czasami). czasami tez poruszy cudzym ciałem (podniesienie ręki, zaciśnięcie pięści, zrobienie paru kroków itp.) ale nie ma prawa przejąć go na dłużej. Podsuwa emocje, nadaje ochotę. na początku stara się podstępem skłonić człowieka aby ten oddal mu dusze bo wtedy ma większe możliwości - władanie ciałem i mówienie przez człowieka. Później po ujawnieniu się stara się człowieka zmusić do tego np. hałasem (ciągle gada różnymi głosami, śpiewa itp.), emocjami. stara się skłonić człowieka do samobójstwa nadając myśli samobójcze które odbierane są jak cudze (nie chciałem popełnić samobójstwa, ale miałem na nie ochotę, chodziłem wtedy po parku i modliłem się do Pana Boga- dalej żyję =]). Pozbawia człowieka możliwości snu (czasami nie spałem przez 3 dni) w celu uśpienia jego uwagi i zwiększenia szansy na popełnienie błędu.
Ilu ich jest?
Tego nie jestem pewny. Wydaje mi się, że jest ich kilku, bo na początku powiedzieli mi, że są jednością i chcą być ze mną jednością, ale nie mam 100% pewności, bo możliwe, że kłamał...
Jak z tym walczyć?
POST- post jest ważnym elementem walki ze złymi duchami. Nie zniechęcać się. Jak już zacznie się pościć to możliwe (u mnie tak było), że demon będzie starał się zmuszać człowieka do robienia tego, wmawiając, że dostanie więcej od Pana Boga jak będzie więcej pościł, że nie może czegoś zjeść (np. kebaba albo innej rzeczy, która smakuje?). Nie przejmować się tym. Pościć tyle ile się chce, ale jeśli to już się komuś stało to zachęcam do post bo to naprawdę działa. Powoli stan się poprawia wiec nie warto z niego rezygnować. Moja taktyka polega na tym, ze poszczę (nie jem i nie piję) przez dzień (czasami więcej), później mam dzień bez postu i znowu post. Zorientowałem się, że trzeba tak robić dopiero po ponad roku i w miedzy czasie zrobiłem parę głupich rzeczy (zacząłem pic bo pomagało mi to zasnąć- lepiej pić melisę), wiec możliwe, że dlatego walczę już tyle czasu- poszczę od ponad pół roku i widzę wielką poprawę w stosunku do czasu przed postem. Demon starał się wmówić mi, że poszczę, bo on chce, że muszę pościć więcej, ze robię źle nie poszcząc itp. nie przejmować się tym (on nie tylko mówi, używa wtedy także swoich zdolności tj. nadaje uczucia, przez co łatwo jest uwierzyć, ze robi się coś złego rzeczywiście nie robiąc nic złego). Można jeść, co się chce, pic co się chce, ale WARTO pościć.
MODLITWA - często brak jest do niej motywacji. Często demon kusi do tego
(dezorientacja). Fakt jest taki, ze nawet, jeśli demon kusi, a to jest coś
dobrego to można to zrobić (kusi do wielu rzeczy, chodzi mu o ogłupienie
człowieka). Przykład: kusi do modlitwy albo do postu, który pomaga, człowiek
nie chce mu ulec i tym samym nie walczy z nim (walczy się postem i modlitwa).
Przykład 2. Przypomina, o czym ważnym, co miało się zrobić... Znacie
zakończenie. Ja modle się 3 razy dziennie w tym raz odmawiam różaniec (na
początku jak zacząłem to starał mi się wmówić, że robię to, bo on chce i żebym
przestał).
DOBRE UCZYNKI - pomagać, nie oszukiwać itp. nie przejmować się tym, ze demon
kusi do dobrego uczynku (dezorientacja, jak będzie się na to ulegało i z tego
powodu nie będzie się pomagało to nie zrobi się nic dobrego bo on zawsze będzie
to robił). dobro zawsze jest dobrem.
