Translate

niedziela, 31 maja 2015

Wprowadź w życie błaganie Jana Pawła II - Komentarze...279



Biskup do Dudy: wprowadź w życie błaganie Jana Pawła II

Biskup Wiesław Mering przesłał do prezydenta elekta Andrzeja Dudy list z gratulacjami. "Wierzę, że uda się panu wprowadzać w życie błaganie Jana Pawła II o odnowienie oblicza tej ziemi" - czytamy w nim.

 

Zwycięzcy wyborów prezydenckich, które odbyły się 24 maja, gratulacje złożył już Episkopat Polski. List podpisany m.in. przez abp Stanisława Gądeckiego był bardziej neutralny. Hierarchowie napisali w nim, że "większość rodaków, w tym także młodzi, łączy z prezydenturą Dudy wiele nadziei". Zwrócono też uwagę na konieczność szukania porozumienia w celu wypełniania zadań prezydenta.

"Życzymy skutecznego jednoczenia Polaków wokół spraw najważniejszych dla Polski" - napisali hierarchowie w liście gratulacyjnym Episkopatu. W tej korespondencji nie wyrażano jednak radości bądź zawodu z powodu zwycięstwa Andrzeja Dudy.

W innym tonie utrzymany jest list wysłany do Andrzeja Dudy przez włocławskiego biskupa Wiesława Meringa. "Wiadomość o pańskim zwycięstwie wyborczym przyjąłem z najwyższą radością!" - zaczyna swoje gratulacje bp Mering.

Następnie hierarcha z Włocławka "dziękuje Bogu za nadzieję, jaką wybór (Dudy na prezydenta - red.) daje milionom Polaków: nadzieję normalności i pielęgnowania tego, czym nasz kraj żyje od wielu wieków".

Bp Mering ekspresyjnie wyraża swoją radość ze zmiany w fotelu prezydenta. "Doprawdy, to bardzo szczęśliwy dzień dla naszej ojczyzny! (…) Niech Bóg wspomaga działania pana prezydenta i błogosławi codziennym działaniom!".

Hierarcha zwraca się też do prezydenta elekta Andrzeja Dudy z oczekiwaniem: "wierzę, że uda się panu wprowadzać w życie błaganie Jana Pawła II o odnowienie oblicza tej ziemi: pański wybór nastąpił w dniu zesłania Ducha Świętego" - podkreśla.

Andrzeja Duda w niedzielnych wyborach prezydenckich uzyskał 51,55 proc. głosów; jego kontrkandydat, urzędujący prezydent Bronisław Komorowski - 48,45 proc. Frekwencja w II turze wyniosła 55,34 proc.

Uroczystość wręczenia Dudzie aktu wyboru na prezydenta odbędzie się 29 maja. Jak wcześniej zapowiadano, ma się ona odbyć w Pałacu w Wilanowie. Duda obejmie urząd prezydenta 6 sierpnia po złożeniu przysięgi przed Zgromadzeniem Narodowym; do tego momentu będzie prezydentem elektem.


KOMENTARZE:

~stary belfer a nie komuch : Do młodego pokolenia: wiem, że głosowaliście w większości na Andrzeja Dudę. Szanuję wybór, choć nie podzielam motywacji, częściowo wynikającej, jak sądzę z przekory, częściowo z niewiedzy, może z przynależnego młodości buntu. Myślę, że szybko zrozumiecie, że nie da się oderwać człowieka od środowiska, w którym go ukształtowano i że sprzedano wam ładnie opakowany, zdalnie sterowany produkt. Szybko zaczniecie żałować swego wyboru, gdy pojawi się matura z religii, kłopoty z wyborem etyki zamiast religii, podyktowane polityką zmiany w kanonie lektur, naciski indoktrynacyjne w szkołach, obowiązkowe akcje typu "zawierz szkołę Chrystusowi" itd.

~Wanda : Jestem głęboko wierzącą katoliczką, ale w Boga, a nie w hierarchie kościoła, czyli księży, biskupów, sióstr zakonnych itp. którym wiecznie mało. A może oni jako pierwsi powinni się pochylić nad biednymi, głodnymi dziećmi i dorosłymi bez pracy. Nawet nie śmiem doradzać nikomu, a zwłaszcza nowemu Naszemu prezydentowi, ale nie powinien słuchać hierarchii kościoła, bo oni nie wiele mniej mają za uszami niż nasi politycy. Wiec trzeba uważnie słuchać, jak jednych tak i drugich podszeptów. Osobiście życzę Naszemu Nowemu Prezydentowi, żeby mógł zrealizować to co zamierzał i uczynić nasz Kraj dostatni.

~Tad : Dobrze by było żeby biskupi zajęli się duszami a nie pchali łap w politykę. Trzeba zerwać konkordat i wtedy będzie normalność bo nie wszyscy się godzą na państwo wyznaniowe to nie Średniowiecze żeby biskupi wiedli prym w polityce i życiu nas Polaków .Wszyscy wierzący niech sobie utrzymują swój kościół bez żadnych pieniędzy z budżetu i wtedy znajda się pieniądze na potrzeby np. dokarmianie dzieci w szkołach utworzenie nowych miejsc pracy ,zlikwidowanie ubóstwa. Nie chce żeby w moim Kraju ludzie innych poglądów byli wdeptywani w ziemię przez tych wierzących.

~topob : Byłem w pośredniaku, czy jest może oferowane stanowisko "sekretarz papieża". Niestety, nie było aktualnie takiej propozycji. Byłem zawiedziony, że nie mieli, a oni na to:, „czemu się pan tak DZIWISZ, każdy by chciał przyjmować po 50 tys. dolarów za wpuszczanie bogatych osób na prywatne audiencje u papieża, a przecież do takiej odpowiedzialnej pracy trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje, no i - przede wszystkim - odznaczać się wysoką moralnością"

~EM do ~reflektor: Mamią i straszą zapracowanych ludzi i opowiadają bajki, posługują się Jezusem, jeżeli naród nie otworzy oczu i nie uwierzy w prawdziwego Boga, który nie potrzebuje ofiar pieniężnych to nie wydostanie się spod okupacji kleru. Jezus jako nauczyciel nie założył kościoła jaki został utworzony po jego odejściu, nie chodziło mu o budynki tylko o ciało człowieka jako świątynia Boga, nie odprawiał rytuałów tylko głosił jak trzeba się zachowywać aby być lepszym od nierozumnego zwierzęcia. Nie stroił się w purpury i stronił od obżarstwa. Każdy zdrowy człowiek na Ziemi powinien zapracować na swoje utrzymanie, a chorym należy się pomoc, bo po to płacimy podatki.

~uyn : Czy to jest w porządku, aby w Polsce KAŻDY podatnik "wspierał" Kościół kwotą kilkuset zł rocznie. I nawet jak podatnik jest ateistą lub wypisze się z Kościoła (aktem apostazji), to na podstawie konkordatu Wojtyły stosowna kwota z jego podatków przymusowo i tak wpadnie, co roku w czarną dziurę - nie ma zmiłuj się. Na przykład w Niemczech, gdy podatnik wypisze się z Kościoła, to jest zwolniony z dalszego płacenia podatku kościelnego i w ten sposób zaoszczędzone pieniądze może dowolnie wydać, jest to sprawiedliwe i demokratyczne. Natomiast w Polsce Kościół nie zgadza się na takie rozwiązanie, a polskie państwo totalnie zwasalizowane przez Watykan boi się stanąć po stronie swoich obywateli…

~chorykraj : Biskup Wiesław Mering przesłał do prezydenta elekta Andrzeja Dudy list z gratulacjami. "Wierzę, że uda się panu wprowadzać w życie błaganie Jana Pawła II o odnowienie oblicza tej ziemi" - czytamy w nim.

Też wierzę, że Duda vel Dyzma zrobi to o co biskup apeluje:
- zerwie ten szkodliwy dla Polski i Polaków konkordat
- religia wróci do sal katechetycznych przy kościołach
- pozbawi tych obszarników zagrabionej Narodowi ziemi w ilości 120tys ha.

Jeszcze parę takich apeli wielebnych i RP stanie na krawędzi religijnej wojny domowej.

~wku do ~majka: nie kradnę nie piję nie biję nie oczerniam innych mam w umiarkowanie w jedzeniu i piciu i seksie nie żądam żony kolegi pomagam, potrzebującym i biednym, nie zabijam, nie kradnę i nienawidzę oszukańczych złodziei zwanych klerykami - księżmi, którzy z tym, co robię nie mają nic wspólnego, ani nie poprę ich ani nie wpuszczę ani nic im nie dam - nie ma zgody na powołania nie wiadomo, do czego celem wygodnego bezpiecznego bogatego życia kosztem zwykłego człowieka…

~hej : Ciekawe co Mering myśli mówiąc o odnowie oblicza tej ziemi.
Jak dla mnie odnowa w tym kraju to :
1. Usuniecie religii ze świadectwa.
2. Usuniecie religii ze szkół.
3. Usuniecie symboli religijnych z budynków administracji publicznej.
4. Wprowadzenie finansowania studiów w zależności od możliwości zatrudnienia po nich (zlikwidować papieska akademie teologiczna i wiele innych)
5. Zamiast religii nauczać w szkole dietetyki, więcej matematyki i fizyki.

~r.jw(3) do ~fakty: Upadek Polski jest ściśle związany z dominacja katolicyzmu. Rozbiory w? sejmie podpisali wyłącznie katoliccy posłowie. Nie podpisał się pod tym dokumentem żaden Żyd lub protestant. Trzeba być wyjątkowym durniem, nienawidzącym swoich, a kochającym wroga (katolicka doktryna Jezusowa), żeby podpisać rozbiór własnego narodu i państwa. Polska jagiellońska miała obok protestantów izbę żydowską i była pierwszą potęgą Europy. Katolików powinno się wysiedlić z Polski a nie Żydów. Bez Żydów nie było by reformacji i potężnej jagiellońskiej Polski, która miała w sejmie 80% protestantów. Na skutek zwycięstwa kontrreformacji zlikwidowano izbę żydowską i wyrzucono przemocą z sejmu ostatniego protestanta w 1702 r. (ponieważ protestowali przeciw debilizmowi katolików). Dlatego prawa w Polsce były czysto katolickie i to ta zaraza a nie Żydzi doprowadziła do upadku i rozbiorów Polski. Katolickie bydło podpisało 70 lat później pierwszy ROZBIÓR POLSKI, a później następne. Złe prawa ustalili wyłącznie katoliccy posłowie w sejmie, w którym nie było już innowierców. Dziadek Piłsudski ojciec niepodległości Polski trzymał z Żydami, miał za żonę Żydówkę i dzięki temu Polska odzyskała niepodległość. Piłsudski gardził katolikami, którzy o mało nie zniszczyli ponownie niepodległości, i dlatego przeprowadził zamach majowy.

~chrześcijanin : Kiedyś byłem praktykującym katolikiem, ale nie fanatykiem bóg zajmuje w moim życiu ważne miejsce, ale też dużo czytałem nie tylko publikacji katolickich ale też innych religii a przede wszystkim biblię i w pewnym momencie swojego życia doszedłem do wniosku że kościół katolicki nie ma nic wspólnego z naukami Jezusa że ta instytucja to są faryzeusze opisywani w ewangelii Mateusza. Porzuciłem kościół katolicki, nadal jestem chrześcijaninem, członkiem innego kościoła, którego podstawy nauczania wywodzą się z biblii a nie papieskich dekretów czy synodów, gdzie modlimy się do boga a nie różnej maści pseudo świętych i malowanych obrazków, gdzie naszym kapłanem jest pastor, który ma żonę dzieci i normalnie pracuje i powiem wam, że jestem o niebo szczęśliwszy a moja wiara jest o niebo silniejsza.

~Ela do ~tw 1y: Oczywiście! Obawy też są i to raczej normalne w sytuacji, gdy tak religijny człowiek obejmuje stanowisko prezydenta, tym bardziej, że znany jest z poglądów, które nie wszystkim odpowiadają, ale miejmy nadzieję, że jego poglądy będą tylko jego, a rządzić będzie tak, jak chce ogół, a do ogółu należ także ateiści i ludzie innej wiary.

~wojas : Kościół z Jezusa , Matki Boskiej, świętych i Jana Pawła II zrobił sobie znakomite źródło dochodu . Wydziera Boga z naszych serc i z naszych domów by zamknąć go w betonowych burkach zwanych kościołami i za udostępnienie kasuje szmal. Kościół uczy nas od dziecka łapownictwa i korupcji.. Dasz kasę w intencji.. Modlitwa za kasę do... X świętego o wstawiennictwo do Boga.. do Matki Boskiej o wstawiennictwo ... itd.. kolejne łapówki ZA ZDROWIE, ZA POWODZENIE W INTERESACH, ZA MIEJSCE W NIEBIE ITD.. CZYLI IM WIĘCEJ KASY DAJESZ NA MSZE, INTENCJI, NA KOŚCIÓŁ masz zapewnione lepsze miejsce w niebie..

~aniela : Polska Republika Ewangeliczna - lenno Kościoła Katolickiego. Koniec świata! A gdzie Państwo świeckie? Gdzie oddzielenie Państwa od Kościoła? Gdzie się biskup pcha, polityk, z czego? Z bożej łaski? Duda wychowany od zaczynania dnia na kolanach i od modlitwy - będzie "prezydentem" kościoła, wierzących i praktykujących, a nie wszystkich Polaków,. religia nigdy nie wyjdzie ze szkół, ciemnogród będzie się szerzył. Ciemnym ludem łatwiej rządzić, a jak nie - to dziel i rządź! Aby mieć władzę. Paranoja...

~słowa wieszcza : Adam Mickiewicz pisał w „Trybunie Ludów”:

„Księża i prałaci, wy oczekujecie zbawienia tylko od złota... Nie mówcie, że ludy was opuszczają; to wy je opuściliście; one was szukają na posterunku waszym i tam was nie znajdują; one chcą się podźwignąć, a wy je w dół spychacie (...). Lud, który walczy o swoją niepodległość albo o rozszerzenie swoich swobód... powinien nie ufać wysokim dostojnikom Kościoła, którzy wszyscy jednakowo są przywiązani do kultu absolutyzmu bez względu na to, czy ten absolutyzm jest mahometański, czy heretycki, czy nawet ateistyczny”.

I słowa wieszcza są nadal aktualne.

~Tak nas mamią : CZĘŚĆ PRAWDY O KOŚCIELE:
Spójrzmy na kościół katolicki, na jego wiernych, kapłanów, hierarchów. Przeanalizujcie czasami jego historię i dogmaty. Cofnijcie się do jego wyczynów tych z przeszłości i tych teraźniejszych. Rozsądnych na pewno ogarnia zdumienie i zastanawiają się jak to możliwe, że coś tak absurdalnego i tak mocno w sumie skierowanego przeciwko człowiekowi może w tak masowym wymiarze egzystować i tak trwać przez niemal dwa tysiące lat trzymać władzę nad umysłami ciągle tak ogromnej rzeszy ludzi.

Bo czymże była jest i zapewne jeszcze długo będzie ta przedziwna instytucja. Bo kościół katolicki jest instytucją. Jest instytucją i jedną z największych na świecie sekt wyspecjalizowanych w doskonałym praniu mózgów owieczkom swoim. Jest instytucją i sektą zarazem, mroczną i tajemniczą w jakiś ciemny sposób. Czym jest tak naprawdę ten potężny twór trzymający władzę nad umysłami ogromnych mas ludzkich?

Przecież zawsze był jest i chyba będzie wrogiem zapiekłym wszelkiego postępu, rozwoju nauki, oświecenia i wolnej myśli. To kościół katolicki z kobiety czynił przez wieki całe istotę gorszą, niższą i nieczystą. To on ledwo narodzone i niczego nieświadome dzieci przywłaszcza sobie rytuałem zwanym chrztem.

To jego hierarchowie przez wieki całe czynili kobiecie krzywdę niewyobrażalną. I trwają w swoim uprzedzeniu do dzisiaj hołubiąc i broniąc swojego patriarchalnego tworu. To kościół katolicki z erotyzmu jego całego piękna uczynił mroczny i czarny grzech. Seks, miłość wolną, piękną, pełną doznań duchowych i zmysłowych sprowadził do ohydnego podziemia ludzkiej świadomości i trzyma tam świadomość swoich wyznawców do dzisiaj. To kościół katolicki do perfekcji doprowadził sztukę fałszerstw, kłamstw, przeinaczeń. To on przez wieki całe tworzył dogmaty, prawa jakieś wynaturzone wmawiając maluczkim boskie w tym sprawstwo. To kościół z boga uczynił pamiętliwego, złośliwego kata karzącego na lewo i prawo za wszystko i wszędzie i strącającego do wymyślonego przez kościół piekła bez opamiętania wszystkich, którzy mu pod rękę wpadną.

To kościół wymyślił celibat. Jeden z najbardziej chorych i wynaturzonych pomysłów, jaki sobie można tylko wyobrazić. Posunął się nawet do super bzdury wymyślając niepokalane poczęcie i pozbawiając matkę Chrystusa - czołowej przecież postaci kościoła - wszystkich pięknych cech erotycznej kobiecości, macierzyństwa, miłości nie tylko zmysłowo - cielesnej, ale i duchowej.
To kościół wreszcie jeszcze do nie tak dawna prowadził krwawe krucjaty nawracając niewiernych krwawo ogniem i mieczem na łono jedynie słusznej wiary. To kościół katolicki wsławił się takimi wynalazkami jak święta inkwizycja, palenie na stosach wolnomyślicieli, ludzi nauki, sztuki, oświecenia i postępu. To kościół katolicki zapisał się niezwykłą wręcz chciwością i pazernością gromadząc majątki i dobra nieprzebrane nie ustając w tej działalności nigdy.
Tak Bóg to musi być jednak istota niezwykle dobra, mądra i tolerancyjna albo go po prostu nie ma. Inaczej nie można wytłumaczyć jego milczącej zgody na wyczyny kościoła, który imieniem tego Boga się przecież pieczętuje. Chyba, że ten Bóg rzeczywiście jest taki, jakim go kościół katolicki przedstawia. 

Kościół katolicki to instytucja wciąż zaborczo aktywna. Nigdy nie spoczywa na laurach. Kościół katolicki w Polsce przepuszcza totalną ofensywę. Polacy coraz bardziej osaczani sa religią, kościołem wyznawcami jedynie słusznej religii. Jest wszędzie. W prasie, telewizji, radiu. Jest w szkole, w urzędach i na ulicy. Wciska się do mojego domu i łóżka. Nie można już wysłuchać wiadomości bez informacji o poczynaniach biskupów, kardynałów, księży, papieża. Co tydzień jakieś ważne kościelne wydarzenie zajmuje łamy oficjalnych mediów. Co miesiąc jakaś ważna rocznica związana z JPII. Co pół roku następny wspaniały film o JPII. Im dalej od śmierci JPII tym więcej cudów, których rzekomo był autorem. Wszędzie krzyże, pomniki, tablice upamiętniające, dzwony, święte relikwie, cudowne obrazy, płaczące Madonny, cuda na kominach, drzewach i na szybach w blokowych oknach. Kraj prześciga się w budowaniu coraz większych krzyży, pomników, dzwonów i świątyń. Pielgrzymka goni pielgrzymkę. Młodzież wędruje tam i z powrotem pod szczupakiem czy też karpiem w Lednicy. Nawet na plaży w Międzyzdrojach pełno młodych ludzi ubranych w koszulki z napisem Pokolenie JPII. Co druga ulica to ulica JPII. Prawie każda szkoła to szkoła JPII. Szpitale JPII lub prymasa tysiąclecia. Jak grzyby po deszczu rosną świątynie projektowane przez pijanych cukierników? Naród wali niewyobrażalne pieniądze na budowanie, co raz to wymyślniejszych i absurdalnych budowli sakralnych.

Wszystkie decyzje polityczne, ekonomiczne i gospodarcze zaczyna podejmować się tylko w obecności hierarchów kościoła. Instytucje kościelne i przykościelne stoją poza prawem i nad prawem. Nie obowiązują ich żadne prawa państwa Polskiego. Nie płacą podatków. Nie muszą się rozliczać ze swoich dochodów, przychodów i wydatków. Kościół decyduje o kształcie i formie oświaty i szkolnictwa. To kościół decyduje o życiu i zdrowiu kobiety ciężarnej. To proboszcz kształtuje kręgosłup moralny lokalnych społeczności.

Zastępy dewotek i bigotów w moherowych beretach stanowią o wartościach moralnych społeczeństwa To, co wczoraj było po prostu śmieszne dzisiaj staje się normą społeczną. Żyjemy w państwie wyznaniowym. Moher w triumfalnym marszu zajmuje coraz to nowe pozycje. Polacy czy nie czujecie się osaczeni dominującą w tym kraju religią. Czy nie jesteście wystraszeni szturmem kościoła katolickiego, który wciska wam się powoli wszędzie? A przecież państwo polskie miało być państwem świeckim z wyraźnym rozdziałem kościoła od państwa. Widać tylko, ze się tak wydawało. Tylko patrzeć, kiedy na ulicach pojawią się kościelne komanda. Taka religijna Policja.

Pozdrowienia dla wszystkich ludzi wolnych od uzależnień religijnych.


środa, 27 maja 2015

Podziemny Kościół kobiet - Komentarze...278



Podziemny Kościół kobiet [WYWIAD]

Emilia Padoł Dziennikarka Onetu
Obserwuj279

Myślę, że zakonnice tkwią w podziemiu. Nie wiem, czy to już feminizm, ale często potrafią nazwać swoją sytuację. Niektóre są świadome, jak z góry traktują je księża. Powtarzały mi: "Nic ci nie powiem. Ale dobrze, że piszesz tę książkę" - mówi Zuzanna Radzik, autorka książki "Kościół kobiet". I dodaje: - Moim marzeniem jest, żeby kobiety, które często są tą grupą, która odchodzi z Kościoła, robiły to z hukiem. Jeżeli rzeczywiście mają konkretny powód, to powinny mówić o nim głośno.

 

Emilia Padoł/Onet: Nasunęła mi się dość pesymistyczna refleksja – na mapie światowego "Kościoła kobiet" Polska to bardzo ponury, żeby nie powiedzieć czarny, punkt. Z niewygodnym słowem na "g" lepiej radzi sobie, o czym zapewne niewielu z nas wie, Kościół w Indiach. Naprawdę tak bardzo odstajemy?

Zuzanna Radzik*: Indie to wyjątkowy przykład – do tamtejszej sytuacji wzdychają również teolożki feministyczne w Wielkiej Brytanii, nawet Stanach, i oczywiście w Europie. Indyjski episkopat przyjął w 2010 r. dokument o polityce gender ("Gender Policy of the Catholic Church in India") – można się do niego odwołać, a kolejne diecezje zaczynają go wprowadzać w życie. I choć brzmi to nieprawdopodobnie, jest on wynikiem pracy grupy kobiet, które w latach 80. utworzyły kolektyw. W 1992 roku jedna z nich, Astrid Lobo Gajiwala, została przeszmuglowana przez biskupa Bosco Penhę na spotkanie episkopatu. 18 lat później kobiety z kolektywu napisały dokument, który został przegłosowany przez biskupów. To wszystko nie wydarzyłoby się, gdyby kobiety nie postanowiły działać i nie spotkały przychylnego im biskupa. To optymistyczna historia, ale pesymistyczne jest to, że jest ona dla nas tak zaskakująca. Od indyjskich rozmówców często słyszałam: "jak to, ale u ciebie tak nie ma?".

W Polsce wciąż panuje duszna atmosfera, pełna uprzedzeń i ignorancji, o czym świadczą chociażby histeryczne tony w dyskusji wokół gender. Ale może to problem nie tylko naszego, ale w ogóle europejskiego Kościoła?

Dyskusja o gender nigdzie nie jest łatwa – to na pewno. Ale z drugiej strony w innych krajach więcej jest potencjalnych uczestniczek i uczestników debaty, uznanych profesorów czy teologów, którzy mają inne zdanie i są katolikami. U nas niewiele osób z podobnych środowisk było w stanie zabrać głos. To oczywiście jest problem całej Europy, w której ruch feministyczny w Kościele jest nieporównywalnie słabszy, a struktura uniwersytetów wraz z podległymi Watykanowi wydziałami teologicznymi, nie pozwala na niezależność. W Stanach wygląda to trochę inaczej i tam faktycznie swoboda jest większa.

Ale czy jesteśmy najczarniejszym punktem? Trudno powiedzieć. Na pewno różnice są mocno widoczne, co jest związane ze słabiej słyszalnym głosem świeckich i naszym polskim nastawieniem – jesteśmy zdystansowani i antyklerykalni, ale równocześnie roszczeniowi. Jesteśmy też pasywni, nie mamy poczucia odpowiedzialności i podmiotowości, chcielibyśmy, żeby wszystko załatwiło się samo.
Polacy często odchodzą z Kościoła, nie mając poczucia, że mogliby coś zmienić.

Dlatego moim marzeniem jest, żeby kobiety, które często są tą grupą, która odchodzi z Kościoła, robiły to z hukiem. Jeżeli rzeczywiście mają konkretny powód, to powinny mówić o nim głośno. Ważne, żeby zostało to wypowiedziane. Najlepiej jednak, żeby ludzie nie odchodzili, tylko czuli, że to ich Kościół i zmieniali go od wewnątrz.

Moim marzeniem jest, żeby kobiety, które często są tą grupą, która odchodzi z Kościoła, robiły to z hukiem. Jeżeli rzeczywiście mają konkretny powód, to powinny mówić o nim głośno. Ważne, żeby zostało to wypowiedziane. Najlepiej jednak, żeby ludzie nie odchodzili, tylko czuli, że to ich Kościół i zmieniali go od wewnątrz
Jakie są możliwości posługi kobiet w Kościele, jakie są przeszkody? Z pani książki można się na przykład dowiedzieć, że choć dziewczynki mogą być ministrantkami, nie jest to, delikatnie mówiąc, zalecane.

W latach 80., wraz z nowym Kodeksem Prawa Kanonicznego, została dozwolona służba liturgiczna dziewcząt. Jednak w Polsce posługa ministrantek zdarza się niezwykle rzadko, głównie dlatego, że traktuje się ją jako zagrożenie dla powołań. Powtarza się, że dziewczynki są bardziej staranne, więc zniechęceni chłopcy nie będą chcieli być ministrantami. Z kolei badania często pokazują, że duży odsetek seminarzystów to właśnie dawni ministranci. Jakże słabe są to powołania, skoro dziewczynki-ministrantki mogą nimi zachwiać? To raz.

Dwa – jest w tym może pewna racja. Może nie należy tych dziewczynek oszukiwać. Bo nabiorą apetytu na aktywność, a potem okaże się, że nic poza ministranturą na nie już nie czeka.

Przeprowadziłam bardzo ciekawą rozmowę z siostrą zakonną zajmującą się liturgią, która zasugerowała mi, że można dowartościować inne elementy służby liturgicznej. Bo właściwie, dlaczego tą prestiżową funkcją ma być dzwonienie dzwonkami, a nie układanie modlitw czy niesienie darów? Ale póki co to ono właśnie jest otoczone taką estymą. A ja wciąż nie rozumiem, dlaczego nie można stworzyć grup ministranckich dziewcząt i chłopców.

Co więc z innymi funkcjami?

W polskim Kościele właściwie już nic (śmiech). Na świecie funkcjonują jeszcze pracownicy duszpasterscy, którzy podejmują się pewnych ról tam, gdzie brakuje kapłanów. To kobiety stanowią większość świeckich duszpasterzy, szczególnie w USA i Brazylii. Tam parafie funkcjonują inaczej niż u nas – są centrami społeczności. Czasem zdarza się nawet, że kościołami administrują świeccy i to oni animują życie wspólnoty.

Inną świecką rolę pełnią w Kościele szafarze, którzy rozdają komunię, mogą też roznosić ją chorym. Podobnie akolici, których funkcje nieznacznie różnią się od szafarzy, z zastrzeżeniem, że akolici to zawsze mężczyźni.

Wracając do szafarzy – w Polsce jest ich trochę, ale mogą to być wyłącznie mężczyźni i czasem siostry zakonne…

To może ulec zmianie?

Regulacją zajmuje się polski episkopat. W innych miejscach świata szafarzami są kobiety, więc i u nas jest to potencjalnie możliwe. Szafarze powinni istnieć tam, gdzie jest taka duszpasterska potrzeba. Jeśli nasz episkopat zdecydował się na formowanie szafarzy, to czemu nie mogą być nimi kobiety? Ta sytuacja jest uwarunkowana kulturowo. Może mieć też związek z wielowiekowym tabu – tabu kobiety zbliżającej się do ołtarza. A może też lękiem – dostaną palec i zechcą całą rękę.

W Polsce jedyne kobiety, które mogą rozdawać komunię, to siostry zakonne, ale robią to głównie na potrzeby własnej wspólnoty. Mówi się o tym, jak potrzebne są kobiety rozdające komunię na oddziałach położniczych, gdzie sytuacja jest często krępująca dla obu stron.

Ostatnie miejsce – diakonat.

Duży temat. O to czy - i jaki - diakonat kobiet istniał w Kościele, mocno spierają się historycy. Wiele jednak wskazuje, że kobiety pełniły taką funkcję. Sobór Watykański II przywrócił stały diakonat, który zaniknął w średniowieczu, uznając, że jest taka potrzeba w Kościele. Zostawił jednak wiele kwestii otwartych, a diakonat to jego niedokończony projekt – poniekąd chciano sprawdzić, jak sprawy ułożą się same. Ostatnie zmiany prawa kanonicznego rozdzielają nieco diakonat od kapłaństwa i biskupstwa (choć to wciąż jeden sakrament). Niektórzy widzą w tym uchylanie okna dla diakonatu kobiet. Zobaczymy.

W latach 80., wraz z nowym Kodeksem Prawa Kanonicznego, została dozwolona służba liturgiczna dziewcząt. Jednak w Polsce posługa ministrantek zdarza się niezwykle rzadko, głównie dlatego, że traktuje się ją jako zagrożenie dla powołań. Powtarza się, że dziewczynki są bardziej staranne, więc zniechęceni chłopcy nie będą chcieli być ministrantami. Z kolei badania często pokazują, że duży odsetek seminarzystów to właśnie dawni ministranci. Jakże słabe są to powołania, skoro dziewczynki-ministrantki mogą nimi zachwiać?

Obraz życia polskich sióstr zakonnych wydaje się być dojmująco smutny, jeżeli porówna się go do aktywności i wielkiej otwartości sióstr amerykańskich. Polki są bierne, pełnią głównie funkcje opiekuńcze, czasem zajmują się katechezą. Chyba nierzadko są sfrustrowane.

Prawdę mówiąc, niewiele wiem o siostrach. Te w Polsce nie garnęły się do rozmowy. Nie wiem, czy są sfrustrowane, ale faktem jest, że są inne niż ich amerykańskie koleżanki, o których dużo piszę. Sobór miał miejsce, kiedy w Stanach nastąpiła eksplozja żeńskich powołań. Zakonnice zaczęły się mobilizować i zauważyły, że żeby prowadzić szkoły muszą być lepiej wyedukowane, bardziej kompetentne. Były mentalnie gotowe na zmiany, gotowe na szukanie odpowiedzi na soborowe pytanie: jak żyć we współczesnym świecie. W komunistycznej Polsce w tym samym czasie zakonom odbierano dzieła (szkoły, szpitale, wydawnictwa), a pozostawione bez pracy siostry przygarnięto w seminaryjnych kuchniach i na plebaniach. Siostry nie mogły się wtedy kształcić na świeckich uczelniach. Nasze polskie zakony nie załapały się na entuzjazm posoborowych reform, bo miały wtedy inne problemy.

Pytanie, czy garną się do nich teraz?

Nie chcę być niesprawiedliwa, ale często zadaję sobie pytanie, czy oprócz niewątpliwie szlachetnych zadań opiekuńczych, nie powinno być ich więcej na uczelniach, w mediach i komisjach episkopatu. To 20 tys. kobiet, które oddały życie Chrystusowi i Kościołowi, i które – podobnie jak ich amerykańskie koleżanki – mogłyby wpływać na sposób widzenia kobiet w Kościele.

Zakonnic feministek w Polsce nie ma?

Myślę, że tkwią w podziemiu. Nie wiem, czy to już feminizm, ale często potrafią nazwać swoją sytuację. Niektóre są świadome, jak z góry traktują je księża. Powtarzały mi: "Nic ci nie powiem. Ale dobrze, że piszesz tę książkę".

Jakie są najbardziej drażliwe aspekty teologii feministycznej? Z punktu widzenia Watykanu i kościelnej hierarchii.

Drażliwy jest sam feminizm. Robienie teologii z perspektywy doświadczenia kobiet i przez kobiety jest dla innych teologów, również tych z Watykanu, nowym fenomenem. Nie zawsze chcą i umieją się w ten głos wsłuchać. Innym takim tematem jest próba mówienia o Bogu również jako o Matce. Dla mnie było to bardzo ważne odkrycie. Pamiętam swoją pierwszą lekturę Elizabeth Johnson, feministycznej teolożki, opisującej wizję Boga w ciąży ze światem (inspirowaną kabałą) i wyciągającej z tekstów Nowego i Starego Testamentu fragmenty, które mają pokazać, że Bóg jest bardziej macierzyński, niż możemy przypuszczać. Nie wszystkie pomysły Johnson spodobały się hierarchom. Pytanie, na ile może to być znaczące dla życia duchowego kobiet i mężczyzn – że będą mogli pomyśleć o Bogu-matce, a nie tylko ojcu?

Tradycyjnie macierzyńską wersją Boga stała się Maryja, a feministki dążą do tego, by Matkę Boską przywrócić ludziom, pokazać jej człowieczeństwo. Chcą widzieć ją jako siostrę, a nie boginkę, u której szukamy schronienia przed gniewnym Bogiem.
W polskiej świadomości katolickiej wydaje się dominować wyobrażenia Boga groźnego - mądrego, ale gromowładnego starca.

Który za dobro wynagradza, a za zło karze. Jeżeli ma się tylko taką wizję, to trudno uwierzyć w czułą i miłosierną naturę Boga.

Księża i hierarchowie dopuszczają w ogóle do siebie feministyczne teorie?
W bibliotekach prawie nie ma feministycznych książek teologicznych, nie mówiąc o nielicznych publikacjach w języku polskim. Właściwie nie ma wykładów na temat teologii feministycznej, rzadko kiedy pojawiają się inne okazje do nauki czy dyskusji. Zasadniczo seminarzysta nie ma szans, żeby się nauczyć czegoś o teologii feministycznej. Potem zostaje księdzem, wikarym, proboszczem, biskupem i żyje w błogiej nieświadomości.

Cała kwestia antykoncepcji w Kościele naznaczona jest brakiem słuchania par i kobiet, zamknięciem na ich przeżycie. Wstrząsający raport pokazuje katoliczki mówiące – w kontekście antykoncepcji – o latach utopionych we frustracji i zgorzknieniu, które mogły być latami małżeńskiej miłości; kobiety opowiadające, że znalazły spokój dopiero, gdy minął ich okres rozrodczy, lub gdy zmarł ich mąż.

A co z antykoncepcją – czym jest ona dla wierzących feministek?

Tu bywa różnie. Są takie, które uważają, że naturalne metody pozwalają na kontakt z własnym ciałem lub nie są zwolenniczkami sztucznej antykoncepcji – bo nie jest ona "eko". Przeważa chyba jednak zwrócenie się do doświadczenia kobiet, które chcą mieć kontrolę nad swoją płodnością. Zwłaszcza że wiele teolożek feministycznych pochodzi z krajów rozwijających się i ma związki z teologią wyzwolenia, która tworzona jest w kontekście ubóstwa.

Cała kwestia antykoncepcji w Kościele naznaczona jest brakiem słuchania par i kobiet, zamknięciem na ich przeżycie. Wstrząsający jest raport jednej z diecezji, przesłany do komisji przygotowującej w amerykańskim episkopacie list pasterski o kobietach. Raport pokazuje katoliczki mówiące – w kontekście antykoncepcji – o latach utopionych we frustracji i zgorzknieniu, które mogły być latami małżeńskiej miłości; kobiety opowiadające, że znalazły spokój dopiero, gdy minął ich okres rozrodczy, lub gdy zmarł ich mąż.

Jaki wycinek teologii feministycznej budzi jeszcze kontrowersje?

Antropologia. Rozmowa o tym, kim jest mężczyzna, a kim jest kobieta, wciąż jest przed nami. Kościół ma wielką pokusę, żeby zamknąć tę dyskusję szybko, bo przestraszył się genderu, feminizmu czy ruchów LGBT. Postanowił więc stanąć na swoim stanowisku, przyjmując esencjalistyczną wizję – taka jest kobieta, taki jest mężczyzna, bo tak zostaliśmy stworzeni.

Próby wyciszenia tematu są naprawdę dramatyczne. Już nawet papież Franciszek straszy genderem niczym nuklearną wojną. A tej rozmowy nie da się zamknąć w ten sposób.

Zaklinanie rzeczywistości nie pomoże. Nie tylko ze względu na kobiety, ale także na mężczyzn, którzy zaczynają coraz częściej budować inne relacje ze swoimi partnerkami, szukają innego modelu. Ruch kobiecy jest czymś wyjątkowym – zmienia ludzką historię. Stawia też nowe pytania. Powinniśmy dać sobie czas na rozważenie ich, na wsłuchanie się w głosy kobiet i zrozumienie tego, kim są, kim chcą być. Tymczasem popularna wersja katolickiej antropologii sprowadza się do mówienia, że mężczyzna jest zorientowany na świat rzeczy, albo podkreślania przez abp. Hosera, że kobieta jest piękna i dobra z natury…

… a mężczyzna to nie jest jakaś deficytowa kobieta.

To absurd. Zdumiewa mnie, że niektórzy reagują na to słowami: "No tak, bo kobieta jest koroną stworzenia". Nie! Nie jest dobra i piękna z samej natury swojej. To podważa trud, jakim jest bycie dobrym człowiekiem. Kobietom to naprawdę nie przychodzi samo i bezboleśnie.

W książce pisze pani: "(…) on chce być superbohaterem, a ona usłyszeć, że jest piękna i kochana. Witajcie w katolickiej opowieści o płci. On jest jak skała, ona jak woda. To nie stereotypy, tylko archetypy. Przed nimi nie ma ucieczki. Kosmos, Matka Natura, wiadomo…".

To jest moje streszczenie filmiku zapowiadającego watykańską konferencję międzyreligijną na temat płci. Być może wielu biskupów, księży czy teologów chciałoby, żeby cały świat był rozpęknięty na takie archetypy męskości i kobiecości, by one porządkowały rzeczywistość. Jest w tym coś okrutnego – takie porządkowanie ról służy wciśnięciu kobiet w model, który próbują od ponad stu lat przekraczać. To też biologiczny determinizm – od macierzyństwa trudno kobiecie uciec, dopadnie ją, choćby matką miała być duchowo. Mężczyzn biologia i ojcostwo określają w mniejszym stopniu.

Post z facebooka



To porozmawiajmy jeszcze chwilę o tych wyobrażeniach. Jakie są one wśród polskich księży?

Ciekawie pokazuje to książka Anny Szwed, opisująca wyobrażenia księży z diecezji krakowskiej. Dotyczą one tradycyjnej roli kobiety, która zasadniczo, jeżeli nie ma takiej konieczności ekonomicznej, lepiej, żeby nie pracowała zawodowo, bo powinna być matką wychowującą dzieci. Rodzi się jednak pytanie: czy oni tak myślą, bo Kościół tak mówi, czy jest to jednak element kulturowy, być może bardziej związany z polskimi wyobrażeniami mężczyzny o kobiecie? Tak czy inaczej, Kościół niekoniecznie jest awangardą ruchu, w którym kobiety są decyzyjne i angażowane.

W książce pisze pani, że nie jest jasne, co papież Franciszek myśli o kobietach. Jego spojrzenie na kobiety jest już inne niż to konserwatywne Jana Pawła II?

Na pewno Franciszek nie jest wielkim fanem tematu kapłaństwa kobiet, choć dużo mówi o tym, że kobiety powinny obejmować kościelne stanowiska. Z drugiej strony zdarzają mu się lekceważące żarty.

Papież cały czas apeluje o utworzenie nowej teologii kobiety, jednak nie wiadomo, o co mu chodzi. Nowa – czyli inna od tego, co robią feministyczne teolożki i różna od tego, co proponował Jan Paweł II. Wszystko to jest bardzo niejasne.

W "Kościele kobiet" nie brakuje historii kobiet, które z potrzeby, czasem z konieczności, były wyświęcane i wchodziły w role księży. Jednym z przykładów jest Ludmila Javorová z Czechosłowacji.

Javorová została wyświęcona w podziemnym kościele, nigdy nie pełniła oficjalnie swojej funkcji, ani nie sprawowała publicznych mszy. Po upadku komunizmu wróciła do katechezy, jej święcenia nie zostały uznane przez Watykan. Są jednak kobiety, które tworzą ruch Roman Catholic Women Priests – jest ich około 200 w różnych częściach świata. Przyjęły separatystyczne święcenia. Można różnie oceniać to, co robią. Uważam, że to jest rewolucjonizowanie Kościoła na siłę, choć rozumiem poziom frustracji, która za nimi stoi.

Najwięcej z nich działa w USA – tam tworzą wokół siebie parafie, prowadzą rekolekcje. Ma to być może sens, jeżeli naprawdę istnieją ludzie, którzy ich potrzebują. Samo dla siebie – niekoniecznie. Część tych kobiet jest bardzo zbuntowana, a część czuje się zrezygnowana, spisana na straty. Wiedzą, że dokonały jakiegoś symbolicznego gestu i niewiele z niego wyniknie.
W większości zostały ekskomunikowane?

Tak. Ale z drugiej strony one bardzo pięknie mówią o sensie wykluczenia, sensie bycia poza i funkcjonowaniu wśród podobnych im ludzi.

Wokół nich organizują się osoby z różnych powodów wyrzucane poza kościelny nawias, szczególnie ze względu na związki, w których żyją.

Przede wszystkim ludzie w związkach niesakramentalnych czy homoseksualnych. Dołączają do nich środowiska będące w konflikcie z Kościołem.

Są dobrze wykształcone, część z nich pracuje w Kościele katolickim, a święcenia przyjęły tajnie. Jedna z nich opowiadała mi, że przychodzą do niej zakonnice, żeby się wyspowiadać. Uważają, że pełnią posługę duszpasterską. I chyba naprawdę to robią. Pozostaje pytanie, czy taki sposób reformowania Kościoła, poprzez tworzenie osobnej wspólnoty odpowiadającej naszym potrzebom jest najlepszy. Na świecie żyje prawie 1,3 mld katolików. Stworzyć enklawę dla siebie, rezygnując z reformowania Kościoła od środka, to pójść na łatwiznę.



*Zuzanna Radzik (1983) – teolożka, studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym "Bobolanum" w Warszawie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. W centrum jej zainteresowań jest dialog chrześcijańsko-żydowski, relacje polsko-żydowskie i katolicki feminizm. Współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Pisze bloga "Żydzi i czarownice".


KOMENTARZE:

~Mi : do pani Zuzanny Radzik :Kobieto, szukasz tzw. " dziury w całym ".
jestem wierząca. Staram się, co tydzień uczęszczać w mszy świętej w kościele. Na prawdę nie widzę żebym była traktowana inaczej, pod każdym względem. Zaznaczam, że nie jestem dewotką, dbam o siebie. Razem z mężem mamy fajnie dobrane towarzystwo, z którym świętujemy wszelkie uroczystości, robimy wypady tu i tam. Jestem normalna, a wiesz, dlaczego? Bo cały czas mam, co robić, mam zajęcia, a nie siedzę i z nudów nie wymyślam problemów. Czy to mi przeszkadza wierzyć w Boga? Nie! A w kościele, nie jestem wpatrzona w księdza, tylko rozmawiam z Bogiem. Uważam, że ksiądz, jest pracownikiem na etacie i jak każdy człowiek ma swoje słabości. Trzeba do tego podchodzić z dystansem. Zakonnik przebywający za murami klasztornymi, tak to jest prawdziwy duchowny, który znalazł się tam z powołania. I wynurzenia typu " kościół kobiet", czy inne nie mają sensu. Wydaje mi się, że rozwikłać problem, powinien papież, który zniósłby celibat. Może według pani, Zuzanno, nie piszę na temat. Ale gdy słyszę słowo - gender - to trafia mnie apopleksja.

~Kris : Moje propozycje uwspółcześnienia naszego świata:
1. Wprowadzić parytety w zatrudnianiu. Np. chirurgiem może zostać tylko osoba po przejściu rygorystycznych egzaminów z medycyny. A co z analfabetami? A co z kretynami? A co z debilami? Oni też mają swoją godność i uczucia. Też chcieliby pewnie być chirurgami... Wprowadzić parytety.
2. Zlikwidować bezwzględnie dyskryminację w sporcie i podziały w nim na dyscypliny kobiet i mężczyzn. Kobiety powinny walczyć na ringu boxerskim razem z mężczyznami, tak samo grać w tenisa lub podnosić ciężary w jednej kategorii. Precz z dyskryminacją w sporcie!!!!!!!
3. Przede wszystkim znieść ustawowo, aktem prawnym, możliwość rodzenia dzieci JEDYNIE przez kobiety! Co za hańba! Co za przejaw ciemnoty i zabobonu, że jeszcze żaden nowoczesny rząd tego nie zaproponował. Wydać akt prawny, aby mężczyźni też rodzili dzieci.
4. Wydać ustawowy obowiązek, aby kobiety (parytetowo) musiały sobie wybierać za partnerów życiowych mężczyzn niższych od siebie wzrostem! To przejaw zacofania, że obecnie kobiety manifestują swoje wsteczne poglądy, wybierając wyższych od siebie mężczyzn, a nie niższych od dwie głowy. Skończyć z tym!
5. Parytety w Sejmie dla dzieci!
6. Znieść niektóre prawa fizyki! Np. ustawowo zmniejszyć wielkość przyciągania ziemskiego, tak, aby ludzie poczuli się lżejsi.
To tylko niektóre moje propozycję. Naprawdę nie bądźmy zacofani. Walczmy o postęp!

~marsjanin : Czy szanowni komentatorzy nie zauważyli, że na naszej planecie wszystko, dosłownie wszystko jest przeciwko kobiecie ?! w którą stronę by się nie odwróciła, w obojętnej czasoprzestrzeni tylko jej zawsze wiatr w oczy, tylko ona wiecznie pokrzywdzona i dyskryminowana ! A one są tak wspaniałe, same w sobie i we wszystkim, co robią! My faceci to dopiero mamy szczęście, że Bóg-facet znalazł tak przyjazną nam Ziemię i ściągnął nas z tego zafajdanego Marsa! I jeszcze sprowadził nam na towarzyszki życia te najsympatyczniejsze, najbardziej przyjazne istoty w całym Kosmosie - Wenusjanki!

~pozdrawiam do ~ ateista :-): Zapomniałeś dodać, że będąc ateistą można być też dobrym człowiekiem. U nas (bo w krajach gdzie tzw. komuny nie było, to raczej nie;) "pokutuje" stwierdzenie, że ateista to stary komuch. Do tego ateista nie ma systemu wartości, bo skąd? Czyżby? Etyka to uniwersalny system wartości, dużo lepszy niż 10 przykazań, bo oparty na poszanowaniu drugiego człowieka i jego autonomicznym praw, a nie ślepej wierze, że tak chciał Bóg, bo to powiedział parę tysięcy lat temu, podobno Mojżeszowi, który przekazał swojemu ludowi i tak z ust do ust przekazywano dale, papież też zrobili swoją "korektę", to ile z tego zostało?

~seba do ~marsjanin
Dokładnie a to, że krócej pracują, wykonują mniej wyczerpujące zawody, nie musza służyć wojsku (gdy ta służba była jeszcze obowiązkowa i nie jednemu młodemu chłopakowi życie złamała), że nie mal zawsze wygrywają w sądach sprawy o prawa do dziecka, choć nie zawsze jest to sprawiedliwe itp., itd. O tym się nie mówi, tylko wiecznie jak to kobieta ciężko. Każda grupa i każda pleć ma swoje problemy i jakoś nie widzę by kobieta akurat (przynajmniej w naszej strefie geograficznej) żyło się gorzej jak faceta.

~ ateista :-) : Prawie każdy na świecie jest ateistą. Różnica miedzy wierzącym a ateistą polega na tym, ze ateista uważa, ze bóg nie istnieje a wierzący neguje wszystkie bóstwa z wyjątkiem tego, w które wierzy. Można, zatem obrazowo powiedzieć, ze jest prawie 100% ateistą. Prawie, gdyż nie można, bowiem określić ilu bogów i bóstw ludzkość sobie do chwili obecnej wymyśliła. Drodzy religianci nie przejmujcie się, bo bycie ateista jest naprawdę fajna rzeczą. Można być wolnym człowiekiem.

~axe : Czas się cofnął? Czytam i czuje się jak we Francji i UK w katach 70 tych
Tam tez feministki zaatakowały wszelkie tradycyjne instytucje. Był bat i była marchewka
"Spełnicie nasze zadania- zapełnia się kościoły" Kościół anglikański spróbował
i ....stracił 80% wiernych. Skąd u tych "działaczek postępu" takie parcie na kościół.
Zapewniam panie z KK można wyjść o każdej porze i nigdy nie wrócić.
Nikt nie będzie za wami chodził, was prześladował czy nawet namawiał do powrotu.
I TO WAS BOLI..

~Anka : Jak to dobrze że urodziłam się w rodzinie ateistów. Nie ma problemow z tolerancja,religijną i rasową.Nie miałam i nie mam problemów z podziałem ról na kobiece i męskie.Żyłam i żyje bez tego typu problemów. One nie istnieją.Wszystko dzieje się naturalnie. Nie zwracam uwagi na jakieś wydumane podziały. Wszyscy mają prawo do życia.Nigdy się nie zastanawiałam i nie robiłam podziałów na lepszych i gorszych. Bo one dla mnie nie istnieją.Fakt, że nie raz z wrażenia jak zachowują się ludzie opada mi szczęka.I tak się dziwie przez 68 lat.

~Proste? : Droga Pani Zuziu: w Kościele Katolickim obowiązują określone zasady. Sprawa jest prosta:, jeśli Kościół ma pozostać katolicki, to musi się tych zasad trzymać. Jeśli zaś przestanie je szanować - nie będzie mógł nazywać się Kościołem Katolickim. Nie odpowiadają Pani takie zasady? To proszę "zapisać się" np. do żydów zatem, którzy parę razy dziennie dziękują Bogu: "dziękuję, że nie stworzyłeś mnie kobietą".

~lux : nie ma czegoś takiego jak kościół kobiet. "Różni" ludzie o określonej proweniencji chcą zmienić rzeczywistość. "Uznanych profesorów czy teologów, którzy mają inne zdanie i są katolikami". Prywatnie może mają inne zdanie - ale jeśli jest prawdziwym katolikiem to ma takie zdanie, które jest zgodne z nauką Chrystusa. Śmieszą te usiłowania rozbicia jedności Kościoła.

~obiektywna : Kiedyś jako młoda kobieta myślałam, że w zakonach jest spokojnie i duchowo. Niestety życie pokazało prawdę i nigdy nie chciałabym, aby ktoś z bliskich tam się znalazł. Szczególnie kobieta. Okazuje się, że silne jednostki dominują nad słabszymi. Nie wiem jak stanowi regulamin takich zakonów, ale w większości nie jest dobrze. Uciśnione milczą i nikt, nawet rodzina nie zna prawdy. Przykro mi to stwierdzić, ale mam zdanie, że to schyłek tych placówek, nawet w ochronie zdrowia się nie spełniły, nie mówiąc o placówkach dla sierot. Jeżeli ma ktoś inne lepsze zdanie, przeczytam chętnie.

~Mik : Nikt mi nie powie, że kobiety nie są poniżane.... Zaczynając od sióstr zakonnych, które na wszelkie święta muszą usługiwać księżom, przygotowywać posiłki, a oni pasą tłuste brzuchy, kończąc na tym, że 90% księży ma gosposie..... No halo!!! Kanapeczki i zupki ksiądz sobie sam nie potrafi ugotować??????? Nie wspominając już o funkcjach w Kościele, kończąc o naukach typu: jak mąż bije, pije i poniża musisz to znosić to jest twoj krzyz, ale jak zataiłaś, że jesteś bezpłodna może cię rzucić i wziąć inną.... Wtedy wszystko jest cacy!?

~bokasyko do ~romano: Mam nosa! Natomiast skąd wiesz, z kim ty rozmawiasz; skąd ci przyszło do głowy kojarzenie mnie z bolszewizmem i innymi zarazami! Nie dasz wiary - jestem człowiekiem wolnym od wszelkiej zarazy, jestem ateistą, wierzę tylko w człowieka i jego nieprawdopodobne i jeszcze nie zdefiniowane do końca możliwości! Chciałbym w każdy możliwy sposób wpływać na drugiego człowieka by ten zadbał o swoją godność, człowieczeństwo, by wyzwolił się spod każdej - na tej szerokości geograficznej dominującej - czarnej zarazy i nie dał się wessać przez inną! Pozdrawiam serdecznie!

~Ssa do ~ ateista :-): To raczej różnica jest taka, że każdy "religiant" uznaje, że nie wie wszystkiego, że życie nie może się ograniczać to bezsensownej egzystencji świata i wierzy w to, że człowiek nie przestaje istnieć po śmierci, a uczynki nie są bez znaczenia. Tymczasem ateista neguje śmierć, wierzy, (bo dowodów nie ma), że po śmierci człowiek się resetuje i albo go nie ma albo rodzi się na nowo czy coś w ten deseń. W ten sposób ateista świadomie neguje, jakąkolwiek wartość w popełnianiu uczynków (dobrych czy złych) za życia skoro według niego nie ma konsekwencji innych niz te, które inni ludzie na niego nałożą, ale tylko pod warunkiem, że się dowiedzą o uczynkach. Po za tym ateista neguje sensowność świata, logikę stworzenia i choć często jest zwolennikiem technologi i nauk, które opierają się na logice (w tym prawach natury, które są 100% logiczne) to jednak, uważa, że istnienie świata jest przypadkiem, bez celu.

~Oczyważki do ~Mi: Trza było iść do zakonu, zmieniłabyś zdanie gdyby Twoim głównym zajęciem byłoby pranie gaci obcego nieroba w kiecce płci przeciwnej. Rolą kobiet w kościele jest modlitwa, usługiwanie katabasom lub praca w kościelnym DPS-ie bez wynagrodzenia. Oddają całe swoje życie organizacji ,na której funkcjonowanie nie maja żadnego wpływu! To właśnie chciała przekazać autorka! Więc ciesz się, że miałaś na tyle instynktu samozachowawczego (w całej swojej wierze, którą się obnosisz przez 3/4 swojego posta) żeby nie zostać popychadłem w habicie, gałganem do polerowania złotych zastaw!

~bokasyko do ~romano: Lenin też nie mordował osobiście: mordował system! System totalitarny, komunizm, do pięt niesięgający totalitaryzmowi zwanemu kościół katolicki! A tu masz przykładowe zbrodnie tego systemu: "10 największych zbrodni Kościoła rzymskokatolickiego". Prześladowanie tzw. pogan: od chwili, gdy za sprawą Konstantyna Krk stał się religią panującą, przez kolejne 15 wieków prześladował wszystkich bez wyjątku innowierców; w ten sposób eksterminował całe narody. Całkowita zagłada dotknęła m.in. Prusów i Jaćwingów; Prześladowanie heretyków, tj. chrześcijan ewangelicznych, m.in. krwawe łaźnie zgotowane waldensom, katarom, protestantom, noc św. Bartłomieja w Paryżu, czyli słynna rzeź 3 tys. hugenotów z podjudzenia papieża Grzegorza XIII; Krucjaty, nie tylko przeciwko muzułmanom (ok. 1 mln ofiar), bo nawet przeciw katolikom (krucjata aragońska), gdy chodziło o pieniądze i wpływy; Święta Inkwizycja, czyli zbrodniczy system śledczo-sądowy; szacunki minimalne mówią o dziesiątkach tysięcy, a szacunki maksymalne o liczbie przekraczającej milion straceń; Wojny religijne: dziesiątki milionów ofiar – np. podczas katolicko-protestanckiej wojny trzydziestoletniej (1618–1546) na wielu obszarach Europy wyginęło ponad 50 proc. populacji. Prześladowania Żydów: od czasów Konstantyna na mocy kolejnych edyktów papieskich byli eksterminowani, traktowani jako niewolnicy i podludzie, okradani z majątków, pozbawiani potomstwa. W ciągu 15 wieków – ok. 10 mln ofiar; Eksterminacja Indian: po odkryciu Ameryki uznani przez Krk jako istoty bez duszy, a więc nie ludzie. W wyniku planowego wyniszczenia całych narodów (aby zrobić miejsce dla białej rasy) chrześcijańscy konkwistadorzy i misjonarze wymordowali ponad 70 milionów Indian. To największy holokaust w dziejach ludzkości; Poparcie niewolnictwa: Kościół rzymski nie tylko popierał niewolnictwo, ale też czerpał zyski z niewolniczej pracy. Bulla papieża Mikołaja V (styczeń 1455 r.) stwierdza, że niewolnictwo jest rzeczą właściwą i miłą Bogu; Wspieranie faszyzmu i dyktatur: wszelkie prawicowe dyktatury były miłe papiestwu; tym milsze, im dyktatura była silniejsza. Salazar, Franco, Hitler, Mussolini – wszyscy ci krwawi dyktatorzy mogli liczyć na względy Watykanu. Papież JPII nie ukrywał swoich sympatii do ludobójcy z Chile – gen. Augusta Pinocheta. Wykorzystywanie seksualne dzieci. W USA, gdzie wybuchła afera, co 20 ksiądz katolicki wykorzystywał seksualnie małych chłopców i dziewczynki. Przyjmuje się, że skala zjawiska molestowania seksualnego przez kler Krk dotyczy nawet 5 milionów dzieci.

 


niedziela, 3 maja 2015

Rezygnacja z udziału w wyborach to grzech zaniedbania - Komentarze...277



Abp Gądecki: rezygnacja z udziału w wyborach to grzech zaniedbania

Dobrowolna rezygnacja z udziału w wyborach jest grzechem zaniedbania - powiedział na Jasnej Górze abp Stanisław Gądecki. Zaapelował do wierzących, by głosowali na ludzi, których poglądy nie sprzeciwiają się wierze i wartościom katolickim.


W kontekście ustawy o in vitro wezwał katolickich polityków, by nie popierali regulacji prawnych, które sprzeciwiają się zasadom wiary.

Abp Gądecki, który jest przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski i metropolitą poznańskim, w niedzielę na Jasnej Górze przewodniczył mszy św. z okazji Święta Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Część homilii poświęcił polityce, która – jak podkreślił – powinna być "roztropną troską o wspólne dobro".

Na tydzień przed wyborami prezydenckimi hierarcha przypomniał o prawie i obowiązku katolika udziału w wolnych wyborach. - To prawo i obowiązek wynika z naszej wolności, a wolność to przecież odpowiedzialność za siebie i za innych. Zatem dobrowolna rezygnacja z udziału w wyborach jest grzechem zaniedbania, ponieważ jest odrzuceniem odpowiedzialności za losy Ojczyzny - wskazał abp Gądecki.

Przekonywał, że trzeba głosować "właściwie", czyli zgodnie ze swoimi przekonaniami moralnymi. - Ludzie wierzący winni oddać głos na te osoby, których postawa i poglądy są im bliskie, a przynajmniej nie sprzeciwiają się wierze katolickiej i katolickim wartościom oraz zasadom moralnym - powiedział.

Apelując o liczny udział w wyborach, arcybiskup przypomniał, że tylko w przypadku wysokiej frekwencji wyniki odzwierciedlają rzeczywistą wolę większości społeczeństwa, a nie tylko grup, które potrafią się skutecznie zmobilizować.

Hierarcha oświadczył, że duchowni nie powinni angażować się w kampanię wyborczą po żadnej ze stron, lecz respektować dojrzałość ludzi świeckich i "przez formację ich sumień pomagać im taką dojrzałość osiągnąć". - Kapłan nie jest ustanowiony dla polityki, ale dla formacji sumień (…) tak, aby były one zdolne do podejmowania samodzielnych decyzji - dodał hierarcha.

Sprecyzował, że do zadań kapłańskich należy podawanie etycznych kryteriów wyborów i przedstawianie wiernym odpowiedzialności za ich decyzje. Przywołując słowa Benedykta XVI abp Gądecki powiedział, że są wartości, które nie podlegają żadnym kompromisom: szacunek i obrona ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci, rodzina oparta na trwałym małżeństwie mężczyzny i kobiety, prawo i obowiązek rodziców do wychowanie dzieci oraz promocja dobra wspólnego.

W homilii przewodniczący KEP nawiązał też do stanowiska biskupów ws. zapłodnienia in vitro i ostrzeżenia wystosowanego przez hierarchów, że politycy, którzy poprą ustawę o in vitro mogą się pozbawić pełnej łączności z Kościołem i utracić pełną dyspozycję do przyjmowania komunii św. - Każdy kto przez chrzest został włączony do Kościoła, lecz nie wyznaje głoszonej przez niego wiary i świadomie neguje jego nauczanie, ten osłabia swoją jedność z nim - wskazał abp Gądecki.

Zaznaczył, że należący do Kościoła politycy mogą być członkami do różnych partii, różnić się w wielu sprawach i Kościół nie ogranicza ich sumienia. - Nie zgadza się natomiast na to, by katolickiemu politykowi w imię wolności sumienia wolno było wszystko w odniesieniu do stanowienia prawa, przekreślającego prawo Boże - wskazał.

- Podobnie jak wspólne wyznawanie wiary, także uczestnictwo w komunii św. jest uzewnętrznieniem rzeczywistej duchowej jedności z Chrystusem. Byłoby głębokim fałszem, gdyby ktoś, kto świadomie i dobrowolnie narusza jedność Kościoła, głosząc publicznie prawdy sprzeczne z jego nauczaniem, przystępował do komunii św. - podsumował abp Gądecki.

Przekonywał, że ostrzeżenie polityków nie jest "uzurpacją" ze strony duchownych, ale ich obowiązkiem. Wyraził przekonanie, że katolicki polityk nie może abstrahować od zasad wiary i popierać regulacje prawne, które sprzeciwiają się tym zasadom.

- Odrzucenie tego rodzaju duchowej schizofrenii nie oznacza wcale, że wierzący polityk powinien zastępować prawo państwowe prawem kanonicznym. Nie może on jednak zgodzić się na to, że racji stanu nie sposób pogodzić we wszystkim z racją sumienia i że czasami trzeba o sumieniu zapomnieć, skoro taki grzech przyniesie większą korzyść państwu - zaznaczył.

Jak przykład osoby z powodzeniem godzącej wiarę z byciem politykiem wymienił ministra spraw zagranicznych Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera. Na koniec przywołał słowa św. Augustyna, który przestrzegł, że "wszelka władza, która nie respektuje prawa Bożego prędzej czy później stanie się bandą złoczyńców".
W uroczystości uczestniczyli polscy biskupi z prymasem Polski arcybiskupem Wojciechem Polakiem, politycy, samorządowcy i działacze społeczni.

Zgromadzonych powitał generał Zakonu Paulinów o. Arnold Chrapkowski.
Zamknięciem obchodów Święta Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski będzie wieczorna modlitwa Apelu Jasnogórskiego z udziałem żołnierzy oraz biskupa polowego Wojska Polskiego Józefa Guzdka.

Święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski zostało ustanowione na prośbę polskich biskupów po odzyskaniu niepodległości po I wojnie światowej. W 1920 r. zgodził się na to papież Benedykt XV, a trzy lata później Pius XI zatwierdził święto. Jest obchodzone 3 maja na pamiątkę uchwalenia pierwszej polskiej konstytucji, która realizowała część lwowskich ślubów Jana Kazimierza. W 1656 r. król ten zawierzył Polskę Maryi i ogłosił ją Królową Polski.


KOMENTARZE:

~Inżynier : Od kiedy grzechem jest nie uczestniczenie w wyborach i które przykazanie o tym mówi? Bo nie wiem:). A poza tym, co to za wybory, jak nie mogę zagłosować na siebie. Przecież mogę być mądrzejszy od kandydatów, spośród których można teraz wybierać. W USA jest miejsce, żeby dopisać swojego kandydata na gubernatora. Po prostu są kropki i można wpisać imię i nazwisko człowieka, którego uważa się za dobrego kandydata. I jeśli taki ma odpowiednią ilość głosów, to zostaje gubernatorem:). Dlaczego w Polsce tego nie ma? Żeby byli tylko kandydaci popierani przez partie polityczne? Ja tam chciałbym móc zagłosować na siebie, czy sąsiada, którego znam, a nie na kogoś, kogo wcale nie znam i nie wiem, co zrobi.

~nie chodzę już do kościoła : Często w wywiadach prasowych lub telewizyjnych bp Pieronek (którego szanuję) powtarzał - "politycy niech się nie wtrącają do Kościoła, a księża niech się nie wtrącają do polityki". I to jest racja. Ja sam jestem katolikiem, ale wstyd mi za to, co robi Kościół polski - polscy biskupi i księża szkodzą Kościołowi i religii, bo zamiast moralnością, to zajmują się politykowaniem, a polityka i politycy to szambo i do tego też polscy księża sprowadzają religię.

~czytelnik informacji : Tak sobie myślę, że wywyższanie się jako biskup to też jest grzech. Nie znalazłem takiego słowa w Starym czy tym bardziej w Nowym Testamencie. Ale może niedokładnie czytałem. Za czasów pierwszych chrześcijan ( już po śmierci Jezusa) biskupem był człowiek świecki organizujący w danej okolicy pomoc dla wędrujących chrześcijan. Na tę pomoc składali się w różnej formie chrześcijanie. I tak mogło być do dnia dzisiejszego, ale "biskupom" to było za mało. Chcieli mieć wpływ na nauczanie wiary (decydowanie o jej treści). No i dopięli swego, a owieczki mają swoich pasterzy:)

~xyz : Nie pójdziesz głosować - grzech, pójdziesz ale zagłosujesz na innego kandydata niż wskazuje, sugeruje kler - grzech także polski katoliku cokolwiek byś nie zrobił to według Komitetu Centralnego episkopatu polski grzeszysz. Coraz śmieszniejsi są Ci panowie w sukienkach z kolorowymi jarmułkami na głowie…

~Aigor : A inni obywatele, nie katolicy, nie będą mieli swojego Prezydenta ?! Panie Gądecki, wasza obłuda nie zna granic. Zamiast zjednoczyć Polaków, to zawsze ich dzielicie, na tych katolickich i resztę. Dlatego, nie liczcie na mnie jako, na wierzącego w Kościół Katolicki w Polsce. Chcę Prezydenta dla Wszystkich Polaków, nie tylko dla tych z pierwszych ławek w kościele.

~jagna : No, sukienkowy znowu daje wskazówki na kogo mamy głosować .Kaznodziejo, nie mieszaj Polaczkom we łbach i precz od polityki. Wasze miejsce jest w kościele i na ambonie - mówcie o miłosierdziu do bliźniego, uczciwości wobec innych a nie dzielcie narodu i nie oszukujcie. Wam ciągle mało - a tyle dzieci w Polsce chodzi głodnych, niektórym z was sukienki aż opinają się na wielkich brzuchach…

~mat : Panie arcybiskupie, albo jest pan przygłupem albo nie przestrzega pan Polskiej Konstytucji. Nawoływanie do nieposłuszeństwa jest w istocie nawoływaniem do rozruchów w kraju a to już jest przestępstwo. W kościele, do którego chodzi coraz mniej ludzi, może pan mówić dowolne bzdury, ale na forum publicznym już nie.

~wierny : Ja apelują do wyborców aby glosowali na tych , którzy przegonią czarna mafie do Watykanu. Niech tam się kłócą w tym watykańskim bagnie miedzy sobą, niech tam kradną, niech tam odprawiają seksualne orgie itd. W Polsce nie ma dla nich miejsca. Glosujcie na tych, którzy wywiozą ich na taczkach z Polski!.

~666 : Abp Stanisław Gądecki opublikował oświadczenie, że „obywatel nie jest zobowiązany w sumieniu do przestrzegania zarządzeń władz cywilnych,
jeżeli są one sprzeczne z wymogami porządku moralnego, z podstawowymi prawami osób lub wskazaniami Ewangelii”.

~wyborca do ~sipowiec1: A co jeśli ten ateista jest po prostu mądrzejszym i bardziej godnym zaufania człowiekiem jak takie ZERO popierane przez Kościół??? Ja też jestem katoliczką i nigdy nie oddałam głosu na żadnego prawicowego oszołoma, na żadną prawicową partię!!! Po prostu za bardzo szanuję siebie i swój głos!!! I nigdy nawet nie przyszło mi go głowy spowiadać się. Ani z "grzechu zaniechania„ ani innych!!! Jeżeli lewica w Polsce nie weźmie się w garść, to właśnie w jesiennych wyborach mam zamiar popełnić "grzech zaniechania”!!!

~P : Niech od razu biskupi zrobią licytację, który kandydat da im więcej z naszych podatków, tego poprą z ambon i środków masowego przekazu. Na mocy konkordatu dostają 8 mld zł rocznie, nie licząc lasów, pól, pałaców, pieniędzy na fundacje jak Caritas, która sobie zabiera ok. 80% z datków. Żyć nie umierać. Byle diecezjalny dyr. Caritas i zarobki rzędu 30 tyś. miesięcznie....

~OBSERWATOR : Eminencjo! W imię Boga, Jego Syna i Jego Matki proszę o wskazanie mi i milionom polskich katolików źródła pochodzenia grzechu zaniechania. Ja rozumiem, Polska Konstytucja, to prawo ludzkie, a więc niewiele warte wg opinii wielu polskich hierarchów, ale przecież innego na tym polskim padole nie ma. I nawet w Dekalogu też o takim grzechu nie napisano ani słowa. A więc skąd to się bierze? Podejrzewam, że mamy do czynienia z nad interpretacją ze strony Eminencji.

~Zażenowany Polak : Kościół w Polsce to drugie państwo w państwie. Sam jestem wierzący, ale nie podoba mi się wskazywanie, na kogo mam głosować. Takie pokazywanie palcem prowadzi do rozbijania jedności Polaków. Głosując na Dudę głosowałbym na bufona i autokratę Kaczyńskiego oraz na ojca cwaniaka, szefa imperium Trwam. Odstrasza mnie także ta nadętość tej jedynej słusznej racji, która nie pozwala tym wybrańcom polskiego kościoła do zniżenia się, aby rozmawiać z pozostałymi Polakami. Dlatego nie będę głosował na jedynego prawidłowego kandydata i innych zachęcam do tego samego. Wiadomo, o kogo chodzi. Może kiedyś będę głosował (ostatnio głosowałem na L. Kaczyńskiego), o ile opcja ta nabierze trochę pokory!

~duduś : No i znowu hierarcha, w ostatniej, możliwej chwili dał głos. A tak z ciekawości: ile pretendent rzucił "Jego Eminencji" na tackę?? A może coś obiecał?? O jakim pretendencie mówię, chyba każdy racjonalnie myślący Polak wie. Wolałbym, żeby zamiast komentowania polityki, "Jego świętobliwość" skomentowała afery pedofilskie Kościoła, których przybywa w przerażającym tempie,. A może skomentowałaby działalność watykańskiego banku, który prał, i w dalszym ciągu to robi, mafijne pieniądze itd, itp. Wiem, że okres dla tego typu działań nie jest najlepszy. Z jednej strony wybory prezydenckie na karku, a z drugiej strony żniwa, czyli okres komunijny. I teraz pasterze muszą się skupić na jak najbardziej wydajnym ostrzyżeniu owieczek.

~Przydrożny Kartofel do ~frugo: Z Klerem jest ten problem, że z tego co zauważyłem znudziła ich przed/po 1989 rokiem posługa dla potrzebujących. Dlatego szybko Elity Kościoła wraz z Elitami politycznymi podpisali Konkordat. Jaki jest prawdziwy cel Konkordatu? Ano taki, że Wy nie ruszacie Naszych a My nie ruszamy Waszych a Polacy za wszystko płacą. Dlatego po 89' nagle Kler przestał chronić Polaków w obawie o swoje życie (patrz ksiądz Popiełuszko) przed tymi samymi ludźmi, którzy teraz służą Waszyngtonowi, Brukseli i Tel Awiwowi tj. kiedyś Moskwie. Czemu klechy nie ostrzegały Polaków, aby nie brali kredytów we frankach i nie uświadamiały, że Polska i polskie Fabryki budowane za czasów PRL są sprzedawane? Czemu nie robili demonstracji? Komu oni służą Bogu czy mamonie, którą Rządy III RP wyciągają z naszych kieszeni lub pożyczają w naszym imieniu? Ja jestem Chrześcijaninem jak chce to idę do kościoła a jak nie chce to nie daję na tacę, ale uważam, że Konkordat jest niesprawiedliwy wobec niewierzących Polaków, który narzucono płacenie na niego.

~no comennt : Podczas Insurekcji Kościuszkowskiej 9 maja 1794 r wokół ratusza warszawskiego żebrał się kilkutysięczny tłum do którego przemawiał sekretarz a. Hugo Kołłątaja Kazimierz Konopka, nawołując do powieszenia ZDRAJCÓW. Powstańcy Kościuszki okazali swoją dojrzałość i patriotyzm gdyż powiesili na szubienicy tylko biskupa Kossakowskiego oraz biskupa Massalskiego, a prymas Poniatowski żarzył truciznę w cieniu budowanej dla niego szubienicy. Wszyscy trzej byli płatnymi kolaborantami Cara Rosji ( znaleziono u nich pokwitowania za pieniądze od carskich agentów) Podczas Powstania Styczniowego na wschodnich kresach zniewolonej Polski powstańcy powiesili kilkudziesięciu księży katolickich, którzy zdradzili ich "carskiej ochranie" Prymas Jan Paweł Woronicz koronował na króla Polski Cara Mikołaja!!! Przez cały okres rozbiorów zarówno zwykli księża jak i hierarchowie regularnie kolaborowali z zaborcami denuncjując nie posłusznych ich interesom mieszczan i chłopstwo. DOSTAWLI DEKRETAMI CARSKIMI MAJĄTKI.........7 biskupów należało do TARGOWICY Papież Pius VI błogosławił tą bandę ZDRAJCÓW.....W kościołach warszawskich czytano 2 WRZEŚNIA 1792 r LIST BISKUPA OKĘCKIEGO, W KTÓRYM WZYWAŁ DO MODŁÓW AŻEBY BÓG BŁOGOSLAWIŁ "PRACOM KONFEDERACJI”, czyli ZDRAJCOM......I co? Historia się powtarza................