Translate

piątek, 28 lutego 2014

W cieniu - Komentarze...219



W cieniu

Rok temu, 28 lu­te­go o godz. 17:00, Be­ne­dykt XVI opu­ścił swój apar­ta­ment w Pa­ła­cu Apo­stol­skim. Po upły­wie kilku minut w całym Rzy­mie roz­brzmia­ły dzwo­ny, a pa­pież le­ciał już he­li­kop­te­rem w kie­run­ku Ca­stel Gan­dol­fo. Kiedy trzy go­dzi­ny póź­niej roz­po­czę­ła się jego pa­pie­ska eme­ry­tu­ra, Be­ne­dykt XVI stał się, o czym sam mówił, "po pro­stu piel­grzy­mem, który za­czy­na ostat­ni etap swo­jej piel­grzym­ki na tej Ziemi".

 Spotkanie Franciszka i Benedykta XVI w marcu 2013 r.

Jak z perspektywy czasu patrzymy na jego wybór? Jak życie papieża-emeryta zmieniało się w ciągu minionego roku? I jaki jest stosunek Benedykta XVI do mnożących się teorii spiskowych dotyczących jego decyzji o abdykacji?

Decyzja

11 lutego 2013 roku papież ogłosił, jakiego dokonał wyboru. Mówił, że brak mu sił i jego wiek nie pozwala mu na kontynuację posługi. Za dwa miesiące miał skończyć 86 lat.

Ta linia argumentacji, skupiona wokół pogarszającej się kondycji zdrowotnej, była kontynuowana w oświadczeniach ojca Federico Lombardiego, rzecznika prasowego Watykanu. Lombardi zaprzeczał również doniesieniom o tym, jakoby depresja czy poczucie niepewności przyczyniły się do podjęcia przez papieża tego radykalnego kroku.

Ale spekulacje, rzecz jasna, żyły własnym życiem. Nie ma się czemu dziwić, Kościół na początku 2013 roku był pogrążony w licznych skandalach, dodatkowo rozsadzany od środka wewnętrznymi nadużyciami i intrygami, które częściowo stały się przedmiotem głośnej w pierwszej połowie 2012 roku afery Vatileaks.
Czy Benedykt XVI okazał słabość? Takie głosy nie należały do rzadkości. W naturalny sposób abdykujący papież zaczął być porównywany ze swoim poprzednikiem. Ostry dysonans pogłębiła, nieco niefortunna i często wyciągana z kontekstu, wypowiedź kardynała Stanisława Dziwisza, który przywoływał postawę Jana Pawła II i jego głębokie przekonanie o tym, że Kościół trzeba prowadzić do końca, że "z krzyża się nie schodzi".

- W mojej ocenie Benedykt XVI uznał, że wobec problemu zarządzania Kurią Rzymską jest bezradny. Uznał tak i poddał się. W grę wchodzą takie elementy jak wiek i pewien rodzaj nieumiejętności (to może być łatwowierność lub cokolwiek innego), która sprawia, że uznał, że jest bezradny. W pewnym sensie to jego osobista klęska, bo wygląda na to, że podjął się zadania, które go przerastało, źle ocenił sytuację. Powinien odmówić przyjęcia wyboru na papieża – komentuje dzisiaj prof. Tadeusz Bartoś, filozof, teolog i publicysta, były dominikanin.

Czy możliwe, że papież w ogóle rozważał taki scenariusz? Wiele lat temu, jeszcze jako kardynał Ratzinger, po osiągnięciu wieku emerytalnego chciał kilkakrotnie ustąpić. Ale Jan Paweł II nigdy nie przyjął rezygnacji kardynała, "nie chciał utracić zaufanego człowieka i cennego współpracownika", mówił, w wywiadzie z Anną Artymiak, ks. prałat Alfred Xuereb, drugi osobisty sekretarz Benedykta XVI, a obecnie pierwszy sekretarz papieża Franciszka.

Grazie Benedetto!

Już w kilka dni po opuszczeniu Rzymu przez Benedykta XVI, miasto wypełniło się pełnymi podziękowań dla papieża-emeryta plakatami. Co więcej, sklepy z dewocjonaliami z powodzeniem zaczęły sprzedawać nowy towar – zdjęcia Benedykta z podpisem "grazie". Podziękowania i słowa wsparcia, kierowane do emerytowanego papieża, można było przeczytać w środkach komunikacji miejskiej, na wystawach sklepowych i miejskich afiszach.
Również do papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo przysyłano tysiące listów z podziękowaniami. Wiele z nich przychodziło od dzieci. "Myślę, że były one swego rodzaju antidotum, doładowaniem dla niego, pozwoliły mu odczuć, że jest kochany", mówił Xuereb.

W Castel Gandolfo Benedykt XVI spędził dwa miesiące. Tam zmienił tradycyjny papieski strój na zwykłą białą sutannę. Musiał też zrezygnować z czerwonych butów i białego mucetu. To tam również obchodził 16 kwietnia swoje 86 urodziny.
2 maja wrócił do Watykanu. Jako emerytowany biskup Rzymu zamieszkał w wyremontowanym klasztorze Mater Ecclesiae w Ogrodach Watykańskich - tak jak od początku planowano.

Zmiany?

Czy wracał z obawą? W końcu po ogłoszeniu decyzji o abdykacji, jak podkreślał Xuereb, "istniało ryzyko – przynajmniej na tyle, na ile mogłem sobie to wyobrazić – potępienia papieża Benedykta XVI. »Rozpoczął dzieło i nie miał odwagi go ukończyć«".

Ale zarówno Xuereb, jak i abp Georg Gänswein, prefekt Domu Papieskiego Franciszka, który jednocześnie nadal jest osobistym sekretarzem papieża-emeryta, uznał tę decyzję za heroiczną, postrzegając ją jako akt wielkiej odwagi, a nie tchórzostwa.

Po wyborze kardynała Jorge Mario Bergoglio na nowego biskupa Rzymu, kontrowersyjna decyzja Benedykta zaczęła być postrzegana z większą wyrozumiałością. W końcu nowy, uwielbiany przez media papież Franciszek przyniósł ożywczy powiew zmian. Przynajmniej tych wizerunkowych. Coraz częściej zaczęto przeciwstawiać go Benedyktowi XVI, który w tych "zestawieniach" wypadał nad wyraz niekorzystnie.

Jak jednak uważa prof. Tadeusz Bartoś: - Papież Franciszek mówi rzeczy, które się podobają. I to przyciąga uwagę, budzi nadzieję. Ale nie dokona on żadnych poważnych zmian, widać, że nie dysponuje jakąś pogłębioną refleksją teologiczną, socjologiczną, psychologiczną nad źródłami patologizacji organizacji kościelnej. Całość reform będzie próbą, zapewne stanowczą, wprowadzenia zmian technicznych, zwłaszcza w finansach Watykanu, by uniknąć na przyszłość kompromitujących sytuacji.

Życie toczy się dalej

"Chociaż ustępuję, będę zawsze blisko was wszystkich w modlitwie, a wy będziecie bliscy mnie, nawet jeśli pozostanę ukryty dla świata", mówił Benedykt XVI kilka dni po ogłoszeniu decyzji o abdykacji.

Ale w swojej ostatniej papieskiej audiencji 27 lutego przyznał też, że "nie ma już powrotu do życia prywatnego. Moja decyzja o rezygnacji z pełnienia urzędu tego nie anuluje. Nie wracam do życia prywatnego, do podróżowania, spotkań, przyjęć, wykładów itd. Nie porzucam krzyża, lecz w nowy sposób trwam przy ukrzyżowanym Panu. Nie mam już władzy rządzenia w Kościele, lecz w posłudze modlitwy zostaję, że tak powiem, w zagrodzie św. Piotra. Św. Benedykt, którego imię noszę jako Papież, będzie mi w tym wielkim przykładem".

I faktycznie Benedykt XVI w osobliwy sposób łączy owo "pozostawanie w ukryciu" z "brakiem życia prywatnego". Z nielicznych doniesień prasowych na temat tego, jak wygląda codzienność papieża-emeryta, wiemy, że ma się dobrze, a jego tryb życia nazwać można wręcz monotonnym.

Wstaje bardzo wcześnie. Codziennie o 6:00 rano, jeszcze przed śniadaniem, odprawia mszę. O 8:00 zasiada w swoim gabinecie. Przegląda prasę włoską i niemiecką, potem odpisuje na listy. Dużo czyta. Następnie je obiad, po którym odpoczywa. Po południu spaceruje po Ogrodach Watykańskich, modląc się. Bo przede wszystkim jego życie wypełnione jest rozmyślaniami i modlitwą. Podobno doskonali też swoje umiejętności gry na fortepianie.

Nie pisze już książek, bo – co podkreśla jego osobisty sekretarz, abp Georg Gänswein - "nie ma już siły, w przeciwnym razie nie rezygnowałby z posługi papieskiej".

Czy żyje w izolacji? I tak, i nie. Co niedzielę odprawia msze dla swoich najbliższych, w czasie których wygłasza "przepiękne homilie". Przyjmuje – z umiarkowaną częstotliwością - wizyty znajomych. Spotyka się też czasami z papieżem Franciszkiem i chociaż wielu watykanistów obawiało się tej bliskości obu papieży, Benedykt XVI zdaje się zupełnie nie ingerować w sprawy formalne. Jedynie służy radą. Sam papież Franciszek o jego obecności w Watykanie mówił: "To tak jakby mieć dziadka w domu, mądrego dziadka".

Dwie białe sutanny

Od połowy zeszłego roku Benedykt XVI trzy razy uczestniczył w Watykanie w większych uroczystościach.
Pierwszą z nich było odsłonięcie 5 lipca pomnika Michała Archanioła. W tym samym dniu ukazała się również encyklika "Lumen Fidei", napisana "na cztery ręce" - przez obu papieży. Franciszek dokończył dzieło, które, w dużej mierze, było już przygotowane przez jego poprzednika.
Kolejnym wydarzeniem była msza święta, którą Benedykt XVI odprawił 1 września w kaplicy Gubernatoratu w Watykanie. Uczestniczyli w niej uczniowie, z którymi papież co roku spotykał się w Castel Gandolfo.
Wreszcie ostatnie wydarzenie miało miejsce niecały tydzień temu, 22 lutego.
Wspólnie z papieżem Franciszkiem, Benedykt XVI wziął udział w konsystorzu, w czasie którego 19 dostojników kościelnych otrzymało nominacje kardynalskie. Jego udział w tych uroczystościach wzniecił oczywiste nadzieje na to, że być może weźmie on również udział w kwietniowej uroczystości kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII.
Czy zatem powinniśmy coraz bardziej przyzwyczajać się do widoku dwóch papieży?
- Benedykt pewnie czuje się emerytowanym biskupem Rzymu, czyli emerytowanym papieżem. Jest to zgodne z prawem kościelnym, a pewien konflikt poznawczy publiczności to sprawa nieznacząca - podkreśla prof. Bartoś. Po czym dodaje: - Weźmy inny przykład. Gdy prezydent Komorowski zgolił wąsy, też patrzyliśmy trochę jakby zaskoczeni - górna warga taka miękka, nieukształtowana. Ale teraz już nie rzuca się to tak bardzo w oczy. Podobnie dwie białe sutanny obok siebie przestaną z czasem przyciągać uwagę.

Spisek postępowców?

Po roku od abdykacji Benedykta XVI ożyły po raz kolejny teorie spiskowe dotyczące przyczyn jego odejścia. W najnowszym numerze tygodnik "Do rzeczy" opublikował artykuł Piotra Kowalczuka, przywołujący teorię Antonio Socciego, znanego watykanisty, według której papież decyzję o odejściu podjął już w 2011 roku. I bynajmniej nie dobrowolnie. Benedykt XVI miał paść ofiarą spisku "postępowców" - tajemniczych zwolenników postępowych ideologii. To właśnie oni mieli wymusić na papieżu decyzję o abdykacji.
Jak komentuje tę – i podobne - teorie prof. Bartoś: - Całe środowisko watykańskie jest konserwatywne, niechętne wszelkim zmianom, pilnujące swego. Postępowe ideologie w Kościele to lata 70., czas odnowy soborowej. Okres pontyfikatu Jana Pawła II to skuteczne wytępienie i zmarginalizowanie ludzi Kościoła mających nadzieję na jego "uwspółcześnienie" - aggiornamento. Benedykt, który przestraszył się "zwolenników postępowych ideologii"? To są fantazje, niczym nie poparte. Wymyślać może każdy rzeczy nieprawdziwe, tym barwniejsze im żywsza wyobraźnia twórcy.

Benedykt XVI przerywa milczenie

Niedawna eskalacja przeróżnych teorii spiskowych musiała głęboko poruszyć samego Benedykta XVI. Papież-emeryt zdecydował się skomentować doniesienia mediów, szczególnie że zaczęły one kwestionować ważność samej abdykacji – w związku z tym, że papież rzekomo decyzji nie podjął dobrowolnie.

W opublikowanych 26 lutego na stronie Vatican Insider fragmentach listu Benedykta XVI do watykanisty Andrei Torniellego, czytamy: "Jedynym warunkiem, jaki obowiązywał w kwestii ważności mojej rezygnacji, była całkowita wolność mojej decyzji. Spekulacje dotyczące tego, czy jest ona ważna, są po prostu absurdalne".
Benedykt XVI potwierdził też, w korespondencji z Torniellim, autentyczność słów, które miał skierować w liście do swojego uniwersyteckiego kolegi, Hansa Künga: "Jestem szczęśliwy, że wiążą mnie z papieżem Franciszkiem wielka zbieżność poglądów i serdeczna przyjaźń. Dziś jako moje jedyne i ostatnie zadanie widzę wspieranie jego pontyfikatu w modlitwie".

Autor:
Emilia Padoł

Źródło: Onet



KOMENTARZE:

~dominik : I tak kościół się skończy. Wyjaśniono, kim tak na prawdę był Jezus. Prawda okazała się... szokująca. To jest porażające! Napiszcie w wyszukiwarce: Leszek Nowak opracowanie. Wtedy się wszystkiego dowiecie.

~radoskur22PL : Obłuda, to postawa życia katolików. I znów daje się zauważyć pewną prawidłowość: Im bardziej człowiek wydaje się wierzący - bądź za takiego chce uchodzić - tym prędzej można się spodziewać "ciosu w plecy" z jego strony. Wydaje się słuszne, że zasada: "Jak nie krzyżem, to mieczem" jest jak najbardziej słuszna w tym przypadku. Wystarczy po prostu się z taką osobą nie zgodzić i już.... Ściągamy na siebie pomówienia, oszczerstwa, publiczne pomówienia o przynależność do jakiejś sekty, itp. Ja myślę, że nie jest ważne, kto ile razy dziennie czy tygodniowo bierze udział we Mszy św., kto siedzi w pierwszej ławce w Kościele "na pokaz" innym, tylko to, jakim jestem człowiekiem, jak postrzegam drugiego człowieka, co robię dla innych bezinteresownie itd., Co zatem jest milsze tej Instancji "na górze”? Z podobnymi przykładami jak powyższe na pewno spotykali się Państwo osobiście nie raz i nie dwa i uważam za bezcelowe wylewanie dalszych żali i wytykanie innych rażących nieprawidłowości i sprzeczności, bo muszę pamiętać - sam też nie jestem człowiekiem bez wad - chodzi tylko o ukazanie zjawiska, które niestety - rozprzestrzenia się przy cichym pozwoleniu naszego społeczeństwa.
A co Państwo sądzą o obłudzie osób uważających się za "gorliwych katolików”?

~radoskur22PL : Katolicyzm polega na Obrzędach, w których Wierzący uczestniczą bez wiary i uwagi, bezrozumnie, a jednak samo Magisterium Kościoła to popiera!. Dogmaty sekty Kościoła WPROST I DOSŁOWNIE stwierdzają, że nie ma najmniejszego znaczenia czy osoby uczestniczące w obrzędzie czy sakramencie są świadome, czy rozumieją SENS wypowiadanych słów i czynionych gestów - to nie ma znaczenia!!!! - Nie ma znaczenia wiara, rozumienie, serce - tylko GESTY przy ołtarzu są ważne!!!
Można ochrzcić osobę BEZ JEJ WOLI - i to jest wg. katolicyzmu WAŻNE!!!
Można "odpuścić grzechy" osobie tylko, dlatego, że klęknęła w ODPOWIEDNIEJ szafie i wymamrotała kilkadziesiąt słów - a potem ta osoba może dalej zabijać, krzywdzić, a nawet zabijać w imię Boga - kościół katolicki i jego nauczanie to wszystko Autoryzuje.
To nie jest żadna "Wiara" - to czysta wiara w moc gestów i ruchów - czysta i kliniczna MAGIA.

~tw 1 : Każdy kiedyś na emeryturę musi przejść. To czas zapewne trudny. Z człowieka aktywnego nagle staje się człowiek niekoniecznie potrzebnym. Ten stres i nagła zmiana stylu życia już wielu ku uciesze ZUS-u szybko pozbawiło możliwości pobierania tzw. świadczeń.
W przypadku emerytowanego namiestnika Boga na ziemi ten problem musi być bardziej dotkliwy. Trudno taka "fucha". Cóż mają powiedzieć ci ,których niedługo przed nabyciem praw emerytalnych w takim jak nasz kraj ostoi katolicyzmu i miłosierdzia pozbawiono możliwości nabycia praw do tego "dobrodziejstwa"?

~radoskur22PL : Samozagłada polskiego katolicyzmu
Dla każdego katolika, który zastanawia się nad przyszłością Kościoła w Polsce, ostatnie wypadki muszę być bolesne. Wiele wskazuje na to, że Kościół dokonuje właśnie samounicestwienia, dając się sprowadzić do roli satelity dla partii politycznych. W tej sytuacji Kościołem kierują ludzie, nie uczciwi i bez honoru kompletnie nie dorastają do historycznej potrzeby. Kościół traci swoją podmiotowość. Z podmiotu politycznego i społecznego przekształca się w „przystawkę” dla partii politycznych !Obydwie choroby polskiego katolicyzmu – mam tu na myśli zarówno nie moc lidera; przestała kierować się rozumem i zakochał się w uczuciu. W tej sytuacji stał się łatwym łupem dla populistycznych polityków, którzy umieją odwoływać się do uczuć. Gdy hierarchowie milczą, wtedy politycy stają się „pasterzami”.

~radoskur22PL : "Z religią czy bez, dobrzy ludzie będą postępować dobrze, a źli – źle, ale złe postępowanie dobrych ludzi, to zasługa religii." - W całokształcie łatwo więc dojść do wniosku, że wszelkie zabobony i jakikolwiek okultyzm religijny (w tym katolicyzm) należy wykluczać ze społeczeństwa i zwyczajnie obnażać jego kłamliwe założenia i manipulacje. A w szczególności nie pozwalać na indoktrynowanie bezbronnych umysłów dzieci i nie finansować krzewienia okultyzmu religijnego !

~Ekonomista-realista : Gdy patrzę na tych panów w białych wdziankach, lub czasami innych kolorach, z krzyżem na piersi i ten cały cyrk to się zastanawiam... dlaczego ludzie w to wszystko wierzą? Rządy niektórych państw, w tym Polski, muszą ich tolerować, a nawet szanować i dużo dawać, bo Watykan jest ich wierzycielem, ale ludzie przecież swój rozum mają. Religia zawsze mnie interesowała jako zjawisko socjologiczne, które pewnie jeszcze "przeżyje" Facebooka, ale szybko się nie dowiem ile ludzi wierzy, bo chce, a ilu, bo musi. Tradycja obrzędów kościelnych jest w Polsce mocno zakorzeniona i być może to jest część odpowiedzi no to pytanie???

~radoskur22PL do ~Obiektywny: Watykański okupant jest w posiadaniu polskich ziem i majątków, których nigdy nie był prawowitym właścicielem.Od 966 roku sutannowi wchodzili w posiadanie gigantycznych fortun i majątków na drodze grabieży, wymuszonych darowizn i przeróżnych oszustw. To właśnie władze PRL próbowały odzyskać bezprawnie zagrabione przez kościół tereny i majątek narodowy. Błędem jest, zatem i kłamstwem twierdzenie, że kościół odzyskuje mienie odebrane mu przez władze PRL. Kościół wciąż grabi Polskę, a dzieje się to za wiedzą i przyzwoleniem władz od mędrka z matką boską (zawsze dziewicą) w klapie począwszy, poprzez Kwaśniewskiego, Oleksego, Suchocką, Millera, na Kaczyńskim, Komorowskim i Tusku kończąc. Najgorsze jest to, że ci wszyscy sprawcy watykańskiego rozbioru Polski (od okrągłego stołu aż do dziś) uważają się za wielkich, polskich patriotów, którzy z dumą obnoszą się ze swoimi 'dokonaniami' twierdząc, że 'piszą pełną sławy, samych zwycięstw i wiekopomnych faktów, wspaniałą historię Polski' Mam nadzieję, że z tego 'patriotyzmu' wszyscy oni zostaną kiedyś rozliczeni.

~radoskur22PL : Religia (w szczególności religia katolicka) jest również powodem szerzenia ksenofobii - co akurat jest pożyteczne dla katolicyzmu ponieważ im większa ksenofobia w społeczeństwie tym większy odsetek tzw. "powołań". Wynika to z faktu, iż ludzie o potępianych i gnębionych społecznie zachowaniach (np. homoseksualiści) chcą się odizolować od społeczeństwa i szukają bezpiecznej przestrzeni w seminariach i zakonach. Fakt ten dotyczy również pedofilii, którzy trafiają tam zamiast na leczenie, będąc przekonanym, że mają większe szanse na bezkarność (niestety tak było i jest dzięki tajnej instrukcji watykańskiej "Crimen Sollicitationis" opublikowanej przez FBI…

~Rafał K. do ~TYMOTEUSZ: Mam ten numer Gazety Wyborczej (strona 9) ze słowami Benedykta XVI:
1) Co to znaczy budować na skale? Budować na skale to budować na CHRYSTUSIE i z Chrystusem" - mówił papież.
2) Papież zaznaczył, że prawda jest tylko jedna i znaleźć ją można TYLKO w PIŚMIE Świętym.
Cenne, mocne słowa.

~prosty robotnik z winnicy Panskiej : Umiłowani Katolicy !!
Mam kilka pytań do Was, bo jestem prostym chłopem ze wsi na Podlasiu.
- Kto wymyślił krzyż, żeby zamordować na nim człowieka?
- Kto wykonał ten krzyż?
- Kto z Was zgodzi się, aby Wasze dziecko zostało zabite na takim krzyżu?
- Czy będziecie kochać tych ludzi, którzy powieszą WASZE DZIECKO?
- Czy będziecie całować ten krzyż po z ciągnięciu z niego Waszego dziecka?
- Gdybyście mieli BERZGRANICZNĄ MOC NAD WSZECHŚWIATEM, nie załatwilibyście tej sprawy inaczej?
Mam jeszcze dużo więcej pytań, bo jakoś mi się to wszystko nie zgadza Z WOLĄ BOŻĄ…

~Piotr : Benedykt XVI poddał się, bo nie mógł sobie poradzić z tym burdelem jaki mu pozostawił JPII, miedzy innymi afery pedofilskie, które JPII pozamiatał pod dywan a wyszły na jaw jak Benedykt XVI został papieżem oraz malwersacje i pranie brudnych pieniędzy banku watykanskiego? To wszystko było za dużo dla tak uczciwego i poczciwego papieża Benedykta XVI, to za jego czasów wyrzucił on z kościoła 400 pedofilów księży a JPII wszystkie te przypadki ukrywał i zamiatał pod dywan, aby jak to mówił, aby nie mówiono źle o kościele. Jak może taki człowiek jak JPII zostać ogłoszony świętym, myślę, że przez to wielu wiernych odwróci się od kościoła?

~obserwator ciemnoty : CUDA NASZEGO ŚWIĘTEGO JP2 : Jak wam do kanonizacji potrzeba cudów, to je podaję.
1. Cudowne pomnożenie diecezji, do roku 1972 było 17 diecezji. Za pontyfikatu JP2 ponad dwukrotnie rozmnożyły się aż do 44. A dlaczego? Bo chodziło o grunty od państwa.
2. Cudownie rozmnożyły się kościelne metropolie do 15 szt.
3. Cudowne rozmnożenie liczby biskupów do 131 szt. 4.Cudowne rozmnożenie własności ziemi.
Każdy dostał po: dla diecezji 50 ha, dla seminarium 50 ha, dla parafii 15 ha no i odzyskanych, podobno zabranych gruntów.
5. Cudowne rozmnożenie terytorium Watykanu na terenie Polski.
W Polsce obszar kościelny przekracza już 22 krotnie wielkość Watykanu.
6. Cuda na patyku w nauczaniu religii. Za państwowe pieniądze utrzymujemy z podatków 31 tys. etatów nauczycieli religii co daje koszty około 1,08 mld złotych rocznie.
7. Za błogosławionym wstawiennictwem JPII mamy ponad 150 oficerów kapelanów Wojska Polskiego z generałami włącznie, suto opłacanych (pensja 5 do 7 tys.) z naszych podatków oraz 96 parafii garnizonowych. W niektórych miejscowościach wojska już nie ma, ale parafia i kapelani zostali. Pensje oficerskie nadal im przysługują. Kosztuje nas ta zabawa w katolików żołnierzyków około 25,5 mln zł rocznie. Dodać do tego ponad 200 kapelanów więziennych "obsługujących" 156 jednostek penitencjarnych. Etaty kapelanów w każdym szpitalu opłacanych z NFZ na poziomie płacowym lekarza..
8. Cudowne cyckanie Polski na bazie wymuszonego konkordatu, o Caritasie nie wspomnę.
A uprzedzając wpisy typu jak nie chodzisz do kościoła i nie dajesz na tacę to nie mędrkują?? Informuję, że na statystycznego Polaka, wierzącego i niewierzącego, dorosłego i dziecko, itd. wypada po 1767 zł rocznie, w gotówce i naturze dla funkcjonariuszy państwa Watykańskiego w Polsce. I za te cuda powinien być od razu santo subitos?? A nie czekać tak długo.

~ministrant : CAŁA PRAWDA O KOŚCIELE !!! PRZECZYTAJ KONIECZNIE !!!
Tak sobie obserwuję kościół katolicki. Jego wiernych, kapłanów, hierarchów. Analizuję czasami jego historię i dogmaty. Obserwuję jego wyczyny te z przeszłości i te teraźniejsze. Z coraz większym zdumieniem zastanawiam się jak to możliwe, że coś tak absurdalnego i tak mocno w sumie skierowanego przeciwko człowiekowi może w tak masowym wymiarze egzystować i tak trwać przez niemal dwa tysiące lat trzymać władzę nad umysłami ciągle tak ogromnej rzeszy ludzi. Bo czymże była jest i zapewne jeszcze długo będzie ta przedziwna instytucja. Bo kościół katolicki jest instytucją. Jest instytucją i jedną z największych na świecie sekt wyspecjalizowanych w doskonałym praniu mózgów owieczkom swoim. Jest instytucją i sektą zarazem,
mroczną i tajemniczą w jakiś ciemny sposób. Czym jest tak naprawdę ten potężny twór trzymający władzę nad umysłami ogromnych mas ludzkich? Przecież zawsze był jest i chyba będzie wrogiem zapiekłym wszelkiego postępu, rozwoju nauki, oświecenia i wolnej myśli. To kościół katolicki z kobiety czynił przez wieki całe istotę gorszą, niższą i nieczystą. To on ledwo narodzone i niczego nieświadome dzieci przywłaszcza sobie rytuałem zwanym chrztem. To jego hierarchowie przez wieki całe czynili kobiecie krzywdę niewyobrażalną. I trwają w swoim uprzedzeniu do dzisiaj hołubiąc i broniąc swojego patriarchalnego tworu. To kościół katolicki z erotyzmu jego całego piękna uczynił mroczny i czarny grzech. Seks, miłość wolną, piękną, pełną doznań duchowych i zmysłowych sprowadził do ohydnego podziemia ludzkiej świadomości i trzyma tam świadomość swoich wyznawców do dzisiaj. To kościół katolicki do perfekcji doprowadził sztukę fałszerstw, kłamstw, przeinaczeń. To on przez wieki całe tworzył dogmaty, prawa jakieś wynaturzone wmawiając maluczkim boskie w tym sprawstwo. To kościół z boga uczynił pamiętliwego, złośliwego kata karzącego na lewo i prawo za wszystko i wszędzie i strącającego do wymyślonego przez kościół piekła bez opamiętania wszystkich, którzy mu pod rękę wpadną. To kościół wymyślił celibat. Jeden z najbardziej chorych i wynaturzonych pomysłów, jaki sobie można tylko wyobrazić. Posunął się nawet do super bzdury wymyślając
niepokalane poczęcie i pozbawiając matkę Chrystusa - czołowej przecież postaci kościoła - wszystkich pięknych cech erotycznej kobiecości, macierzyństwa, miłości nie tylko zmysłowo - cielesnej, ale i duchowej. To kościół wreszcie jeszcze do nie tak dawna prowadził krwawe krucjaty nawracając niewiernych krwawo ogniem i mieczem na łono jedynie słusznej wiary. To kościół katolicki wsławił się takimi wynalazkami jak święta inkwizycja, palenie na stosach wolnomyślicieli, ludzi nauki, sztuki, oświecenia i postępu. To kościół katolicki zapisał się niezwykłą wręcz chciwością i pazernością gromadząc majątki i dobra nieprzebrane nie ustając w tej działalności nigdy. Tak sobie myślę czasami ja ateista zatwardziały, że bóg to musi być jednak istotą niezwykle dobrą, mądrą i tolerancyjną albo go po prostu nie ma. Inaczej sobie nie potrafię wytłumaczyć jego milczącej zgody na wyczyny kościoła, który imieniem tego boga się przecież pieczętuje. Chyba, że ten bóg rzeczywiście jest taki, jakim go kościół katolicki przedstawia. Kościół katolicki to instytucja wciąż zaborczo aktywna. Nigdy nie spoczywa na laurach. Kościół katolicki w Polsce przepuszcza
totalną ofensywę. Czuję się osaczony religią, kościołem wyznawcami jedynie słusznej religii. Jest wszędzie. W prasie, telewizji, radiu. Jest w szkole, w urzędach i na ulicy. Wciska się do mojego domu i łóżka. Nie mogę wysłuchać wiadomości bez informacji o poczynaniach biskupów, kardynałów, księży, papieża. Co tydzień jakieś ważne kościelne wydarzenie zajmuje łamy oficjalnych mediów? Co miesiąc jakaś ważna rocznica związana z JPII. Co pół roku następny wspaniały film o JPII. Im dalej od śmierci JPII tym więcej cudów, których rzekomo był autorem. Wszędzie krzyże, pomniki, tablice upamiętniające, dzwony, święte relikwie, cudowne obrazy, płaczące Madonny, cuda na kominach, drzewach i na szybach w blokowych oknach. Kraj prześciga się w budowaniu coraz większych krzyży, pomników, dzwonów i świątyń. Pielgrzymka goni pielgrzymkę. Młodzież wędruje tam i z powrotem pod szczupakiem
czy też karpiem w Lednicy. Nawet na plaży w Międzyzdrojach pełno młodych ludzi ubranych w koszulki z napisem Pokolenie JPII. Co druga ulica to ulica JPII. Prawie każda szkoła to szkoła JPII. Szpitale JPII lub prymasa tysiąclecia. Jak grzyby po deszczu rosną świątynie projektowane przez pijanych cukierników? Naród wali niewyobrażalne pieniądze na budowanie, co raz to wymyślniejszych
i absurdalnych budowli sakralnych. Nowi władcy Polski, którzy wygrali właśnie wybory zamierzają swojego boga i wyznanie wprowadzić do konstytucji, praw, prawodawstwa i ustawodawstwa. Wszystkie decyzje polityczne, ekonomiczne i gospodarcze zaczyna podejmować się tylko w obecności hierarchów kościoła. Instytucje kościelne i przykościelne stoją poza prawem i nad prawem.
Nie obowiązują ich żadne prawa państwa Polskiego. Nie płacą podatków. Nie muszą się rozliczać ze swoich dochodów, przychodów i wydatków. Kościół decyduje o kształcie i formie oświaty i szkolnictwa. To kościół decyduje o życiu i zdrowiu kobiety ciężarnej. To proboszcz kształtuje kręgosłup moralny lokalnych społeczności. Zastępy dewotek i bigotów w moherowych beretach stanowią o wartościach
moralnych społeczeństwa To, co wczoraj było po prostu śmieszne dzisiaj staje się normą społeczną. Żyję w państwie wyznaniowym. Moher w triumfalnym marszu zajmuje coraz to nowe pozycje. Czuję się osaczony dominującą w tym kraju religią. Jestem wystraszony szturmem kościoła katolickiego, który wciska mi się powoli wszędzie. A przecież wydawało mi się, że państwo polskie miało być
państwem świeckim z wyraźnym rozdziałem kościoła od państwa. Widać tylko mi się tak wydawało. Zastanawiam się, kiedy na ulicach pojawią się kościelne komanda. Taka religijna policja.
Brrrrrr.....................skóra mi cierpnie. Pozdrawiam wszystkich ludzi wolnych od uzależnień religijnych.

~mcr 71 : Podwójne standardy to norma w Kościele jak widać na spektakularnych przykładach JP2 i B16 - pierwszy wspaniały, bo z krzyża się nie schodzi, niósł brzemię do końca, słabo kontaktując ze światem był żywym przykładem kontynuatora misterium Męki Pańskiej, a drugi w trosce i poczuciu odpowiedzialności za losy Kościoła ustąpił, by dać pole bardziej skutecznym reformatorom, wykazuje się przy tym skromnością i pokorą... można i tak.... ale można i tak... kostyczny starzec kurczowo trzymający się swego stanowiska jak dyktator, nie rezygnujący z dogmatycznego traktowania nauk swojej skorumpowanej firmy z duchem średniowiecza wmawiający swą nieomylność omamionym owieczkom, celebryta uważający się za misjonarza, który wynosił na ołtarze masowych morderców i zamiatający afery pedofilskie pod drogi dywan, a drugi z nich to słaby tchórzliwy karierowicz, nie potrafiący się oprzeć pokusie posiadania kluczy Piotrowych choć brzemię w momencie konklawe, już było ponad jego siły, w chwili gdy Kościół potrzebował reform, bo mleko się rozlało i szczelnie trzymane tajemnice wyciekły przeszedł na wygodną emeryturkę, zza pleców swojego poprzednika jawił się jako panzerkardinal - w rzeczywistości sam okazał się papierowym tygrysem teologii...w sumie wszystko zależy kto poglądy głosi, a funkcjonariusze tej watykańskiej firmy potrafią tak żonglować faktami ,żeby zawsze było na chwałę instytucji…

~Pochwa Lony do ~Obiektywny: A kto dał PERSONELOWI religijnemu prawo do wypowiadania się w kwestiach ETYKI i oceny słuszności innych światopoglądów?

Ta dobrze ZORGANIZOWANA GRUPA przestępcza jest niczym innym niż plebsem pracującym PROPAGANDOWO dla WŁOSKIEJ MAFII, podcierającej sobie GĘBĘ imieniem JEZUSA CHRYSTUSA.

Oni mają z BOGIEM tyle samo wspólnego, co dr MENGELE z medycyną; nie ulega wątpliwości, że był on lekarzem, oczytanym w pismach medycznych.
Tak, jak twoi księża są oczytani w MITOLOGII SEMICKEJ, zwanej pospolicie BIBLIA i są zdania, że na prawdę mają MONOPOL na kontakt z BOGIEM.
Co za AROGANCJA, cóż za IGNORANCJA!!!

~Axa do ~radoskur22PL: Właśnie prawdziwi, wierzący katolicy to tacy, którzy nie chwalą się wiarą i swoją gorliwością. Wielu nawet nie wie, że to czynni i gorliwi wierzący, bo te osoby nie wyróżniają się, nie są dewotami, nie obnoszą się z masą symboli itp. Za to wyróżniają się tym, że są dobrymi ludźmi, że nie oceniają z góry i choć nie są perfekcyjni, to człowiek czuje, że to ludzie, którzy właśnie nie są obłudni i nie są zawistni. Mało jest tych ludzi, mało. Na pewno nie przesiadują oni na forach i wypisują, co im ślina na język przyniesie, czyli obraźliwe komentarze na temat innych. Dobry katolik stroni od gadaniny. Wejdziesz do kościoła to dobry katolik nie rzuci ci się w oczy, bo on albo jest w pracy albo siedzi gdzieś w koncie, a nie "na piedestale". Nawet nie wiesz ile taki dobry katolik wspomaga, działa dobroczynnie, bo taka osoba wie, że ludzkie pochwały to odebranie już swej nagrody na ziemi.

~Andy do ~Dobra rada: Nie trzeba być katolikiem, aby stosować zakazy i prawo moralne. Wręcz przeciwnie, kościół zmienił nawet przykazania. Poczytaj dekalog w starym testamencie i porównaj go z tym w katechizmie kk. Obłuda, pranie mózgów i chęć zawładnięcia kasą poddanych to właśnie cała prawda o kk…

~` do ~ascetyk: ,,Dokąd prowadzą wszystkie drogi ? Do Rzymu oczywiście, jak mówi stare przysłowie. Ale czy wszystkie propagowane przez religie drogi prowadzą do Boga, to zupełnie inna sprawa. Wielu ludzi uważa dzisiaj wszystkie religie za jednako dobre. Najważniejsze, jak twierdzą, aby być szczerym człowiekiem, a Bóg, jeśli w ogóle istnieje, zatroszczy się już o resztę. Taki sposób postrzegania sprawy zdaje się być wielu ludziom doprawdy uspokajający. Zgodnie z tym muszę wierzyć w cokolwiek: bylebym trzymał się tego zdecydowanie i żył zgodnie z moimi przekonaniami. Jeśli Boga nie ma, wiele na tym nie stracę. A jeśli On istnieje, z pewnością przyzna się do moich starań, aby podążać za mymi religijnymi wyobrażeniami lub żyć po prostu najlepiej i naj uczciwiej, jak potrafię.
Jednakże Biblia mówi nam wyraźnie, że jest tylko jedna droga, na której możemy dotrzeć do żywego i prawdziwego Boga. Droga ta nazywa się BÓG JEZUS. Kto chce w jakikolwiek inny sposób przyjść do Boga Ojca, mimo wszystkich swoich usiłowań będzie musiał kiedyś uznać: "Nie dałem rady”? Całe zło, które uczyniłem w moim życiu, wcale nie zniknęło, ono jest nadal i oskarża mnie. Ono też oddzieli mnie na wieki od prawdziwego Boga. Jestem zgubiony. Muszę umrzeć."
Jednakże Jezus Chrystus przyszedł, "aby szukać i zbawić to, co zginęło" - Ewangelia Łukasza 19:10. Przez swoją śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie rozwiązał problem grzechu. Jeśli idąc w posłuszeństwie za głosem Słowa Bożego, uwierzymy w Chrystusa i Jego dzieło pojednania, otrzymamy całkowite odpuszczenie wszystkich naszych win. Wtedy nasze grzechy są na zawsze wymazane, nasz dług jest zapłacony. Wtedy prosząc Boga Jezusa otrzymamy moc ducha świętego, przez którą Jezus Chrystus będzie nas przemieniał - uwalniając od grzechów, nałogów i złych postępowań, bo chrześcijanin to uczeń i naśladowca Pana Jezusa, do końca swoich dni, ale wielu ludziom się to nie podoba, dlatego wybierają swoje drogi grzechu.
Tylko ewangelia, dobra nowina o Jezusie Chrystusie może dać nam pokój i tę radosną pewność wiecznego zbawienia…



sobota, 22 lutego 2014

Bunt kościelnych lokatorów - Bez komentarza...18



Bunt kościelnych lokatorów

Mieszkańcy trzech krakowskich kamienic, którzy 18 września w czasie niedzielnej mszy rzucali na tacę fałszywe banknoty i na cały głos dopowiadali proboszczowi, że ma się za nich modlić, proszą, aby stanowczo podkreślić, że ich protest nie miał i nie ma nic wspólnego z Bogiem. Skierowany jest przeciwko zakonnikom, którzy odzyskali trzy wielkie kamienice i teraz wydzierżawili je portugalskiemu deweloperowi wraz z lokatorami, wiedząc, że będą adaptowane na luksusowy hotel. 70 rodzinom grozi eksmisja.

                                                                                                 Leszek Konarski




Mieszkańcy trzech krakowskich kamienic, którzy 18 września, w czasie niedzielnej mszy w krakowskim kościele Bożego Ciała rzucali na tacę fałszywe banknoty i na cały głos dopowiadali proboszczowi, że ma się za nich modlić, proszą, aby stanowczo podkreślić, że ich protest nie miał i nie ma nic wspólnego z Bogiem. Przez lata byli bardzo mocno związani ze swoją parafią, należącą do Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, tu byli chrzczeni, tu zawierali związki małżeńskie, żegnali najbliższych. Tu też od 1992 r., czyli od momentu odzyskania tych budynków, odebranych zakonowi po wojnie, płacili czynsze. Poza tym, że zakonnicy nie dokonywali koniecznych remontów, mieszkańcy na nic nie narzekali. Ich życie przerodziło się w koszmar w maju tego roku, gdy otrzymali pisma, że zakon wydzierżawił budynki portugalskiej firmie De Silva Haus, która zrobi tu centrum konferencyjno-hotelowe. Eksmisja czeka 70 rodzin, prawie 300 osób, swoje lokale muszą też opuścić właściciele galerii i sklepów.

Mieszkańcy trzech kamienic przy ulicach Józefa 9 i 11 oraz Bożego Ciała 24 nie otrzymali jeszcze odpowiedzi od nuncjusza apostolskiego Celestyna Migliorego ani od opata generalnego Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, o. Bruna Giulianiego, których poinformowali, że krakowski zakon w 1883 r. wszedł w posiadanie ich kamienic na mocy wieczystej darowizny z adnotacją zabraniającą wyzbywania się nieruchomości i czerpania zysków. Tymczasem ojciec przeor sprzedał ich jak Judasz i do tego nie dostrzega krzywdy, jaką im wyrządził. Wydzierżawienie tych budynków w celu przekształcenia ich w ekskluzywny hotel jest równoznaczne z wyrzuceniem na bruk 70 rodzin. Piszą m.in.:
„Jako parafianie kościoła pod wezwaniem Bożego Ciała, znajdującego się przy Zakonie Kanoników Regularnych Laterańskich, wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z ojcem przeorem Dariuszem Kaczyńskim w celu wyjaśnienia tej sprawy. Niestety, przeor notorycznie unika wszelkich spotkań z parafianami, twierdząc, że nie ma z nami o czym rozmawiać”.

Lokatorów klasztornych kamienic, zagrożonych eksmisją, nie przyjął krakowski metropolita Stanisław Dziwisz. W kurii metropolitalnej poinformowano ich, że ksiądz kardynał nie ma władzy nad zakonami. W urzędzie miasta też ich nie wysłuchano, bo są lokatorami budynków kościelnych i gmina nie może interweniować.

Wymuszona modlitwa

Gdy zagrożeni eksmisją lokatorzy znikąd nie otrzymali pomocy, postanowili poprosić zakonników o modlitwę… za nich. Skoro kilka razy dziennie zbierają się i proszą Boga o pomyślność w różnych sprawach, to mogą też pomodlić się za tych, których krzywdzą. Może wtedy zrozumieją, że źle zrobili.

Do księdza proboszcza poszła Agata Kotula, właścicielka Galerii JAgamakota przy ul. Józefa 11, i powiedziała, że chce zamówić mszę. Najbliższy wolny termin był w niedzielę 18 września, w południe. Gdy trzeba było podać intencję, w jakiej ma się odbyć msza, ksiądz usłyszał: „o zdrowie i siłę dla lokatorów budynków przy ul. Józefa 9 i 11 oraz Bożego Ciała 24, zagrożonych eksmisją na bruk”.

– Ksiądz bardzo się speszył, widziałam konsternację na jego twarzy – opowiada Agata Kotula. – Zapisał jednak wszystko, co mu podyktowałam. Zostawiłam pieniężny datek i wyszłam.

Ksiądz wprawdzie prośbę o mszę przyjął, ale lokatorzy klasztornych kamienic nie bardzo wierzyli, że ich intencja zostanie publicznie odczytana i dlatego dodatkowo postanowili tego dnia rzucać na tacę fałszywe pieniądze. Na drukarce komputerowej wydrukowali podrobione 10-złotowe banknoty, na których umieścili cytaty z dzieł św. Augustyna z Hippony, patrona Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, oraz z Biblii, dotyczące hipokryzji ludzi dużo się modlących, a czyniących co innego. Transparenty z tymi cytatami zawiesili nad ul. Józefa oraz na budynkach przekazanych portugalskiej firmie.

Ciekawą minę musiał mieć kościelny, który na niedzielnej mszy, 18 września, zebrał na tacę górę banknotów, a w zakrystii zamiast napisów Narodowego Banku Polskiego zobaczył: „Nie możecie służyć jednocześnie Bogu i mamonie”, „Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do królestwa niebieskiego”.
Ale to jeszcze nie wszystko, gdy przyszło do podania intencji mszalnej, proboszcz odczytał tylko połowę: „O zdrowie i siłę dla lokatorów budynków przy ul. Józefa 9 i 11 oraz Bożego Ciała 24”. Wtedy Agata Kotula nie wytrzymała i bardzo głośno, aby cały kościół ją słyszał, dopowiedziała: „zagrożonych eksmisją na bruk!”. I to jeszcze nie wszystko. Gdy proboszcz rozpoczął modlitwę w różnych intencjach, za chorych, za bezrobotnych, jedna z kobiet weszła mu w słowo i na cały kościół powiedziała: „Boże, ojcze niebieski, prosimy Cię, abyś otworzył oczy i uszy osobom zarządzającym tymi kamienicami na problemy swoich lokatorów. I proszę Cię, ojcze niebieski, nie dopuść do tej eksmisji. Ciebie prosimy”. Cały kościół odpowiedział: „Wysłuchaj nas, Panie”.
Gdy tylko trzech księży odprawiających mszę udało się do zakrystii, do mikrofonu przy ołtarzu podeszła jedna z kobiet i zaczęła zapraszać przed kościół na protest w obronie osób zagrożonych eksmisją. Nie zdążyła wszystkiego powiedzieć, bo księża wyłączyli prąd w urządzeniach nagłaśniających. A przed kościołem stali już ludzie z transparentami oraz zespół bębniarzy z Federacji Anarchistycznej, która postanowiła wspomóc lokatorów. Tak sformowany pochód przemaszerował ul. Bożego Ciała i zatrzymał się na ul. Józefa, gdzie wisiało 30 transparentów z napisami: „Zakon sprzedał 70 rodzin”, „Stop eksmisjom!”, „Quo Vadis, Krakowie?”, „Mieszkanie prawem, nie towarem” oraz z cytatami z Biblii i ze św. Augustyna. Grały zespoły muzyczne, w bramie można było zobaczyć drastyczne filmy z przeprowadzanych w Polsce eksmisji, rozdawano bezpłatnie posiłki. We wszystkich lokalach gastronomicznych zbierano podpisy w obronie osób wyrzucanych na bruk przez pobliski klasztor.
„Inwestycja spowoduje zniszczenie wielowiekowej tradycji i budowanego od wieków rzemieślniczo-handlowego charakteru tej wyjątkowej ulicy. Kraków, który był zawsze stolicą kultury i tradycji, ma historyczny i moralny obowiązek chronić swoje dziedzictwo”.

Bez chińszczyzny i Cepelii

Choć przy ul. Józefa znajdują się też budynki klasztorne, to nazwa ulicy, która była kiedyś bramą wjazdową do żydowskiego Kazimierza, pochodzi od imienia cesarza Józefa II, który w 1773 r. zatrzymał się tu w kamienicy Wojewodzińskiej. A Najjaśniejszy Józef II Habsburg, cesarz rzymsko-niemiecki, król Czech i Węgier, arcyksiążę Austrii, w przeciwieństwie do innych władców, w czasie podróży po zagrabionych ziemiach chciał zawsze poznać, jak powodzi się zwykłym ludziom, i dlatego unikał zamków i pałaców.

Ulica zaś jest niezwykła, nie ma na niej ani jednego banku, agencji udzielającej kredytów, ani jednego lokalu z fast fooodami, cepeliowskimi pamiątkami czy z chińszczyzną. Same galerie, najczęściej autorskie, urocze sklepiki z antykami, restauracyjki, nastrojowe kawiarenki, warsztaty rzemieślnicze. Miejsce absolutnie magiczne, bez kiczu i tandety, bez skarpetek, okularów i szalików sprzedawanych w bramach, bez McDonalda i Pizzy Hut. Tutaj wielu artystów postanowiło otworzyć autorskie galerie i warsztaty rękodzielnicze, gdyż czynsze na Kazimierzu są dużo mniejsze niż w okolicach Rynku Głównego.

Malarce Agacie Kotuli, która wraz z Jackiem Kowalikiem prowadzi Galerię JAgamakota, grozi nie tylko utrata tego lokalu, ale i eksmisja z mieszkania znajdującego się w klasztornym budynku. To, co robi tutaj ta artystyczna para, to bardziej pracownia niż warsztat: na oczach klientów piłują deski, produkują świece. Wkoło pełno narzędzi, klejów, farb. Na ścianach bajkowe obrazy pani Agaty, pośrodku i po kątach rzeźby pana Jacka. Na szafkach kolorowe świece, biżuteria wykonana z łyżek i widelców, gitara zamieniona w lampę z nazwą ich artystycznego kierunku: „POP – ART – TWÓR – ZERO – MAM CZAS NA WSZYSTKO”. A trafić tu łatwo, gdyż przed wejściem stoi kolorowy fiat 126p, cały pomalowany przez dzieci.
– Wszyscy na tej ulicy jesteśmy pasjonatami, prawie wariatami – wyznaje Agata Kotula. – To jest niszowa ulica, wyjątkowa, trochę takie państwo w państwie, wszyscy się tu znamy, popijamy razem kawkę, pomagamy sobie. Gdy nas stąd usuną, to żaden normalny człowiek nie będzie chciał tu otworzyć nowej galerii. Pryśnie cały czar tego magicznego miejsca. Dla hotelowych gości otworzą sklepiki z tandetnymi krakowskimi pamiątkami.

Kilka metrów dalej, też w kamienicy przy Józefa 11, prawnik Leszek Macak, który całe życie kolekcjonował sztukę nieprofesjonalną, po przejściu na emeryturę otworzył Galerię Sztuki Naiwnej.

– Nie chciałem wyłącznie sam cieszyć się kilkoma tysiącami eksponatów z mojej kolekcji i dlatego, gdy tylko zakończyłem pracę zawodową, otworzyłem tu galerię – opowiada jej właściciel. – Gdy ktoś mnie pyta, gdzie jest najbliższa podobna taka galeria, to mówię… w Paryżu. Nie narzekam, w rejon naszej ulicy zapędzają się tylko ludzie znający się na sztuce, tu nikt nie przyjdzie po smoka wawelskiego lub po lajkonika. Kupują głównie cudzoziemcy, Francuzi, Włosi, Anglicy, Amerykanie, i choć moja galeria znajduje się w sercu dzielnicy żydowskiej, to Żydzi z Izraela, których tu przechodzi tysiące, niczego nie kupują. Portugalczycy podnieśli mi od czerwca czynsz za lokal, ale jeszcze daję sobie radę. Gdy mnie stąd wyrzucą, z pewnością nowej galerii już nie otworzę.

Pod numerem 9 Galerię Art Factory z emaliowanymi naczyniami i biżuterią prowadzi Katarzyna Koźlik. Jak mówi właścicielka, do jej galerii docierają wyłącznie ludzie, którzy szukają rzeczy niebanalnych, a przychodzą w te okolice, bo cała ul. Józefa jest klimatyczna. Pod tym samym numerem zagrożona likwidacją jest też Galeria PsotaTota, promująca sztukę młodych krakowskich malarzy.

A gdy znikną galerie z budynków przy Józefa 9 i 11, to z pewnością spadnie liczba klientów w Galerii Persja, znajdującej się pod numerem 13, specjalizującej się w sprzedaży orientalnych, ręcznie tkanych kobierców, kilimów i dywanów. To w tym właśnie lokalu miał sklepik spożywczy ojciec Heleny Rubinstein i tu jego córka Helcia, później królowa światowego przemysłu kosmetycznego, jako młoda dziewczyna stała za sklepową kasą.

Jeżeli ktoś nie zatrzyma procesu komercjalizacji krakowskiego Kazimierza i wysiedli się stąd mieszkańców, tak jak to zrobiono w centrum Krakowa, za kilka lat mogą tu być tylko hotele i banki. Ulegnie kompletnemu zniszczeniu artystyczny charakter tego miejsca.

Piekło zamiast nieba

Gdy w 1992 r. Zakon Kanoników Regularnych Laterańskich odzyskał budynki przy ulicach Józefa i Bożego Ciała, które po wojnie zostały im odebrane, ich mieszkańcy też byli pełni obaw. Wtedy zakonnicy zaprosili ich do klasztoru, ugościli i wytłumaczyli, że oni tylko odebrali swoją własność i nic lokatorom nie grozi, będzie jak w niebie. Tak zresztą było przez prawie 20 lat, czynsze rosły powoli, bracia i ojcowie byli mili, tylko nikt kamienic nie remontował. Dachy dzisiaj przeciekają, klatki schodowe niemalowane, w wielu mieszkaniach wilgoć i grzyb.



– Opłaty czynszowe, które płacili mieszkańcy, wystarczały nam wyłącznie na usuwanie awarii i na dokonywanie niewielkich napraw – tłumaczy mi przeor Dariusz Kaczyński. – Gdy liczyliśmy nasze zyski i koszty, wychodziliśmy na zero. Te budynki wymagają generalnego remontu, a zakon nie ma na to pieniędzy. Zupełną nieprawdą jest, że zostały one darowane klasztorowi w XIX w., należą do nas od wieku XVI. Ich stan techniczny jest bardzo zły i tylko w ten sposób można je uratować.
– A co z mieszkańcami?
– Mamy zapewnienie firmy De Silva Haus, że wszystko zostanie rozwiązane po chrześcijańsku, z każdym będą rozmawiali, zaproponują lokale zastępcze. Nikt nie zostanie skrzywdzony.

Przeor uważa, że postąpił słusznie, portugalska firma wybawi go od wszystkich problemów związanych z utrzymaniem budynków i będzie miał dochód z dzierżawy. Zapomniał tylko, że klasztor nadal jest właścicielem i na zakonnikach, a nie na dzierżawcy, ciąży moralna odpowiedzialność za los 70 rodzin. Dlatego protest mieszkańców skierowany jest nie przeciwko firmie De Silva Haus, Bogu ducha winnej, lecz zakonnikom, którzy odzyskali trzy wielkie kamienice i teraz wydzierżawili je wraz z lokatorami, wiedząc, że będą one adaptowane na luksusowy hotel. Nikt z mieszkańców nie dostał dotąd na piśmie zapewnienia, że otrzyma nowe mieszkanie. Zagrożeni eksmisją czekają na odpowiedź od nuncjusza i opata generalnego. Chcą napisać też do papieża. Mieszkali w klasztornych budynkach i miało im być jak w niebie. Tymczasem Kościół zgotował im piekło.


 






  

piątek, 21 lutego 2014

Ksiądz wyrzucił uczennicę - Komentarze...218



Kluczbork: ksiądz wyrzucił uczennicę, teraz stracił pracę

Ksiądz z Klucz­bor­ka, który wy­rzu­cił uczen­ni­cę trze­ciej klasy klucz­bor­skie­go gim­na­zjum za drzwi, szar­piąc ją przy tym za ubra­nie, nie pra­cu­je już w szko­le.

 Ksiądz stracił pracę w szkole

O zerwaniu umowy z katechetą zadecydował Mariusz Kaczmarski, dyrektor zespołu szkół przy ulicy Mickiewicza w Kluczborku. Dopiero po incydencie okazało się, ze ksiądz był skonfliktowany z uczniami i nie mógł z nimi dojść od porozumienia.

- Między księdzem a klasą narastał konflikt i nieporozumienia. Praktycznie na każdej lekcji coś się działo. Trudno mi powiedzieć, co było przyczyną. Prawdopodobnie ksiądz nie potrafił się porozumieć z młodzieżą – mówi Kaczmarski.

- Całe zdarzenie zostało nagrane telefonem komórkowym - mówi dyrektor Kaczmarski. – Ksiądz przeprosił zarówno uczennicę jak i jej rodziców.
- 24 godziny po incydencie księdzu zostało wręczone wypowiedzenie umowy o pracę – dodaje dyrektor Kaczmarski.

Wojciech Lippa, kanclerz kurii diecezjalnej w Opolu poinformował, że kluczborski ksiądz nie został odsunięty od nauczania w drugiej szkole, czyli liceum ekonomicznym w Kluczborku. Obecnie kuria - jak czytamy w piśmie - "szerzej rozpoznaje sprawę".

(AO;mkw)

Źródło: Radio Opole


KOMENTARZE:

~olga : Ja się pytam gdzie był pedagog szkolny? Skoro konflikt był to powinien być rozwiązywany dużo wcześniej, a nie jak mleko się już rozlało. A poza tym uważam, że księża nie są przygotowani do prowadzenia lekcji, podobnych do tych, jakie prowadzą np. poloniści. Na religii trwa huk, gwar, uczniowie robią, co chcą ( przeszkadzają innym klasom w zajęciach), a sfrustrowany ksiądz próbując opanować ten cały bajzel popełnia łatwo błędy. Nauczanie religii powinno wrócić do salek katechetycznych. 

~Andrzej do ~maks: Religia weszła do szkół, ponieważ jej nauczanie kosztuje także. Watykan lubi przerzucać obowiązek płatniczy na opanowane przez siebie kraje. Gdy religia wchodziła do szkół, księża mieli uczyć religii ZA DARMO. Jak jest? Za naukę religii państwo Polskie płaci grube miliardy złotych. A dzieci są głodne. 500 tysięcy dzieci polskich jest głodna.
Jest też druga przyczyna. Drenaż mózgu od najmłodszych lat wymyślonymi nie biblijnymi bredniami czyni z młodego człowieka poddańcze narzędzie w rękach kleru. Czyni niewolnikiem państwa watykańskiego. Biernego, posłusznego, płacącego niewolnika, który do Boga ma jeszcze dalej, niż bez nauki religii. 

~omka do ~lc66: Chodziłam na katechezę jeszcze na plebanię. Najpierw, w klasach I i II uczyła mnie siostra zakonna, potem od III - przygotowanie do pierwszej komunii księżą. Żaden nie był agresywny, nikt nas nie bił. Pamiętam jednego chyba z ósmej klasy. Kiedy porządnie zaleźliśmy mu za skórę, obrażał się i wychodził? Przychodził proboszcz, robił dłuższe kazanie i na tym się kończyło. Na następnej katechezie przepraszaliśmy księdza, na kilku katechezach był spokój, a potem powtórka. Kluczami i to celnie rzucał dyrektor szkoły i nauczycielka historii- trochę gorzej, czasami trafia grzecznego. 

~sernik do ~MM: A to uważasz, że dorośli mężczyźni chodzący w sukienkach, pouczający o ojcostwie i macierzyństwie w sytuacji, gdy sami rodzin nie mogą założyć, są stu procentach normalni? Większość księży to osoby sfiksowane, które już dawno utraciły kontakt z rzeczywistością. Psychikę mają ukształtowaną wedle wzorca, że wolno im więcej i że mają zawsze rację. To oderwana od społeczeństwa grupa mężczyzn, żyjąca wedle własnych reguł i żądająca dla siebie pieniędzy i szacunku z racji swojego fachu… 

~terka : Ja wiem co to napaść ze strony duchownych. Miałam 7 lat i doznałam od siostry zakonnej dużego poniżenia. Jako dziecko nie znosiłam zupy tzw. botwinki po , której zawsze wymiotowałam. Ale niestety siostra zmusiła mnie do jedzenia bijąc grubym sznurem. Zwymiotowałam do talerza i mimo to nakazała mi to jeść. Miałam szczęście, że na ten moment wszedł lekarz, który ostro zareagował i tej siostry już więcej w czasie 6 miesięcznego pobytu w sanatorium już nie zobaczyłam. ta trauma i niechęć do czarnych habitów pozostała mi do dziś mimo, że minęło już ponad 50 lat. Dlatego uważam, że religii nie powinni uczyć w szkole księża i siostry zakonne ani katecheci, w ogóle nie powinno być religii w szkole - to jest wiara a nie nauka, która wnosi coś nowego do rozwoju naszego kraju. 

~jaaaaaaaa do ~aa: Ciekawe spostrzeżenie - jeżeli własne dzieci będziesz uczyła, ze nauczyciel nic sobą nie reprezentuje, że nie ma żadnego autorytetu.... A co gorsza ocenianie postępowania takiego nauczyciela przy dziecku i go oczernianie jest najgorszym, co można zrobić!... No to rzeczywiście nie ma, co się dziwić, że co trzeci dzieciak wychodzący ze szkoły będzie złodziejem, morderca ewentualnie w lepszym wydaniu złodziejem! Brak autorytetu w życiu dziecka, to błąd, za który będzie płaciło całe społeczeństwo. 

~Sfiksowani też świeccy katecheci : Bardzo mądrze postąpił dyrektor szkoły tej szkoły. U mojego dziecka w gimnazjum katechetka tak na lekcji drze ryja, że słychać ją na wszystkich korytarzach w szkole, od góry do dołu. Ta sfiksowana katechetka, miłosiernie zamodlona i kochająca bliźniego zdeklarowana katoliczka, czytająca pismo święte naucza dzieci o moralności, choć sama to Dno Moralne, Stale zestresowana rozwódka, Durne babsko.... Moje dziecko już nie chodzi na religię i samo słusznie podjęło taką decyzję.... Sfiksowanej katechetki nie można usunąć ze szkoły, ponieważ została przyjęta przez Starostwo z rekomendacji miejscowego klechy proboszcza i Tchórzliwy Dyrektor tej szkoły stary były zapaśnik i członek rady parafialnej drży jak osika i udaje, że nie ma problemu... 

~strategor do ~lipa: Minionego lata wracając z nad polskiego Morza wziąłem do samochodu autostopem dwoje młodych ludzi uczniów znanego Warszawskiego liceum. Byli chyba jeszcze przed 18-tym rokiem życia, bo do matury mieli rok czasu. Po godzinie od wyjazdu z Władysławowa, wykorzystując wieczorną porę i moją koncentrację na prowadzeniu samochodu zaczęli uprawiać seks na tylnym siedzeniu. Spokojnie, ale stanowczo wysadziłem ich na pierwszej stacji benzynowej. Od tej pory w ogóle nie będę brał do auta żadnych autostopowiczów. Bezczelność młodych ludzi jest rzeczywiście szokująca, ale jest to przede wszystkim wina rodziców a księża w tym nie pomogą, szczególnie ci, co wiarę chcą krzewić rękoczynami. Miejsce wiary i jej nauczane powinno być poza szkołą publiczną - państwową. Jak ktoś chce nauczania wiary to są prywatne szkoły albo powinno się to odbywać w przykościelnych salach katechetycznych?

~belpher do ~Rosia: Witaj.
Jestem "starym belfrem" i zgadzam się z Tobą CAŁKOWICIE. Gdy w latach 80 - 82 pracowałem w Zespole Szkół to jako jedyny nauczyciel w POLSCE powiedziałem uczniom aby mówili do mnie po imieniu. Pomimo wyjeżdżania z nimi na rady turystyczne w weekendy, nikt z nich i nigdy nie sprawiał mi problemów, nikt nie pił i nie palił. Rodzice szanowali nauczycieli i to samo przekazywali dzieciom. W dzisiejszych czasach większość rodziców to DNO, niepotrafiące dać sobie rady z dzieckiem, nad opiekuńcze mamy i tatusiowie, kultura na poziomie "MNIEJ NIŻ ZERO' jak w piosence i nie ma się, dlaczego dziwić, że po kilku latach dzieci znęcają się nad rodzicami, maja ich za nic a w zasadzie za BANK bez ograniczeń. Jako KURATOR przez 37 lat widziałem takich dzieciaków i nastolatków, którzy pokazali rodzicom, co to znaczy wychowanie bez stresu. Nie było mi żal debili - rodziców tylko żal mi było tych zniszczonych młodych ludzi ukaranych za ich rodziców.
Pozdrawiam.
Adam 

~Zibi : Religia do kościoła, a na wiernych podatki - wtedy będzie wiadomo ilu ich jest.
Aktualnie chodzi o prezenty, czyli naszą tradycję, że tak ma być, bo jak będzie "zmartwione" nasze dziecko w czasie komunii -wszystkie dzieci dostaną prezenty a ono nie może trzeba wymyślić święto zastępcze - jak je nazwać? Może............. Światowy Dzień Dziecka Nie Molestowanego Przez Czarną Mafię…

~olga do ~nn: Bo ten bóg co piszesz ma katabasów, a te katabasy naziemne CIA w postaci moherów, które z dokładnością do godziny potrafią wymienić księdzu o której godzinie każdy z mieszkańców był w kościele i kogo brakowało. Wtedy zaczynają się szykana na dzieciach - a to, że z kociej wiary są, bo nie chodzą do kościoła, a to pytania padają czy rodzice jeżdżą na salę królestwa na mieszanie krwi, a to czy wiara danej rodziny nie jest miaucząca.... itp... to wieś jednak.... Wolę chronić przed tym na razie swoje dziecko, ale już niedługo.... 

~rtv : Apeluje do rodziców nie pozwólcie nauczać swoich dzieci księżom. Na lekcje religii prowadźcie do kościołów biblijnych. Nie pozwólcie prać mózgów waszym dzieciom, bo wasze dzieci będą tym czym są uczący je. Nie pozwólcie dzieci indoktrynować i zniewalać, bo staną się zbuntowani i nie posłuszni mamy taką młodzież, jaką księża wychowali. W nie długim czasie dorosłe osobniki z upośledzonym myśleniem nieznających podstawowych zasad moralnych. Młodzież upada coraz niżej i stacza się na dno. Ich wyraz twarzy będzie taki sam jak obecnych moherów. Pora przeciwstawić się Czarnej Mafii…

~olga do ~Darek: Tak może mówić ktoś, kto mieszka w dużym mieście, ale na wsi to takiej swobody nie ma. Tu lustrowany jest człowiek przez mohery jak w kościele w niedzielę się nie pokaże! Ale zmienia się już i tu, bo są już tacy, co księdza się nie boją i oficjalnie mówią, że Kościół ich nic nie obchodzi, bo księży po kolędzie nie przyjmują, nie dają na potrzeby parafii, nawet jak chodzą mohery z zeszytem po domach - to ludzie wpływowi - taki adwokat, co mieszka od niedawna na osiedlu niedawno wybudowanym, państwo lekarze, też mają kolędę w nosie, bo psy spuszczają na podwórku jak ministranci dzień wcześniej zapowiadają wizytę księdza. Idzie dobro, ale powoli....

~ewa : Jaka nauka takie efekty? W kościele biblijnym nie do pomyślenia takie zdarzenie. Poza tym nauczanie katolickie nijak ma się do biblii. Kościoły biblijne nauczają młodzież do 15 roku życia. Starsza młodzież nie potrzebuje już religii i może stanowić już o sobie sama. Nikt nie zmusza do dalszej nauki młodzieży. Gdyby była uczona biblijnie to nigdy nie zachowała by się w ten sposób, że uczący byłby bezradny? No, ale tam uczy się BOŻEJ NAUKI nie katolickiej i tu jest różnica! Proponuję zmienić nauczanie to i młodzież będzie bardzie zainteresowana i wyciszona. Warunkiem jest to, że ksiądz musi sięgnąć tylko po biblie i wszystko, co poza nią odrzucić! Taka jest prawda..

~Darek do ~olga:, Dlatego Olgo, nie trzeba się bać katabasów. W czasie wojny młodzi Polacy nie bali się niemieckiego okupanta, dlatego my dzisiaj możemy śmiało występować przeciwko okupantowi watykańskiemu. Nie wolno pozwolić ochrzcić dziecko, ani pozwolić chodzić mu na religię, dopóki sam nie dorośnie i sam nie podejmie decyzji.

~olga do ~Olo:, Ale czy ktoś młody, któremu rodzi się dziecko ma świadomość, w co pakuje swoje dziecko? Ja takiej świadomości nie miałam. Rodzice naciskali, że dziecko mi umrze to wiecznie potępione będzie, a ja o wierze tyle wiedziałam, co ksiądz powiedział na religii. Tak jak i u mojej córki były tylko wygłupy ( w salce katechetycznej ) a rodzice dla świętego spokoju kazali tam chodzić... I tak następne pokolenie jest nieświadome - teraz moja córka już wszystko wie - tylko czy nie trafi na fanatyczną rodzinę męża w przyszłości?

~parafianin :
W Irlandii Północnej ruszył publiczny gigantyczny proces przeciwko 13 katolickim zakonom prowadzącym sierocińce i domy opieki dla dzieci w latach 1922 - 1995. Zeznania ofiar są porażające. Większość z nich doświadczyła nie tylko gwałtów ale także tortur fizycznych.
W czasie śledztwa ustalono, że stosowano wobec nich chłostę, bicie, wyrywanie włosów z głowy, przypalanie, wielogodzinne klęczenie na grochu, lodowate prysznice, podwieszanie na hakach i poniżanie.. Poszkodowani zeznali, ze karano ich nawet wtedy, gdy nie popełnili żadnego wykroczenia.. Smród o wyczynach zwyrodniałych oprawców w habitach prawdopodobnie rozchodzi się na cały świat. z wyjątkiem Polski. Polskie media na ten temat milczą. Czyżby, dlatego, że działo się to również za pontyfikatu Jana Pawła II...

~podpisana do ~nikt: Zakładając, że to logiczni wierzący a nie fanatycy, którzy innowierców by spalili na stosie.. Jest wielu wspaniałych ludzi niewierzących i się nie przyznają ani nie dyskutują na temat wiary. Jestem lekarką i często słyszę pytanie o moją wiarę. Ja nie wierzę a dla świętego spokoju by nie było niepotrzebnych dyskusji mówię, że wierzę. Jestem pewna, że traktowaliby mnie inaczej. Cóż, muszę wierzących też leczyć, bo takie mają prawo, chociaż najchętniej bym wysyłała ich do kościoła po zdrowie. Żal mi dzieci, którym mamusie wmawiają, że bozia daje, zdrówko a gdy są chore to nagle musza iść do lekarza. U chorych dzieci, właśnie wtedy zaczynają się wątpliwości, co do wiary w istnienia Boga.



poniedziałek, 17 lutego 2014

Masaże i tak dalej - Komentarze...217


Masaże i tak dalej

Luk­su­so­we rejsy, po­by­ty w naj­droż­szych ho­te­lach, pie­nięż­ne pre­zen­ty – to­czą­ce się wła­śnie śledz­two prze­ciw­ko pra­ła­to­wi z Wa­ty­ka­nu umoż­li­wia wgląd w życie biz­ne­so­we kurii i jej nie­mal nie­zna­ne­go do­tych­czas pa­ra­ban­ku.

 

Takie przesłuchania jak to nawet we Włoszech są ogromną rzadkością. Po jednej stronie siedzi Nello Rossi, doświadczony prokurator, o sumiastych wąsach, z łysiną i w rogowych okularach, który często prowadzi śledztwa w sprawach mafii, po drugiej monsignore Nunzio Scarano, ksiądz, który pracował dla papieża jako menedżer finansowy i zrobił karierę w Watykanie.

Ostatniego lata został aresztowany. Od tamtej pory włoski wymiar sprawiedliwości zyskał wgląd w pieniężne interesy Stolicy Apostolskiej. Zarządcom watykańskiego majątku oferowano "wiele, bardzo wiele korzyści" – ujawnia podczas przesłuchania Scarano. Liczne banki chciały robić interesy z kurią. Czy Jego Przewielebności nie rzuciły się w oczy pewne "specyficzne rzeczy"? – dopytuje prokurator.

Biskup, z powodu swego upodobania do banknotów 500 euro znany również jako "Don 500", nie zastanawia się zbyt długo. "Podróże, rejsy, pięciogwiazdkowe hotele, masaże i tak dalej" – wylicza. Jemu samemu kiedyś przy zaproszeniu do Szwajcarii zaproponowano 5 tysięcy franków gotówką. Naturalnie odmówił.

Następnie odbywa się przesłuchanie świadków, które może okazać się bardzo przykre dla kurii. Proces przeciwko prałatowi wkracza w decydującą fazę. Chodzi w nim o pranie brudnych pieniędzy, o korupcję – i o reputację Watykanu. Papież Franciszek chce nadać Kościołowi nowy image skromności. Ale to zupełnie nie pasuje do nieczystych pieniężnych interesów.

Nerwowość w państwie kościelnym jest więc spora. Prokurator Rossi w swoim śledztwie nie ma na celowniku Banku Watykańskiego, którego opinia po rozlicznych aferach i tak jest już zrujnowana. Chodzi mu o miliardową instytucję, która aż do aresztowania prałata Scarano pozostawała niemal całkowicie nieznana – to Amministrazione del Patrimonio della Sede Apostolica (APSA).

W APSA, Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej, dyskrecja przestrzegana jest jeszcze ściślej niż w Banku Watykańskim. Jej pracownicy operują jedynie anonimowymi numerami kont, a pieniądze przekazują przez szwajcarską siostrzaną firmę nad Jeziorem Genewskim. Kwoty o trzycyfrowej, liczonej w milionach wysokości księża z APSA lokują, niczym wytrawni menedżerowie funduszy hedgingowych, na rynkach kapitałowych. Wartość majątku nieruchomościowego Administracji jest jeszcze dużo wyższa.

APSA pozostaje praktycznie niewidoczna. To czyni ją bardzo atrakcyjną dla przeprowadzania tajnych transakcji finansowych kleru, ale najwyraźniej także dla wybranych klientów z włoskiej gospodarki i wielkiej finansjery, którzy cenią sobie ukryte drogi lokowania i przesyłania swoich pieniędzy.

Monsignore Scarano, jako działający w ukryciu bankier, idealnie nadawał się do tego celu. Swojego fachu nauczył się w Banca d'America e d'Italia, który potem został przejęty przez Deutsche Bank. Dopiero w wieku 35 lat przyjął święcenia kapłańskie i oddał całą swoją wiedzę o świecie finansów do dyspozycji Stolicy Apostolskiej.
Również jako prałat nie stronił od świeckich przyjemności. Ma w swoim rodzinnym mieście Salerno na południu Włoch mieszkanie w pałacu tuż obok katedry, składające się z dziesięciu pokoi rozmieszczonych na dwóch piętrach. Jest również znany jako wielki miłośnik sztuki i potrafi odróżnić drogiego szampana od nieco tańszego. U bogatych rodzin armatorów z Salerno jest równie chętnie widzianym gościem, jak przedstawiciele klanu Fiata, Agnelli.

Upodobania do luksusu miało stać się jednak dla owego duszpasterza prawdziwym przekleństwem. Rzymscy śledczy zauważyli, że jego kosztowny styl życia niezbyt pasuje do wynagrodzenia, jakie otrzymuje prałat. Przypuszczali, że menedżer Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej bierze udział w transakcjach z użyciem brudnych pieniędzy. Podsłuchiwali rozmowy telefoniczne, które nasuwały podejrzenie, że Scarano chce zorganizować transfer 20 milionów euro ze Szwajcarii do Włoch, przeznaczonych dla jego przyjaciół armatorów z Salerno. Przypuszczalnie chodziło tu o prowizję w wysokości 2,5 miliona euro.

Podczas przesłuchania, jakie odbyło się kilka tygodni po jego aresztowaniu, prałat przyznał się do wyświadczenia owej przyjacielskiej przysługi, zaprzeczył jednak, by wziął za nią prowizję. Ciekawsze było to, co opowiedział prokuratorom i urzędnikom Guardia di Finanza o praktykach finansowych swojego kościelnego pracodawcy. Liczący 146 stron protokół przesłuchania czyta się niczym scenariusz kryminału ze świata gospodarki po włosku.

Osobliwym punktem kulminacyjnym jest tu historia o ukrytych między skrzynkami warzyw sztabkach złota, które miały najwyraźniej zostać przemycone z Watykanu. Jeden partnerów w interesach zobaczył podobno przypadkowo ów proceder, kiedy stał wraz z prałatem przed budynkiem Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej. Na ich oczach zaparkował tam samochód dostawczy na watykańskich numerach rejestracyjnych – opowiadał biznesmen śledczym. Między skrzynkami na jarzyny zobaczył niedomknięte torby pełne złota.

Również Nunzio Scarano pamięta ten epizod z lata 2012 roku. Na parkingu przed APSA zobaczył "coś błyszczącego" w jednej z toreb. "Czy były to sztabki złota?" – zapytał prokurator Rossi. "Tak" – odparł prałat. Co stało się dalej z owym kosztownym ładunkiem, nie potrafił lub nie chciał powiedzieć. Przyznał jednak, że Administracja Dóbr Stolicy Apostolskiej jest wykorzystywana do interesów, "które absolutnie nie są właściwe".

"Czarna kasa" Watykanu dysponuje, jak twierdzi Scarano, kapitałem "600 lub 700 miliardów euro" – a owe środki "cyrkulują wokół całego globu". Kuria posiada pakiety akcji Nestlé i innych koncernów, spekuluje również pożyczkami i innymi produktami finansowymi.

Nie tylko Watykan odnosi korzyści z owego biznesu. Również osoby prywatne wykorzystują zdaniem prałata "określone struktury wewnętrzne" APSA. "Niektórzy kardynałowie, menedżerowie Administracji i ich szczególni przyjaciele" otrzymali wewnętrzne numery kont – twierdzi prałat. Musi to wiedzieć, bo przez dwadzieścia lat zajmował się zadaniami specjalnymi w jednym z działów APSA, który zarządzał owymi kontami.

Watykańska klientela z wyższej półki mogła w ten sposób dyskretnie dokonywać transferów pieniężnych, nawet jeżeli środki te pochodziły z podejrzanych źródeł. W międzynarodowym obiegu bankowym pojawiały się one jedynie jako pieniądze watykańskiej Administracji Dóbr. W sumie prowadzono około setki takich kont, większość z nich jednak obecnie zostało zamkniętych. Ów system tajnych kont bankowych wymyślił jeden z byłych szefów prałata. Scarano twierdzi, że kiedy się o tym dowiedział, poinformował natychmiast o całej sprawie watykańską administrację. Polecono mu jednak, "z nikim o tym nie rozmawiać i zachować spokój, ponieważ zostały już wszczęte odpowiednie kroki".

Najważniejsze jest, by owe sprawy nie przedostały się do opinii publicznej. Tak samo postąpił już papież Pius XI, kiedy w 1929 roku założył czarną kasę o nazwie "Administracja Specjalna Stolicy Apostolskiej", by zgromadzić tam potężne dotacje pieniężne. Włoski dyktator Benito Mussolini wypłacił wówczas 1,75 miliarda lirów tytułem odszkodowania za utracone w 1870 roku włoskie terytoria Watykanu. Papież powierzył całą tę kwotę jednemu bankierowi, który od samego początku unikał jakiegokolwiek wtrącania się i kontroli. Kwestie wiary najwyraźniej nie przeszkadzały mu w owych interesach.

Z Rzymu ślad pieniądza wiedzie do małego, niepozornego przedsiębiorstwa nad Jeziorem Genewskim. Profima S.A. może poszczycić się swoją ponad 86-letnią historią i prawie równie długą współpracą biznesową ze Stolicą Apostolską. Od końca lat dwudziestych ubiegłego wieku firma ta zarządza częścią przekazanego przez Mussoliniego odszkodowania. W ciągu dziesięcioleci ów złożony w Szwajcarii skarb znacznie się pomnożył. Profima inwestowała głównie w nieruchomości – wyjaśnia były menedżer Scarano. Szczegółów owego biznesu nie zna. "Takie sprawy rozstrzygano zawsze na najwyższym szczeblu".

Niejasne pozostają również transakcje zawierane przez Stolicę Apostolską na giełdzie. Papiery wartościowe Watykan trzymał często przez podstawione osoby. Tego, że prawdziwym właścicielem wielkich pakietów akcji jest kuria, można się było zwykle jedynie domyślać – na przykład wówczas, gdy zaufani ludzie papieża wchodzili do rady nadzorczej przedsiębiorstwa.

Jak dalece tamte praktyki przetrwały do dzisiaj, śledczy muszą dopiero wyjaśnić. Troszczy się o to obecnie również sama kuria. Papież rozszerzył uprawnienia watykańskiego nadzoru finansowego, również wobec APSA. "Określone interesy są w tej chwili sprawdzane w wewnętrznym badaniu" – oznajmił rzecznik Watykanu. Poza tym wyjaśnieniem Watykan nie chce komentować owej kwestii. Finansowi śledczy papieża zamierzają skoncentrować się na dziale APSA do zadań specjalnych, w którym zatrudniony był Scarano.

Powrót prałata do dawnego miejsca pracy wydaje się mało prawdopodobny. Od października monsignore przebywa w swoim pałacowym mieszkaniu w Salerno. Znajduje się w areszcie domowym i czeka na koniec postępowania w swojej sprawie.

Autor:
Fidelius Schmid, Andreas Wassermann

Źródło: Der Spiegel


KOMENTARZE:

~Oracjusz do ~hanzlik1: Gdzie jest naczelny obrońca "uciśnionych" nadludzi z firmy sp.o.o z Watykanu? Pan Winicjusz potrafi każdą plugawość tak wytłumaczyć, że pytającemu, o to czy kler rozum stracił, wstyd się robi. Jak można te święte osoby posądzać, o pazerność, bogacenie się, opilstwo, rozwiązłość seksualną, ba o pedofilię? Naprawdę trzeba mieć dużo złej woli żeby tak o naszych "pasterzach " myśleć. Poprawcie się bo .............No!!!!

~r do ~fil: ,,Dzieci w kanalizacji . Moi drodzy, nie wiem czy pamiętacie głośną sprawę, jaka miała miejsce w Watykanie w roku 1984???? Podczas oczyszczania kanalizacji enklawy Watykanu znaleziono bardzo dużo płodów ludzkich oczywiście w stanie rozkładu. Kanalizacja Watykanu jest odrębną siecią i nie ma mowy, że te martwe płody ludzkie przypłynęły z Miasta Wiecznego czy pobliskich miast. To płody nienarodzonych dzieci spłodzonych w Watykanie. A swoja drogą to ówczesne władze Watykanu powinny były spalić na stosie, jak to czynili za dawnych lat, te owoce rozpusty a nie pozwolić na ich znalezienie i aferę. Było bardzo głośno wówczas, ale ja już nie śledziłam tej sprawy, bowiem z Włoch musiałam wyjechać na inny kontynent. Cicho dzisiaj o tym, bo i czym tu się ma chwalić rozpustny kościół, któremu lubieżność nie jest obca??? A na koniec mała dygresja.... też bym może była zakonnicą.. Gdyby nie ten interes pod spódnicą)))) ~jolly , 19.10.2008 18:57 Przebywałem wtedy z żoną i małym synkiem w obozie dla uchodźców w Latinie pod Rzymem. To prawda, że było wtedy o tym bardzo głośno, ale też dziwnie bardzo krotko. Czytałem potem we włoskiej prasie, ze Watykan chciał wmówić, że to nie były płody ludzkie. Powołano ekspertów. Potwierdzili to. Ech na co ich stać ((((( ~Luciano , 19.10.2008 19:52 O siostrach zakonnych na holenderskim statku aborcyjnym też jakoś nie jest głośno. A powiedz, co te panie tam robiły? Przecież to pływająca klinika aborcyjna..Nikt nie zaprzeczy, że przywdzianie zakonnych sukienek czy święcenia pozbawiają tych ludzi seksualności. I o tym właśnie powinien pomyśleć jakiś mędrek złotem obwieszony., A nie pieprzyć jakieś głodne kawałki o obronie życia poczętego. Brońcie tego życia, co się na świat nie prosiło i umiera z głodu, pasibrzuchy, darmozjady!!!! ~ginekolog , 20.10.2008 00:30 Pod koniec XVIII w. cesarz Austrii rozwiązał kilka zakonów męskich i żeńskich. I okazało się, przy rozbiórce klasztorów żeńskich, że są tam całe stosy kości malutkich dzieci zakonniczek. To są fakty historyczne z terenów Galicji, czyli obszaru I rozbioru. Jolly chyba ma rację! ~stary moher , 19.10.2008 22:22 Na potrzeby tego FORUM I KU WIEDZY FORUMOWICZÓW SKOPIOWAŁ NNMEN ''
  
~zimny lech : Odpowiedzcie mi katolicy tylko szczerze na te pytania:
Do czego tak naprawdę potrzebni są wam ci tłuści księża?
Jaki jest pożytek z utrzymywania tych darmozjadów?
Co te czarne byki konkretnie dobrego robią dla ludzi poza tym, że tylko wyniszczają doszczętnie i tak już ledwo, co zipiące społeczeństwo, dzieląc je, krzywdząc dzieci, obłudnie oszukując ludzi na każdym kroku i pochłaniając z budżetu państwa oraz bezpośrednio z ludzkich portfeli miliardy złotych rocznie?
Nie lepiej zainwestować te pieniądze w obiady dla dzieci, leki i operacje?
Co wam po tych opasłych, obłudnych, fałszywych magach, szamanach, myślicie, że bóg (o ile jakikolwiek istnieje) dzięki nim obdarzy was i nasze państwo samymi łaskami? Więc dlaczego ludziom żyje się w wielu "ateistycznych krajach" lepiej niż tu?
Dlaczego dokładnie tak samo umierają zarówno katolicy, "poganie" i ateiści?
Dlaczego współczynnik śmiertelności w bogatych krajach "ateistycznych" (np. Szwecji) jest o wiele niższy niż w tej "świętej krainie"?
Czyżby boga nie było? Czyżby bogactwo materialne krajów powodowało to, że ludzie są lepiej leczeni w szpitalach, dzięki sporym pensjom oraz znacznie większym środkom z budżetu państwa mają sprawniejsze urządzenia, pojazdy mechaniczne, całą infrastrukturę, dzięki którym poziom wypadków na drogach i w budynkach jest niższy?
Dzięki właśnie większym zarobkom ludzie żyją w tych bogatych państwach dłużej i szczęśliwiej, a nie dzięki jakiemuś bogu.
Taka prawda i nie da się jej obrócić w kłamstwo, fakty mówią same za siebie!
Chcecie dalej przeznaczać ogromne środki na tych czarodziejów w sukienkach, czyli na nic?
Proszę bardzo, ale później nie skarżcie się, że ten kraj wygląda tak jak wygląda, że sami nie macie pieniędzy nawet na tak podstawowe rzeczy jak leki, jedzenie, opłaty, utrzymanie własnych dzieci i, że w końcu przychodzi wam "zdychać" w wielkiej niedoli na schodach szpitalnych!

~po prostu nie przewielebność ale darmozjady : Jego przewielebność? A co to kurna jest? Ani wielebność a tym bardziej prze.... . To są normalni ludzie a niejednokrotnie gorsi od tych normalnych. Jak się to ma do skromności? Ludzie-owieczki skubane -mieszkają i żyją nędznie a tamtym to nie zagraża. Oni uwielbiają luksusu. Oni nie wiedzą, co to bieda. Oni nie lubią się dzielić. Oni są oderwani od rzeczywistości i codzienności.Za nich robią i dla nich robią. Mają pałace lub luksusowe domy, mają luksusowe samochody albo bardzo dobre, mają gosposie, kucharki, ogrodników. Co oni wiedzą o ciężkiej pracy i życiu wiązanym koniec z końcem.

~parafianski : Biedny prałat, co oni od niego chcą? Biedni prześladowani księża pedofile, co u diabla sobie myślą niewierni? Prześladują kościółek i na pewno pójdą do piekła!

~anonimowy gall do ~zimny lech: Prastara maksyma brzmi: "gdzie mniej księdza tam mniejsza nędza". "Instytucja" księdza i kościoła pojawiła się tak naprawdę w czasach, kiedy Homo Sapiens zszedł z drzew i nauczył pozyskiwać się swoje ówczesne dobra, najwyższe, jakimi były produkty żywnościowe poprzez łowiectwo i zbieractwo. Jak się pojawiała "lepsza koniunktura" to w owych dobrach najwyższych pojawiały się tzw. nadwyżki, czyli "dało się odłożyć coś na później”?. Jednocześnie tamtejszy Homo Sapiens zmagał się z potężnymi i dla niego niezrozumiałymi żywiołami przyrody takimi jak ogień, woda, wiatr i zjawiskami typu słońce. Nie miał na nie żadnego wpływu, czuł się od nich bardzo zależny, przez co wzbudzały one u niego respekt połączony ze strachem. Z czasem mając wspomniane wyżej "nadwyżki dóbr najwyższych”, czyli zrywność próbował owe "wielkie bóstwa" pt; żywioły na swój sposób "obłaskawiać" składając je w "ofierze" w ustronnych miejscach. Podobnie jak teraz tak i wtedy wśród Homo Sapiensów zdarzały się osobniki bystrzejsze i inteligentniejsze od reszty. Zauważyły one, że nie potrzeba ganiać po chaszczach za zwierzyną czy gmerać w glebie za korzonkami, aby się zwyczajnie porządnie nażreć. Wystarczy poczekać aż hołota pójdzie w plener szukać żeru a potem cichcem zakraść się do wyżej wspomnianych "ofiarnych" miejsc i nażreć się do woli. Potem zdziwionej hołocie tłumaczyli, „że ofiara została przyjęta przez bóstwa" i dla tego zniknęła..... Z upływem czasu tych przebiegłych gości zaczęto kojarzyć z "ofiarnymi" produktami do żarcia inaczej mówiąc do szamana i zaczęto ich nazywać szamanami. Szamani oczywiście skwapliwie cały czas "tłumaczyli", że należy systematycznie składać "ofiarę”, bo inaczej hołotę "łaski bóstw ognia wiatru i wody z przychylnością słońca włącznie opuszczą". Czas płynął a szamani wraz z nim doskonalili swoje "techniki" manipulacyjne tworząc rytuał zwany np. msza świętą, stworzyli stosowne ideologie manipulacyjne zwane religiami, wyznaczyli i kazali hołocie budować miejsca ceremonii rytualnych zwane świątyniami. Systematycznie rozszerzał się asortyment "dóbr ofiarnych obejmując niemalże wszystko, co Homo Sapiens zdołał pozyskać czy wytworzyć. Również wśród szamanów były "bystrzachy" i plebs.. Powstała w ten sposób potężne instytucje i hierarchie czyli ksiendze ,[nazywane dotąd szamanami} biskupy kardynały oraz "pierwszy po bogu" tzw. "łojciec święty". Jaka od dawien dawna tak i teraz owe ksiendze biskupy kardynały mają się bardzo dobrze opowiadając ludziom dyrdymały, potrafią wydusić każdy grosz z omamionych owieczek stąd bywają też nazywani dusipasterzami {a nie jak by chcieli duszpasterzami} I tak się ten "święty" biznes buja a cokolwiek obnażające jego kulisy jest "wściekłym atakiem na religię kościół i "obrazą" tzw. "uczuć religijnych".

~zimny lech : Tak pisał Tadeusz Kościuszko do ks. Adama Czartoryskiego w 1816 r.
200 lat temu wielki polski patriota Tadeusz Kościuszko tak pisał o czarnej zarazie: „Widzieliśmy Rządy Despotyczne, które posługiwały się zasłoną religii w przekonaniu, że to będzie najmocniejsza podpora ich władzy, wyposażano, więc Księży w największe możliwe bogactwa kosztem nędzy ludu, nadawano im najbardziej oburzające przywileje aż po miejsce u Tronu, jednym słowem, tak mnożono względy, dobra i bogactwa Duchownych, że połowa Narodu cierpiała i jęczała z biedy, podczas gdy oni, nie robiąc nic, opływali we wszelkie dostatki.” Dzisiaj pasibrzuchy w czarnych kiecach robią wszystko, aby wróciły tamte czasy i to nie tylko w kwestiach majątkowych, ale także w sferze ideologii: marzy im się państwo wyznaniowe, katolickie! Teraz, kiedy znane są zgubne skutki tego błędu, wydaje mi się, że nie ma lepszego sposobu niż pozwolić im upaść i upodlić się, a na koszt Rządu utworzyć szkoły dla Chłopów, w których będą oni mogli uczyć się moralności, rolnictwa, rzemiosła i kunsztu.
Mówię do filozofa, do zręcznego polityka: Rząd jako taki nie powinien mieć innej religii niż religia natury. Ten bezmierny glob wypełniony nieskończonymi gwiazdami i nasze serca, które bezwiednie zawsze zwracają się /ku niej/ w rozpaczy, świadczą oczywiście o istnieniu Istoty Najwyższej, której nie rozumiemy, ale ją w duchu czujemy i którą wszyscy powinniśmy adorować. Pozostawmy, więc wszystkim sektom, wszystkim religiom swobodę praktykowania ich kultu, byleby były one posłuszne prawom ustanowionym przez Naród.

~polaczek : Czas najwyższy żeby ludzkość przestała im wiarę dawać. Kościół to plugastwo, od wieków mordowali i niszczyli mądrzejszych od siebie, sami twierdzą, że Bóg nie istnieje, ale głosić tego nie można, bo ludzkość bez wiary to nie Świat nadziei, zakłamanej nadziei a my z torbami pójdziemy... To jest prawda nie ma Boga Allacha, na którego modlą się i proszą o zemstę i zabijają, bo każda religia to morderstwo ludzkości. Lepiej w diabła wierzyć, bo diabeł istnieje, jest na ziemi a to są ci, co źle czynią.. To jest prawda.

~zimny lech : Ambasady obcych państw dysponują jedynie eksterytorialnym skrawkiem ziemi. W Polsce każda wieś, każda dziura, każde miasto ma Ambasadę Watykanu w postaci kościoła, plebani, często też szkół, zagród, cmentarzy, obiektów sakralnych, siedzib, zamków i pałaców biskupich oraz wielkich posiadłości ziemskich. Wiele osób było podejrzewanych o współpracę z obcym wywiadem, rosyjskim, amerykańskim, izraelskim, tymczasem dobrowolnych agentów Watykańskich Naród nosi na rękach czołgając się przed nimi. Czy to nie paradoks? Wmówiono nam, że Chrzest Polski był błogosławieństwem. W sensie politycznym może i tak było. Mieszko był Księciem- politykiem i wprowadził Chrześcijaństwo wyłącznie z powodów politycznych. Wymazano nam przy okazji 1000 lat historii, twierdząc, że zaczyna się ona dla nas od momentu chrztu. Wyhodowano miliony niewolników - gotowych poświęcić się dla nowych Panów, ponieważ wmówiono im, że bunt wobec hierarchów to powstanie przeciw bogu! Kler stał się siedliskiem bezkarności wszelkiej. Jeśli pewnego dnia wyzwolimy się z jego wpływu - to będzie Pierwszy Dzień Prawdziwej Wolności!!
P.T

~niewierzący Polak do ~fil: Twoje spostrzeżenie, co do pana Trynkiewicza jest o tyle nie trafne, iż o mnóstwie szczątków małych dzieci przy zakonach już ktoś Ci odpowiedział, więc nie będę się powtarzał, ale dodam, że nawet sprawa pana Trynkiewicza obciąża pośrednio kościół katolicki gdyż jak spojrzymy w zapisy to wychodzi na to, że psychika Trynkiewicza została spaczona przez duchownego katolickiego. W ujawnionym podczas procesu liście napisanym jeszcze przed popełnieniem zbrodni Trynkiewicz wspomina swoją inicjację seksualną:, „Gdy miałem 12 lat, zostałem do Tego przymuszony po raz pierwszy, ale tak naprawdę to mój pierwszy kontakt z TYM miał miejsce wtedy, gdy miałem 10 lat”
Sąd:- Co się stało, gdy oskarżony miał 10 lat?
T.: - Po raz pierwszy się onanizowałem.
Sąd: - I został później przymuszony? Przez kogo?
T.: - Proboszcza.
Sąd.: - Do czego?
T.: - Onanizowania księdza i stosunku.

~on : A kij z tym złodziejem prałaciuniem. Ważniejszą kwestią są machloje finansowe Watykanu. Do tej pory myśleliśmy, że istnieje tylko Banco Ambrosiano. Teraz widać, że to jest tylko czubek góry lodowej. Nie było i nie ma chyba na świecie tak złodziejskiego państwa jak Watykan z jego nierobami na czele. Cała jego struktura oparta jest na wielkich pieniądzach, w których aż pławią się ci co w sukniach chodzą. Niewyobrażalne bogactwo zyskane poprzez kradzieże plemion a amerykańskich w XVI w, kradzieże w toku wielu wojen, nierzadko wywoływanych przez kler, okradanie w imię prawa takich ciemnych państwa jak Polska, wyzysk i popieranie niewolnictwa, z którego czerpano korzyści. Dodatkowo pełna współpraca z faszystowskimi Włochami i Niemcami w okresie II Wojny Światowej i po niej. Ta współpraca z pewnością nie była bezinteresowna, a że i Włosi i Niemcy przez pięć lat przywłaszczyli wiele kosztowności swoich ofiar to mieli, z czego płacić. Przerażająca jest ta bezkarność, która powodowała przez wieki nie zauważanie problemów związanych z tym państwem. Nareszcie ktoś zajął się tymi przekrętami. Czas na to samo w Polsce!!!! Tu prokuratorzy mieliby pracę przez lata całe. Więc do roboty panowie.

~Rozczarowany katolik : "Czarna kasa" Watykanu dysponuje, jak twierdzi Scarano, kapitałem "600 lub 700 miliardów euro" – a owe środki "cyrkulują wokół całego globu". Kuria posiada pakiety akcji Nestlé i innych koncernów, spekuluje również pożyczkami i innymi produktami finansowymi. OTO CAŁY KOŚCIÓŁ CHRYSTUSOWY. GDZIE TU JEST MIEJSCE NA MIŁOŚĆ?

~ateista : Kto obejrzał film (seryjny) o rodzinie Borgiich, temu chyba trochę się rozjaśniło w czerepie na temat K.K. I w ostatnim odcinku "Don Pate" też było o interesach mafii z kościołem. Kiedyś (bardzo dawno temu - 30 lat) też byłem otumaniony tymi religijnymi naukami i balem się sam sobie wyznać, że to jest jedna wielka ściema!!! Kto nie zetknie się z odpowiednią wiedzą na temat historii i osobiście od kuchni z tą sektą, ten pozostanie "nieoświeconym" - czyli wierzącym w Boga, którego oni sobie stworzyli…

~tygrysek : O przekrętach w Watykanie i ich finansach na zachodzie było bardzo głośno, tylko Polska prasa nie pisała na ten temat gdyż był zakazany. Nasz papa i Dziwisz, co się dziwi, że brali bez umiaru, wmawiając polskim ogłupianym owieczkom, że będąc w Watykanie żyją w biedzie i zgodnie z wiarą Pisma Świętego. Były to brednie, co widać, słychać i czuć, chociaż do części mocno wierzącej to i tak nie dotrze. Ci biedni (mohery) nawet gdyby stali na stosie ustawionym i podpalonym przez klechę nie wierzyliby w to, co widzą. Im można gadać, a oni twierdza, że deszcz pada…

~klertodono : Czy nie zastanowiło Was, że o wiernych mawia się baranki, owieczki, trzódka. Nie mówi się o owcy czy baranie. A to, dlatego, że baranki i owieczki są ufne, miłe i bezbronne. Co innego baran. Taki to potrafi tryknąć w doopsko. Więc baranki boże i boże owieczki, do kogo macie żale zanosić. Chyba nie do wilka, co stada dogląda.

~Marek : Nie rozumiem dlaczego wszyscy się czepiają ciężko pracujących księży. Przecież nie mają nawet wolnych niedziel (no, co prawda nic nie robią przez cały tydzień, ale jak przyjdzie niedziela i trzeba trzy msze odwalić to ho, ho!) W końcu muszą się zrelaksować i fizycznie przygotować do dalszej posługi, a co relaksuje lepiej niż masaż, szczególnie z Happy Endem, drogie posiłki w restauracjach z Michalina, czy wycieczki prywatnym jachtem po morzu? W końcu kościół święty (jak niektórzy chcą go nazywać) to ciężko pracująca firma założona około III wieku jako organizacja "non profit" i kilkaset lat później przerobiona przez CEO z Watykanu na największą w świecie instytucję finansową handlującą "dobrą nowiną". Zasadą handlu jest, że jak coś można sprzedać i znajdą się naiwni żeby to kupić, no to się to sprzedaje (spytajcie bankierów i finansistów, działają na tej samej zasadzie tylko, że w większości są regulowani przez państwo). I tu kościół jest mistrzem świata w handlowaniu niczym. A że zatrudnia dobrych sprzedawców (no może nie tyle dobrych, co wiernych jak psy i w dodatku zdesperowanych, bo każdy z nich do niedawna musiał maskować swoje preferencje seksualne a kościół to bardzo sprytnie wykorzystywał i wykorzystuje) to już inna sprawa. Tylko, że CEO i jego czerwone berety nie zauważyły, że czasy się zmieniły (zarówno nauka jak i poziom, wykształcenia no a przede wszystkim bycie homoseksualistą nie jest już przestępstwem) i wciskanie ludkowi ciemnoty już się tak bardzo nie sprzedaje - choć przeraża, szczególnie w Polsce liczba naiwnych. A że pracownicy firmy lubią pieniądze i luksusy... A kto nie lubi?