Translate

sobota, 31 sierpnia 2013

Biografia o. Tadeusza Rydzyka - Komentarze...142



Biografia o. Tadeusza Rydzyka - zakonnik jej nie przeczyta?

Bio­gra­fia o. Ta­de­usza Ry­dzy­ka au­tor­stwa dzien­ni­ka­rzy "Ga­ze­ty Wy­bor­czej" trafi do księ­garń w po­ło­wie wrze­śnia. Można się z niej do­wie­dzieć, że re­demp­to­ry­sta był nie­ślub­nym dziec­kiem, przez co do­ci­nał mu ksiądz. Czy za­kon­nik ją prze­czy­ta? An­drzej Ja­wor­ski, bli­ski Radiu Ma­ry­ja poseł PiS, oce­nia, że nie.



- Myślę, że raczej nie, bo o. Tadeusz Rydzyk ma jedną zasadę: w ogóle nie czyta "Gazety Wyborczej", jednak wiele osób relacjonuje mu to, co się w niej pisze. Podobnie może być z książką - osobiście jej nie przeczyta, ale na pewno ktoś mu powie, co w niej napisano - mówi Onetowi Andrzej Jaworski (PiS).

Wedle zapowiedzi książka - "Ojciec Tadeusz Rydzyk. Imperator" ma być do bólu obiektywna. - Jeśli autorzy są z "GW", to już widomo, w jakim kierunku to wszystko będzie szło - sądzi jednak Anna Sobecka, posłanka PiS, która wcześniej była spikerką w Radiu Maryja i współpracowała z o. Rydzykiem.

Anonsując książkę Piotra Głuchowskiego i Jacka Hołuba wydawnictwo i autorzy zdradzają, że Tadeusz Rydzyk był nieśmiałym chłopcem, który urodził się jako nieślubne dziecko, przez co był obiektem docinek księdza. Dorastał w biedzie.

W szkole nie był pilny, ale za to grzeczny. A seminarium wybrał, gdy nie dostał się do szkoły średniej. Jako duchowny wprowadził do kościołów muzykę rockową i w Krakowie o mało co nie stworzył sekty. W zakonie miał problemy - jego relacje z władzami redemptorystów były przez lata napięte. Dostał nawet suspensję - zakaz sprawowania posługi kapłańskiej - ale uciekł na Zachód. Gdy wrócił, stał się jednym z najbardziej znanych współbraci, założycielem Radia Maryja, hołubionym także przez generalicję zakonu.

Politycy PiS nie spodziewają się, aby obraz odmalowany przez autorów był prawdziwy.

A jaki o. Rydzyk wedle nich jest? Jaworski: - O. Tadeusz Rydzyk to osoba niezmiernie otwarta na ludzi, miła, choć z twardym językiem wobec tych, którzy mówią, że są katolikami, a w rzeczywistości zachowują się zupełnie inaczej. O. Rydzyk ma za to w sobie dużo tolerancji dla osób innych wyznań.

Poseł PiS podkreśla też: - Jeśli chodzi o "GW", to - nie bojąc się żadnego procesu - mogę powiedzieć, że jest w niej tyle kłamstw i nieprawd, iż nie spodziewam się, aby coś pozytywnego znalazło się w książce jej dziennikarzy nt. o. Tadeusza Rydzyka. Tylko jedna wielka fikcja.

(JS;TR)


KOMENTARZE:

~Martin Kuter Drink : Jak dla mnie ten facet reprezentuje obcy kapitał w Polsce - na przykład Telewizja Trwam i Nasz Dziennik nie należą do Polaka Rydzyka tylko do fundacji Lux Veritatis a ta z kolei do zakonu Redemptorystów. Problem polega na tym, że ten zakon swą główną siedzibę ma gdzieś we Włoszech (gdzie konkretnie trudno się w Internecie doczytać) a nie w Polsce. W Polsce zakonem rządzi prowincjał (nomen omen) podległy bezpośrednio Generałowi Zgromadzenia z zagranicy. Nikt z nas tak naprawdę nie wie, w jakiej kwocie zyski z działalności fundacji zasilają kasę centrali we Włoszech:(, Czym to się różni od działalności zagranicznego kapitału w Polsce?:) Czy krytyka obcego kapitału w mediach Rydzyka nie jest po prostu walką z konkurencją?

~Ostatni Białas : W dawnych czasach, kiedy papieże byli mocnymi przywódcami swojego państwa, taki ojciec z Torunia nie miałby racji bytu. Po prostu papież wysłałby po niego któryś ze swoich zakonów rycerskich, ojczulek zostałby "zaproszony" do karocy i odwieziony do Watykanu przed oblicze papieża. Oczywiście majątek ojczulka przeszedłby pod władzę papieża. Obecnie papieże próbują uprzątnąć bałagan po niejakim JPII za czasów, którego rozwinęły się po świecie takie Rydze. Tak to jest, gdy nie pilnuje się porządku na własnym podwórku. Forum (ostatni.Bialas.prv.pl), fb "Ostatni Białas".

~Winicjusz : Rydzyk. Anatomia kłamstwa.

„Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego...” – Rozpoczyna ojciec Rydzyk codzienną modlitwę. A Bóg uśmiecha się dobrotliwie do swojego wyznawcy. Z zielonych banknotów. I ma twarz Jerzego Waszyngtona.
Kariera tego człowieka jest nieprawdopodobna. Od zera do bohatera. Co tam bohatera – do imperatora trzymającego w garści rząd ponad 2 milionów dusz? I każdy kolejny rząd też.
Zaczynał jako skromny katecheta w Szczecinku, dziś jest w pierwszej setce najbogatszych Polaków i kpi sobie z prawa i sprawiedliwości. Może kpić, bo Prawo i Sprawiedliwość, które rozdaje wiele kart w tym kraju, stoi za nim murem. Bez tego symbiotycznego układu partia Kaczorów od dawna by nie istniała, a i on sam skończyłby marnie. Przyjrzyjmy się bliżej personie, której miejsce jest w celi. Klasztoru redemptorystów? Nie tylko...
W roku 1986 do Tadeusza Rydzyka, ubogiego nauczyciela religii, uśmiecha się los. Przez macierzysty zakon zostaje wysłany na placówkę misyjną do Niemiec. W miasteczku Balderschwang styka się z katolicka rozgłośnią radiową. Działalność „Radia Maria International” robi na nim wielkie wrażenie. Pozytywne, bo jest skrajnie ksenofobiczne i nietolerancyjne. A poza tym miesza się w politykę. I tę lokalną, i narodową. Powoduje to ostra reakcję władz (także kościelnych), co doprowadza do karnego zamknięcia rozgłośni. I otwarcia pewnej klapki w mózgu redemptorysty. Już wie, co będzie robił i to na dużo lepszym gruncie. Już ma cel w życiu. Tylko pieniędzy nie ma na spełnienie marzeń. Ale to nie problem dla człowieka o jego pomyślunku. Bez mała za dnia na dzień uruchamia biznes polegający na sprowadzaniu do Polski niemieckich samochodów (darowizny) z przeznaczeniem na cele kultu religijnego (sic!). Kilka lat później bydgoska prokuratura wszczyna dwa śledztwa w tej sprawie. Jedno dotyczy fałszerstw darowizn (dokumenty wystawiał niemiecki klasztor, który gościł Rydzyka), drugie – kwestii nie uiszczania opłat celnych. Redemptoryście zaczyna się palić grunt pod nogami, ale skrajna prawica nie daje mu zrobić krzywdy, bo Rydzykowi urosły już plecy. Oba postępowania zostają umorzone, a prokuratorzy w uzasadnieniu piszą, że nie dopatrzyli się znamion czynu zabronionego. Gdyby jednak ktoś chciał wrócić do sprawy i przejrzeć sfałszowane dokumenty, to już nigdy tego nie zrobi, bo kilkanaście kilogramów kwitów ginie bezpowrotnie w niewyjaśnionych okolicznościach. W tym samym czasie siedemnastoletni chłopiec zostaje skazany na trzy miesiące więzienia za sfałszowanie pieczątki na szkolnej legitymacji. No tak, ale ów młodzian to nie Rydzyk. Nawet nie ma na imię Tadeusz.
Mamy rok 1991. Redemptorysta zakłada kalkę swojej niemieckiej fascynacji, czyli Radio Maryja. W dokumentach założycielskich przedstawionych Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji figuruje zapis niebywały. Otóż redemptorysta ustanawia sam siebie jednoosobowym organem nadzorczym, zarządzającym – UWAGA! – kontrolnym. Czegoś podobnego KRRiT nie powinna nigdy zatwierdzić. A zatwierdza bez mrugnięcia oka! Godzi się też na taki handel: w zamian za rezygnację z reklam, oczywiście czysto teoretyczną, zmniejszona zostaje o 80 procent ogólnopolska opłata koncesyjna. Czyli na starcie, nowy, samozwańczy dyrektor stacji dostaje w prezencie ponad 6 milionów złotych. 117 lokalnych koncesji na częstotliwości (Krajowa Rada przyznaje je redemptoryście hurtowo) złożonych do kupy pokrywa niemal 90 procent powierzchni kraju.
RM zaczyna nadawać i już na wstępie zdobywa milion słuchaczy. Głównie wiejskich, powyżej 60 roku życia.
Zaczyna jednak – jak się wydaje – brakować pieniędzy, więc Rydzyk sprowadza z Niemiec dwa luksusowe mercedesy, jakoby podarowane stacji, które zostają sprzedane na pniu. Oba, znów jako przedmioty kultu, są zwolnione od cła i podatku. „Dokumenty na auta są fałszywe” – informują prokuraturę celnicy. Ta wszczyna śledztwo i... – tak jak poprzednio – zaraz je umarza „ze względu na nie stwierdzenie zaistnienia czynu zabronionego”. Kolejne śledztwo dotyczy wywożenia z kraju, bez stosownego zezwolenia, ogromnych sum pieniędzy (w gotówce! W torbach i walizkach!), ale śledczy nadal jakoś tracą zapał i serce do drążenia tematu, który ginie gdzieś w przepastnych szafach prokuratury.
W roku 1996 o Radiu Maryja robi się naprawdę głośno. Oto Tadeusz Rydzyk namawia słuchaczy Radia Maryja do golenia głów (dosłownie) tym posłom, którzy głosowali lub w przyszłości będą głosować nad liberalizacją ustawy antyaborcyjnej. „Tak samo jak golono głowy hitlerowcom!” – krzyczy redemptorysta.
Tego wydaje się za dużo nawet dla niektórych politycznych opiekunów Radia. Toruńska prokuratura wszczyna śledztwo z urzędu, stawiając Rydzykowi zarzut lżenia naczelnych organów państwa i namawiania do przemocy, czyli do przestępstwa. Dyrektor dostaje sześć kolejnych wezwań na przesłuchanie. I co? I w swojej sztandarowej audycji „Rozmowy niedokończone” kpi w żywe oczy z tych „nędznych usiłowań”, no i ani razu nie stawia się w prokuraturze. Wobec tego przed bramą RM pojawia się policja z nakazem doprowadzenia redemptorysty. Ten jednak ma swoich ludzi w organach ścigania i uprzedzony kilka dni wcześniej o akcji organizuje odsiecz. Policjanci zderzają się z tłumem kilkuset rozmodlonych słuchaczek (zwiezionych do Torunia autokarami z całej Polski) oraz kilkudziesięcioma najbardziej znanymi i gniewnymi aktywistami Narodowego odrodzenia Polski i Młodzieży Wszechpolskiej. Obrońcy Rydzyka śpiewają religijne pieśni, w rękach trzymają podobizny papieża i obrazy Matki Boskiej. Atak na zakonnika jest atakiem na „największe świętości”.
Pod nakazem widnieje podpis jednej z toruńskich prokuratorek, więc z tłumu padają propozycje, aby powiesić kobietę na latarni (jeszcze długo później na adres domowy pani prokurator będą przychodzić listy z pogróżkami i życzeniami śmierci).
Policja jest bezradna i odstępuje od planowanych czynności. Niedługo później toruńska prokuratura umarza śledztwo ze względu na (nie zgadniecie)... na „znikomą szkodliwość społeczną czynu”.
Cóż, prokuratorzy wiedzą, co robią, bo teraz Rydzyk to już nie jest ten sam Rydzyk, co kiedyś. Radio Maryja dzień i noc promuje 30 kandydatów na posłów i wszystkich 30 wprowadza z list AWS. W ten sposób radiowy guru staje się quasi – przywódcą partii z całkiem liczna reprezentacją parlamentarną. Czyżby zakonnik miał ambicje polityczne? Chodzi raczej o coś innego.
Oto w tym samym czasie (1997 rok) Tadeusz Rydzyk rozpoczyna słynną zbiórkę pieniędzy „na ratowanie stoczni”. Bez zezwoleń. Bez kontroli. Bez potrzeby rozliczenia się. Z anteny RM co kilkanaście minut nadawane są błagalne apele odwołujące się do patriotyzmu, do polskości i do Zawsze Dziewicy, więc do Torunia płynie rzeka pieniędzy. Z Polski i z zagranicy. Szacuje się, że do rozgłośni wpływa kilkadziesiąt milionów dolarów i półtora miliona świadectw udziałowych NFI wartych 120 milionów złotych.
Takie pieniądze rzeczywiście uratowałyby upadające stocznie, więc ich związkowcy (w tym „S”) ze łzami wdzięczności dziękują Rydzykowi i... nie śmiało proszą o przekazanie środków. „Nie dam wam, bo byście wszystko przeżarli” odpowiada osłupiałym stoczniowcom „dobroczyńca”.
Nikt, żadna kontrola, żaden NIK, żaden Urząd Kontroli Skarbowej nie pojawia się w Toruniu po tym niebywałym w skali światowej przekręcie. Ale przecież pojawić się nie ma prawa, skoro u władzy są ludzie ojca dyrektora, których kariera może prysnąć jak bańka mydlana po jednej nieprzychylnej radiowej audycji. Nie ma chętnych do poniesienia ryzyka.
Tymczasem ogromne pieniądze mają posłużyć zbudowaniu imperium Rydzyka. Już nie jakiejś tam jednej rozgłośni, lecz prawdziwej potęgi medialnej. Powstaje finansowa odnoga koncernu o nazwie Lux Veritatis. Działalność rozpoczyna „Nasz Dziennik”, a wkrótce – telewizja „Trwam” (największe studio telewizyjne w Polsce). No i oczko w głowie zakonnika – Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej.
Jednak jest ktoś, kto nie godzi się z zawłaszczeniem przez RM i jej dyrektora pieniędzy na ratowanie stoczni. 15 września 2000 r. Bolesław Hutyra (wraz z dwoma kolegami ze Stowarzyszenia Obrońców Stoczni) jedzie na umówioną rozmowę z ministrem skarbu państwa. Temat rozmowy:, co się stało z pieniędzmi z ogólnopolskiej zbiórki Rydzyka i jak je odzyskać.
Około godziny 7. 30 ich opel calibra uderza na prostym odcinku drogi (w okolicach miejscowości Powierż koło Nidzicy) w wielką maszynę do zrywania asfaltu. Pogoda jest idealna, a drogowy kombajn z daleka widoczny. Śledztwo nie wykazuje śladów hamowania. Przy denatach policjanci nie znajdują żadnych dokumentów (identyfikacja zwłok trwa kilka dni). Nie ma kwitów – ani osobistych, ani takich, które mogłyby pomóc w trakcie dyskusji z ministrem. Ot, panowie jechali z pustymi rękami, bez dowodów osobistych, bez legitymacji, bez praw jazdy i dowodu rejestracyjnego pojazdu... Co więcej, nie ma żadnego świadka wydarzenia? Jedna z najbardziej ruchliwych dróg w Polsce jest akurat (przypadkowo?) pusta. Są osoby, które do dziś twierdzą, że ruch na trasie został wiele minut wcześniej wstrzymany, aby...
W każdym razie już nikt więcej nie kwestionuje prawa Rydzyka do zebranych pieniędzy. Nie ma też odważnych, by wyjaśnić tajemniczą, potrójną śmierć na szosie. Śledztwo zostaje umorzone „ze względu na niestwierdzenie...”. To już niemal mantra, nieprawdaż?
W roku 2001 Rydzyk umacnia swoją pozycję polityczną, tworząc od podstaw Ligę Polskich Rodzin. Reklamując ją wszystkimi siłami swoich mediów, wprowadza do Sejmu 38 posłów. To już nie są przelewki. Jakby tych sukcesów było mało, pełną parą rusza wspomniana wcześniej uczelnia redemptorysty, by kształcić posłuszne dyrektorowi pokolenia przyszłych dziennikarzy.
Pieniądze płyną strumieniami. Telewizja „Trwam” zarabia z reklam kilkadziesiąt milionów rocznie. Dekodery telewizyjne wciskane moherowym babciom dają kolejne miliony. Krocie zarabia też „Nasz Dziennik”. Tymczasem łączny koszt działalności Rydzykowych podmiotów (szacunkowy, bo sprawozdań finansowych brak) zamyka się kwotą 22 miliony złotych rocznie.
Za spokój ze strony wścibskiego fiskusa Rydzyk umie się odwdzięczyć. W 2005 roku rzuca wszystkie siły swoich mediów z poparciem dla Kaczyńskiego. I znów się udaje! Głosami głównie wiejskiego elektoratu bliźniak zostaje prezydentem RP. Europa przeciera oczy ze zdumienia. Zdziwi się jeszcze bardziej, gdy redemptorysta wyciągnie jedną rękę po fundusze z Unii (16, 5 miliona euro), a jednocześnie z jasnogórskich murów będzie głosił takie oto słowa: „Państwo polskie składa swoje najlepsze dzieci na pożarcie molochowi Unii Europejskiej w mglistej nadziei, że ci, co nie zostaną zmiażdżeni stalowymi kłami europejskich norm, zapewnią sobie dobrobyt i opiekę pod skrzydłami nieobliczalnego, nowego neopogańskiego bóstwa, którego sanktuarium socjaldemokraci wszystkich stolic budują w Brukseli”.
Nachodzą lata 2007 – 2008, a z nimi wojna redemptorysty o kolejne wielkie pieniądze. Tym razem na odwierty geotermalne. Niestety (dla nas na szczęście), dziesiątki milionów złotych (już przyznanych) odpływają z upadkiem rządu Kaczyńskiego. Tego się Rydzyk nie spodziewał. Ale szybko się otrząsnął z chwilowej porażki i wynalazł „rydzykofon”. I znów tysiące naiwnych, rozmodlonych wyznawców sięgają do portfeli, by kupić swój pierwszy w życiu, kompletnie zbędny telefon komórkowy. Zbędny? Jak, dla kogo? Teraz ofiary zakonnika będą mogły ofiary słać pieniężne w postaci SMS – ów (4 złote + VAT) nawet dwa razy dziennie.
Czy wraz z nastaniem rządów łuskowców Rydzykowi coś się złego stało? Czy chociaż jakiś niepokój go dopadł? A gdzie tam! Nadal podmioty imperium Rydzyka nie płacą podatków, nie składają sprawozdań finansowych, nie są kontrolowane. Są państwem a państwie. Kompletnie bezkarnym.
Są tacy, którzy żartują, że sam Stwórca woli nie zadzierać z ojcem dyrektorem. Bo jeszcze zostanie ekskomunikowany. Albo marnie skończy gdzieś na drodze Gdańsk – Warszawa w okolicy miejscowości Powierż koło Nidzicy.

~zibimot : Hochsztapler Rydzyk to osoba miła , otwarta na ludzi i tolerancyjna wobec ludzi innych wyznań . Wspaniałe, wiekopomne zdanie. Szczyty makiawelizmu i rewelacyjna propaganda, przy której blednie propaganda nazistowska czy komunistyczna. Hitler i Stalin byli także wspaniałymi ludźmi, bardzo kochali dzieci, które przy różnych uroczystościach przytulali i głaskali. Jednak nie kochali ich tak bardzo, jak niektórzy hierarchowie KK., RYDZYK w hipokryzji i ogłupianiu owieczek i baranów, przerósł znacznie swego mistrza Goebelsa i powinni mianować go ministrem propagandy lub spraw zagranicznych. Jestem głęboko przekonany, że Kartoffel salat , jako premier powoła go na to stanowisko . Amen .


~youtube : Młody wiek ziemi lektor : Zna ktoś rzymskokatolickiego tzw biskupa pasującego do opisu biblijnego ??? _____________ : "Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, (3) nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, (4) który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, (5) bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży? (6) Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie. (7) A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należą, aby nie narazić się na zarzuty i nie popaść w sidła diabelskie. (8) Również diakoni mają być uczciwi, nie dwulicowi, nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku, (9) zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem. (10) Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby. (11) Podobnie kobiety: powinny być poważne, nie przewrotne, trzeźwe, wierne we wszystkim. (12) Diakoni niech będą mężami jednej żony, mężami, którzy potrafią dobrze kierować dziećmi i domami swoimi" - 1 list do Tymoteusza 3:1-12, biblia warszawska

, , W kościele nowotestamentowym nie ma śladu hierarchii i obce jest pojęcie „kleru” kierującego „świeckimi”; biblijny kościół chce zachować słowa Jezusa: „Jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale wy jesteście wszyscy braćmi” (Mateusza 23,8). Widząc, iż „kościół” oznacza wspólnotę, już bez oporów porzuciłem wiarę w najwyższy autorytet kościoła katolickiego i oparłem się tylko na Jezusie jako Panu. Nie mogąc pogodzić życia w Jezusie Chrystusie z wiernością nauce Rzymu, porzuciłem kościół katolicki.

Wybraliśmy kapłaństwo, licząc, iż pozwoli nam to krok po kroku udzielać zbawienia bliźnim. Fascynowały nas szacunek społeczny i romantyzm tego powołania; znani nam księża cieszyli się poważaniem i szczególnymi przywilejami.

Wysłuchiwanie spowiedzi, odpuszczanie grzechów, sprowadzanie na ołtarz Chrystusa, niezwykłość roli „zastępcy Chrystusa” — to nas pociągało. Mówiąc słowami Grahama Greena z jego powieści poświęconej tej tematyce, pociągała nas „moc i chwała”. Nasze doznania związane z pełnieniem roli kapłana są różnorakie, lecz główny wątek jest wspólny. Dobrze oddaje go Jose Fernandez: „Chwała kapłańskiego życia, tajemniczość klasztoru i roztaczana przede mną perspektywa zbawienia duszy przytłumiły naturalny smutek, jaki budził się w sercu na myśli o opuszczeniu rodziny i dziecinnego domu”.

Urząd kapłański

Czyż można, więc wyobrazić sobie szok, jaki przeżył każdy z nas — zaszczycony honorem urzędu kapłańskiego — kiedy na początku lat siedemdziesiątych poznał opinię jednego z najlepszych biblistów katolickich Raymonda E. Browna?

Przejście z Testamentu Starego do Nowego zadziwia nas faktem, że choć na arenie pozostają kapłani pogańscy i żydowscy, to żaden pojedynczy chrześcijanin nie otrzymuje wyłącznie dla siebie tytułu kapłana. List do Hebrajczyków mówi o arcykapłaństwie Jezusa, porównując Jego śmierć i wstąpienie do nieba z czynnościami żydowskiego arcykapłana, który raz
w roku wchodził do Miejsca Najświętszego w Przybytku z ofiarą krwi za siebie i za grzechy ludu (Hebrajczyków 9,6–7).

Zauważmy, że autor nie kojarzy kapłaństwa Jezusa z pojęciem Eucharystii czy Ostatniej Wieczerzy, nie sugeruje też, że chrześcijanie są kapłanami na podobieństwo Jezusa. Wrażenie jedyności i ostateczności znamionujących kapłaństwo Jezusa, jakie emanuje z Listu do Hebrajczyków 10,12–14, wyjaśnia, dlaczego w okresie nowotestamentowym nie ma kapłanów chrześcijańskich.

W dalszej części tego samego rozdziału Brown opowiada się za kapłaństwem na wzór klasy lewickiej w Starym Testamencie. Argumentację na rzecz takiego stanowiska doktrynalnego opiera jednak wyłącznie na pojęciu tradycji. Nawet jeśli o Biblii wiedzieliśmy niewiele, pamiętaliśmy, że to faryzeusze stawiali tradycję ponad Słowem Bożym. Brown więc zamiast ukoić nasze wzburzone myśli, zachwiał pewnością, iż istotnie jesteśmy kapłanami. Dziś wiem, że jego twierdzenia są zarówno z biblijnego punktu widzenia jak i bezwzględnie prawdziwe. W Nowym Testamencie poza królewskim kapłaństwem, obejmującym wszystkich prawdziwie wierzących, nie ma miejsca na urząd kapłana. Jakże trafnie głosi List do Hebrajczyków: „Więc też onych wiele bywało kapłanów dlatego, iż im śmierć nie dopuściła zawsze trwać. Ale ten, iż na wieki zostaje, wieczne ma kapłaństwo, Przetoż i doskonale zbawić może tych, którzy przez niego przystępują do Boga, zawsze żyjąc, aby orędował za nimi” (Hbr 7,23–25). Wspomniane tu „kapłaństwo nieprzechodnie” określono po grecku słowem aparabatos, „nieprzekazywalne”. Nie może być ono przekazane ludziom, bo w swej istocie należy do Pana, zgodnie z kolejnym wersetem: „Takiegoć zaiste przystało nam mieć najwyższego kapłana, świętego, niewinnego, niepokalanego, odłączonego od grzeszników i który by się stał wyższy nad niebiosa”

Życie kapłana obraca się wokół sakramentów :

Według drugiego założenia katolickie sakramenty to — jak głosiły nasze katechizmy —„zewnętrzne znaki wewnętrznej łaski”. Zgodnie więc z kanonem 840 wierzyliśmy, iż sakramenty, w największym stopniu przyczyniają się do wprowadzenia „umocnienia i zamanifestowania kościelnej wspólnoty”.

Stały one dla nas w centrum kwestii zbawienia i uświęcenia. Kanon 960 uczył, że spowiedź i rozgrzeszenie to „jedyny zwyczajny sposób, przez który wierny, świadomy grzechu ciężkiego, dostępuje pojednania z Bogiem”. Zamiast głosić dokonane dzieło Chrystusa Jezusa, jedynego Leku na problem naszej grzesznej natury i nagminnych upadków, zniewolono nas przekonaniem, iż każdy dzień ma się obracać wokół tych fizycznych znaków. Doznawaliśmy wstrząsu, czytając u Dollingera, najznakomitszego historyka rzymskokatolickiego, iż spowiedź nie była znana w kościele zachodnim przez całe 1100 lat, a w kościele wschodnim nie występowała nigdy: „Podobnie z pokutą. To, co uchodzi za zasadniczą formę tego sakramentu, nie było znane w kościele zachodnim przez jedenaście stuleci, w greckim zaś nigdy”.

Jak to? Przecież arcykapłanami zostali ogłoszeni „najpierw biskupi!” (kanon 835). Czyż więc i my jako kapłani nie jesteśmy szafarzami sakramentów?

Niestety, w świetle Słowa Bożego pogląd taki to raczej magia niż ewangeliczne poselstwo. W Nowym Testamencie znajdujemy dwa znaki ustanowione przez Pana; czołowe miejsce w Biblii zajmują jednak nie one, lecz głoszone poselstwo. Dla nas sakramenty miały wagę kardynalną; przecież każdy dzień rozpoczynał się mszą. Wątpliwości, co do tak wielkiej wagi fizycznych znaków w życiu z Bogiem rodziły się z osobistych doświadczeń. Przez lata pracy kapłańskiej ochrzciliśmy rzesze niemowląt, a słowa: „Przez posługę Kościoła ja odpuszczam tobie grzechy” wypowiadaliśmy nad tysiącami głów. Namaszczaliśmy dłonie starych, chorych i ofiar wypadków, mówiąc: „Niech Pan, który odpuszcza ci grzechy, będzie ci ratunkiem i podźwignie cię”. Rok po roku patrzyliśmy, jak ochrzczone przez nas dzieci wyrastają na takich samych pogan, jakich można spotkać na najodleglejszej misji. Ludzie, którym udzielaliśmy rozgrzeszenia, podnosili się z klęczek jako tacy sami grzesznicy jak dotąd. Gdy zaś chorzy i starzy nie zostawali ani zbawieni, ani „podźwignięci”, niektórzy z nas decydowali się w końcu zajrzeć do Biblii. A tam odkrywaliśmy, że: „Duchci jest, który ożywia, ciało nic nie pomaga; słowa, które ja wam mówię, duch są i żywot są” (ewangelia Jana 6,63).

„Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeźli się kto nie narodzi znowu, nie może widzieć królestwa Bożego” (Ewangelia Jana 3,3).
„Albowiem łaską jesteście zbawieni przez wiarę, i to nie jest z was, dar to Boży jest; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił” (list do Efezjan 2,8–9)

...W ramach trzeciej, najważniejszej zasady mieściła się wiara, że wiele dusz idzie do piekła tylko, dlatego, iż nikt nie modli się za nie i nie czyni pokuty. Nie zapominaliśmy o łasce, ale jednak to człowiek przez cierpienia i dobre uczynki miał wysłużyć zbawienie sobie i innym. W tej to, drogi Czytelniku, sieci zaciągniętej mocno przez rzymski katolicyzm tkwiliśmy, żyjąc podług ewangelii uczynków. Przeświadczenie, iż z jakiejś racji jesteśmy święci i sprawiedliwi w oczach świętego Boga, bo modlimy się i cierpimy, i że jako sprawiedliwi i święci będziemy nadal praktykować naszą religię, stało się naszą największą zgubą. Jeśli bowiem uważam się za sprawiedliwego i dobrego, tyle tylko że „zranionego”, powinienem przypomnieć sobie wersety 7,20–23 z Ewangelii Marka:

„I powiedział, że co pochodzi z człowieka, to pokala człowieka. Bo z wnętrzności serca ludzkiego pochodzą złe myśli, cudzołóstwa, wszeteczeństwa, mężobójstwa, Kradzieże, łakomstwa, złości, zdrada, niewstyd, oko złe, bluźnierstwo, pycha, głupstwo. Wszystkie te złe rzeczy pochodzą z wnętrzności, i pokalają człowieka. A stamtąd wstawszy, poszedł na granice Tyru i Sydonu, a wszedłszy w dom, nie chciał, aby kto wiedział; lecz się utaić nie mógł”.

Trudno pogodzić tak diametralnie różne podejścia; słowa z Księgi Jeremiasza 17,9: „Najzdradliwsze jest serce nade wszystko i najprzewrotniejsze, któż je pozna?, proponują nam bowiem zupełnie inne od katolickiego rozumienie ludzkiej natury”.

Człowiek w oczach Bożych :

Jeśli uświadamiamy sobie własne zmagania duchowe i pojmujemy, że skutkiem grzechu Adamowego było nie tyle „zranienie”, co śmierć wszystkich ludzi — jak wyraźnie wynika z Księgi Rodzaju 2,17 — to zaczynamy całkiem inaczej rozumieć własne położenie w oczach Bożych. Czytając Księgę Ezechiela 18,20: Dusza, która grzeszy, ta umrze; i List do Rzymian 6,23: ..."zapłatą za grzech jest śmierć", stajemy wobec dylematu. Dylemat ten musiałem rozstrzygnąć i ja: albo prawdą jest moja katolicka nauka, albo też prawdą jest Biblia. Jedno nie da się pogodzić z drugim.

Biblijne poselstwo o zbawieniu :

Ustępy takie jak 1List Piotra 1,18–19: "Wiedząc, iż nie skazitelnemi rzeczami, srebrem albo złotem, wykupieni jesteście od marnego obcowania waszego, od ojców podanego. Ale drogą krwią, jako baranka niewinnego i niepokalanego, Chrystusa;"

Księga Izajasza 53,5–6: "Lecz on zraniony jest dla występków naszych, starty jest dla nieprawości naszych; kaźń pokoju naszego jest na nim, a sinością jego jesteśmy uzdrowieni. Wszyscyśmy jako owce zbłądzili, każdy na drogę swą obróciliśmy się, a Pan włożył nań nieprawość wszystkich nas." oraz 1 List Jana 2,2: "A on jest ubłaganiem za grzechy nasze; a nie tylko za nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata ", pozwoliły mi pojąć, iż według Biblii zbawienie jest bezsprzecznie dziełem samego Jezusa i tylko Jego. List do Hebrajczyków 1,3 podsumowuje: ...oczyszczenie grzechów naszych przez samego siebie uczyniwszy...

Wersety te otworzyły mi oczy na prawdziwą istotę zbawienia i odkupienia: dokończone dzieło Chrystusa Jezusa. Drogi Czytelniku, według Listu do Rzymian 3,26 Bóg jest „sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który jest z wiary Jezusowej”.

Zbawienie człowieka to dzieło tylko samego Boga, dzieło niepojęte, lecz dokończone. Świadectwo temu daje tych z górą pięćdziesięciu mężczyzn, którzy tylko Jemu zawierzyli. Odsłonili oni przed nami materię całego swojego życia, przetykaną w każdym przypadku szkarłatną nicią łaski Bożej. Dla Boga każdy człowiek jest martwy w swoich grzechach. Łaską jesteśmy zbawieni, przez wiarę. Jako katoliccy księża, byliśmy w tej posłudze szczerzy, pobożni i z serca oddani kościołowi rzymskiemu. I wtedy właśnie — jak mówi Robert Julien — usłyszeliśmy, Jego cichy „łagodny głos”. Serdecznie zachęcam do lektury świadectw o dziele łaski Bożej w życiu człowieka — gdyż w tym właśnie tkwi sedno książki. Stosunek biblijnej nauki o kapłaństwie do naszego dawniejszego rozumienia pojęcia „kapłaństwo” stanie się jasny w miarę lektury osobistych świadectw, złożonych przez ludzi, którzy doświadczyli zarówno kapłaństwa fałszywego, jak i kapłaństwa prawdziwego: kapłaństwa wszystkich wierzących w ofiarę Chrystusa Jezusa, złożoną raz na zawsze.

Przestudiowawszy starannie cały 53 rozdział odkryłem, że Biblia rozwiązuje problem grzechu poprzez ofiarę zastępczą. Zrozumiałem, że Chrystus umarł za mnie i że błądzę, chcąc samemu zapłacić za swój grzech lub mieć w tej zapłacie własny udział. „A ponieważ z łaski, tedyć już nie z uczynków, inaczej łaska już by nie była łaską; a jeźli z uczynków, jużci nie jest łaska; inaczej uczynek już by nie był uczynkiem” (Rzymian 11,6).

„Wszyscy Śmy jako owce zbłądzili, każdy na drogę swą obróciliśmy się, a Pan włożył nań nieprawość wszystkich nas” (Iz 53,6). Uprzykrzonym moim grzechem była skłonność do złości na ludzi, nieraz wręcz gniew, brak serca. Prosiłem Boga o przebaczenie, nie rozumiejąc, że grzesznikiem jestem z natury, odziedziczonej po Adamie. Prawda Pisma brzmi:„Jako napisano: Nie masz sprawiedliwego ani jednego” (Rz 3,10), oraz:
„Albowiem wszyscy zgrzeszyli i nie dostaje im chwały Bożej” (list do Rzymian 3,23).

Lecz kościół wpoił mi, że moją grzeszność, zwaną grzechem pierworodnym, zmył chrzest w wieku niemowlęcym. Głową dalej w to wierzyłem, ale serce podpowiadało, że ta grzeszna natura nie została jeszcze wcale przez Jezusa pokonana. I wołało: „Poznać Go i doznać mocy zmartwychwstania Jego!” (Filipian 3,10; BW).

Pojąłem, że życie chrześcijańskie można wieść tylko dzięki Jego mocy. Przylepiłem sobie ten werset na tablicy rozdzielczej samochodu i innych miejscach, stał się mottem mego życia. A Pan, który jest Bogiem wiernym, zaczął odpowiadać. Po pierwsze, odkryłem, że Słowo Boże w Biblii ma charakter absolutny i nie zawiera błędów. Przedtem uczono mnie, że jest ono względne, a jego prawdziwość można w wielu miejscach podważyć; teraz zauważałem, że Biblii można ufać.

Korzystając z Konkordancji Stronga, zacząłem badać, co sama Biblia ma do powiedzenia na swój temat. I odkryłem jasne przesłanie, że pochodzi ona wprost od Boga, a jej poselstwo ma charakter absolutny. Jest niezmiennie wiarygodna pod względem historycznym, pod względem obietnic, jakich udzielił Bóg, pod względem proroctw oraz pod względem nakazów moralnych i wskazówek dotyczących życia chrześcijańskiego. „Wszystko Pismo od Boga jest natchnione i pożyteczne ku nauce, ku strofowaniu, ku naprawie, ku ćwiczeniu, które jest w sprawiedliwości; Aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony” (2 list do Tymoteusa 3,16–17)

Ale by poznać Chrystusa, musiałem wpierw uznać w sobie grzesznika. Z Pisma świętego (1 list do Tymoteusza 2,5) wynikało, iż niewłaściwą jest moja rola kapłana-pośrednika, a nauka kościoła na ten temat całkiem sprzeciwia się Biblii. Lubiłem to uczucie: osoby przez ludzi szanowanej, a nawet czczonej. Swój grzech usprawiedliwiałem argumentem, iż jeśli tak głosi największy kościół świata, to kimże jestem, aby to podważać? Wewnętrzna walka jednak nie ustawała. Dostrzegłszy grzeszność kultu Maryi, świętych i księży, byłem już gotów odmówić Maryi i świętym statusu pośredników; nie potrafiłem jednak wyrzec się kapłaństwa: była to przecież moja życiowa inwestycja .......Mimo odkrycia absolutnego charakteru Słowa Bożego desperacko trwałem przy teorii, iż kościół rzymski posiada autorytet większy niż Słowo, nawet jeśli jego orzeczenia jaskrawie przeczą Biblii. Jak to było możliwe? Niewątpliwie sam byłem sobie winien. Gdybym uznał autorytet Biblii za najwyższy, Słowo przekonałoby mnie do rezygnacji z kapłańskiej roli pośrednika; na tę ofiarę nie chciałem się jednak zdobyć. Po drugie, nikt nie podważał tego, co czyniłem jako kapłan. Na msze do nas przychodzili chrześcijanie z różnych dalekich krajów, widzieli nasze święte oleje, wodę święconą, medaliki, figurki, szaty liturgiczne, rytuały — i nigdy nie zareagowali ani słowem! Niezwykły przepych, symbolizm, muzyka i smak artystyczny kościoła rzymskiego robiły swoje; tajemnicza woń kadzidła uderza mocno nie tylko w nozdrza, ale i do głowy.Raz jakaś pani zwróciła mi uwagę (był to jedyny przypadek na 22 lata): „Wy, katolicy, macie tylko pozór pobożności, ale wyrzekacie się jej mocy”

W październiku 1985 roku łaska Boża okazała się silniejsza niż kłamstwo, z którym usiłowałem żyć. Pojechałem na Barbados, aby się modlić, zaniepokojony kompromisem, do jakiego się zmuszam. Byłem w pułapce. Owszem, miałem Słowo Boże za absolut, godny posłuszeństwa, ale też mówiłem sobie, że przecież przed obliczem Boga ślubowałem posłuszeństwo kościołowi. Na Barbados czytałem książkę, w której wyłożono biblijny sens słowa „kościół” — „wspólnota wierzących”. W kościele nowotestamentowym nie ma śladu hierarchii i obce jest pojęcie „kleru” kierującego „świeckimi”; biblijny kościół chce zachować słowa Jezusa: „Jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale wy jesteście wszyscy braćmi” (Mateusza 23,8). Widząc, iż „kościół” oznacza wspólnotę, już bez oporów porzuciłem wiarę w najwyższy autorytet kościoła katolickiego i oparłem się tylko na Jezusie jako Panu. Nie mogąc pogodzić życia w Jezusie Chrystusie z wiernością nauce Rzymu, porzuciłem kościół katolicki.

We wrześniu 1988 roku wyjechaliśmy do Azji na misje. Był to rok niezwykle owocny w Panu, o jakim przedtem nawet nie śniłem. Wielu ludzi uznawało autorytet Biblii oraz moc śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Zdumiewałem się, z jaką łatwością działa w sercach łaska Boża, gdy głosząc Jezusa Chrystusa wspieramy się tylko Biblią. Jakże różniło się to od pajęczyny tradycji kościelnej, która całkowicie przesłoniła 21 lat mojej posługi na Trynidadzie, 21 lat bez poselstwa prawdy. Obfite życie, o którym mówił Jezus i którym się dziś raduję, najlepiej oddają słowa z Listu do Rzymian 8,1–2: „Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, które daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci”.

Nie tylko uwolniono mnie z systemu rzymskiego, ale i w Chrystusie stałem się nowym stworzeniem. Dzięki łasce Bożej, i tylko dzięki niej, porzuciłem martwe uczynki, by wejść do nowego życia.

Gdy w 1972 roku ktoś uczył mnie o Panu jako uzdrowicielu ciała, powinien był przede wszystkim powiedzieć, jak zostaje odpuszczony grzech i jak mimo grzesznej natury mogę pojednać się z Bogiem. Biblia ukazuje, że Jezus zastąpił nas na krzyżu; mówią o tym słowa Izajasza 53,5: „On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, aw Jego ranach jest nasze zdrowie” (Poniósł karę, którą za swe grzechy powinienem cierpieć ja. Przed obliczem Ojca mogę Mu zaufać jako ofierze zastępczej).  Słowa te napisano na 750 lat przed ukrzyżowaniem Pana; a niedługo po Jego śmierci i zmartwychwstaniu Piotr apostoł ogłosił: „Który grzechy nasze na ciele swoim zaniósł na drzewo, abyśmy obumarłszy grzechom sprawiedliwości żyli, którego sinością uzdrowieni jesteście” (1list Piotra 2,24). Jako dziedzice natury Adama, wszyscy zgrzeszyliśmy i brak nam chwały Bożej. Jak zatem możemy stanąć przed obliczem świętego, jeśli nie w Jezusie, uznając, że umarł On za nas? Bóg daje wiarę potrzebną do nowego narodzenia i zdolność uznania Jezusa za naszą ofiarę zastępczą. Bo to On zapłacił cenę za nasze grzechy; choć sam bez grzechu, został ukrzyżowany. To poselstwo Ewangelii.

Czy zatem tylko wiara wystarczy? Tak, wiara osoby narodzonej na nowo wystarczy. Wiara ta pochodzi od Boga i rodzi dobre czyny, z których pierwszym jest nawrócenie. „Albowiem czynem jego jesteśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie ku uczynkom dobrym, które przedtem Bóg zgotował, abyśmy w nich chodzili” (list do Efezjan 2,10).

Nawracając się, porzucamy dzięki mocy Bożej dawne życie idawne grzechy. Nie znaczy to, że odtąd nie zgrzeszymy, lecz zmienia się nasz status przed obliczem Boga: Zostajemy nazwani dziećmi Bożymi i naprawdę nimi jesteśmy. Jeśli mimo to grzeszymy [[ chodzi u upadek a nie o świadome, notoryczne grzeszenie, bez chęci zmian - kto tak grzeszy usłyszy : IŹ PRECZ TY KTÓRY CZYNIŁEŚ NIEPRAWOŚĆ - Ewangelia Mateusza 7:23- mój dopisek ]] wystawiamy na szwank swoją przyjaźń z Bogiem, ale może ona zostać zaraz naprawiona; nie grozi nam już utrata statusu dziecka Bożego w Chrystusie, bo status to nieodwołalny. List do Hebrajczyków 10,10 ogłasza cudowną prawdę: „Jesteśmy poświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz uczynioną”
Dokończone dzieło Jezusa na krzyżu w pełni wystarcza, jest doskonałe. Składając pełną ufność w tym dziele, stajemy się uczestnikiem nowego życia, pochodzącego od Ducha: rodzimy się na nowo.

Dziś moim zadaniem, dobrym dziełem, jakie Pan już wcześniej dla mnie przygotował, jest głosić Ewangelię na północnym zachodzie USA. Słowa, które o Żydach powiedział apostoł Paweł, mogę odnieść do umiłowanych braci katolików: że „z całego serca pragnę ich zbawienia i modlę się za nimi do Boga. Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu” Jego Słowa, ale na kościelnej tradycji. Gdybyście wiedzieli, z jakim oddaniem i poświęceniem praktykują swą religię niektórzy bracia i siostry, choćby na Filipinach i w Ameryce Południowej, pojęlibyście, czemu zgłębi serca wołam:
„PANIE, DAJ NAM WSPÓŁCZUCIE, BYŚMY MOGLI POJĄĆ BÓL I CIERPIENIE, JAKIMI SIĘ OBARCZAJĄ NASI BRACIA I SIOSTRY ZE WZGLĘDU NA CIEBIE. BO POJĄWSZY BÓL W SERCACH KATOLIKÓW, ZAPAŁAMY PRAGNIENIEM, ABY UKAZAĆ IM DOBRĄ NOWINĘ O DOKOŃCZONYM DZIELE CHRYSTUSA NA KRZYŻU”. Moje świadectwo dowodzi, jak trudno katolikowi odrzucić tradycję kościoła. Ale skoro Pan w swym Słowie tego wymaga, trzeba to zrobić. „Pozór pobożności” w kościele rzymskim przeszkadza katolikowi dostrzec sedno problemu. Muszę wybrać, zgodnie z jakim autorytetem będę rozpoznawać prawdę. Według Rzymu prawda da się rozpoznać tylko mocą jego orzeczeń. Kanon 212 Kodeksu prawa kanonicznego (ogłoszonego w 1983 roku przez Jana Pawła II) mówi: „To, co święci pasterze jako reprezentanci Chrystusa wyjaśniają jako nauczyciele wiary albo postanawiają jako kierujący Kościołem, wierni, świadomi odpowiedzialności, obowiązani są wypełniać zchrześcijańskim posłuszeństwem”.

Ale według Biblii autorytetem jest samo Słowo Boże i na jego podstawie można rozpoznać prawdę.

Dzielę się tym, byś i Ty mógł poznać Bożą drogę zbawienia. Największym naszym jako katolików błędem jest przekonanie, iż jesteśmy w stanie samodzielnie zareagować na pomoc, którą oferuje Bóg, chcąc pojednać nas ze Sobą. Założenie to, wyznawane latami przez wielu z nas, trafnie oddano w Katechizmie Kościoła Katolickiego (1994), w punkcie
2021: „Łaska jest pomocą, jakiej udziela nam Bóg, byśmy odpowiedzieli na nasze powołanie i stali się Jego przybranymi Synami...”

Obierając ten sposób myślenia, podążamy za nauką, którą Biblia raz po raz potępia. Taka definicja łaski to starannie obmyślone dzieło człowieka; Pismo bowiem podkreśla, iż pojednanie wierzącego z Bogiem następuje
„niezależnie od uczynków” (Rzymian 4,26 BT), „nie z uczynków” (Efezjan 2,9 BT), jako „dar Boga” (Efezjan 2,8 BT). Przypisanie wierzącemu części zasługi za zbawienie i postrzeganie łaski jako „pomocy” jaskrawo przeczy choćby takiej prawdzie biblijnej: „A ponieważ z łaski, tedyć już nie z uczynków, inaczej łaska już by nie była łaską; a jeźli z uczynków, jużci nie jest łaska; inaczej uczynek już by nie był uczynkiem” (Rzymian 11,6).

Proste poselstwo Biblii głosi, że „dar sprawiedliwości” w Jezusie można otrzymać tylko na mocy Jego doskonałej ofiary złożonej na krzyżu. „Albowiem jeźli dla jednego upadku śmierć królowała przez jednego, daleko więcej, którzy obfitość onej łaski i dar sprawiedliwości przyjmują, w żywocie królować będą przez tegoż jednego Jezusa Chrystusa” (Rzymian 5,17). Sam Chrystus stwierdził, że poniósł śmierć zamiast wierzącego, Jeden za wielu (Marka 10,45), dając życie na okup za innych. I oznajmił: „Albowiem to jest krew moja nowego testamentu, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów” (Mateusza 26,28). To samo zwiastował apostoł Piotr: „Bo i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby nas przywiódł do Boga, umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony duchem” (1P 3,18).
Naukę apostoła Pawła streści werset 5,21 Drugiego Listu do Koryntian: Albowiem on tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy się my stali sprawiedliwością Bożą w nim”. Fakt ten, drogi Czytelniku, Pismo święte podaje bez ogródek, a Bóg wzywa, byśmy go uznali: „Pokutujcie, a wierzcie Ewangielii” (Ewangelia Marka 1,15). Najtrudniejszą w nawróceniu jest dla nas, gorliwych katolików, zmiana sposobu myślenia: przejście od „zasług”, „zarabiania”, „dobrych uczynków” ku pokornemu przyjęciu daru sprawiedliwości w Chrystusie Jezusie. Odmowa przyjęcia tego, co nakazuje Bóg, jest takim samym grzechem, jaki popełniali pobożni Żydzi w czasach Pawła:
„Bo nie znając sprawiedliwości Bożej, a chcąc własną sprawiedliwość wystawić, sprawiedliwości Bożej nie byli poddani” (Rzymian 10,3).
Nawróćcie się i uwierzcie w Dobrą Nowinę!

Richard Bennett, były ksiądz - fragmenty książki "DALEKO OD RZYMU BLISKO BOGA" - książka zawiera ponad 50 świadectw księży, którzy zostali wyzwoleni z rzymskiej niewoli i z fałszywej ewangelii rzymskokatolickiej. Książka zawiera ciekawe rzeczy ale z paroma naukami teologicznymi jak losy po śmierci czy piekło się nie zgadzam. Również interpretacjami proroctw jak np. wielki Babilon jako rzymski katolicyzm czy przyszłe zjednoczone religie to błędna interpretacja, bo wieli biblion to cały świat, ktyóry osiągnie apogeum swojego buntu, zła i pychy pod przyszłymi rządami antychrysta- człowieka. Mimo wszystko warto przeczytać. Powyższym świadectwem nie chce sugerować, że wszyscy księża są źli, chciwi itp, tak na pewno nie jest. Wszyscy księża to zawiedzeni ludzie, ale na pewno i wśród nich jest wielu uczciwych i dobrych ludzi, którym po prostu brakuje ewangelii biblijnej. Te świadectwa to również nie zachęcanie do żadnych organizacji - ostrzegam przez wszystkimi organizacjami a szczególnie korporacyjnymi instytucjami zwanymi kościołami/zborami jak tzw kościół rzymskokatolicki, wielkie denominacje protestanckie, organizacja świadków Jehowy itd.

, GOOGLE : FORUM ŁAZARZ NIESPRAWIEDLIWY BOGACZ i ABRAHAM ,-- solafide wiarygodność biblii ,-- forum wieczne życie na odnowionej planecie ,-- solafide kto ustalał treść nowego testamentu.

, youtube : były ksiądz biblia a doktryny rzymskokatolickie ,- PAPIEŻ GŁOWĄ KOŚCIOŁA WYMYSŁ KATOLICYZMU ,-- MŁODY WIEK ZIEMI LEKTOR ,-- BÓG CUDÓW LEKTOR.

, GOOGLE : BIBLIA A DINOZAURY ,--- 100 powodów dla których ewolucja jest głupia ,-- Cuda wiary ateizmu ,-- skąd się wzięły wody potopu ,-- JAK WSZYSTKIE ZWIERZĘTA MOGŁY POMIEŚCIC SIĘ NA ARCE NOEGO

, teoria NWO to opozycja kontrolowana/pułapka --> google : Forum imitacja antychrysta zasiądzie w 3 świątyni ?!

, google : ARMAGEDDON DEMONICZNE UFO KOSMICI ,-- zmienne nauki świadków Jehowy ,-- błędne nauki świadków Jehowy…


~PsychologWojtek : Tak -Wyborcza kłamie, a Nasz Dziennik informuje o rozmowie telefonicznej jej dziennikarza z ocalałym pasażerem Tupolewa zestrzelonego nad Smoleńskiem… Wiadomo że PiS to kościół , a w Polsce kościół to Rydzyk… Kaczyński zadeklarował cyt: "Będę bronił kościoła katolickiego do ostatniej kropli krwi".... Mam, więc pytanie-przed, kim Jarosławie będziesz bronił -przed Polakami? Do ostatniej kropli krwi--, ale czyje krwi? Warto bronić opasłych leni - nierobów w sutannach?

~Tadeo Cyfer : Jakość przekazu tego sługi mamony widać w wypowiedziach członków jego sekty na tym forum - nienawiść, agresja, napastliwość, antysemityzm, rasizm, nacjonalizm i cała gama fobii - to są te "wartości", które ten owładnięty nienawiścią do własnego narodu zakonnik rozsiewa z cynicznym uśmiechem na twarzy. A im niższy poziom inteligencji i wiedzy słuchaczy, tym lepiej dla jego "misji". Dalej, żołnierze toruńskiej sekty! Atakujcie zaciekle "wrogów" swojego wodza!!!

~Jan Henrykowski z Godańska : Pytania o prawo???
Politycy na dźwięk słów „ojciec Tadeusz Rydzyk” drżą ze strachu. Redemptoryście uchodzą bezkarnie antysemickie występy, w tym negowanie na falach Radia Maryja istnienia komór gazowych w Oświęcimiu czy znikające pieniądze na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Na razie jedynym zwycięstwem państwa w potyczce z zakonnikiem jest odebranie jego prywatnej szkole unijnej dotacji. Fenomen Radia Maryja, tak jak i instytucji zbudowanych wokół tej stacji, był przedmiotem licznych analiz.
Badacze nie zauważyli jednak, że: Po pierwsze: „Radio Maryja – z punktu widzenia prawa – nie istnieje. Nie ma żadnej kościelnej osoby prawnej o takiej nazwie. Jest to wyłącznie interes Warszawskiej Prowincji Redemptorystów. Czyli RM nie może być właścicielem rachunków bankowych i zaciągać zobowiązań finansowych (a robi to!).
Po drugie: holding ojca Tadeusza Rydzyka jest wyłącznie jego prywatnym przedsięwzięciem. Fundacja „Nasza Przyszłość” (opisana już przez nas – „FiM” 19/2006), Fundacja „Lux Veritatis” („FiM” 29/2005, 19/2006), TV Trwam oraz Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej nie mają żadnych związków instytucjonalnych z Kościołem. Według Krajowego rejestru Sądowego, prezesem i fundatorem obydwu fundacji, tak jak i założycielem szkoły, jest obywatel RP Tadeusz Rydzyk. Nie znaleźliśmy skrawka papieru, którego wynikałoby, że zakładając owe podmioty, działał on z polecenia zakonu. Cała grupa przez lata skutecznie unikała składania państwowym organom sprawozdań i informacji. Prawo jasno reguluje kwestie, co dzieje się z fundacjami, które nie wywiązują się z obowiązków: sąd w takich przypadkach wprowadza zarząd przymusowy, który trzepie wszystko od spodu.
Po trzecie: koncesja na emisję programu o nazwie „Radio Maryja” została wydana przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji z rażącym naruszeniem prawa. Jak ustalili kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli, wnioski o ich wydanie złożył Tadeusz Rydzyk. Według powszechnie dostępnych źródeł, zakonnik ten nigdy formalnie nie wchodził w skład władz Warszawskiej Prowincji Redemptorystów. Oznacza to, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyjęła dokumenty od osoby nieuprawnionej. Prośby podpisane przez Tadeusza Rydzyka nie zawierały także „wymaganych przez prawo informacji o statusie prawnym wnioskodawcy, nie dołączono aktu jego utworzenia, brakowało danych o strukturze organizacyjnej Radia i wykazu osób sprawujących funkcje kierownicze; brakowało informacji dotyczących posiadanych praw do audycji radiowych, opisu struktury gatunkowej i miejsca w ramówce audycji wytworzonych przez nadawcę (...), nie dołączono listy ani charakterystyki zawodowej osób odpowiedzialnych za program, a także (...) ramówki programowej; nie przedstawiono potwierdzenia banku o wysokości posiadanych środków finansowych, programu inwestycyjnego, informacji o wielkości kapitału własnego; w części technicznej wniosku brakowało świadectw homologacji nadajników i załączników przedstawiających planowane lokalizacje stacji nadawczych i ich zasięg”.
Zgodnie z prawem, takie wnioski powinny pójść na dno kosza. Jednak człowiek Rydzyka, Ryszard Bender (obecny senator PiS), jako przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, nie zauważył braków we wnioskach. Potraktował także pakiet próśb o koncesje lokalne jako wystąpienie o koncesję ogólnopolską.
Od samego początku do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wpływały także informacje o łamaniu prawa przez Warszawską Prowincję Redemptorystów.
W lutym 1998 r. Zarząd Okręgowy Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej we Wrocławiu wniósł o „cofnięcie koncesji dla (...) w związku z bezskutecznymi prośbami o usunięcie nieprawidłowości związanych z pracą nadajników Radia Maryja w: Głogowie (samowolna zmiana jego lokalizacji) oraz w Kłodzku (ustawienie anten wywołujących zakłócenia pracy innych nadajników)”. Innym incydentem, który powinien spowodować natychmiastowe odebranie koncesji, było samowolne zwiększenie mocy i ustawienie nadajników Radia Maryja w okolicy lotniska Okęcie, co wywołało – UWAGA! – zakłócenia pracy kontroli lotów.
W latach 1995 – 2007 Kuria Warszawskiej Prowincji Redemptorystów tylko raz złożyła wymagane przez prawo sprawozdanie o finansach Radia Maryja.
Ten krótki przegląd pozwala na postawienie następujących pytań:
1. Na jakiej podstawie prawnej Radio Maryja – wewnętrzna jednostka organizacyjna zakonu redemptorystów nie posiadająca osobowości prawnej – dysponuje samodzielnymi rachunkami bankowymi i dokonuje międzynarodowych transferów finansowych? Na jakiej podstawie w latach 1994 – 2008 RM przeprowadzało zbiórki publiczne? (w tym nierozliczone dotąd akcje pod hasłami ratowania Stoczni Gdańskiej i Tormięsu).
2. Od kiedy to prywatny podmiot może uzyskać pozwolenia na budowę czegokolwiek na gruncie do niego nienależącym? Okazało się przecież, że dotacja przyznana Fundacji „Nasza Przyszłość” przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na poszukiwanie ciepłych wód dotyczy robót wykonywanych na działkach należących do zakonu redemptorystów. Ogrzewanie miało służyć jeszcze innej inicjatywie Tadeusza Rydzyka, czyli Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej.
3. Od kiedy to nadawca społeczny, który nie płaci za koncesję, ma prawo do emitowania reklam prywatnych podmiotów? W taki przecież sposób należy traktować nadawane co najmniej 12 razy dziennie na falach Radia Maryja zachęty do kupowania zestawów satelitarnych do odbioru programu TV Trwam czy krótkich promocji „Naszego Dziennika”, „Niedzieli” (wydawnictwo Kurii Archidiecezji Częstochowskiej), tygodnika „Źródło” (prywatne wydawnictwo) i innych. Jak należy traktować np. nadaną w dniu 28 stycznia 2008 roku niemal półgodzinną audycję promocyjną „Naszego Dziennika”, zakamuflowana jako program publicystyczny? Spełniała ona wszelkie wymogi reklamy. Co więcej – Radio Maryja, nie mając zgody Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, użycza swoją koncesję TV Trwam, transmitując jej serwisy informacyjne, wywiady dyskusje?
4. Od kiedy to bez żadnej umowy jeden podmiot może prowadzić działalność gospodarczą pod szyldem innego? W końcu sieć księgarni „Naszego Dziennika” to faktycznie działalność gospodarcza Fundacji „Nasza Przyszłość”. Prawo taką działalność nazywa firmanctwem. Grozi za to więzienie do lat trzech i grzywna do 32 milionów złotych.
5. Od kiedy to do działalności społeczno – religijnej zalicza się prowadzenie kampanii wyborczych? Zgodnie z przyznaną koncesją, Radio Maryja może wyłącznie nadawać programy o charakterze religijnym, wychowawczym i edukacyjnym.
Warto też przypomnieć, że konstytucja przewiduje, iż państwo oraz Kościół są samodzielne i niezależne. Konkordat wzmacnia tę regułę, przewidując w artykule pierwszym, że „państwo i Kościół zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach (...)”. Według dra Pawła Boreckiego z Wydziału Prawa i Administracji, emitowanie przez jeden z zakonów pod szyldem audycji religijnej przekazu politycznego oznacza ingerencję kościelnej osoby prawnej w sferę wyłącznej kompetencji państwa. Ordynacje wyborcze zakazują nadawania politycznych programów reklamowych pod przykryciem.
Czy nie czas, aby jasno określił swój stosunek do działań, jakie prowadzą redemptoryści oraz jeden z ich członków – Tadeusz Rydzyk?
  
~adm : Parę lat temu na temat redemptorysty pisały gazety. To, co teraz jest w tej jego biografii to prawda. Zakonnicy kochają mamonie. Po oszustwach na zachodzie europy związanych z jego organizacją pielgrzymek do miejsc świętych musiał uciekać. Uciekł z pieniędzmi pochodzącymi z oszustw. Współbracia nie pytali skąd ma pieniądze, cofnęli jego kary, zaczęli łasić się do oszusta, aby coś im spadło z tej kasy.

~antyrydzol : No to jakie ma wykształcenie ten derektor? Bo jak Go słucham to wydaje mi się ze nawet podstawowego nie ma. Jego język ojczysty jest gorszy od języka nurków spod śmietnika.. Ale głowę to ma. Zawsze mi przypomina tych przestępców, co okradaj babcie na wnuczka.. Dzięki Bogu już ma swoje lata i nie długo spotka się z Lucyferem. Hahahahahhahaa…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz