Mamy przełom. Kościół
musi się zmienić [KOMENTARZ]
Przez wiele lat nie potrafiliśmy zbudować atmosfery
sprzyjającej realnej walce z pedofilią w przestrzeni Kościoła. Duża część
katolickiego społeczeństwa nie chciała dostrzec ofiar. Dziś do Fundacji „Nie
lękajcie się” zgłaszają się nowe ofiary. Jednoznaczne oceny, piętnujące
sprawców, hipokryzję hierarchów dodają im odwagi - pisze w komentarzu dla Onetu
Artur Nowak.
Sytuacja ofiar, które
zostały wykorzystane seksualnie w przestrzeni Kościoła, jest inna niż
pokrzywdzonych przez inne grupy zawodowe. Kiedy dziecko skrzywdzi nauczyciel
czy trener - obok ofiar murem stają bliscy i otoczenie. Kiedy sprawcą jest
kapłan, pokrzywdzony ma zazwyczaj przeciwko sobie nie tylko sprawcę. Staje
przeciwko niemu rodzina i najbliższe otoczenie w obrębie parafii.
Duża część naszego
społeczeństwa afirmuje przedstawicieli duchowieństwa, nadając im status lepszej
części wspólnoty kościelnej. Stan zakonny i kapłański od najmłodszych lat
kształtowany jest w mentalności wiernych jako ten doskonalszy. Wielu polskich
katolików broni nieskazitelnego wizerunku tej „lepszej” kategorii ludu bożego.
Dochodzi do paradoksu polegającego na tym, że w obrębie wiernych nie może się
nawet toczyć dyskusja podważająca archetyp duchownego jako osoby bez skazy.
To pokazuje płytką
religijność katolików. Przez wiele lat nie potrafiliśmy zbudować atmosfery
sprzyjającej realnej walce z pedofilią w przestrzeni Kościoła. Duża część
katolickiego społeczeństwa nie chciała dostrzec ofiar. Z ust hierarchów padały
słowa, które ranią. Nie sposób zapomnieć słów arcybiskupa Michalika, który
obwinił pokrzywdzonych, twierdząc, że „dzieci lgną”, prowokują pedofilów,
biskupa Dydycza, który debatę o pedofilii w Kościele nazywał atakiem na
Kościół. Sprawcy, którzy dopuszczali się nadużyć, byli transferowani z parafii
do parafii. Zupełnie bezkarni.
Zestawianie duchownych z
innymi krzywdzącymi dzieci grupami zawodowymi zupełnie do siebie nie przystaje.
Pedofile w sutannach budują swoją relację z ofiarą, godzinami rozmawiając o
masturbacji w trakcie spowiedzi. Zastępują im ojców, którzy porzucili rodzinę
albo zwyczajnie się nią nie interesują. Kościelni sprawcy typują bowiem
zazwyczaj ofiary w środowiskach, gdzie zabrakło któregoś z rodziców, gdzie pije
się dużo alkoholu. Pokrzywdzone dziecko łatwiej zdezawuować niż to dziecko z
rodziny, która poświęca mu uwagę.
Zmiana mentalna to proces.
Można go porównać do procesu żałoby po stracie. Co stracił Kościół? Wizerunek
nieskazitelnej instytucji. To nie tylko duchowieństwo ale też wielu wiernych
nie może się z tą stratą pogodzić. Zdaje się jednak, że jesteśmy świadkami
przełomu.
W maju byliśmy świadkami bezprecedensowej
dymisji biskupów chilijskich, których papież Franciszek wezwał do Watykanu w
związku z raportem wysłannika watykańskiego, arcybiskupa Charlesa Scicluna,
dotyczącym nadużyć seksualnych w tamtejszym Kościele. W czerwcu poznaliśmy
smutną prawdę o Theodorze McCarricku. Sprawa tego sędziwego kardynała wypłynęła
w czerwcu 2018 roku. Chodziło o wydarzenia z lat 1971-1972, które miały mieć
miejsce w nowojorskiej katedrze św. Patryka, a sprawa dotyczy ministranta.
Kiedy zrobiło się o niej
głośno, Watykan zdecydował o natychmiastowym zakazie sprawowania posługi przez
oskarżonego duchownego. 28 lipca 2018 papież Franciszek przyjął jego rezygnację
z zasiadania w Kolegium Kardynałów. To smutne, bo bohater tego skandalu jeszcze
tak niedawno wydawał się twarzą odnowy Kościoła w USA.
Nie tak dawno poznaliśmy
raport wielkiej ławy przysięgłych dotyczący wykorzystywania dzieci przez
duchownych stanu Pensylwania, który zreferował publicznie prokurator Josh
Shapiro, to lektura porażająca. Media amerykańskie postawiły tezę, że Kościół
katolicki jest organizacją przestępczą. Ponad 300 sprawców i ponad tysiąc ofiar.
Te liczby porażają.
Watykan zarządza globalnym kryzysem.
Gdyby zliczyć wszystkie artykuły
i materiały publicystyczne, które pojawiły się w polskich mediach w ostatnich
tygodniach, okazałoby się, że jest ich więcej niż to co napisano przez ostatnie
dziesięć lat na temat pedofilii nad Wisłą.
Do Fundacji „Nie lękajcie
się” zgłaszają się nowe ofiary. Jednoznaczne oceny, piętnujące sprawców,
hipokryzję hierarchów dodają im odwagi. Zazwyczaj są to osoby, które ukończyły
trzydziesty rok życia. Ostatnio napisała też pani, która ma już ponad
sześćdziesiąt lat. To, że mówimy otwartym językiem o patologii daje
pokrzywdzonym wiarę, że zostaną zrozumiane. Nie muszą się już wstydzić,
obwiniać. Są pokrzywdzonymi. Nie zrobili nikomu nic złego. Ich gniew to zdrowy
objaw. Już nie muszą się bać.
Potrzeba jasnego apelu
Kościoła. Biskupi powinni wezwać wiernych do ujawnienia pedofilów w Kościele,
zaoferować im pomoc. Pokrzywdzeni muszą usłyszeć „Stoimy przy was”.
Artur Nowak – adwokat,
publicysta, współautor (z Małgorzatą Szewczyk-Nowak) książki o pedofilii w
Kościele „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos”; właśnie wydał „Kroniki
opętanej”, powieść motywowaną historią ofiary egzorcystów.
Chcesz porozmawiać o temacie? Zgłosić niewłaściwe
zachowanie popełnione przez duchownego? Napisz do nas:
szymon.piegza@redakcjaonet.pl, daniel.olczykowski@redakcjaonet.pl,
dawid.serafin@redakcjaonet.pl
Czy zmiana w Kościele Katolickim
jest możliwa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz