Translate

niedziela, 30 września 2012

Trzy dni ciemności - Komentarze...12




Trzy dni ciemności.




5 wrz, 09:00 Dr Wincenty Łaszewski / Egzorcysta

                                                              HISTORIA CZAROWNIC

„Trzy dni mroku” to jeden z głównych tematów współczesnych objawień apokaliptycznych.

Na cały świat zstąpią nieprzeniknione ciemności, które będą trwały trzy dni i trzy noce.
                                                                       Bł. Anna Maria Taigi

Nie ma powodu, by zapowiadane „trzy dni” uważać jedynie za mglistą metaforę. To dni mierzone tykaniem zegara. Wtedy całe piekło wyjdzie na ziemię.
Maríe Julie Jahenny

Według Księgi Apokalipsy trzy dni ciemności stanowią zawartość piątej z siedmiu czasz, którą w dniach ostatnich aniołowie wyleją na ziemię: A piąty wylał swą czaszę na tron Bestii i w jej królestwie nastały ciemności (Ap 16, 10). Przyjdą dni nieprzeniknionych ciemności – zapewniają mistycy i święci. Śpiewa o nich Hildegarda z Bingen (†1179), opowiada sługa Boża Marie Martel (†1673), zwiastuje słynny jezuita o. Charles-Auguste Nectou (†1777), a także ci żyjący za ostatnim zakrętem czasu: Rosa-Colomba Asdente, bł. Elizabeth Canori-Mora, bł. Anna Maria Taigi, Palma d’Oria, bł. Marie Baourdi. Tuż za nami słychać niepokojący głos mistyka Pere’a Lamy, bretońskiej stygmatyczki Maríe Julie Jahenny, św. Ojca Pio i współczesnych: Patricii Talbot, Luz Amparo Cuevas, Johna Learry’ego. Ich szept goni nas i niepokoi.

Mistycy i święci o trzech dniach ciemności

Niezliczone legiony demonów będą przebiegać świat i wykonywać rozkazy Boskiej Sprawiedliwości.

Bł. Elizabeth Canori-Mora

Morze podniesie się, a ryczące fale zaleją kontynent. Niebo będzie płonąć, ziemia będzie drżeć aż po fundamenty. Chmury czerwone jak krew będą pędzić po niebie. Huk grzmotu będzie wstrząsał ziemią, a ponure błyskawice ogołocą niebo z pór roku.

                                                                                           Maríe Julie Jahenny



Niczego nie będzie można zobaczyć, powietrzem nie będzie można oddychać.

Luz Amparo Cuevas

[Powietrze] będzie przepełnione zarazą. Kto z ciekawości otworzy okno i wyjrzy lub opuści dom, padnie martwy na miejscu?··
                                                                         Bł. Anna Maria Taigi
                                                                     
                                                                        

W czasie trzech dni przerażających ciemności nie wolno otworzyć żadnego okna, nikt bowiem nie może zobaczyć ziemi i straszliwego koloru, jaki będzie ona miała w dniach kary.

Maríe Julie Jahenny

Ludzie winni pozostać w swych domach, odmawiać różaniec i błagać Boga o miłosierdzie.

Bł. Anna Maria Taigi

Jedyne światło dostarczać będą święte świece.

Luz Amparo Cuevas

Nie będzie możliwe użycie jakiegokolwiek oświetlenia wymyślonego przez człowieka, tylko poświęcone świece.

Bł. Anna Maria Taigi

Jedna świeca wystarczy na czas trwania tej piekielnej nocy.

Maríe Julie Jahenny

Mściwe ramię Boga uderzy w złych ludzi, a Jego wielka moc ukarze ich pychę i zarozumiałość. Do wytępienia tych bezbożników i heretyków pragnących obalić Kościół i zburzyć jego fundamenty Bóg zatrudni potęgę piekła. Nic na ziemi nie zostanie oszczędzone.

Bł. Elizabeth Canori-Mora

Ojciec Pio zapowiada, że „wszystko rozpocznie się w bardzo zimną noc; wiatr zacznie przeraźliwie huczeć i wyć; po krótkim czasie usłyszycie grzmoty”. Wtedy koniecznie chrońmy się w domach i zamykajmy szczelnie okna.

Czy to, o czym mówią, dotknie naszego pokolenia?

Mamy prawo skinąć głową… „Trzy dni mroku” to jeden z głównych tematów współczesnych objawień apokaliptycznych. Dziś wizje ujawniają ten gęsty ciemny szew… Przebiegnie on także przez nasze życie.


Kiedy przykryje nas ciemna zasłona?

Znamy kilka szczegółów. Ojciec Pio zapowiada, że wszystko rozpocznie się w bardzo zimną noc; wiatr zacznie przeraźliwie huczeć i wyć; po krótkim czasie usłyszycie grzmoty. Wtedy koniecznie chrońmy się w domach i zamykajmy szczelnie okna.
Maríe Julie Jahenny (†1941) dodaje, że dni ciemności zaczną się we czwartek i będą trwały do soboty. To będą trzy dni bez jednej nocy.

Dlaczego trzy dni?

Trzy to liczba, która symbolizuje przełom. To czas Jonasza w ciemnych wnętrznościach wielkiej ryby. To czas Chrystusowego Tryduum – dni męki i śmierci Zbawiciela, okres pozornego triumfu zła. Ten symbol ma wpisać się również w nasze życie. Mówi o przejściu przez cierpienie i ciemność w zwycięstwo – w zupełnie nową jakość „miłą Bogu”.
Nie ma powodu, by zapowiadane „trzy dni” uważać jedynie za mglistą metaforę. To dni mierzone tykaniem zegara. Takie były przecież dni „przejścia” Chrystusa.

Dlaczego czwartek–piątek–sobota?

To dni Najświętszego Sakramentu, Krzyża i Matki Najświętszej – tłumaczy Maríe Julie Jahenny. Otrzymujemy ważną wskazówkę: zapowiedzi mówią o chronologii
i teologii z jej znakami odwołującymi się do ostatnich dni Jezusa.
Pierwszy – wszystko to nastąpi wówczas, gdy Kościół stanie się przedmiotem coraz bardziej jawnych ataków ze strony politycznego sanhedrynu i zdrady własnych pasterzy. Od 1947 roku temat ten podejmuje każde objawienie! Czas zacznie przyspieszać, aż nadejdzie chwila ostatecznej zdrady – publicznego zaparcia się Boga. Wybija godzina „czwartku”.
Drugi – dni nieprzeniknionego mroku zaczną się wtedy, gdy – ileż objawień o tym mówi! – na świecie zgaśnie wieczna lampka płonąca przed Eucharystią. Najświętszy Sakrament stanie się powszechnym przedmiotem kpin i bluźnierstw, a ci, którzy będą do niego przystępować, nie wierząc już w grzech, będą
przyjmować go w sposób świętokradczy. I światło Eucharystii zniknie, a wraz z nim jej moc, podtrzymująca świat. „Czwartek” zacznie przechodzić w „piątek”.
Trzeci – zabraknie Eucharystii i wtedy w naszym życiu pojawi się cierpienie, krzyż. „Piątek” będzie czasem próby naszej wierności Panu. Będzie to „czas katakumb”, który czeka także Polskę. Wie o tym rektor Fatimy z czasu wielkich poświęceń Niepokalanemu Sercu Maryi dokonanych przez Jana Pawła II. Mówił o tym do Polaków na początku milenium.
Czwarty – to Maryja. Kres ciemności nastąpi w „sobotę”, po interwencji Najświętszej Panny. W jednym z objawień w 1993 roku Matthew Kelly słyszał Maryję mówiącą: Jestem świeżym powiewem w nowym dniu. Jestem światłem, posłanym, by rozproszyć ciemność. Gdy papieże nazywają Maryję nadzieją nowego lepszego świata, Ona sama zapowiedziała w Fatimie, że będzie to triumf Jej Niepokalanego Serca. Ostateczny, bezpieczny port. Siostra Łucja tłumaczyła: Jej Serce jest bezpiecznym schronieniem na trudne czasy Kościoła i świata.
Nie dziwi, że Benedykt XVI przypomina Kościołowi, że Maryja naprawdę się liczy. Gdzie Ona, tam zwycięstwo.
Czas liczyć na Nią… Bo – tłumaczy Chrystus – są trzy miejsca schronienia na czas udręki: Moje Boskie Serce, Mój Boski Krzyż i Moja Ukochana Niepokalana Matka.
To musi zacząć się już dziś. Trzeba uprzedzić ten czas i już dziś związać swe życie z Eucharystią, wyrzeczeniem i ofiarą, z Maryją. Wtedy będziemy bezpieczni. Jak w Arce unoszącej się na wodach potopu.

Link do tego artykułu. 


KOMENTARZE:

~www.ecoego.pl: Wszyscy mi mówię; poczytaj biblię, świętą książkę. Tam znajdziesz odpowiedzi. Ale pomyślmy przez chwilę. Z wczoraj; organizatorzy marszu mówią, że było ich 200 tysięcy, a druga strona, czyli rzecznik policji, że 80 tysięcy. Jeden dzień, a taka gigantyczna rozbieżność informacji. Czy myślicie, że oryginalne przesłanie Jezusa, (jeśli w ogóle istniał), przetrwałoby w NIEZMIENIONEJ formie tyle czasu? A co z idiomami, różnicami kulturowymi i znaczeniami wyrazów?
I tak sobie myślę, że biblia wcale nie jest święta. Byłaby taka, gdyby słowo w słowo przekazywała słowa Jezusa, jeśli faktycznie był synem Boga, w co wierzymy, ale czego przecież nie wiemy, bo i skąd?
Dzisiejsza biblia, to prospekt reklamowy gigantycznej, potężnej organizacji walczącej o władzę i bogactwa. A Bóg? Mam go w sercu.

Pozdrawiam słonecznie.

~www.ecoego.pl: Wiele razy pisałem Państwu o mojej parafii, gdzie na placu budowy nowego kościoła ksiądz sprowadził wściekłego psa, żeby uniknąć kradzieży. I od tego momentu na ogrodzeniu wisiała plakietka z napisem o wściekłym psie. Tak naprawdę nie wiadomo czy pies był wściekły myślę, że na pewno nie, gdyż ksiądz bałby się pogryzienia i później bolesnych zastrzyków w brzuch, ale skoro wisi taka plakietka, a ksiądz nigdy nie kłamie, przyjmijmy, że jest to chory na wściekliznę pies. Czemu święte miejsce gdzie klękamy i powierzamy swe najskrytsze myśli Bogu, miejsce gdzie mieszka sam stwórca wszechświata, musi być chronione przed złodziejami i pijaczkami psem ze wścieklizną? Czy Pan Bóg nie mógłby znaleźć chwilki by odgonić złomiarzy? Szkoda psa, niech sobie śpi w budzie, śni o pysznej kości i gonieniu kota zamiast uganiać się za nurkami, zresztą ugryzienie Polskiego rumianego menela sprawiłoby, że nawet wściekły kundel natychmiast padłby zatruty alkoholem. Czemu więc Pan Bóg nie chroni swojego domu? Kościół nazywany jest Bożym domem, co oznacza, że jego mieszkańcem jest Bóg. A więc, może śpi? Wyszedł?

...a może nigdy go tam nie było? Może był w pięknie natury, szmerze strumyka, śpiewie ptaka, misternie tkanym falami przeznaczenia oceanem? Skryty w pięknej piosence? Pierwszym promieniu wschodzącego słońca? Może Bóg to upojny zapach rodzącego się do chwały piękna, kolczastej róży?

Podsumujmy - idziesz do kościoła modlić się o zdrowie, może pracę, pokój w rodzinie, błogosławieństwa, wymazanie z rejestru grzeszników by miłosierny Bóg miłości nie wtrącił Cię na wieki do piekła gdzie będziesz wrzeszczał z rozpaczy i bólu... i ta siła która ma Ci załatwić życie pośmiertne w niebie, pracę, szczęście, siła której dajesz ciężko zarobione pieniądze (taca, śluby, chrzest, kolęda i inne) - nie potrafi nawet upilnować placu z cegłami. Księża którzy podobno mają moc odpuszczania grzechów, woda nad którą robią znak krzyża zyskuje moc przepędzenia samego Szatana, Pana tego świata, i decydują o Twoim pośmiertnym życiu... Są na podobieństwo Boga, i też jak On nie umieją ochronić placu budowy świętymi figurkami, świętymi różańcami i modlitwami - muszą korzystać z pomocy chorych, agresywnych zwierząt.

Jest w Warszawie pewien kościół, do którego czasem chodzę poza godzinami mszy świętych, by w spokoju posiedzieć i się wyciszyć. Przed pewnym świętym obrazkiem, który jak donoszą wtajemniczeni sprawia cuda, ludzie z nabożnym szacunkiem klękają i modlą się o swoje sprawy, a po modlitwach całują w róg święty obrazek. Kiedyś w lato przyjrzałem się z bliska temu obrazkowi, i ze zgrozą zobaczyłem, że jest ob…rany przez muchy. Znam te czarne kropki doskonale, w końcu każde wakacje spędzałem na wsi. Święty obrazek ma wyleczyć kogoś na odległość z raka, zmienić Twój układ nerwowy tak byś nie odczuwał strachu przed śmiercią - a nie jest w stanie sprawić, by zwykła mucha się na niego nie wypróżniała. Czy więc obrazek ma jakąkolwiek moc? i jaka to moc, skoro nie starcza jej nawet by przepędzić precz złośliwego owada?

Ludzie klękają w świętym budynku pilnowanym przez wściekłego psa, patrzą z nadzieją i rozpaczą w oczach na pobrudzony kałem owadów, kawałek pomalowanego farbą płótna, który staje się w ich nadziejach ostatnią deską ratunku... Czy to nie jest szaleństwem? Gdy nie pomoże - tak musiało być, wola Boska, niezbadane są wyroki Pana... Gdy nastąpi remisja, stawia się tabliczkę, świeczkę, i w ten sposób sława uzdrawiania rośnie. Kiedyś czytałem, że obliczyli liczbę uzdrowień w Lourdes, i wyszło, że tyle samo ludzi dostępuje uzdrowienia w F’ Lourdes, co i zwykli pacjenci remisji w szpitalach. Tylko, że Ci uzdrowieni w Lourdes głośno krzyczą i tworzą skuteczny, PR, a Ci nieuzdrowieni milczą, pod ziemią... Kto wysłucha zmarłych, którym nie pomogły modlitwy? Mój znajomy lekarz mówił mi, że większość umierających na raka się gorliwie modli, i umierają. Co z nimi?

Religia to system, który w teorii miał umożliwić Ci łączność z Bogiem. W praktyce religia niszczy człowieka, zabiega mu wszystko, co najcenniejsze, a daje ból i nieszczęście. Żeby to zrozumieć, trzeba poznać naturę podświadomości, tego jak się uczymy reagowania na dane sytuacje, i jak jesteśmy nagradzani dobrym humorem, (czyli hormonami, które sprawiają, że czujemy się doskonale) za coś, co uważamy za dobre, i karania za coś, co uważamy za złe. Gdy zrobisz coś dobrego, zalewa Cię fala satysfakcji, organizm zalały hormony "narkotyczne". Gdy zrobisz coś złego, poczujesz się podle - właśnie dostałeś hormon "cierpienia". A co z mnichem, który uwierzył, że Bogu podoba się cierpienie? Bijąc się nahajką czuje ból krwawiących pleców, ale jednocześnie zalewają go "dobre" hormony i odczuwa rozkosz większą niż ból. Realnie sobie szkodzi, ale wmówiono mu, że bicie siebie się opłaca, gdyż w niebie dostanie za to raj. Tym systemem (i sumieniem) można odpowiednio manipulować, dokładnie tak samo jak psa można wyszkolić do ratowania ludzi, a także do gryzienia Żydów w obozie koncentracyjnym. Gdy więc wychowano Cię w niechęci do seksu a podziwie dla biedy i cierpienia, Twój organizm będzie reagował hormonalnie na to, czego Cię wyuczyli. Kochasz seks, i jednocześnie go nienawidzisz, chciałbyś mieć pieniądze, ale nimi gardzisz... Religia stworzyła Ci chorobę psychiczną, podzieliła Cię. Dziel i rządź.

Zastanów się - gdy powiesz dziecku z nie udawanym podziwem że jest dobre z matmy, że ma talent (a jest pałarzem) zacznie się uczyć, dostanie zastrzyku ambicji. Gdy powiesz dziecku, że jest głupie i do dupy, spadnie jeszcze w ocenach, o ile będzie to w ogóle możliwe... Chwalenie sprawia, że chcesz coś z siebie dać, wyrazić coś wartościowego, nie zawieść pokładanych w Tobie nadziei. Potępienie sprawia, że stajesz się jeszcze gorszy - tak to działa w praktyce. A co robi religia? Każe Ci potępiać siebie i świat. Ty jesteś grzeszny a to, co najważniejsze to świat pośmiertny, gdzie na sądzie Bóg Ci wybierze piekło, czyściec albo niebo. Płacisz pieniądze na utrzymanie ludzi, których jedyną pracą jest wmawianie Ci, że jesteś beznadziejny, niekompletny, zły, i tylko Chrystus może Ci pomóc (ale ponieważ Chrystusa jak wszyscy wiemy nie ma realnie, pomóc Ci tylko mogą faceci, uważający że Chrystus którego nigdy nie widzieli tego chciał)

Potępienie niszczy, chwalenie i szacunek sprawia że wzrastasz.

Bóg jest podobno Panem. A Ty, kim jesteś, skoro Bóg jest Twoim Panem? jest tylko jedna opcja - możesz być tylko niewolnikiem. Jak można kochać kogoś, kto jest naszym Panem? Posiadanie Pana sprawia, że tracisz wolność, jesteś jak kundelek na smyczy. Gdy kundelek jest grzeczny i aportuje, ma w nagrodę kiełbaskę, gdy jest podły, dostaje smyczą lanie i chowa się pod łóżko. Gdy Ty jesteś niegrzeczny idziesz do piekła, a gdy posłuszny - do nieba. To te same metody, ale gdy kundelka szczytem szczęścia jest ciepła buda i serdelki codziennie, to już ja mam znacznie wyższe cele - chcę tworzyć, napawać się pięknem życia - jestem człowiekiem. I to naprawdę brzmi dumnie a nie podle, jak naucza prawie każda religia.

Jezus rzekomo umarł za nas. Czyli jesteśmy coś mu winni. Jezusa tu nie ma, mimo że obiecywał przyjść, gdy będzie źle się działo, ale chyba przespał kilka dużych wojen i rzezi religijnych... a skoro go tu nie ma to nie można z nim uregulować płatności. Trzeba czekać do śmierci. Jeśli pożyczyłeś kiedyś rodzinie pieniądze wiesz, że nie ma lepszego sposobu by zrobić sobie wroga - są Ci coś winni, więc Cię nienawidzą. Gdy jesteś coś winien, nienawidzisz. Niestety, Pana Jezusa nie możesz załatwić tak jak przyjaciela czy krewnego podkładając mu świnię, gdyż ten czeka na Ciebie po śmierci. Jak można uwierzyć w taką brednię, że stwórca wszechświata wydał wyrok na swojego syna? Po co? Żeby wzbudzać w nas wyrzuty sumienia? i co to ma mi dać, że będę cierpiał bo dwa tysiące lat temu, ktoś podobno dla mnie się dał ukrzyżować?

Ja wiem, że moje szczęście zależy tylko ode mnie. Nie potrzebuję do tego żadnych świętych pism, świętych figurek drewnianych, świętych różańców - wystarczy że poznałem jak działa moja podświadomość. Wiem, że nie ma nieba i piekła po śmierci, a jest niebo i piekło na ziemi, tworzymy je sami swoimi myślami i intencjami. Istnieje reinkarnacja, i pamiętam moje zdziwienie po śmierci, gdy oczekiwałem sądu, a przychodzili po mnie Przyjaciele by mnie przywitać, i ukazywała mi się w całej rozciągłości prawda. Mnie się nie oszuka w ten sposób, w inny pewnie tak - ale już nie w ten. Są dwa typy leczenia - jedno leczy Cię ciągle utrzymując ból z dala od Ciebie, ale zatrzymuje przyczynę choroby w Twoim ciele, jest to leczenie, na którym się dobrze zarabia. I jest wyleczenie, kiedy to sprawia się, że przyczyna choroby odchodzi z Twojego ciała, i możesz żyć bez leku - na takim lekarstwie nikt nie zarobi. I teraz zadaj sobie pytanie, postaraj się odpowiedzieć szczerze - czy Twoja religia, system przekonań, sprawia, że wyleczyłeś się z lęków, koszmarów, poczucia bycia zerem? Czy dał Ci szczęście i spokój w sercu? Wyleczył Cię, czy leczy latami nie usuwając problemu?

Odpowiedź już znasz. Wszystkie religie i wszyscy kapłani leczą Cię tylko. Gdyby Cię wyleczyli, co by zrobili? Musieliby zrzucić szaty kapłańskie, i iść do łopaty za znacznie mniejsze pieniądze. Leczenie musi, więc trwać. Ale to nie tylko leczenie, religia działa dwupoziomowo. Najpierw Cię zatruwa, a potem daje odtrutkę, która działa tylko małą chwilkę, chwilunię...
Zatrucie,…
 Od kiedy pojawiasz się na świecie, jesteś programowany poprzez usilne powtarzanie (i często bicie czy krzyki, gdy nie chcesz iść do kościoła, co ludzie powiedzą), że masz w sobie grzech pierworodny, jest w Tobie jakaś skaza. Cała wielka struktura, setki tysięcy chłopów, gigantyczne pieniądze, wszystko to skoncentrowana jest na grzechach, Szatanie i perwersji. Religia broni człowieka przed Szatanem, i jednocześnie tylko na nim się koncentruje. Wyznajesz na kolanach swoją grzeszność na mszy, przy spowiedzi prosisz mężczyznę żeby Ci odpuścił Twoje grzechy, i wreszcie najlepsze - to, co jest naszym naturalnym odruchem, czyli seks dla przyjemności, jest zakazany. Seks może być tylko dla prokreacji, nasienia nie można zmarnować, bo to jest życie... Prezerwatywa jest zabroniona, co spowodowało w Afryce hekatombę AIDS. Z jednej strony przekonania, że lateks jest zły, z drugiej miliony umierających i wyjących z bólu ludzi, nędza i rozpacz...

Ciągłe koncentrowanie się na grzechu i podłości, sprawia, że cierpisz, masz poczucie winy. Idąc na mszę, będąc w towarzystwie ludzi, którzy też tak cierpią, masz poczucie "ładowania akumulatorów" a spowiedź daje chwilową ulgę. Poziom toksyn trochę się obniżył, ale stale narasta. Najpierw Ci wmówili, że jesteś zerem, nikim, grzesznikiem, nastraszyli Szatanem, który tylko czeka, aby Cię opętać, a potem za pieniądze dają Ci ulgę. Genialny i niezwykle okrutny biznes, niszczący bezwzględnie ludzi. Zabierają Ci niewinność i szansę na szczęście, a w zamian dają poczucie winy poczucie, że jesteś grzesznikiem, nic niewartym śmieciem, prochem z którego powstałeś i w który się obrócisz...

Zróbmy taki ciekawy i zabawny eksperyment. Panie Boże, jeśli mnie teraz czytasz, przywal moim czytelnikom piorunem, każdego jednego usmaż proszę jak prosiaka na rożnie. Niech zgadnę - żyjecie? Zgadłem. Teraz spróbujemy z drugą stroną. Szatanie, jeśli mnie słyszysz, zabierz żywcem do piekła moich czytelników. O! Jesteście? No właśnie. Nawet boisz się coś źle pomyśleć o Bogu, hipotezie, której nigdy nie widziałeś na oczy. Nie wierzysz w termin "pranie mózgu" a jednocześnie boisz się źle pomyśleć o jakiejś Istocie, której nikt nigdy nie widział. Czy dostrzegasz jak Cię zastraszono? Czy widzisz jak to niesamowicie działa? Zaprogramowano Cię... Jak miliardy innych ludzi? Spróbuj powiedzieć - Bóg jest głupi. Powiesz to? Jeśli tak, obserwuj siebie i swoje emocje.

Reasumując...

Jeśli to w co wierzysz sprawia że:

1. czujesz się gorszy
2. czujesz się nikim
3. czujesz się zły, niegodny
4. jednocześnie sprawia że czujesz się lepszy od innych wyznawców, czujesz do nich pogardę, litość wymieszaną ze złością, chcesz się za nich modlić żeby wierzyli w tego samego Boga co Ty
5. jeśli wierzysz że życie tu i teraz jest mało ważne, jest tylko chwilką...
6. ... a to co naprawdę ważne to życie po śmierci
7. jeśli pieniądze, dobre stroje, ładne rzeczy, piękne kobiety - to pokusy Szatana (wstaw nazwę złego ducha który występuje w każdej mitologii religijnej)
8. jeśli cierpienie jest podobno miłe Bogu który się tym napawa, i zalicza Ci je w poczet dobra w kajecie złych i dobrych uczynków
9. jeśli wszystko co przyjemne jest zakazane, i użycie tego jest koniecznością, ale też i grzechem...
10. ... i zmycie tego grzechu jest płatne u kapłana, który powiedział Ci że jest to złe

To jest to na pewno coś bardzo, ale to bardzo złego. Uciekaj zanim stracisz życie spędzone na cierpieniu, zamiast na radości, szczęściu i zabawie. Uciekaj zanim wydrą Ci z serca Twoją Boskość, i zastąpią ją śmiercią, cierpieniami, szaleńczymi urojeniami, a wszystko skryte pod płaszczykiem dobra...

~Zbawienie jest w Tobie: Chcesz zmienić plugawy i obrzydliwy świat , który Cię otacza? Możesz to zrobić, ale nie walką i atakiem, lecz zmianą samego siebie. Zmień na lepsze najmniejszy fragment w sobie, a jak w hologramie dokonasz zmiany świata, sprawdź , to działa!

~kobieta: Kościół czyli mężczyźni, przejęli na całym świecie władze. Odrzucili, niesłusznie potępili i skazali na niesamowite cierpienie KOBIETĘ. Skutek ich władzy to wojny, morderstwa, obłąkańcza walka o władzę. Tymczasem KOBIETA i MEŻCZYZNA TO JEDNOŚĆ, PARTNERSTWO. I być może o to właśnie chodzi, żeby kobieta wróciła do łask . Żeby była traktowana w każdej dziedzinie życia na równi z mężczyzną. Nie była bezkarnie bita, maltretowana i traktowana jak przedmiot. Mam nadzieje, że po okresie cierpienia , świat zmieni się dla kobiety na lepsze.

~l3og: ---> i dopiero wówczas okaże się kto kim
pozerem, kundlem czy ... Człowiekiem!?

wątpiący stojący natychmiast padnie plackiem
ale klęczący ale zastanawiający się nad tym
kim jest ... wstanie…
wstanie, bo będzie wolał pozostać człowiekiem
niż za cenę upadlania i kundlenia się
przypodobać się nieznanemu

jeśli jestem bytem niesamoistnym wolę przestać istnieć
niż tak postępować
jeśli jestem bytem samoistnym wara wszystkiemu ode mnie

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ponad to uważam, że...
kościół katolicki jako instytucja
powinien zostać zdelegalizowany
a Watykanowi należy odmówić statusu
podmiotu prawa międzynarodowego
uznając go za integralną część
państwa włoskiego

pora też by zerwać ze szkodliwą zasadą
autonomii państwa i kościoła
prawo państwowe nadrzędnym
w stosunku do wewnętrznego "prawa" kościelnego
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

[ l3og ]

~Siwy Lucyfer: Czwarta czasza już się zaczęła. Napisane jest w piśmie. Ap. św Jana Roz. 4 W pierwszych dniach jesiennych ludzie oszukani przez rudego diabła opuszczą swoje domostwa i wyjdą na ulice. Na czele ich stanie dwóch antychrystów: Karłowaty Lucyfer oraz Diabeł z miasta pierników. Ludzie zwiedzeni ich pięknymi słowami pójdą za nimi jak barany na rzeź. Po objęciu władzy przez diabły nastanie 4 lata ciemności i zacofania. Jednocześnie wtrącą Rudego diabła w otchłań piekielną. Dopiero po czterech latach, gdy ludzkość zrozumie, że wszyscy przywódcy do diabły, ruszą do jaskini lwa i wtrącą ich w otchłań piekielną. Na ich czele stanie Palikodiabeł. Nastaną czasy gdzie mężczyzna z mężczyzną, niewiasta z niewiastą, chłop będzie babą, a baba chłopem. Zapowiadać to będzie nastanie piątej czaszy.

~barbanera do antyparti: Nie denerwuj mnie, bo widzę, że odnoszę się do ignoranta. Miałem wiele psów w tym dwa rottweilery. Każdy miał inny charakter i inaczej reagował, niekiedy różnice bywały subtelne, niekiedy rażące. Jeden był tak zły, że skończył przy budzie na łańcuchu i nikt nie próbował podać mu miski z żarciem oprócz mnie! Tyle o złym czy "wściekłym" psie. A jak masz inne zarzuty do księdza to pisz o nich i zatruwaj forum. Ksiądz ulitował się nad wściekłym psem i dał mu schronienie i michę, a kto inny by go na pewno uśpił!

~Wieszcz Narodu: A oto wyszedł jako tarcza Rafaela księżyc by święcić przed pierwszym zaraniem a przed nim miecz płomienny strzela nazwany w niebie niebieskim nazwaniem, przed którym zadrży i fałsz i pokusa, lecz nikt nie dźwignie miecza prócz Chrystusa. On na nim ręce skrwawione położy - podniesie i trzy razy niebiosa nim całe rozetnie...i nim stanie się noc - coś z nieba runie i płacz po świecie pójdzie jak z bożnicy...a nim skończy się noc - znów runie - jak echo pierwszego powału...

~nor-man do www.ecoego.pl: Domorosła, dość prymitywna filozofia....Świat bez ograniczeń, bez jakichś norm (moralnych) byłby światem zwierząt. Bo człowiek jest w swej istocie zwierzęciem, w zależności od IQ, mniej lub bardziej...Chciałbyś żyć, z rodziną, na świecie, który opanowany jest przez wyselekcjonowane, najgorsze męty (prawo dżungli)? Chciałbyś mieć na nim dzieci (np.córki?) Ostatnio nie słyszy się już o humanizmie - a skąd wywodzi się to pojęcie? Efektem są płatni lekarze, opieka medyczna dla wybranych (mających kupę szmalu), nędzne renty odbierające, po 40 latach pracy godność człowiekowi, arogancja i pogarda władzy dla swoich "wyborców", zniewolenie i pozbawione godności życie tej najwyżej rozwiniętej istoty na tej planecie. Zastanów się. Sam jestem wychowany po katolicku i chociaż w kościele byłem przed rokiem, a w spowiedzi - już nie pamiętam kiedy,  to jednak przestrzegam pewnych norm - nie zabijam, nie kradnę itd. Czy to jest złe? A gdyby tak postępowali wszyscy ludzie, nie żyłoby się w tym piekle lepiej?

~ola do ~ww: Piszesz o jakichś jednostkowych przypadkach, w większości jest inaczej. Ojcu pasuje układ, kiedy jedynym obowiązkiem wobec dziecka jest płacenie śmiesznych alimentów. I wiedz o tym, że jest to również jedyny obowiązek matki. Nie ma innych. Całe to wasze prawo wsadźcie sobie gdzieś. Dziecko jest śmieciem i sądu nie interesuje, co się z nim dzieje i w jakich warunkach żyje? Nie podoba ci się?, Jako mężczyzna jesteś odpowiedzialny właśnie za taki stan.

~MK do ~obserwator: Ależ właśnie zmieniły się. KK usunął przykazanie o modleniu się do kości, budynków, posągów i obrazów i dla wyrównania rachunku rozdwoił przykazanie ostatnie. Idea działania tej organizacji skupia się na respektowaniu bożych przykazań z tym ze jedno z nich Bóg podał niewłaściwie więc właściwe organy go naprostowały. Bóg jest im wdzięczny za skorygowanie swojego prostackiego błędu, pozdrawia i życzy długiego życia w bogactwie bez znoju.

~a_to_po_prostu_siły_przyrody do ~Wieszcz Narodu: "A Słońce widziane z Ziemi miało przez trzy lata zabarwienie zielone, a Księżyc przez te trzy lata miał zabarwienie niebieskie". Czy to jakaś wizja apokaliptyczna??? Czy to może jakieś znaki od Boga????? Nie, to czysta fizyka: efekt wybuchu wulkanu Krakatau w roku w 1883 roku. Oczywiście, gdyby to wydarzenie opisał jakiś nawiedzony wizjoner, to mielibyśmy miecze, „rafaelowe” i tarcze chrystusowe i cały ten bosko-bajeczny wizerunek.

~matka: Wszystkie te oszołomy wieszczą tylko nieszczęścia i kataklizmy, żeby choć jeden ogłosił jakąś dobrą nowinę

~rip do www.ecoego.pl: "Wszystkie religie to śmieci przesłaniające obraz Boga" - ja się z tym zdaniem zgadzam.
Dodałbym tylko, że wielką niewiarą muszą się charakteryzować ci, którzy są na tyle pełni pychy lub hipokryzji, by podawać się za pośredników Boga i poprawiać Jego dzieło, wymuszając na ludziach określone myślenie i postępowanie.
Co do oceny etycznej Boga - czy można oceniać pod względem etycznym wiatr, wodę czy słońce? Czy tornado, tsunami, wieloletnia susza są złe? Czy orzeźwiający powiew wiatru, źródło czystej wody na pustyni, lub dające na światło i ciepło Słońce są dobre?
Nie, one po prostu SĄ. A Pismo też stwierdza, że Bóg mówi o sobie tylko to: JESTEM. Aż tyle i tylko tyle.

~qwer: Kiedy dostaniemy objawienia żydowskich mistyków i Rabinów? Katoliccy powtarzają tylko po sobie to, co usłyszeli od innych, w dodatku z wielką pychą i arogancją.

~loki do www.ecoego.pl: Mówi o tym Chrystus. Mówi o tym Bóg w PS. O tym samym mówią mistycy. W końcu i tak to nie ty decydujesz o tym, co wystarczy. Za to ty decydujesz o tym czy wierzysz Bogu będziesz żył czy raczej wierzysz we własne "wydaje mi się, że mam racje" i będzie ci się źle wydawać. Człowiek ma logiczny rozum a nielogicznie postępuje sam sobie zaprzeczając. Jeśli ci meteorolog przepowiada pogodę i zapowiada burze, mrozy, huragany to nikt nie twierdzi, że on straszy i wszyscy przygotowują się na wystąpienie zapowiadanej pogody. Zabezpieczają domy, dobytek, siebie. Nikt nie dyskutuje z natura i nie obwinia jej o to, że rower mu zwiało bo wie że zwiało coś czego sam nie zabezpieczył. Nikt nie powie ze wydaje mu się, że parasol i dres mu na mrozy i huragan wystarczą. Po części przepowiednie dotyczą natury pogody, bo przepowiada kataklizm (nie wywołuje go, ale przepowiada, że trzeba się przygotować). W drugiej części zapowiada w tym samym czasie dokonanie sądu duchowego i wyraźnie mówi jak trzeba się przygotować. Nie ma tu znaczenia, co się, komu wydaje. Nie ma tez przymusu, aby Bogu uwierzyć i przygotować się tak jak prosi. Komu zależy przygotuje się a komu nie zależy na tym by żyć całą sprawę zignoruje? Ale ignorować a potem mieć pretensje do Boga czy innych ludzi, że nie pomaga, nie ostrzega, nie chroni to już bezczelność, bo z ochrony trzeba korzystać a pomoc przyjmować, ostrzeżenia posłuchać. Głupcy przez nieposłuszeństwo sami siebie narażą na śmierć. Głupiec do Boga będzie miał pretensje nawet o to, że sobie na zimę opalu i żywności nie przygotował, choć go wielu ludzi będzie upominać, że zbliża się zima.


~bladzacy do ~dan: Istotna różnica polega na rozgraniczeniu zasad chrześcijaństwa i katolicyzmu. Chrześcijaństwo zakłada istnienie wspólnoty, które spaja wspólna idea, myśl; nie zakłada istnienia świątyń, opłat za odpusty, czy udzielanie sakramentów. Chrześcijaństwo zabrania zabijać, a katolicyzm zakłada "konieczność" istnienia wypraw krzyżowych w celu "szerzenia wiary" (ergo dokonywania usprawiedliwionego ludobójstwa tylko, dlatego że ludzie mają czelność wyznawać inne zasady i wierzyć w coś innego).
Jeśli uznajesz, iż jesteś osobą wierzącą, to wierzysz w jednego Boga (tu znów katolicka niespójność w postaci Trójcy Świętej). Czy jesteś katolikiem, (który uznaje, że Bóg istnieje *tylko* w wybranych miejscach świątynnych), czy tez chrześcijaninem (zwolennikiem Boga wszechobecnego)? Czy uznajesz, że spowiedź powinna być powszechna, czy też powinna być skierowana do "wybranych osób" - kapłanów, którzy według własnego uznania zinterpretują otrzymane informacje?·To są oczywiście tylko uogólnienia, wcale nie zawsze zgodne z prawdą, ale istnieje tzw. prawda historyczna, która dzięki zapiskom kronik wyraźnie wskazuje, jak postępowali ludzie związani z Kościołem. Ja osobiście wolę kierować się nieprzeinaczonymi naukami wczesnych chrześcijan, a nie naukami Kościoła katolickiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz