Translate

sobota, 2 grudnia 2017

ZANIM OSĄDZI BÓG - Komentarze...309





ZANIM OSĄDZI BÓG

Po śmierci ukarani zostali: Teresa Parszczyńska, bo za dużo piła i kłóciła się z księdzem. Daniel Matyjasik, bo nie chodził do kościoła. I mały Ksawery, bo rodzice żyli bez ślubu. Jeden z księży skwitował to tak: w Kościele przecież musi istnieć gradacja wiernych.

 
Elżbieta, córka Teresy Parszczyńskiej, mówi, że ksiądz swoje urazy powinien odstawić na bok. "Wyszło na to, że to ja byłam mądrzejsza od księdza" - mówi  
       
1.

Był rok 2009. Teresa, 68-letnia mieszkanka Warcina, maleńkiej wsi niedaleko Słupska, zmarła tuż przed Wigilią. Nocą, gdy wracała od znajomych, upadła na skrawku zaśnieżonego pola. Straciła przytomność i zamarzła. Jej zwłoki bliscy znaleźli nad ranem, dwieście metrów od domu.

- Pod koniec życia coraz więcej piła i czasami znikała na dłuższą chwilę - przyznaje córka pani Teresy, Elżbieta. - Ona tak naprawdę uciekała przed samą sobą. Była estetką, a alkohol odebrał jej wszystko, co kochała. Nie mogła już patrzeć ani na siebie, ani na świat, który ją otaczał.

Tamtej nocy nikt nie zdołał jej upilnować. To była śmierć, która - mówi dziś jej córka - nie miała prawa się wydarzyć.
Tuż przed świętami rodzina Parszczyńskich wzięła się za organizację pogrzebu pani Teresy. Ksiądz Jerzy Urbański, który w Warcinie był proboszczem, wysłuchał ich oczekiwań ze spokojem, po czym  kategorycznie nie zgodził się, by trumnę z ciałem Teresy wnieść do kościoła. Odmówił też poświęcenia grobu i uczestnictwa w ostatnim pożegnaniu.

Córka: - Mama miała z proboszczem pewne zatargi. Kiedyś zbyt głośno pyskowała na jego temat. Dowiedziała się, że ksiądz nie chciał kogoś pochować i powiedziała o kilka słów za dużo. Poza tym piła.  Przestała chodzić do kościoła. Pogubiła się. Ja tłumaczyłam księdzu, że przecież alkoholizm to choroba i do takiej osoby także należy wyciągnąć rękę. Nie chciał słuchać. Zemścił się na mojej mamie po jej śmierci.

Przez święta rodzina pani Teresy modliła się, by proboszcz zmienił zdanie i zgodził się na godny pochówek. Bezskutecznie. Pomóc chciał ksiądz z pobliskiego Barcina, ale bez zezwolenia nie miał prawa niczego zrobić.
Pogrzeb odbył się jeszcze przed Nowym Rokiem. Msza w intencji zmarłej trwała 20 minut. Jej imię wspomniano jeden raz. Rodzina i sąsiedzi byli w szoku. Tak przebieg mszy relacjonowali dziennikarze "Głosu Pomorza", którzy opisali całą sprawę: "Mieszkańcy wsi byli zbulwersowani, gdy wychodzili z kościoła. Niektórzy krzyczeli, że ksiądz nie ma serca".

Elżbieta: - A wie pan, że mama była gorliwą katoliczką? Słuchała Radia Maryja i często się modliła. Jakby pan do domu do niej zajrzał, to pierwsze w oczy rzuciłyby się religijne figurki.

Po świętach córka zaprosiła ks. Jerzego do siebie do domu, po kolędzie. Czekała na niego z ojcem, przy nakrytym stole. Ksiądz nie przyszedł. W "Głosie Pomorza" tłumaczył, że w Kościele musi istnieć gradacja wiernych, a "gorliwi katolicy powinni być lepiej traktowani od niepraktykujących".

Pani Elżbieta przyznaje, że choć studiów teologicznych nie kończyła, widzi to inaczej. - Uważam, że ksiądz swoje urazy powinien odstawić na bok, a człowieka potraktować tak, jak uczy Ewangelia. Nieważne, kim była moja mama! Jako osoba duchowna powinien być zdolny do przebaczania. Jesteśmy śmiertelnikami i zdarza się nam popełniać błędy, sam ksiądz tak na mszach opowiadał. Więc dlaczego po śmierci to on ją osądził?

- Wyszło na to - kwituje Elżbieta - że to ja byłam mądrzejsza od księdza.
Czy w Kościele musi istnieć gradacja wiernych? Pytamy w Kurii Biskupiej w Koszalinie, która reprezentuje parafię w Warcinie. Ks. Wojciech Parfianowicz nie chce zabierać głosu. - Nie znam okoliczności i kontekstu tamtych wydarzeń - tłumaczy. Odsyła nas do wywiadu, jakiego Katolickiej Agencji Informacyjnej udzielił ks. Arkadiusz Chwastyk.

"Przyjęcie ostatnich sakramentów to dla człowieka, a może nawet dla jego bliskich, najważniejsze wydarzenie ostatnich lat życia – mówi w nim ks. Chwastyk. - To spotkanie powracającego dziecka z miłosiernym Ojcem. Otwarcie się na łaskę sakramentalną przywraca człowiekowi prawdziwe życie, życie wieczne. Umacnia wiarę, nadzieję i miłość".

2.

Agnieszka Matyjasik z Kościołem nie chce mieć nic wspólnego i mówi, że swoich dzieci też nie ma zamiaru do niczego przymuszać. Od 2008 r. mieszka w Niemczech. Cieszy się na rozmowę, bo skoro inni chcą opowiadać, to i ona wróci do wspomnień z pogrzebów swojego ojca i brata.

Obaj mieszkali w Brzeźnie, w okolicach Konina. W połowie lat 90. we wsi pojawił się ks. Andrzej Walczak. Młody, obrotny, obiecywał zmiany na lepsze.

-  Ludzie chcieli mu pomóc, bo sprawiał wrażenie bardzo konkretnego człowieka - wspomina Agnieszka. - Zbierał na wsi coś w rodzaju daniny. Rolnicy oddawali mu swoje plony, pamiętam stukilowe worki pszenicy. Prawą ręką ks. Walczaka był Sławomir Matyjasik, brat mojego ojca. Zajmował się zbieraniem datków: ziemniaków, zboża i innych dóbr, które mogły przydać się w parafii. Wszyscy mieliśmy poczucie, że Walczak chce pchnąć tę naszą wieś do przodu - mówi Agnieszka.

Jerzy, ojciec Agnieszki, który regularnie odbywał piesze wycieczki na Jasną Górę, też do pewnego momentu był w dobrych stosunkach z księdzem. Poszli na noże dopiero, gdy proboszcz, tuż po wizycie duszpasterskiej, obruszył się na widok stu złotych zostawionych w kopercie. Zerknął na Jerzego ze zdziwieniem i rzucił zdenerwowany: "Jurek, ty taką ziemią na wsi władasz, a na Kościół stówkę dajesz?". Jerzy nie wytrzymał.

- Prawdę mówiąc, tata po prostu wyrzucił go za drzwi. Na odchodne krzyknął jeszcze, że jego na takie papierosy, jakie pali ksiądz, nie stać. Bo Walczak czerwone marlboro wtedy kupował. Następnym razem proboszcz już nas nie odwiedził - opowiada Agnieszka.

Ale dwa lata później Jerzy, który chorował na raka płuc, niespodziewanie zmarł.
Róża, siostra Agnieszki i córka pana Jerzego: - Wtedy się zaczęło. Ksiądz spytał nas, czy ojciec spowiadał się w okresie jednego roku przed śmiercią. Bo jeśli nie, to on normalnego pogrzebu nie odprawi. Tłumaczyliśmy, że na pewno był u spowiedzi w święta wielkanocne, ale wtedy ksiądz zażądał dowodu. Nawet nie mieliśmy czasu płakać po tacie, tylko rzuciliśmy się na poszukiwania papierka.

Przez kilka dni rodzina staje na głowie, by coś znaleźć. Dociera do księdza, szpitalnego kapelana, który potwierdza, że mężczyzna podobny do Jerzego rzeczywiście się u niego spowiadał. Ale potwierdzić tego na piśmie nie chce, bo przecież słuchając grzechów, o imię i nazwisko wiernych nie wypytuje.


Czas leci, w końcu decydują, że ojca pochowają gdzie indziej. W kościele w Starym Koninie zostają odprawieni z kwitkiem, bo to nie ich parafia. W jednym z pobliskich klasztorów ksiądz wyraża chęć pomocy, ale przyznaje wprost: proboszczowi Walczakowi się nie postawi.

Zrezygnowana rodzina na ostatnie pożegnanie udała się wprost z prosektorium. Zwłoki Jerzego bezpośrednio na cmentarz przewieźli pracownicy zakładu pogrzebowego.

Róża: - Ksiądz zabronił nam wnieść trumnę do kościoła. W oczach sąsiadów zostaliśmy naznaczeni do końca życia.

Róża: - Ksiądz zabronił nam wnieść trumnę do kościoła. W oczach sąsiadów zostaliśmy naznaczeni do końca życia.

 Foto: Materiały prasowe
Proboszcz w życiorysie Daniela dopatrzył się wielu grzechów: przed śmiercią nie zawarł związku małżeńskiego, żył z kobietą na kocią łapę, nie chodził do kościoła. Fot. archiwum prywatne

3.

Minęły lata i wtedy zemsta dopadła także Daniela, syna Jerzego.
Miał 33 lata i prowadził spokojne życie. Nawet z księdzem przez lata starał się odbudować dobre relacje. Jak we wsi przyszło do budowy nowego kościoła, to w formie darowizny przekazał proboszczowi drewno topolowe na pokrycie dachu. Transakcja miała zakopać dawne zaszłości.
Agnieszka przyznaje, że choć rozumiała brata, to była na niego wściekła. - Jako rodzina powinniśmy odwrócić się od księdza, bo już dość zła nam wyrządził. Ale z drugiej strony Daniel bał się o dzieci, które trzeba było posłać do komunii. A faktycznie tutaj Walczak żadnych kłopotów mu nie robił. Brat kupił sobie święty spokój.

W marcu 2008 roku Daniel zginął w wypadku samochodowym, dokładnie w dzień urodzin swojej drugiej siostry Róży. Wyjeżdżał do pracy, na śliskiej drodze zderzył się z ciężarówką.

Bliscy byli przekonani, że załatwienie pogrzebu tym razem będzie formalnością. Od śmierci Jerzego upłynęło dziesięć lat, poza tym ksiądz za darowiznę na rzecz parafii był Danielowi wyraźnie wdzięczny. Przeliczyli się.

Proboszcz w jego życiorysie dopatrzył się wielu grzechów: przed śmiercią nie zawarł związku małżeńskiego, żył z kobietą na kocią łapę, nie chodził do kościoła – i tak jak ojciec, na pogrzeb z pełnym obrządkiem nie zasłużył. Drewno topolowe, szeptali potem ludzie, poszło na marne.

Agnieszka: - Brat był hydraulikiem. Pracował w prywatnej firmie, która obsługiwała spółdzielnię mieszkaniową w całym Koninie. Przez dobrych kilka lat w okolicy innego hydraulika nie mieli. Dlatego Daniel harował i w niedziele, i święta. A ślub? Marzył o tym. Z narzeczoną wychowywał dwójkę małych dzieci. Ceremonię planowali na następny rok.

Proboszcz tych argumentów słuchać nie chciał. Obiecał, że odprawi mszę pogrzebową, ale nie zgodził się na umieszczenie trumny w kościele. Nie zgodził się też na otwarcie drzwi świątyni, by trumnę na zewnątrz było widać spod ołtarza.

Ostatecznie mszę w imieniu proboszcza odprawił miejscowy wikary. Telewizja TVN24 i lokalne media wyemitowały nagrania z pożegnalnej mowy, którą wówczas wygłosił. Duchowny ubolewał, że Daniel  "przez lata nie zawarł związku małżeńskiego" i "nie znajdował czasu na kościół". W pewnym momencie wikaremu przerwała zrozpaczona matka. "Dosyć! Proszę o błogosławieństwo! To Bóg go osądzi".

Róża Marciniak: - Ciało brata spoczywało w kaplicy w Brzeźnie, takiej niby-chłodni kilometr od parafii. Zawieźliśmy trumnę na cmentarz i mimo ustaleń chcieliśmy ją wnieść do kościoła. Ksiądz nie pozwolił, więc z siostrą otworzyliśmy drzwi wejściowe. Tak, żeby brat był bardziej obecny. Sporo ludzi w geście solidarności podczas mszy wyszło z kościoła i stanęło przy zwłokach Daniela. Nigdy im tego nie zapomnę. Podeszła wtedy do mnie 80-letnia sąsiadka, która mogła mieć mnie za gówniarę i szepnęła mi do ucha: "może to, co powiem będzie ciężkim grzechem, ale ksiądz nie powinien tak się zachować".

Gdy rodzina modliła się jeszcze nad grobem, ksiądz wybiegł i bliskich Daniela zostawił samych. Spieszył się gdzieś, po drodze zdejmował sutannę, wsiadł do auta i odjechał.

Proboszcza Walczaka w plebanii odwiedzili za to reporterzy TVN24. Tylko rozkładał ręce: - Jeśli on całe życie nie chodził do kościoła, nie interesowały go msze święte, za życia mu to nie było potrzebne, ani nic, to przecież... – nie dokończył, przed kamerą zatrzasnął drzwi.
Agnieszka: - Powiedziałam sobie, że ja nie dam się tak traktować. Dosyć tego. Położyłam dzieci spać. Będą dorastać już z daleka od naszej wioski. Nie obchodzi mnie, co ludzie pomyślą, ja nie chcę, żeby kiedykolwiek miały do czynienia z tym księdzem. Zabieram je do kościoła tylko wtedy, gdy są większe uroczystości. Kiedyś same dokonają wyboru. A ksiądz niech się wstydzi, że z dobrych ludzi po śmierci zrobił przestępców.

Dzwonię do ks. Walczaka. Odbiera telefon, ale gdy mówię, że chcę porozmawiać o rodzinie Matyjasików, słyszę „do widzenia”. Ksiądz odkłada słuchawkę.



 
Foto: Materiały prasowe
W trakcie pogrzebu Daniela część ludzi wyszła z kościoła i stanęła przy jego trumnie. Fot. Archiwum prywatne

4.

Czy duchowny ma prawo odmówić pogrzebu zmarłemu, gdy w jego życiorysie dostrzeże rysy?

O. Krzysztof Mądel, jezuita i filozof rozkłada ręce: - Nie. Wyjątek może stanowić jedynie przypadek apostazji i poważnego publicznego zgorszenia. Ale nie chodzi tu o opuszczanie niedzielnych mszy czy życie pod jednym dachem bez ślubu, lecz o poważne przewiny: jak na przykład przynależność do grupy przestępczej, która zabija ludzi.

Podobnie widzi to o. Grzegorz Kramer, inny z jezuitów. - Ksiądz nie może odmówić pogrzebu z powodów błahych. Jak sama nazwa wskazuje, pogrzeb katolicki jest przewidziany dla katolika.  A więc można odmówić go komuś, kto publicznie odszedł od Kościoła katolickiego. To, że ktoś popełniał złe rzeczy, nie jest powodem. Chyba że robił to celowo i publicznie, tak naprawdę deklarując, że z Kościołem i Bogiem nie chce mieć nic wspólnego. Wtedy należy uszanować jego deklaracje.
- Tak naprawdę każda sytuacja jest inna. Czasem katolicki charakter pogrzebu najbardziej jest potrzebny samej rodzinie zmarłego - puentuje o. Kramer.

 
Foto: Materiały prasowe
Ksiądz nie zgodził się, by trumnę z ciałem Daniela umieścić w kościele. Fot. archiwum prywatne 

5.

Ksawery żadnych błędów nie zdążył popełnić. Zmarł w wyniku śmierci łóżeczkowej po sześciu tygodniach życia. Rozwijał się prawidłowo, ale w pewnym momencie przestał oddychać. Dwie bitwy o Ksawerego stoczyły zespoły lekarskie z Wągrowca i Poznania, obie skończyły się klęską.

- Jak tylko małego karetka przywiozła do Poznania, natychmiast wsiadłem w samochód i popędziłem do szpitala. Dojeżdżałem do miasta, gdy go reanimowali. Gdy mijałem bramki parkingu, zadzwonił mój syn i powiedział, że już nie zdążę - wspomina Mirek Andruszewski, dziadek Ksawerego. – Myślałem, że nic gorszego nie może się wydarzyć.

- A potem – mówi Mirek - poszliśmy do księdza, żeby Ksaweremu zorganizować pogrzeb.

Przebieg rozmowy z proboszczem z Wągrowca zrelacjonował w emocjonalnym liście, przekazanym później redakcji  "Tygodnika Wągrowieckiego". Wynika z niego, że ksiądz wytknął rodzicom chłopca brak ślubu, nieprzyjmowanie kapłana po kolędzie i bronił się, że to nie jego parafia.

Do księdza Mirek poszedł z synem Patrykiem i jego partnerką, rodzicami Ksawerego.
On sam jest mocno wierzący, w młodości był nawet ministrantem, ale księdza faktycznie od lat nie przyjmował. Od dawna błąkał się po obczyźnie: był w Irlandii Północnej, później w Niemczech, w Wągrowcu tak naprawdę bywał tylko gościem. - Myśli pan, że z własnego wyboru? No nie, my z rodziną od siedemnastu lat jeździmy za chlebem. Zwiedzamy świat nie z luksusu, a z biedy - mówi Mirek.

- Jak tłumaczyłem to księdzu, to zapytał, czy mamy czas obchodzić Boże Narodzenie. Odparłem, że oczywiście, to dla nas bardzo ważne. Uśmiechnął się: "No, to kolędę można porównać do świąt. Powinniście się państwo wszyscy zjechać i księdza przyjąć". Ręce mi opadły, bo w ogóle nie spodziewałem się takich dyskusji.
Rozmowa zrobiła się nerwowa. Ksiądz zapytał o chrzest. Mówili, że chłopiec został ochrzczony dopiero w szpitalu w Poznaniu, na krótko przed śmiercią. Wcześniej nie zdążyli…

Wtedy ksiądz wyjął teczkę. Pokazał im, że uchylają się od wizyt duszpasterskich. Oniemieli. To był koniec rozmowy. Na odchodne ksiądz miał jeszcze rzucić do syna Mirka: "z partnerką nie macie nawet ślubu, więc jakim pan jest ojcem?".

Niczego z księdzem nie ustalili. Mirek: - Nie chodziło o nas. On odmówił niespełna dwumiesięcznemu dziecku. Powiedział jeszcze: "Możecie go pochować u siebie w Niemczech, gdzie chcecie, ale Ksawery do mojej parafii nie należał".
Wtedy rodzina się wściekła, a Mirek napisał skargę do prymasa Wojciecha Polaka, Episkopatu i papieża Franciszka.

Sam ksiądz, pytany o tę sprawę przez "Tygodnik Wągrowiecki", odmówił komentarza. Podobnie proboszcz, który tłumaczył, że nie był świadkiem zdarzenia. Dopiero w "Gazecie Wyborczej" stwierdził: "Pan Mirosław mieszka w Niemczech, a pan Patryk nie umiał określić parafii, do której należy. W związku z powyższym, ks. wikariusz poprosił o zgodę na pogrzeb dziecka z parafii zamieszkania jego rodziców. Ksiądz nie odmówił zatem pogrzebu, a jedynie poprosił o dopełnienie koniecznych formalności".

Mirek twierdzi, że to manipulacja. - Najpierw proboszcz publicznie stwierdził, że nie słyszał naszej rozmowy z wikariuszem, a później opowiadał o niej, jakby był jej świadkiem. Dla mnie to już było za dużo: kłamstwa, szyderstwo, to wynoszenie się ponad nas. Napisałem do swojego księdza, że dokonuję apostazji. Jestem wierzący, w Niemczech płacę na Kościół, ale w Polsce więcej nie chcę już mieć z nim nic wspólnego.

Ksawery został pochowany w Wągrowcu, ale przez innego księdza. Ten nie robił kłopotów. - Był bardzo miły. Zapytał tylko o akty chrztu i zgonu. Te dwa dokumenty wystarczyły mu, żeby zorganizować pogrzeb. Nie interesowało go, kim jesteśmy i skąd przychodzimy. Pytał o Ksawerego, który od Boga dostał tak mało czasu, że nie zdążył nikogo skrzywdzić. Ale wystarczająco, by skreślili go inni – mówi Mirek.
  
6.

O Teresę, Jerzego, Daniela i Ksawerego pytamy w Episkopacie. Ks. Paweł Rytel-Andrianik w odpowiedzi przesyła mi wykładnię dotyczącą pogrzebów w Kościele:
"Wierni zmarli powinni otrzymać pogrzeb kościelny, zgodnie z przepisem prawa. Kanon określa, że pogrzeb kościelny jest prawem każdego wiernego, który odchodzi z tego świata. (...) Prawo to może zostać w pewnych konkretnych przypadkach ograniczone".

Z prawa kanonicznego:
"Jeśli przed śmiercią nie dali ż̇adnych oznak pokuty, pogrzebu kościelnego powinni być pozbawieni:
- notoryczni apostaci, heretycy i schizmatycy;
- osoby, które wybrały spalenie swojego ciała z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej;
- inni jawni grzesznicy, którym nie moż̇na przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych".

Pytamy ks. Rytla-Andrianika: - Ale czy takie przewiny jak alkoholizm, który jest chorobą, niechodzenie do kościoła albo życie z partnerem bez ślubu - powinny mieć wpływ na formę pogrzebu, nawet jeśli chodzi tylko o jego ograniczenie?

- To jest kwestia do rozeznania w świetle dokumentów - mówi ksiądz.
- Ale tak po ludzku, czy w obliczu śmierci życie na kocią łapę ma znaczenie?
- Skromniejszy pogrzeb nie oznacza jego odmowy. Tym bardziej że kapłani modlą się za wszystkich swoich parafian - żyjących i zmarłych.

7.

Kilka miesięcy po pogrzebie swojego malutkiego wnuka Mirek dostał odpowiedź z Watykanu. Na zdobionym papierze papiescy urzędnicy wyrazili współczucie i złożyli mu kondolencje.

Chcesz porozmawiać z autorem albo podzielić się swoją historią? Napisz! janusz.schwertner@grupaonet.pl


KOMENTARZE:

~o : Z kościołem rozstałam się ponad dwadzieścia lat temu, jak tylko przeszłam na własny garnuszek. W kościele nie ma Boga. Gdyby był to pozwoliłby zamknąć drzwi przed wiernymi do swojego domu jakiemuś ważniakowi z kurii? Tak jak to było w przypadku parafian popierających księdza Lemańskiego? Czy gdyby tam był Bóg to ten klecha odważyłby się odciąć go od jego "dziatek"? Kościół i to każdy jeden bez względu czy katolicki, czy żydowski, czy muzułmański to jest jedynie instytucja finansowa nastawiona na zysk i walkę o władzę. Żebyście zanieśli kasę do banku to musi Was zachęcić oprocentowanie. W sklepie kupujecie konkretny towar, a w kościele kupujecie obiecanki. Ja z kościołem skończyłam ponad 20 lat temu. Podczas tzw, wizyty duszpasterskiej poinformowałam księdza, aby moje mieszkanie zostało wykreślone z jej porządku i to przyjął do wiadomości, nie przychodzą. Rodzinie tej najbliższej zastrzegłam, że ani się ważą po mojej śmierci organizować religijny pogrzeb. Od czasu do czasu zdarza się mi bywać na ślubach czy pogrzebach w kościele, ale traktuje to jako swoisty folklor i siedzę sobie gdzieś z tyłu, ale w obrządku nie uczestniczę. Mam takie swoje motto: nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe i tak sobie żyje według tej zasady.

~o do ~45+: Jak byłam na utrzymaniu rodzicieli to mnie do chodzenia do kościoła zmuszali. Od dziecka nie lubiłam tej instytucji. Widział ktoś tego Boga, tego, o którym w kościele mówią, że jest, że jest dobry, sprawiedliwy, a czy dzisiejszy świat jest dobry i sprawiedliwy? Czy w kontekście instytucji, jaką jest kościół można mówić o równości o sprawiedliwości, o solidarności? Na ambonach gęby pełne frazesów, a real to już inna bajka. Jak umiera dziecko to wola Boga, bo wezwał je do lepszego świata? Jak się rozbił samolot w Smoleńsku to zamiast woli Boga jest zamach? Już nie mówią, że Bóg tak chciał? To jest właśnie ta cała obłuda.

~o do ~45+: Co to znaczy żyć po bożemu? Ja żyję po swojemu i nie szkodzę nikomu, pomagam i ludziom i zwierzętom w miarę możliwości finansowych, bo chciałabym robić dla nich dużo więcej, ale milionerką nie jestem. Od 24 lat z tym samym mężczyzną u boku, bez zdrad, bez kłótni, chociaż w związku partnerskim, a inni przysięgają przed ołtarzem, a potem zero poszanowania dla rodziny. Gdyby przynajmniej co druga osoba żyła tak jak ja i kierowała się nie tylko swoim dobrem jako dewizą nadrzędną to świat byłby o wiele lepszy.



czwartek, 7 września 2017

WRÓŻKI INTERNETOWE - Bez komentarza... 28






WRÓŻKI  INTERNETOWE

Takie oto teksty znalazłem na FB i naprawdę wprowadziły mnie w konsternację. Samo to, że jest na świecie tyle naiwnych ludzi, co daje się wykorzystać finansowo nie dziwi, tylko to, że w tak prostacki sposób dają się wykorzystać. Można zrozumieć, jak jakaś babcia da się „wyrolować” na wnuczka, ale ludzie częstokroć wykształceni, dają się nabrać na wróżby przez Internet, telefon, SMS, mail? Całkiem inaczej wygląda wróżenie, gdy odwiedzi się wróżkę i ma się kontakt z nią osobisty. W każdym bądź razie dla mnie jest to logiczne. Zapraszam do lektury.
 
 

Ostrzeżenie

Trochę to brzmi, jak straszenie, ale myślę, że należy ostrzegać przed pseudo-wróżbitami, wróżkami itd. O co chodzi? Otóż odwiedziłam kilka stron na FB, dotyczących wróżbiarstwa i nie mogę się nadziwić, że jest tak dużo naiwnych ludzi, którzy tym wróżbitom wierzą bezgranicznie. Dam przykład. Pani pyta na forum: Jak potoczą się jej losy w nowej pracy? Wróżka twierdzi, że rozłożyła karty Tarota i wszystko będzie w porządku. Co to ma być? Jak można postawić Tarota, jeśli osoba, której dotyczy wróżba nie przełożyła tali kart, Tarota? Nie ma możliwości, by wróżba się spełniła. Już nie mówię o tym, że ze zdjęć interpretacja danej wróżki, była nie adekwatna do rozkładu, wręcz błędna. Między innymi tworzą strony, na których chcą by ktoś ich nauczył, jak się rozkłada Tarota, czy co znaczą rytuały itd. I twierdzą, że za darmo należy ich uczyć, a potem tę wiedzę wykorzystują we własnych gabinetach za pieniądze. Czyste oszustwo.

Wiem, że może to wyglądać jak przechwalanie się, że kim to ja jestem itd.? A ja jestem Czarodziejką, jedyną w swoim rodzaju. Ale naprawdę można przekonać się, kim jestem, tylko mając kontakt ze mną osobiście.

Jeszcze raz przestrzegam przed wróżeniem przez Internet, telefon, SMS i telewizję, zwłaszcza za pieniądze. Nie dajcie się oszukać. Te pseudo wróżki nie wystawiają rachunków, faktur Vat, tym samym Ci, co korzystają z ich usług uczestniczą w procederze oszukiwania Urzędu podatkowego i na to jest paragraf. Tylko osobiste spotkanie z wróżką, która wróży zawodowo może dać jakiś efekt, ale też, musi to być prawdziwa wróżka, nie psychoanalityk, co drogą dedukcji sformułuje przyszłość.

Proszę o szczere komentarze.

 

INTERPRETACJE SNÓW I WRÓŻBY

Sny to zaszyfrowane wiadomości i trzeba dobrze odczytać przekazywane przez duszę obrazy, bo one dają przesłanie.

Odwiedziłam ostatnio grupę, w której opisuje się sny. Większość tych speców, specjalistek raczej, to moim zdaniem nie mają zielonego pojęcia, jak zinterpretować sen, ponieważ ich wypowiedzi to: posiłkowanie się cytatami z księgi snów albo z Internetu. Przypomina mi to, co już kiedyś pisałam o wróżkach Internetowych, że wiedza tych speców sennych i tych wróżek, jest powalająca, gdyż by zinterpretować sen czy wróżyć, to trzeba mieć także do tego dar.

Ale zwaliło mnie z nóg, jak na innej z grup, ktoś się zapytał, kogo by polecono jako specjalistę od wróżb i pewna pani, na pewno także wróżka Internetowa, poleciła pana Józef A. Sz. Jego wiedza jest powalająca w negatywnym tego słowa znaczeniu. Po obejrzeniu jego filmików nie mogę do teraz dojść do siebie. Nie potrafię, zrozumieć, jak ludzie mogą nabierać się na takich ezoterycznych, oszołomów Internetowych i jeszcze im za to płacą. Wszystkie wróżki Internetowe na grupach i swoich profilach polecają siebie jedna drugiej, by jak najwięcej naiwnych ludzi oskubać z kasy. Błagam, ludzie obudźcie się, zacznijcie myśleć. Nie dajcie się oszukać. Proszę..

 

JAK ZDEMASKOWAĆ PSEUDO-WRÓZKĘ CZY WRÓŻBITĘ

Jak wiadomo, jest pełno osób wróżących przez Internet. Zazwyczaj są to oszuści, którzy znaleźli sobie dobry sposób na łatwy zarobek. Zdemaskować taką osobę to można na kilka sposobów. Przede wszystkim podstawą jest, nie informować wróżki, kim jesteśmy, co robimy, jakich mamy przyjaciół albo podając cały życiorys. To my zadajemy pytania, na które mamy uzyskać konkretną odpowiedź. Nie dajcie się zmanipulować w jakieś konwersacje. Zadajecie pytanie i paść ma konkretna odpowiedź.

Ale na samym początku, należy zadać pytanie, czy wróżka wystawia faktury VAT? Z wyszczególnionymi rubrykami, za jaką usługę, czyli wróżba, rytuał itd. Dlaczego to jest ważne? Ponieważ, jeśli wręczacie pieniądze bez pokwitowania uczestniczycie w procederze prania brudnych pieniędzy i na to jest paragraf. Jeśli taka wróżka potwierdzi, że ma firmę i wystawia faktury to super.
W dalszej części zadajecie pytanie i prosicie wróżkę, czy wy możecie przełożyć karty Tarota? Oczywiście jest ta czynność nie możliwa do wykonania przez Internet, chyba że potraficie to zrobić za pomocą siły woli, telekinezy?

Dlaczego trzeba przełożyć karty? Karty Tarota to magiczne narzędzie i by pokazały one, co Nas czeka, należy przełożyć karty, by nasza energia na nie spłynęła i wtedy karty pokażą to, o co dana osoba zapytała. Czyli jeśli zadacie pytanie wróżce Internetowej, a ona przełoży karty, to pytanie będzie siłą rzeczy jej dotyczyć a nie Was.

Jeśli zdecydujecie się na osobistą wizytę u wróżki, to obowiązuje ta sama zasada, czyli, nie opowiadamy życiorysu, nie odpowiadamy na pytania wróżki, ponieważ mogą być sugestywne, po za tym to my przyszliśmy zadawać pytania i dostać na nie odpowiedzi, a nie by nas o coś pytano. Następnie pytanie o fakturę VAT. Dobrze również jest przygotować sobie pytania i zapisać na kartce, by pytać o konkrety.
Jeśli chodzi o rytuały, musicie wiedzieć, że wróżka odprawiająca rytuał dla nas musi to robić w naszej obecności. Nie ma innej możliwości, by taki rytuał zadziałał. Nie dajcie się oszukać.
 
Powyższy tekst jest skopiowany z grupy FB. Jeśli chcecie odwiedzić tę grupę to szukajcie CZAROWNICE SĄ WŚRÓD NAS - Wróżbiarstwo - doradztwo duchowe. Grupa jest zamknięta, ale przyjmuje każdego, jeśli tylko jego profil jest prawidłowy.

Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się więcej na temat sposobów wróżenia to polecam panią Ewę Fox ( Strzyga Radzi )





niedziela, 30 lipca 2017

Biskup Szkudło poświęcił setki samochodów - Komentarze...308





Tychy: biskup Szkudło poświęcił setki samochodów


W niedzielę przypadającą po święcie patrona kierowców św. Krzysztofa biskup Marek Szkudło z archidiecezji katowickiej poświęcił w Tychach setki samochodów i pobłogosławił ich użytkowników. 


Organizowana tam od ponad 20 lat uroczystość gromadzi zwykle po kilka tys. kierowców z regionu.
(JaS)

 Tychy: biskup Szkudło poświęcił setki samochodów

Odbywa się w Tychach, które – z racji fabryki Fiata i innych firm przemysłu samochodowego – bywają nazywane stolicą polskiej motoryzacji, a których patronem jest właśnie św. Krzysztof.


Msza poprzedzająca uroczystość odbywa się w kościele św. Krzysztofa. Jak mówił dziennikarzom proboszcz tej parafii ks. Zenon Ryzner, kierowcy mają o co prosić swego patrona - w czasach wciąż rosnącego ruchu.


- Jest piękne zdanie, które powiedział w tym roku papież Franciszek: jesteśmy wszyscy Krzysztofami - to znaczy wszyscy jesteśmy odpowiedzialni, aby nieść Chrystusa - wskazał.


- A nieść Chrystusa, to także być odpowiedzialnym na drodze: jechać bezpieczniej, jechać wolniej. Wcale nie musimy być jeden przed drugim, bo to się często kończy źle - to nie jest też po chrześcijańsku. Jeżeli mamy nieść Chrystusa, to także przez spokojniejsze życie, bo ta szybkość naszego życia czasami nas już przerasta - zaznaczył.


Po mszy bp Szkudło wsiadł do otwartego samochodu i objechał okoliczne ulice miasta, błogosławiąc zaparkowane przy nich rzędami pojazdy.


Prócz okolicznych rejestracji, pojawiały się też m.in. zagraniczne. Swój samochód terenowy z pontonem motorowym na przyczepie poświęcili miejscowi strażacy.


Przyjechali też motocykliści w czarnych skórzanych kurtkach, którzy przyznali, że "lepiej jeździć z Bogiem, niż bez niego".
(JaS;PAP)


KOMENTARZE:

~antyklerykał : „Przez osiemnaście wieków płynie rzeka krwi, a na jej brzegach mieszka chrześcijaństwo”.
(Ludwig Boerne, niemiecki filozof i pisarz, 1786–1837)
.............................................."PRZEZ półtora tysiąclecia chrześcijaństwo kształtowało Europejczyków, pokolenie za pokoleniem, rządzących i rządzonych, kapłanów i ludzi świeckich, nauczycieli i uczniów. Chrześcijaństwo przenikało wszędzie, wszystko determinowało, miało wpływ na życie prywatne, publiczne, na rodzinę, małżeństwo, miłość, kształcenie, gospodarkę, prawodawstwo i państwo. A jednak jeszcze w XX wieku chrześcijańskie narody toczyły największe w dziejach wojny, w których zginęło więcej ludzi niż kiedykolwiek przedtem.
............................więcej na www.ustronie rumburaka…

~prosty chlop : Rozumiem Jezus. Rozumiem niedziela. Rozumiem Pismo Święte, dokładniej rozumiem jego znaczenie, jego wielkość. Treść jest bardzo trudna, ale i bardzo ciekawa.

Czy biskup poświeci mój rower? I jak się ma to do nauki Jezusa? Może poświęcić osiołka? Takie bydlątko służące też do jazdy. Może konia?

~Andrzej Moderski : Widziałem już takiego purpurata, co robił czary mary po kropidłem ściekom miejskim. Średniowiecze w Polsce ma się za czasów Kaczyńskiego, Rydzyka i PiS super. Jak tak dalej pójdzie, to Kościół katolicki jak za dobrych swych czasów wprowadzi kary śmierci na stosach? A palić czarownice, co nie, panie Rydzyk? 

~komunista : Jezus mógł jechać na osiołku to i ksiądz biskup może jechać na samochodzie, pojazdy są odpowiednie do czasów, tak nauczał Karol Marks i Włodzimierz Iljicz Lenin, chyba że pojazdy służą do innych celów np. zarobkowych, ale trudno sobie wyobrazić aby Jezus wykorzystywał osiołka do celów handlowych, chociaż kto wie. 

~Będziecie mu rozkazywać gdy na Wasze słowa zstępować będzie na ołtarze — : Ksiądz może rozkazywać samemu Bogu
Ksiądz rzymskokatolicki- persona posiadająca w Kraju nad Wisłą ogromne wpływy nie tylko religijne, bez której pewne osoby nie potrafią wyobrazić sobie istnienia Polski. Tymczasem naprawdę niewielu mieszkańców naszego kraju zdaje sobie sprawę z faktu, że ich pasterze posiadają ogromną władzę w niebiesiech i mogą, oczywiście w pewnym przypadku, wydawać bezpośrednie rozkazy samemu Bogu, a ten bez jakiegokolwiek szemrania oraz najmniejszego nawet sprzeciwu wykona polecenia kapłana...

W myśl nauki Kościoła katolickiego, z eucharystią nierozerwalnie związany jest urząd kapłański. Jak wielkie ma on znaczenie, wynika chociażby ze słów byłego kard. S. Wyszyńskiego, który w przemówieniu podczas święceń kapłańskich powiedział:

"Otrzymaliście w tej chwili straszliwą (!) władzę. To jest władza nie tylko nad szatanami, nie tylko nad znakami sakramentalnymi, ale przede wszystkim — nad samym Bogiem!
Jesteście przecież „spirituales imperatores" a jako tacy, macie władzę rozkazywać nawet samemu Bogu. On tego zapragnął, on tego od Was chciał! Będziecie mu rozkazywać, gdy na Wasze słowa zstępować będzie na ołtarze — Bóg żywy, choć zakryty, lecz prawdziwy,… Kto ku Wam patrzy, widzi w was Boga. Kto do Was się zbliża, nie szuka ludzkiego, ale Bożego? Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego z przemówienia podczas święceń kapłańskich w Ołtarzewie 22.VI.1957 r.

~Dostawca wody święconej : Każda rejestracja każdego pojazdu drogowego wymaga religijnego poświecenia! Tu nie chodzi o śmieszne pieniądze za usługę duszpasterska. Bo czymże jest zbawienie wieczne po wypadku drogowym w porównaniu z marnymi tysiącami złotych, które otrzyma p. Bóg Wszechmogący, oczywiście za pośrednictwem firmy święcącej... 

~gosia : Zadziwiające jak inne kraje I narody mogą posiadać i użytkować miliony samochodów bez odpowiednich święceń!!! Jakiś cud? Pan Bóg błogosławi ludziom, którzy jeżdżą odpowiedzialnie a nie polewają auta wodą. Zdaje się, że Chrystus, ostrzegał przed pychą I fałszywymi prorokami.






niedziela, 9 lipca 2017

Premier do Rodziny Radia Maryja - Komentarze...307




Premier do Rodziny Radia Maryja: waszą siłą zjednoczenie wokół wartości


Siłą Rodziny Radia Maryja jest "zjednoczenie wokół wspólnych wartości, troska o dobro Ojczyzny i zachowanie polskiego dziedzictwa, opartego na chrześcijańskich fundamentach" – napisała premier Beata Szydło w liście do uczestników 26. pielgrzymki tego środowiska na Jasną Górę.

 Beata Szydło

List premier odczytała podczas niedzielnych uroczystości na Jasnej Górze szefowa jej kancelarii Beata Kempa. Beata Szydło zapewniła w nim uczestników spotkania o swojej pamięci i dziękowała wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji pielgrzymki i innych spotkań "służących promowaniu wartości bliskich Polakom".
"Tegoroczna peregrynacja odbywa się pod hasłem »Idźcie i głoście«. Oddaje ono szczególny charakter Rodziny Radia Maryja. Waszą siłą jest zjednoczenie wokół wspólnych wartości, troska o dobro Ojczyzny i zachowanie polskiego dziedzictwa, opartego na chrześcijańskich fundamentach" – napisała premier.

"Przede wszystkim wyróżnia was nieustanna działalność ewangelizacyjna w lokalnych środowiskach. To chwalebna, ale i odpowiedzialna misja, przejawia się bowiem poprzez okazywanie miłosierdzia i otwarcia serca na drugiego człowieka. Poprzez bycie wzorem postawy moralnej i inspirującym przykładem dla innych, poprzez bycie dobrym człowiekiem" – wskazała premier.

W swoim liście Beata Szydło napisała, że niewiele jest miejsc tak symbolicznie związanych z losami polskiego narodu i tak bliskich Polakom jak sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze.

"Od stuleci do jasnogórskiej pani pielgrzymowali wierni, by błagać o łaski, przedstawiali jej swoje prośby, żale i pragnienia. Wiedzieli, że mają w niej oparcie" – napisała premier, nawiązując także do obchodzonego w tym roku jubileuszu 300-lecia koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

"Wydarzenie sprzed wielu wieków było manifestacją wiary i patriotyzmu. Jestem przekonana, że takie będzie też wasze spotkanie" – napisała premier, podkreślając rolę w organizacji pielgrzymki założyciela i dyrektora toruńskiej rozgłośni, ojca Tadeusza Rydzyka.

"Nie byłoby tej i innych pielgrzymek Rodziny Radia Maryja, gdyby nie wasz przewodnik, ojciec Tadeusz Rydzyk. Jego posługa, jego dzieło, zasługuje na wyrazy szacunku i wdzięczności" – napisała premier.
"Życzę, by doświadczenia pielgrzymki i wstawiennictwo Matki Bożej przyniosło jej uczestnikom nowe siły, by mierzyć się z codziennymi wyzwaniami i budować dobrą przyszłość dla naszego kraju" – zakończyła swój list szefowa rządu. "Dziękujemy" – skandowali uczestnicy pielgrzymki po jego odczytaniu.

W pielgrzymce Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę uczestniczą m.in.: wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński, a także liczni ministrowie: sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, obrony narodowej Antoni Macierewicz, spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, rolnictwa Krzysztof Jurgiel, środowiska Jan Szyszko, gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk oraz sportu Witold Bańka.

Radio Maryja to ogólnopolska katolicka rozgłośnia radiowa, założona 8 grudnia 1991 r. Należy do Prowincji Warszawskiej Redemptorystów. W ciągu minionych lat działalności przy Radiu Maryja powstały Telewizja Trwam, Nasz Dziennik, miesięcznik "W Naszej Rodzinie", a także Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, Fundacja "Lux Veritatis" i Fundacja "Nasza Przyszłość".


KOMENTARZE:

~Zofia Katoliczka : Jestem głęboko wierzącą Katoliczką, ale jak widzę co robi PIS i jego prominenci, działacze, a szczególnie rozmodleni i udający wiarę Pani Premier i Pan Prezydent, robi mi się niedobrze i wiem, że te osoby zostaną srogo ukarane po śmierci (a może jeszcze za życia) I PÓJDĄ DO PIEKŁA.
Pani Premier powinna się szczególnie wstydzić za grzechy w postaci kłamstw, skłócania Polaków a że ma syna księdza nie upoważnia jej to do popełniania grzechów! Dlaczego PIS widzi Katolików i Polaków tylko w swoich szeregach, przecież w Polsce są miliony Polaków- Katolików i nie są za PISem. Uważam, że wielki błąd popełnia Kościół Katolicki w Polsce zajmując się polityka i biorąc stronę PISu. Oj Belzebub będzie miał, co robić w piekle!!! Amen…

~WROG : Pani premier niech mówi w swoim imieniu i prywatnie. Jest rozdział kościoła od państwa. Za prywatną kasę może robić, co chce, a nie popiera Rydzyka i jego radio za skradzione pieniądze na stocznie i wyłudzone od naiwnych i państwową kasę CHOJNIE rozdawana przez PiS DLA darmozjadów. Tak jesteśmy równi wobec prawa, że nieroby mają darmową kasę, a ludzie ciężko pracujący ochłapy. Już niedługo zniknie PiS, PO i Razem. Nam są potrzebni ludzie uczciwi nie partie.

~ranpuma : Pani Premier bardzo dobrze że napisała pani list do Wspólnoty Radia Maryja , przecież to Pani i PIS żelazny elektorat , a wybory odbędą się niebawem. Oby jeszcze Pani tak ceniła cały Naród nie dzieląc go na lepszy i gorszy sort a najważniejsze ażeby Rząd na czele, którego jest Pani przestrzegała obowiązującą KONSTYTUCJĘ, na którą przysięgała Pani. Dlaczego po cichu podwyższacie podatek od paliw czyżby już kasa była pusta - nie liczycie się z Narodem!!!

~PoLach : To Katolicyzm ma jakieś fundamenty ? Chyba w Rzymie stoją? Bo w Polsce fundamentami była pogańska wiara, którą katolicyzm spalił a potem przywłaszczał teraz można by określić metodą kopiuj wklej, kto zainteresowany tematem niech sobie wygoogluje takie słowiańskie święta jak Jare Gody, Szczodre Gody, STADO, Dożynki, Dziady czy Noc Kupały to są te fundamenty katolicyzmu!!!!!

~Jezus nie sprawował władzy jako świecki książę. Prowadził skromne życie i sam przyznał, że nie ma na : Czy tak wygląda prawdziwy chrystianizm?
Jezus podał prostą wskazówkę pozwalającą odróżnić prawdziwych chrześcijan:
„Rozpoznacie ich po ich owocach. Czyż zbiera się z cierni winogrona albo z ostu figi? Podobnie każde drzewo dobre wydaje owoc wyborny, ale każde drzewo spróchniałe wydaje owoc bezwartościowy; drzewo dobre nie może rodzić owocu Bezwartościowego ani nie może drzewo spróchniałe wydawać owocu wybornego. Rzeczywiście, więc rozpoznacie ich po ich owocach”(Mateusza 7:16-18, 20).
Jak przywódcy religijni wyglądali w ciągu stuleci i jak wyglądają obecnie w zestawieniu z wzorem pozostawionym przez Jezusa i jego prawdziwych naśladowców? Rozważmy choćby dwie dziedziny - stosunek do spraw politycznych oraz styl życia. Jezus nie sprawował władzy jako świecki książę. Prowadził skromne życie i sam przyznał, że nie ma nawet „gdzie złożyć głowy”. Jego Królestwo nie było „częścią tego świata”, a o swoich uczniach powiedział: „Nie są częścią świata, jak i ja nie jestem częścią świata”. Widzimy, więc, że Jezus nie mieszał się do polityki (Mateusza 8:20; Jana 6:15; 17:16; 18:36). Lukrezia Danza in Vaticano Lukrecja Borgia, tańcząca w Watykanie… Czy jednak nie jest prawdą, że dla zdobycia władzy i korzyści materialnych organizacje religijne wdają się w układy z władcami politycznymi, nawet jeśli cierpi na tym prosty lud? Czy nie jest też prawdą, że wielu duchownych żyje w luksusach, podczas gdy mnóstwo ludzi, którym oni powinni usługiwać, ledwie wiąże koniec z końcem? Jakub, przyrodni brat Jezusa, napisał: „Cudzołożnice, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Kto więc chce być przyjacielem świata, czyni siebie nieprzyjacielem Boga” (Jakuba 4:4). Dlaczego „nieprzyjacielem Boga”? W Liście 1 Jana 5:19 czytamy: „Cały świat podlega mocy niegodziwca”. Pewien historyk żyjący w czasach Borgiów tak się wypowiedział o moralności Aleksandra VI: „Prowadził życie rozwiązłe, bez wstydu i krztyny szczerości, bez wiary i religii. Owładnięty był nienasyconą chciwością, nieposkromioną ambicją, barbarzyńskim okrucieństwem i gorącym pragnieniem zapewnienia jak najwyższych godności swoim licznym dzieciom”. Oczywiście Borgia nie był pod tym względem wyjątkiem wśród dostojników kościelnych. A co Pismo Święte mówi o takim postępowaniu? Apostoł Paweł pytał: „Czyż nie wiecie, że nieprawi nie odziedziczą królestwa Bożego? Nie dajcie się wprowadzić w błąd. Ani rozpustnicy, ani (…) cudzołożnicy, ani (…) chciwcy (…) nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Koryntian 6:9-10). Jednym z celów niedawno zorganizowanej w Rzymie wystawy na temat Borgiów było „ukazanie tych wielkich osobistości w szerokim kontekście historycznym (…), by je zrozumieć, a nie rozgrzeszać lub potępiać”. Wyciągnięcie wniosków pozostawiono zwiedzającym

~alfa : Amerykanie mają w Polsce trzech wynajętych podwładnych polityków za pomocą których sterują zdalnie całym krajem. W ten sposób dokonują transformacji militarnej i ustrojowej naszego kraju tak, aby dostosować ten teren do wymogów swoich planów militarnych przeciwko Rosji. Polacy mają być żywymi zakładnikami w przyszłym konflikcie tak, aby nie mieli o tym świadomości a nawet, aby myśleli, że to dla ich dobra.

~efekty posoborowia do ~Komu wierzyć?: Fragment książki Abp Marcel Lefebvre "Podróż duchowa" (wydanej po raz pierwszy w 1990 r.; Abp Lefebrve zmarł w 1991 r.), cyt. "Te soborowe władze rzymskie potrafią jedynie sprzeciwiać się brutalnie i gwałtownie każdej formie potwierdzenia tradycyjnego Magisterium. Błędy soboru i jego reformy pozostają oficjalnym sztandarem, uświęconym "Wyznaniem wiary kard. Ratzingera z marca 1989 roku.
[...]
To pod tym tytułem katolickiego arcybiskupa służyłem niszczonemu przez swe dzieci Kościołowi, zakładając Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X, zgodnie z wymogami prawa zaaprobowane przez biskupa Fryburga Charriere'a i obdarzone listem polecającym kard. Wrighta, prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa.
Mogłem się słusznie spodziewać, że to bractwo, które miało być przywiązane do całej Tradycji Kościoła: doktrynalnej, dyscyplinarnej, liturgicznej etc., nie będzie długo tolerowane przez liberalnych burzycieli Kościoła.
[...]
Już słyszę głosy mówiące: <<To przesada! Jest wielu dobrych biskupów, którzy modlą się, którzy mają wiarę, którzy budują swym przykładem.>> Choćby byli oni świątobliwi, jeśli zaakceptowali fałszywą wolność religijną, a więc państwo bezwyznaniowe; fałszywy ekumenizm, a więc uznanie wielu dróg zbawienia; reformę liturgiczną, a więc praktycznie zanegowanie ofiary Mszy; nowe katechizmy ze wszystkimi ich błędami i herezjami - wspomagają w rzeczywistości rewolucję w Kościele i przyczyniają się do jego zniszczenia!
[...]
Zło soboru polega na lekceważeniu Jezusa Chrystusa i Jego Królestwa. Jest to grzech złych aniołów, grzech, który jest drogą do piekła.".

~I tyle w temacie do ~skromności, pokory, uczciwej autorefleksji życzę: Szanowna pani premier, z dewocji, religijnego radykalizmu, dzielenia narodu nie zbuduje się nowoczesnego innowacyjnego kraju!!!! Powinniśmy zmierzać w kierunku społeczeństwa hi-tech wykształconego, kreatywnego a nie "innowatorów" klęczników, konfesjonałów, ambon, pomników. A Wartości? To przede wszystkim realna praca, tworzenie a nie nachalne obnoszenie się wiarą czy prymitywna partyjniacka propaganda 24 godziny na dobę... I tyle w temacie.

~Odpowiedź daje apostoł Piotr: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi!” (Dzieje 5:29). do ~jan: Jak więc Czytelnicy zapewne zauważyli, historia powstawania dogmatów rozpoczęła się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa i trwa po dziś dzień.
Być może jednak ktoś powie, że po II Soborze Watykańskim Kościół katolicki się zreformował i zmienił swój dotychczasowy kurs. Niestety, to tylko pozory. Jakkolwiek Kościół katolicki przemawia dzisiaj „innym” głosem, jednak nie jest to głos Boży. Doktryna rzymskokatolicka pozostała niezmienna. Dogmat o prymacie i nieomylności biskupa Rzymu z 1870 r. oraz o wniebowzięciu Marii z 1950 roku nie pozostawia, co do tego najmniejszych wątpliwości. Tak naprawdę autorytet Biblii jest nadal odrzucany, a liczą się przede wszystkim postanowienia papieży i soborów.
Czy fakty te nie powinny skłonić szczerych katolików do osobistych poszukiwań? Czy chrześcijanie nie powinni pójść za przykładem szlachetnych Berejczyków, którzy „przyjęli Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają?” (Dzieje 17:11). Czy więc można nadal wierzyć Kościołowi, który uprawia bałwochwalstwo i straszy swoich wiernych czyśćcem i wiecznym piekłem? Czy można wierzyć Kościołowi, który zmienił przykazania Boże? Czy można nadal wierzyć Kościołowi, który przez długie wieki prześladował inaczej myślących i wierzących? Czy można bardziej wierzyć hierarchom Kościoła katolickiego niż Bogu?

Odpowiedź daje apostoł Piotr: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi!” (Dzieje 5:29).

~oko do ~jan: Chrystus powiedział: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mateusza 23:9). A co czyni biskup Rzymu? Nazywa siebie — wbrew słowom Chrystusa — „Ojcem Świętym”. Kogo zatem wierzący katolicy (i nie tylko) słuchają bardziej — Chrystusa, czy głosu urzędników Kościoła? Czy mają coś na swoją obronę? Czy ów bałwochwalczy kult papieża, z duchowieństwem katolickim włącznie, nie spotyka się z powszechnym poparciem? Czy nie świadczy to o totalnym odstępstwie od nauki Chrystusa?
Przypomnijmy inną wypowiedź Chrystusa:, „Jeżeli mówię prawdę, dlaczego mi nie wierzycie?” (Jana 8:46). Dlaczego duchowieństwo i wyznawcy Kościoła katolickiego nie wierzą Chrystusowi? Dlaczego ignorują Jego słowa? Jeżeli Jezus powiedział, że nie przyszedł znieść przykazań Bożych (Mateusza 5:17-20), a Kościół katolicki znosi drugie przykazanie dekalogu oraz zmienia święcenie szabatu na niedzielę, to komu należy wierzyć? Kogo należy bardziej słuchać? Czy jesteś posłuszny Bogu, czy urzędnikom Kościoła?

~Pozdrawiam do ~Ktos.: Wartość człowieka nie polega tylko na modleniu się, bo wielu ludzi używa wiary, jak przykrywki i to, to jest zwykła obłuda. Znasz powiedzenie, że modli się pod figurą, a diabła ma za skórą? Jesteś prymitywnym człowiekiem, bo powierzchowne zachowania są dla ciebie wyznacznikiem oceny drugiego człowieka.

~Komu wierzyć? do ~jan: O ile wierzyć statystykom, Polska to kraj ludzi wierzących. Z publikacji Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że ok. 91 proc. Polaków przyjęło chrzest katolicki. I bez względu na to, czy wierni ci są praktykującymi, czy tylko od święta uczestniczą w życiu Kościoła, na ogół wszyscy zgodnie wyznają, że wierzą w Boga. Czy jednak sama deklaracja wiary wystarczy? Czy nie chodzi raczej o to, aby nie tylko wierzyć w Boga, ale nade wszystko wierzyć Bogu? W Liście Jakuba czytamy, że „wiara bez uczynków jest martwa” (Jakuba 2:26), a w to, że Bóg jest jeden, wierzą nawet demony (Jakuba 2:19). Wynika z tego, że sam fakt uznania Boga jest niewystarczający. Nie chodzi też tylko o poprawne zrozumienie, że Bóg jest jeden. Bogu głównie zależy na posłuszeństwie! Posłuszeństwo jest najpewniejszym znakiem i potwierdzeniem żywej wiary. „Posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara” (1 Samuela 15:22). A zadaniem apostołów było „przywieść do posłuszeństwa wiary wszystkie narody” (Rzymian 1:5). Dlatego najważniejsze pytanie, jakie ludzie wierzący powinni sobie zadać, brzmi: Czy ja rzeczywiście wierzę Bogu? Czy jestem Mu posłuszny? Spójrzmy na przykłady:
Chrystus powiedział: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mateusza 23:9). A co czyni biskup Rzymu? Nazywa siebie — wbrew słowom Chrystusa — „Ojcem Świętym”. Kogo zatem wierzący katolicy (i nie tylko) słuchają bardziej — Chrystusa, czy głosu urzędników Kościoła? Czy mają coś na swoją obronę? Czy ów bałwochwalczy kult papieża, z duchowieństwem katolickim włącznie, nie spotyka się z powszechnym poparciem? Czy nie świadczy to o totalnym odstępstwie od nauki Chrystusa?
Przypomnijmy inną wypowiedź Chrystusa:, „Jeżeli mówię prawdę, dlaczego mi nie wierzycie?” (Jana 8:46). Dlaczego duchowieństwo i wyznawcy Kościoła katolickiego nie wierzą Chrystusowi? Dlaczego ignorują Jego słowa? Jeżeli Jezus powiedział, że nie przyszedł znieść przykazań Bożych (Mateusza 5:17-20), a Kościół katolicki znosi drugie przykazanie dekalogu oraz zmienia święcenie szabatu na niedzielę, to komu należy wierzyć? Kogo należy bardziej słuchać? Czy jesteś posłuszny Bogu, czy urzędnikom Kościoła?

Znalezione obrazy dla zapytania Szydło i syn~sd : Jak wielkim trzeba być hipokrytą żeby powoływać się na wiarę a tak oszukiwać, kłamać i to matka księdza. Nie mogłem znieść tych kłamstw jak Szydło zapewniała o praworządności w Polsce łamiąc prawo, bo Miliony zł zostało przekazane Rydzykowi a ten publiczne pieniądze przeznacza na cele rozbudowy swojego imperium.

~emerytka : Kto to wymachiwał niebieską teczką i krzyczał "damy radę"? Pani Szydło, która ze swoim rządem nie dotrzymała ani jednej obietnicy. Lawinowy wzrost podatków, zapaść służby zdrowia, podzielenie narodu na lepszy i gorszy sort, łamanie konstytucji, na którą składała przysięgę To tak bardzo po katolicku.

~BG do ~Pablo: Każdy myślący człowiek bez względu na przekonanie jak widzi tych pisowskich hipokrytów udających katolików nie bez powodu dostaje białej gorączki. Tobie najwyraźniej odpowiada to, że ktoś mówi coś innego, a robi zupełnie coś innego. Prawdziwy chrześcijanin powinien traktować bliźniego z szacunkiem, tak jak sam chcieliby być traktowany. Gdzie ty zauważasz szacunek pisu do ludzi o innych poglądach, kolorze skóry? W zamian za to pis sieje nienawiść (przysłuchaj się wystąpieniom Kaczyńskiego) dzieli ludzi na lepszych i gorszych, używa inwektyw. Trudno nie dostać białej gorączki jak się patrzy na takie zachowania.

~alfa : Odległość z Chicago do Polski jest duża. Nie wystarczy, więc przekaz wyłącznie radiowy treści propagandowych. Musi być na miejscu realna fizycznie filia propagandy politycznej ukrywająca się za treściami wiary. Celem ma być głoszenie nienawiści do Rosji będącej pretekstem do gromadzenia arsenałów a w przyszłości przekształcenie Polski w pole walk i zamiana jej w gruzowisko. W ten sposób nasz kraj jako narzędzie militarne w rękach "wojownika" spełni swoją rolę. Zapamiętajcie to proszę Rodacy!!!

~strach,,,, : Polska odzyska prawdziwą wolność i demokrację wtedy kiedy watykańczycy opuszczą nasz kraj i udadzą się do swego prawdziwego państwa, oczywiście przedtem rozwiązując konkordat podpisany nie zgodnie z konstytucją, bo kiedy w końcu się skończy ta niewola, która kosztuje nas miliardy rocznie, jak nie krzyż to młot, swastyka i grot.

~witek do ~Jezus nie sprawował władzy jako świecki książę. Prowadził skromne życie i sam przyznał, że nie ma na: Oto niektóre postanowienia tego soboru: „Jeśli ktoś twierdzi, że ofiara Mszy św. jest tylko ofiarą pochwalną i dziękczynną, albo jedynie prostym wspomnieniem ofiary dokonanej na krzyżu, ale nie ofiarą przebłagalną (…) i że nie powinna być ofiarowana za żywych i umarłych, za grzechy, kary, zadośćuczynienia i inne potrzeby — niech będzie wyklęty” (Wiara wyzwolona z więzów, David Goodimg).
„Kto zaprzecza, że w sakramencie przenajświętszej Eucharystii prawdziwie, rzeczywiście i istotnie zawarte jest ciało i krew wraz z duszą i boskością naszego Pana Jezusa, a w związku z tym cały Chrystus i twierdzi, że jest to tylko znak, symbol i działanie, ten jest wyłączony” (Biblia a Rzym, Herman I.Hegger).
„Kto mówi, że wszyscy wierzący chrześcijanie muszą zgodnie z Bożym przykazaniem (…) otrzymywać obie postacie [chleb i wino] Eucharystii, ten jest wyłączony” (Biblia a Rzym, Herman I.Hegger).

Jak łatwo dostrzec, rozwój nauki o ofierze Eucharystii, przebiegał przez długie wieki i nieprzerwanie trwa po dzień dzisiejszy. Kult Eucharystii, jako ofiary równej ofierze Pana Jezusa na Golgocie, stoi w centrum życia Kościoła katolickiego, zaciemniając tym samym rzeczywiste znaczenie pojednawczej i wystarczającej, jedynej ofiary Chrystusa. Jeden z kardynałów, Herbert Vaughan, stwierdził nawet, że „msza święta przewyższa poniekąd czyn Kalwarii” (On the Holy Sacrifice of the Mass, str. 42).
W myśl nauki Kościoła katolickiego, z Eucharystią nierozerwalnie związany jest urząd kapłański. Jak wielkie ma on znaczenie wynika chociażby ze słów zmarłego kard. Stefana Wyszyńskiego, który w przemówieniu podczas święceń kapłańskich powiedział: „Otrzymaliście w tej chwili straszliwą (!) władzę. To jest władza nie tylko nad szatanami, nie tylko nad znakami sakramentalnymi, ale przede wszystkim - nad samym Bogiem! Jesteście przecież „spirituales imperatores”, a jako tacy, macie władzę rozkazywać nawet samemu Bogu. On tego zapragnął, on tego od was chciał! Będziecie Mu rozkazywać, gdy na wasze słowa, zstępować będzie na ołtarze - Bóg żywy, choć zakryty, lecz prawdziwy (…) Kto ku Warn patrzy, widzi w Was Boga. Kto do Was się zbliża, nie szuka ludzkiego, ale Bożego. Prawdziwie: Sacerdos, alter Christus! Kapłan jest drugim Chrystusem” (Ateneum Kapłańskie, Zeszyt 2, IX-X 1960 r.). Powyższe słowa nie tylko zastanawiają, ale i nasuwają pewne pytania: Czy Pan Jezus ustanowił i odprawiał ofiarę mszy podczas Ostatniej Wieczerzy Paschalnej? Czy to On ustanowił ceremoniał mszalny? Czy mówił coś o przeistoczeniu? Czy takiej władzy udzielił On apostołom?

~tylkoJA : Nie rozgrzeszam współczesnych Borgiów, Ale nie mam litości dla Sawonarollich. Nie rozgrzeszam winowajców - I nie usprawiedliwiam inkwizytorów.

Post scriptum

Tak bardzo pokochaliśmy kłamstwo, fałsz i obłudę, Iż uznaliśmy je nieomal za podstawowe zasady etyki. Ujawnienie tego objęte jest jednak cywilizacji zakazem;
I prawda o tym musi, być zgwałcona zasznurowaniem ust.

~No comment... do ~stoper: Cytat z Wikipedii: "W 1787 redemptoryści pojawili się w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Pierwsze placówki zakładał Klemens Maria Hofbauer. Od swojego głównego klasztoru w Warszawie przy kościele św. Benona redemptoryści na ziemiach polskich zwani byli wówczas benonitami. Gdy jezuici ulegli kasacie, nazywani byli przez władzę krypto-jezuitami. W 1808 pod zarzutem szerzenia fanatyzmu i działalności wywrotowej, na mocy dekretu księcia Fryderyka Augusta zostali wydaleni z Księstwa Warszawskiego do twierdzy w Kostrzynie na terenie Prus, ówcześnie okupowanych przez wojska napoleońskie."

~żorek.pl do ~Zofia Katoliczka: Ta kobieta zamiast nosić medalik ze świętym nosi broszki i tym samym daje znać że woli słuchać szatana Rydzyka wygnańca z piekieł niż NARODU POLSKIEGO, jest pewna ze dostanie rozgrzeszenie od syna ale od BOGA na pewno nie, pod kotłem ze smoła już pali się ogień, jest ich więcej do przegotowania w smole, to będzie czyściec.

Znalezione obrazy dla zapytania Szydło i syn~gotohell : Premier państwa świeckiego czy wyznaniowego? Uważajcie, bo taka bogobojność łatwo przeradza się w fanatyzm. Czy religia ma tu znaczenie? Nie. Człowiek opętany nienawiścią zrobi wszystko, zasłaniając się przy tym wiarą, bo to takie usprawiedliwienie przed samym sobą. Niech, więc PiS tak się nie focha na swój temat, jednocześnie szydząc z innych, bo słoma z butów, nie wspominając o hipokryzji. "Modli się pod figurą a diabła ma za skórą". Przysłowia ludowe potrafią trafić w sedno, bo biorą się z życia, a nie z listów i bla bla bla.

~TomekG do ~Zofia Katoliczka: To właśnie pokazuje, że oni tak naprawdę w żadnego Boga nie wierzą. Gdyby wierzyli, to, chociaż by się bali robić to, co robią. To ani wierzący, ani myślący, to są jacyś inni ludzie. Pora to głośno mówić i przestać się z nimi cackać w końcu. Przecież ta pani dobrze wie, co to jest RM i pisze to tylko i wyłącznie by przypodobać się Grzybkowi itd. A ona(oni) są tacy sami. Pomijam nawet, że ktoś jej kazał. Ale się ludzie daliście im omotać...

~prawda do ~fakty: BAŁWOCHWALSTWO
— to słowo dzisiaj brzmi bardzo archaicznie i niezrozumiale.
Jednym zdaniem — bałwochwalstwo, to oddawanie czci czemukolwiek, komukolwiek, a także jakiejś idei, (która może być równie dobrze fikcyjne bóstwo jak i pogoń za pieniądzem), filozofii….., Zamiast prawowitemu Władcy-Bogu. Widać stąd, jak bardzo szeroki to temat, szczególnie w dzisiejszym świecie, w którym mamy zdecydowanie więcej pokus, więcej pociągających dróg życiowych jak to było przed wiekami…
Zagadnienie to szerokie, dlatego wiele poniższych wersetów mogą się, na pierwszy rzut oka, wydawać komuś nie na temat. Z czasem pokuszę się może o pewne usystematyzowanie tego tematu i odrobinę komentarzy, aby czytelnik mógł prześledzić mój tok rozumowania.