Na co uważać?
Na co uważać?
Na początku postu (prawidłowego nawrócenia) tak jakby pogarsza się stan. „Przypalony robak się wije”. Nie przejmować się tym. To go chyba boli albo coś w tym stylu dlatego stara się człowieka zbuntować, zniechęcić itp. Starać się nie ulec. Demon będzie starał się wmówić, że robi się źle, nawet będzie się starał to udowodnić. Nie bać się. Stara się wmówić, że nie można robić tego co się chce- miałem z tym lekki problem z powodu jego oddziaływania na psychikę. Będąc w kościele usłyszałem w czytaniu coś w stylu "rób co chcesz, ale nie to co chce ciało, ale to co chce duch...". Demon starał się to wypaczyć tzn. ze nie mogę nic jeść, że mam tylko pościć. Nie to co chce ciało tzn nie ulegać pokusa ciała- można jest co się chce, można robić co się chce, ale nie można ulegać rozpuście, pijaństwo itp.
Wypaczanie tj. przedstawianie faktów i innym świetle, często zmieniającym dany fakt. Wcześniej opisałem przykład wypaczenia- ".. Nie to, co chce ciało.." Wypaczył na to, ze nie można jeść. Nie wierzyć w nic. Podsuwa myśli, „zrozumienie” różnych spraw, które wydają się bardzo przekonywujące. Lepiej czekać z oceną, bo często zdarza się, że myśl jest zła, ale nie widać tego na pierwszy rzut oka. Nauka - jeśli ktoś chodzi do szkoły to stara się przeszkadzać w nauce. Podsuwa myśli (niby rozwiązanie problemu) i wmawia ze to on wymyślił i że nie można z tego skorzystać. Z myślami można robić, co się chce, trzeba tylko rozróżnić te złe od tych dobrych. Jak ktoś popełni błąd i źle rozróżni myśli to raczej nie stanie się nic złego o ile nie uczynił zła świadomie- ludzka rzecz popełniać błędy? Głównie chodzi o to, aby świadomie nie czynić zła- czasami robi się to niechcący, co jest wybaczalne. Pan Bóg też podsuwa nam myśli poprzez dobre Anioły. Załóżmy coś takiego: dostajemy radę od Pana Boga, a demon wmawia nam, że to on... Wydaje mi się, że można robić z myślami, co się chce. Ja tak robię, chociaż stara mi się wmówić, że robię źle, mam nawet lekki obawy pisząc to, że doradzam komuś źle. Ja robi, co chcę z myślami, ksiądz też mi powiedział to, że trzeba je po prostu rozróżniać. Może na końcu, tzn. jak mi przejdzie dowiem się, jaka jest prawda.
Jeśli ktoś w czasie tego chodzi do szkoły to jest w stanie się uczyć- jest to trochę utrudnione, ale da rade to robić, a w czasie egzaminów oddziaływają na człowieka mniej (ma się możliwość napisania go w spokoju)- muszą dać możliwość w miarę normalnego życia. Starać się nie przerywać z tego powodu nauki- nie marnować otrzymanych od Pana Boga talentów. Nie przejmować się myślami - za czasem przychodzi zrozumienie, dlaczego. Będzie się starał wmówić, ze robi się wszystko źle, ze nie można robić z myślami co się chce, z nie można robić tego co się chce, że oddało mu się dusze, ze idzie się od piekła, że należy się do niego itp. nie bać się. Pan Bog nas kocha, pomaga nam i nie pozwala nas skrzywdzić (na początku prowokowałem demona chcąc sprawdzić co może mi zrobić ale z czasem zrozumiałem, ze obrażanie kogoś nie jest czymś dobrym). Po prostu trzeba wygrać tę walkę.Nie tracić nadziei. Jak wygląda poprawa? Zaczynają mniej i ciszej mówić, ma się więcej spokoju.
O co chodzi?
W moim przypadku chyba chodziło o poprawę, bo moje zachowanie nie było zbyt
dobre... Momentami może to się wydawać na klątwę lub coś w tym stylu, ale po
pewnym czasie zaczyna się dostrzegać dobre skutki tego wydarzenia - coś na
pozór złego może być najlepsza rzeczą jaka spotkała człowieka w życiu. Działa
to też na odwrót tzn. coś na pozór dobrego może być czymś bardzo złym dlatego
należy uważać na wszystko! Pamiętać, że Pan Bóg nas chroni. Otrzymaliśmy broń w postaci postu i modlitwy,
nie bać się tego używać, w szczególności postu. Wiem, że post jest ciężki, ale
uwierzcie, że przynosi efekty- po pewnym czasie poszczenia Pan Bóg uzdrowił
mnie z pewnej rzeczy tj. miałem małego guza na jądrze, chodziłem z tym do
lekarza, a on nie widział nic na USG, ale wyczuwał ręką. Pan Bóg mnie uzdrowił;)
więc zachęcam do postu. Nie zniechęcać się, czasami trzeba trochę się pomęczyć
=] Ja mam to już ponad 2 lata (późno zrozumiałem, co powinno się robić no i
zacząłem pić...), a poszczę wcześniej opisanym sposobem już ponad pół roku i
mam nadzieję, że będę dalej =] Bóg z wami.
~AmethystRay : Akurat w tym artykule jest opisana dość
ekstremalna sytuacja.
Istnieje parę poziomów opętania, które mogą się pogłębiać. Zazwyczaj opetujący duch osoby, zmarłej zadowala się kradzieżą bioenergii od osoby opętanej, co może powodować depresje i brak sił do działania. Co do ducha alkoholika opętującego abstynenta, to jest to dla mnie przykład mocno nietrafiony, ponieważ zazwyczaj duchy opętując wyszukują sobie osoby bliskie im pod względem emocjonalnym i nawykowym? Czyli narkoman szuka narkomanów, alkoholik alkoholików itp.
Istnieje parę poziomów opętania, które mogą się pogłębiać. Zazwyczaj opetujący duch osoby, zmarłej zadowala się kradzieżą bioenergii od osoby opętanej, co może powodować depresje i brak sił do działania. Co do ducha alkoholika opętującego abstynenta, to jest to dla mnie przykład mocno nietrafiony, ponieważ zazwyczaj duchy opętując wyszukują sobie osoby bliskie im pod względem emocjonalnym i nawykowym? Czyli narkoman szuka narkomanów, alkoholik alkoholików itp.
~otto : mam trochę inne poznanie, opętanie jest
spowodowane złym duchem (demon), a nie duszą innego człowieka. Generalnie zły
duch nie chce opuścić człowieka, chce go zniszczyć i to jest motywem skłaniania
do samobójstwa. Zły duch chce się raczej manifestować w opętanym, swój
charakter. Przyczyny opętania mogą być różne, te wymienione w artykule też, nie
wiem czy wszystkie, ale na pewno popełnienie niektórych grzechów otwiera
demonowi ścieżkę do wejścia... i opętania. Może to być też dziedziczne, na
skutek popełnienia przez przodków niektórych grzechów np. okultyzmu...
~kaltenschatten : Śmiać mi się chce gdy to czytam. A
jednocześnie płakać. Wszystkie opisane w artykule objawy są typowe dla chorób
psychicznych. Takie osoby wymagają leczenia, a nie jakichś
"egzorcyzmów". Oszukiwanie ludzi i tyle, o wykorzystywaniu ich chorób
nie wspomnę. A dlaczego liczba samobójstw stale rośnie? Bo przecież depresja
nie bez powodu jest zaliczana do tzw. chorób społecznych.
~Franciszek z Haszyszu do ~AmethystRay: Polska choruje na
opętanie egzorcyzmem…
Jeszcze dekadę temu w Polsce działało zaledwie kilku egzorcystów. Dziś – ponad stu. Pod tym względem ustępujemy jedynie Włochom, ale z przyczyn czysto personalnych. To tam działa najdynamiczniejszy i najsławniejszy specjalista w tej dziedzinie: ojciec Gabriele Amorth, oficjalny egzorcysta Państwa Kościelnego, który utrzymuje, iż przeprowadził ponad 70 tys. udanych egzorcyzmów. Ale nie pozostajemy daleko w tyle. W 2007 r. Częstochowa była gospodarzem IV Międzynarodowego Kongresu Egzorcystów. Kilka miesięcy później poinformowano o rozpoczęciu budowy jedynego w Europie centrum egzorcyzmowania – Ośrodka Pomocy Duchowej „Oaza Maryi Królowej Światłości” w pod szczecińskim Poczerninie. Komentatorzy zagraniczni uznali Polskę za „Dolinę Krzemową Egzorcyzmu”. Nasze media są ostrożniejsze i najczęściej piszą, że choć Kościół katolicki traci w rankingach zaufania społecznego, to jednak Polacy coraz częściej poddają się egzorcyzmom, a więc coś w tym musi być.
Tymczasem już w 1992 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) umieściła opętanie w międzynarodowym spisie chorób, tzw. ICD-10. Psychiatrzy twierdzą, że wszystkie objawy występujące u egzorcyzmowanych można wyjaśnić – i leczyć ich przyczynę – na gruncie medycyny. „Odsyłanie chorych do egzorcystów to przejaw bezradności, w niektórych zaś przypadkach, – gdy ktoś cynicznie pozbywa się problemu, korzystając, z prokościelnej koniunktury – wręcz niemoralności” – mówi dr Jarosław Klebaniuk, psycholog społeczny związany z Polską Akademią Nauk i Uniwersytetem Wrocławskim.
Jeszcze dekadę temu w Polsce działało zaledwie kilku egzorcystów. Dziś – ponad stu. Pod tym względem ustępujemy jedynie Włochom, ale z przyczyn czysto personalnych. To tam działa najdynamiczniejszy i najsławniejszy specjalista w tej dziedzinie: ojciec Gabriele Amorth, oficjalny egzorcysta Państwa Kościelnego, który utrzymuje, iż przeprowadził ponad 70 tys. udanych egzorcyzmów. Ale nie pozostajemy daleko w tyle. W 2007 r. Częstochowa była gospodarzem IV Międzynarodowego Kongresu Egzorcystów. Kilka miesięcy później poinformowano o rozpoczęciu budowy jedynego w Europie centrum egzorcyzmowania – Ośrodka Pomocy Duchowej „Oaza Maryi Królowej Światłości” w pod szczecińskim Poczerninie. Komentatorzy zagraniczni uznali Polskę za „Dolinę Krzemową Egzorcyzmu”. Nasze media są ostrożniejsze i najczęściej piszą, że choć Kościół katolicki traci w rankingach zaufania społecznego, to jednak Polacy coraz częściej poddają się egzorcyzmom, a więc coś w tym musi być.
Tymczasem już w 1992 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) umieściła opętanie w międzynarodowym spisie chorób, tzw. ICD-10. Psychiatrzy twierdzą, że wszystkie objawy występujące u egzorcyzmowanych można wyjaśnić – i leczyć ich przyczynę – na gruncie medycyny. „Odsyłanie chorych do egzorcystów to przejaw bezradności, w niektórych zaś przypadkach, – gdy ktoś cynicznie pozbywa się problemu, korzystając, z prokościelnej koniunktury – wręcz niemoralności” – mówi dr Jarosław Klebaniuk, psycholog społeczny związany z Polską Akademią Nauk i Uniwersytetem Wrocławskim.
Objawy (nie) z tego świata
Według egzorcystów opętanie objawia się sakrofobią, czyli lękiem przed sakralnymi przedmiotami lub miejscami, mówieniem dziwnym językiem, nieodpartą skłonnością do bluźnienia. Katalog symptomów jest jednak bardzo szeroki i zawiera nawet nadużywanie Internetu. Sytuacje znane z filmowych horrorów – plucie gwoździami czy lewitacja – to podobno rzadkość. Natomiast demony mogą dać swej ofierze nadludzką siłę, a także nadnaturalną wiedzę o faktach, zwłaszcza o grzechach osób postronnych. Sami egzorcyści zaczynają się jednak dystansować od takich rewelacji, ponieważ wpływ popkultury na zaburzenia psychiczne jest już ewidentny. Gdy 10 lat temu do amerykańskich kin ponownie trafił klasyk gatunku, słynny „Egzorcysta” w reżyserii Williama Friedkina, psychiatrzy odnotowali gwałtowny skok liczby opętań – podobnie jak po premierze filmu w 1973 r. czy opublikowaniu jego książkowego pierwowzoru dwa lata wcześniej. „Wielu ludzi ulega wpływom takich produkcji, wskutek czego pojawiają się u nich objawy histeryczne” – tłumaczy prof. Elizabeth Loftus, psycholog z University of Washington. Jej eksperymenty dowiodły, że filmy czy powieści łatwo mogą zmienić nastawienie ludzi do takich zjawisk, a nawet wykreować fałszywe wspomnienia. Wówczas ktoś, kto do tej pory nie cierpiał na zaburzenia psychiczne, może być święcie przekonany, że kiedyś opętał go demon. Z badań prowadzonych z udziałem pacjentów wynika, że duch nieczysty to najczęściej mężczyzna, a jego ofiarami są przede wszystkim kobiety, na ogół mocno wierzące i słabiej wykształcone. Demon może popychać do rozwodu, gnębić z powodu zdrady małżeńskiej lub oglądania pornografii. Może również wywoływać pociąg seksualny do osób tej samej płci. Innymi słowy – mamy tu dokładnie to, co Kościół katolicki zdecydowanie potępia.
Diagnoza bezradności
Dla kapłanów sprawa jest oczywista – cierpiącą osobę trzeba wyzwolić spod działania siły diabelskiej poprzez egzorcyzmy, czyli rytualne wydawanie komend demonowi przez wykwalifikowanego specjalistę (w „lżejszej” wersji – modlitwę o uwolnienie, czego dokonywać może każdy ochrzczony). Jeszcze do niedawna ceremonia ta przeprowadzana była na podstawie Rytuału Rzymskiego z 1614 r. Dopiero w 1998 r. Jan Paweł II zreformował egzorcyzmy, wprowadzając nową wersję „De Exorcismis et Supplicationibus Quibusdam” jako kompromis z WHO. Kościół, który kilka lat wcześniej zarzucał lekarzom, że wkraczają na teren przynależny duchowości, zaproponował podział na opętania fałszywe (tutaj jest miejsce dla psychiatrii) oraz prawdziwe (domena egzorcystów). Zmodyfikowany rytuał nadaje egzorcyzmowi status terapii alternatywnej, która może konkurować z konwencjonalną medycyną. Znajdziemy w nim m.in. ostrzeżenie przed pułapkami demona, który może wywoływać symptomy „naturalnych chorób”, aby odwieść od egzorcyzmowania. Idąc tym tropem, autor artykułu „Chory z opętania” opublikowanego w „Przewodniku Katolickim” (nr 8/2003) zastanawia się, czy zwykła depresja jest „tylko” chorobą psychiczną, czy może następstwem wpływu demonicznego. W zasadzie, więc od uznania egzorcysty zależy, czy będzie aplikował choremu egzorcyzmy, które czasami trwać mogą kilka lat, czy odeśle go do lekarza. Przed rozpoczęciem ceremoniału egzorcysta powinien wysłać pacjenta na konsultacje do psychiatry lub psychologa, by wykluczyć opętanie fałszywe. Trudno jednak ocenić jakość tych badań – tym bardziej że według medycyny coś takiego jak opętanie prawdziwe nie istnieje. „Nie znam psychologów an psychiatrów, którzy by odsyłali pacjentów do egzorcystów, ale jeśli tacy są, źle to świadczy o ich zawodowych umiejętnościach” – uważa dr Klebaniuk.
Szatan zwany rozszczepieniem
Przez lata osoby uważające się za opętane były klasyfikowane jako schizofrenicy, epileptycy, histerycy itd. Dziś objawy te zostały przyporządkowane jednej jednostce chorobowej, zwanej zaburzeniem transowym i opętaniowym (kod F44.3 w klasyfi kacji ICD-10). To odmiana dysocjacyjnego zaburzenia tożsamości, zwanego też osobowością mnogą czy rozszczepieniem osobowości. Dotknięta nim osoba „przełącza się” pomiędzy dwoma tożsamościami, z których jedna jest postrzegana jako duchowa energetyczna, demoniczna, boska. Pacjent nie pamięta swego zachowania pod wpływem alternatywnej osobowości. Nagle pojawiają się więc takie zjawiska jak wykonywanie mimowolnych ruchów, dziwnych czynności, wydawanie niesamowitych dźwięków czy mówienie obcymi językami.
Przez lata osoby uważające się za opętane były klasyfikowane jako schizofrenicy, epileptycy, histerycy itd. Dziś objawy te zostały przyporządkowane jednej jednostce chorobowej, zwanej zaburzeniem transowym i opętaniowym (kod F44.3 w klasyfi kacji ICD-10). To odmiana dysocjacyjnego zaburzenia tożsamości, zwanego też osobowością mnogą czy rozszczepieniem osobowości. Dotknięta nim osoba „przełącza się” pomiędzy dwoma tożsamościami, z których jedna jest postrzegana jako duchowa energetyczna, demoniczna, boska. Pacjent nie pamięta swego zachowania pod wpływem alternatywnej osobowości. Nagle pojawiają się więc takie zjawiska jak wykonywanie mimowolnych ruchów, dziwnych czynności, wydawanie niesamowitych dźwięków czy mówienie obcymi językami.
Są nawet dowody na neurobiologiczne podłoże tego schorzenia. Przyczyną zaburzenia transowego może być schizofrenia, padaczka, zespół Tourette’a, depresja egzogenna, delirium, zespół stresu pourazowego (PTSD), demencja, uraz mózgu, alkoholizm czy amnezja funkcjonalna. Jednak najczęstsze przyczyny to urazy psychiczne. Damian Janus, krakowski psychoterapeuta zajmujący się również pacjentami egzorcyzmowanymi, opisuje przypadek 28-letniej Renaty. Jej bardzo typowe opętanie zostało zdiagnozowane jako „demoniczne” rozszczepienie osobowości w efekcie tłumienia jej potrzeb seksualnych podczas pobytu w zakonie. Sfera seksualna „przybrała formę tak odszczepioną od pozostałej części psychiki, że mogła wyrażać się już tylko poprzez ataki opętania”. Jako demon atakowała religię m.in. za to, że nie dopuszcza do zrealizowania pragnień. Z kolei Goodwin, Hill i Attias opisali przypadek żydowskiej dziewczynki opętanej przez Dybuka (ducha zmarłej osoby), której egzorcyzm przeprowadzono w 1909 r. Jej opętanie zostało uznane za skutek zetknięcia się ze skrajnym antysemityzmem. Z innych badań wynikało, że egzorcyzmowane kobiety często były wcześniej ofiarami molestowania. Przemoc rodzinna była do niedawna tematem tabu, zwłaszcza w konserwatywnych kulturach, dlatego pacjentki odreagowywały uraz poprzez demona czy dybuka, a zamiast z ludźmi wolały nawiązywać relacje z istotami fikcyjnymi. Medycyna ma też szerokie spektrum środków, które mogą pomóc opętanym. Poza psychoterapią dostępna jest także farmakoterapia – skuteczne okazały się leki przeciwpsychotyczne oraz przeciwdrgawkowe. „British Journal of Psychiatry” opisał przypadek Hindusa mieszkającego w Anglii, który, cierpiąc wskutek opętania, przechodził kolejno różne egzorcyzmy: hinduski, muzułmański, w końcu chrześcijański. Pomógł mu jednak dopiero klopentiksollek stosowany w terapii schizofrenii. U wspomnianej wcześniej Renaty częściową ulgę przyniosło zastosowanie preparatu przeciwdrgawkowego.
W pułapce mitów
W zasadzie wszystkie fenomeny towarzyszące opętaniom i egzorcyzmom zostały wyjaśnione przez naukę. U osób z zespołem Tourette’a mogą wystąpić takie objawy jak koprolalia (niepowstrzymana chęć przeklinania i znieważania), kopropraksja (to samo tyle, że w odniesieniu do nieprzyzwoitych gestów), glosolalia (bełkot języko-podobny, często interpretowany przez obserwatorów jako mówienie nieznanymi językami), ksenolalia (mówienie istniejącymi językami nieznanymi pacjentowi – najczęściej po prostu powtarzanie niegdyś zasłyszanych zwrotów) czy kompulsja bluźniercza (zwana też profanacyjną). A co z lewitacją? Joe Nickell opisywał na łamach „Skeptical Inquirer” pokaz wideo z obrzędu egzorcyzmowania przed grupą iluzjonistów, psychologów i innych sceptyków. Glosolalia nie zrobiła na zebranych wrażenia (dziewczyna powtarzała: „Sanka dali. Booga, booga”). Jeden z księży, trzymając mocno opętaną, skomentował, że gdyby ją puścił, uleciałaby w powietrze.
Rozbawieni sceptycy skandowali: „Puść ją! Puść ją!”. Wedle relacji egzorcystów Renata z Krakowa miała w czasie napadów dysponować nadludzką siłą. Kiedy trafiła do szpitala, również miewała takie ataki, a w trakcie jednego z nich rzuciła się na księdza. Obecny przy wydarzeniu psycholog nie stwierdził nic nadludzkiego, ale jedynie „tarmoszenie”. Jednak mrożące krew w żyłach opisy egzorcyzmów nie muszą być efektem celowych zmyśleń. Kapłani, jako osoby głęboko wierzące w istnienie szatana i jego udział w opętaniach, mogą wpaść w pułapkę własnych wyobrażeń. Podczas kontaktu z chorym u egzorcysty może pojawić się tzw. paranoja indukowana (kod F24 w ICD-10). Z raportów medycznych wynika, że możliwe są dwa warianty: kapłan może być ofiarą zaburzenia albo jego źródłem, wywołując objawy psychozy u pacjenta.
To właśnie jest bodaj najpoważniejszym argumentem przeciwko stosowaniu egzorcyzmów jako alternatywnej metody leczniczej. Teoretycznie można by je traktować jako prymitywną formę psychoterapii czy odmianę placebo, która – jak twierdzi wielu praktykujących psychiatrów czy psychologów, – jeśli nawet nie pomoże, to przynajmniej nie zaszkodzi. Z badań klinicznych wynika jednak co innego. Jedno z nich przeprowadzono z udziałem 343 religijnych pacjentów szwajcarskiej kliniki psychiatrycznej. W grupie tej 39 mężczyzn i 90 kobiet wierzyło we wpływ złego ducha lub demona na chorobę. Najczęściej takie wytłumaczenia formułowano przy schizofrenii, zaburzeniach lękowych, zaburzeniach osobowości, afektywnych oraz adaptacyjnych. Aż 104 osoby były wcześniej poddawane „modlitwie o uwolnienie” lub egzorcyzmom. I choć wielu chorych twierdziło, że poczuło się lepiej po ceremonii, nie dostrzeżono poprawy w parametrach klinicznych. Wystąpiły natomiast efekty negatywne związane z przerwaniem leczenia medycznego oraz nadmiernie agresywnymi formami egzorcyzmu. W innych badaniach skutki były poważne, łącznie z przemocą fizyczną ze strony egzorcysty, próbą samobójczą i nerwicą wywołaną lękiem przed wiecznymi mękami w piekle.
W takiej sytuacji zamiast efektu placebo, czyli leczniczego działania czegoś,
co jest teoretycznie obojętne dla zdrowia, mamy jego odwrotność – nocebo.
Kluczową rolę odgrywać tu może kontekst kulturowy, który za przyczynę
cierpienia uznaje wpływ diabła lub grzechy popełnione przez chorego. „Każda
forma irracjonalnego postępowania podczas leczenia, również chorób psychicznych,
jest niebezpieczna, kiedy zastępuje poprawne medyczne postępowanie” – uważa
psycholog dr Tomasz Witkowski, autor „Zakazanej psychologii”. „Pozbawiamy w ten
sposób pacjenta najlepszych znanych medycynie możliwości. Nawet jeśli uznamy,
że wyczerpaliśmy wszelkie możliwe sposoby postępowania, to musimy pamiętać, że
zalecanie irracjonalnych metod, szczególnie tych budzących silne emocje, może
spowodować pogorszenie. O wiele łatwiej jest funkcjonować komuś, kto jest
świadomy ego, że jego problemy wynikają z zaburzeń chemicznych układu
nerwowego, niż temu, kto est przekonany o wszechwładzy szatana” – dodaje.
Psychiatrzy zwracają uwagę na jeszcze eden aspekt. „Egzorcyzmy mogą przynieść
pacjentowi ulgę, ale tylko w zakresie objawów, bo nie usuwają przyczyn poczucia
opętania. Ale jeśli jest to np. zaburzenie nerwicowe, przejawiające się w tej
formie, to nawet skuteczne usunięcie objawów niewiele da. Tego, co wywołuje
poczucie opętania, nie da się skutecznie zmienić, odwołując się do wiary, i
dlatego często egzorcyzmy mają charakter gaszenia pożaru benzyną”– mówi prof.
Jerzy Aleksandrowicz, kierownik Zakładu Psychoterapii Szpitala Uniwersyteckiego
w Krakowie.
Ucieczka w pseudo terapię
Jednak w Polsce racjonalne podejście do medycyny nadal nie jest zbytnio w cenie. W aptekach dostępne są preparaty homeopatyczne, choć dawno już wykazano, że bazują one na pseudonauce, podobnie jak wszelkiego rodzaju bioenergoterapie czy radiestezja. Gabinety „medycyny” alternatywnej dobrze prosperują w każdym większym polskim mieście. Egzorcyzmy po prostu wpisują się w ten nurt. „Dodatkowym czynnikiem jest nieufność Polaków wobec specjalistów, zwłaszcza tych od zdrowia psychicznego. Natomiast księża nadal cieszą się dość wysokim zaufaniem. W większości są oni zapewne dobrymi specjalistami od teologii i duszpasterstwa, ale w kwestii problemów psychicznych ich przeciętna wiedza nie jest większa od wiedzy ich petentów” – wskazuje Paweł Krukow, neuropsycholog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. „Obawiam się, że renesans egzorcyzmów jest wynikiem niskiej jakości usług psychologicznych i psychiatrycznych z jednej strony, a rosnącej tolerancji na pseudonaukowe formy terapii z drugiej. Sprzyja temu dodatkowo stan prawny zawodu psychoterapeuty w Polsce. Dzisiaj może nim zostać każdy – wystarczy, że zarejestruje działalność gospodarczą. Nic dziwnego, że pacjenci szukają pomocy gdzie indziej” – dodaje dr Witkowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz